Neil napisał w środę 7 maja 2008
Wczorajsza kolacja z Margo Lanagan zaaranżowana przez Allena i Unwina, na której zapewniła mnie o Clarionie i opowiedziała o swojej nowej powieści (jestem podekscytowany), rozmawialiśmy też o słowach, o australii i historii którą chcę napisać w tym roku. Potem wróciłem do hotelu i miałem trzygodzinną rozmowę z Bloomsbury w Londynie na temat zmian w wydaniu Księgi Cmentarnej. Mój wydawca był dla mnie bardzo cierpliwy pomimo dziwności Księgi Cmentarnej, miał na myśli, że czasem była wbrew intuicji. Musiałem jej wyjaśnić jak (martwy) dziesięciolatek mógł mieć (martwą) dwudziestoletnią babcię. Ale większość jej pytań było inteligentnych i (to ważne) podniesie mnie w waszych oczach.
Powódź listów od Australijczyków, którzy informują mnie, że robiono sobie ze mnie żarty w sprawie tych hamburgerów -- a jeśli przeczytacie co zamieściłem na blogu i wyobrazicie sobie szefa kuchni jako dupka bez poczucia humoru, tak to wygląda. Na przykład:
> (Nieprzekonana Nocna Szefowa Kuchni w Pięciogwiazdkowym Hotelu) "Skoro pan tak twierdzi. Tylko że ludzie tutaj składają zażalenia, jeśli ich hamburgery nie są zrobione z szynki.
Najprawdopodobniejsze opcje:
a) szefowa kuchni była sadystką lub wariatką
b) szefowa kuchni miała dziwaczne poczucie humoru
c) równowaga twojego umysłu została zachwiana przez nadmiar podpisywania książek
d) byłeś nieświadomym uczestnikiem rodzaju ukrytej kamery
e) przypadkowo dostałeś się do sąsiedniego wszechświata
f) inne
W Australii hamburger zawsze oznacza zmieloną krowę. Zawsze.
Widziałem twoje przemówienie w Bibliotece Narodowej w Melbourne - bardzo przyjemne, a z tego co usłyszałem wygląda na to, że Księga Cmentarna będzie dobra.
pozdrowienia,
Steve
Ja wybrałbym f). Tak szczerze, szefowa brzmiała na bardzo młodą, obawiam się, że bardzo obronnie nastawioną, trochę zdenerwowaną, jak ktoś kto został kilka tygodni wcześniej obrugany przez gościa hotelowego za brak szynki w jego hamburgerze i był zdecydowany nie zrobić więcej tego samego błędu, aż tu nagle w środku nocy pojawia się jakiś mądrala i mówi jej, że przez cały czas miała rację. Trochę jej współczułem.
(Wydarzyło się to w Four Seasons w Sydnej na George street - nawet miły hotel, chociaż pokoje były malutkie, ale także pierwszy hotel z sieci Four Seasons w którym miałem okazję mieszkać i w którym czułem się mniej więcej jak w Marriocie - tak jakby kupili czyjś hotel i powiesili na nim logo Four Seasons, ale nie zmieniali nic więcej.)
Dzisiaj wracam do Stanów przez lotnisko Narita. Kilka osób było tak miłych, że zaoferowało się pokazać mi okolicę podczas mojego 9-cio godzinnego postoju, ale teraz mocno podejrzewam, że zamiast tego wynajmę sobie jakiś pobliski hotel i się prześpię -- w pozycji horyzontalnej, nie siedzącej -- pomiędzy dwoma dziesięciogodzinnymi lotami.
Pozwólcie mi pokierować się do tego wpisu na Boing Boing i tego artykułu w Locusie , w którym Cory Doctorow opowiada o strategiach reprodukcji mleczy i ssaków i jak one się odnoszą do sprzedaży i rozdawania różnych rzeczy w internecie -- część tematu wzięła sie ze wspaniałej rozmowy w ostatnie boże narodzenie pomiędzy Corym, Robem Brydonem i mną, którą ja i Corry kontynuowaliśmy gdy zobaczyliśmy się ponownie na Easterconie. (Wszystkie pomysły należą do Cory'ego. Wszystko co wniosłem, to "Co dokładnie masz na myśli?" i "Ale na Boga, Cory, co z..?" w dużej ilości.)
...
Cześć Neil,
Szybkie pytanie na temat Księgi Cmentarnej - czy planujesz wydanie podpisanych egzemplarzy w kartonowych zwałach tak jak to zrobiłeś wydając Amerykańskich Bogów i Chłopaków Anansiego?
Proponowałem to, ale jest to już niemożliwe z jakiegoś logistycznego powodu, którego nigdy do końca nie zrozumiałem.
Neil,
Chciałbym tylko podziękować ci za pojawienie się w na Books Kinokuniya w Sydnej szóstego. To był świetny wieczór, bardzo inspirującym było zobaczyć że pomimo 500-set różnych osób gorliwie stojących w kolejce nadal miałeś czas dla każdego z nas.
Dziękuję także, że zapozowałeś mi do zdjęcia ze znakiem, który dobitnie zakazywał osobistych zdjęć (które całkiem bez wstydu zamieszczam na swoim blogu; http://chasinggeese.blogspot.com/2008/05/please-note-awesome.html). To uświetniło mą noc.
Teraz, kiedy już wszystko załatwiłem chciałbym zapytać, czy opowiadanie 'Orange' jest gdzieś wydane w druku, ponieważ widziałem je tylko jako nagranie twojego czytania (i jeszcze wspomnienia z pierwszej ręki, kiedy odwiedziłeś Sydnej w 2006.)
Z pozdrowieniami,
Luke
Cóż, dziękuję. "Orange" jest zawarte w Gwiezdnej Szczelinie. Dowiesz się o niej więcej na http://thestarryrift.com/
...
Michael Zulli przysłał mi http://englishrussia.com/?p=1808#more-1808 -- piękne zdjęcia bajkowych opuszczonych rosyjskich drewnianych domów.
...
Chociaż postępowałem zgodnie z instrukcjami jak odrzeć Windows Vista do jego pamięciowej i procesowej bielizny, ciągle działa jak komputer z 1986 roku jeśli chodzi o powolność, pauzy i opóźnienia. Dynamism.com przesłało mi Windows XP żeby go downgrade'ować, co zrobię kiedy tylko dostanę się do domu... Mimo to kocham ten komputer: waży połowę mniej niż airbook Maca i ma DVD. Ale nie mogę na nim po prostu pisać - czasem nagle zatrzymuje się, żeby sprawdzić, czy nie ma żadnych skaz, albo czegoś takiego i traci wszystko co napisałem, kiedy komputer myślał, albo stapia ze sobą słowa, albo nagle odkrywam, że piszę gdzieś w innym akapicie... argh.
...
Zanim zapomnę, wielkie, wielkie dzięki wszystkim z Allena i Unwina, szczególnie Sarze Tran, wszystkim księgarzom (Ellison Hawker, Dymocks w Melbourne i Sydney i Kinokuniya (którzy podarowali mi nowe wydanie A Humument jako prezent za podpisywanie tam książek, co ucieszyło mnie wręcz niewymownie), oraz obsłudze i organizatorom CBCA, ludziom z Narodowej Biblioteki Melbourne, różnym starym przyjaciołom, którzy machali albo pomagali (zainteresowanie wiedzą o kogo chodzi) i wszystkim tym, którzy pojawili się na podpisywaniu i uczynili je takim przyjemnym...
I tak, w 1998 przywiozłem "patyk" do domu.
Powódź listów od Australijczyków, którzy informują mnie, że robiono sobie ze mnie żarty w sprawie tych hamburgerów -- a jeśli przeczytacie co zamieściłem na blogu i wyobrazicie sobie szefa kuchni jako dupka bez poczucia humoru, tak to wygląda. Na przykład:
> (Nieprzekonana Nocna Szefowa Kuchni w Pięciogwiazdkowym Hotelu) "Skoro pan tak twierdzi. Tylko że ludzie tutaj składają zażalenia, jeśli ich hamburgery nie są zrobione z szynki.
Najprawdopodobniejsze opcje:
a) szefowa kuchni była sadystką lub wariatką
b) szefowa kuchni miała dziwaczne poczucie humoru
c) równowaga twojego umysłu została zachwiana przez nadmiar podpisywania książek
d) byłeś nieświadomym uczestnikiem rodzaju ukrytej kamery
e) przypadkowo dostałeś się do sąsiedniego wszechświata
f) inne
W Australii hamburger zawsze oznacza zmieloną krowę. Zawsze.
Widziałem twoje przemówienie w Bibliotece Narodowej w Melbourne - bardzo przyjemne, a z tego co usłyszałem wygląda na to, że Księga Cmentarna będzie dobra.
pozdrowienia,
Steve
Ja wybrałbym f). Tak szczerze, szefowa brzmiała na bardzo młodą, obawiam się, że bardzo obronnie nastawioną, trochę zdenerwowaną, jak ktoś kto został kilka tygodni wcześniej obrugany przez gościa hotelowego za brak szynki w jego hamburgerze i był zdecydowany nie zrobić więcej tego samego błędu, aż tu nagle w środku nocy pojawia się jakiś mądrala i mówi jej, że przez cały czas miała rację. Trochę jej współczułem.
(Wydarzyło się to w Four Seasons w Sydnej na George street - nawet miły hotel, chociaż pokoje były malutkie, ale także pierwszy hotel z sieci Four Seasons w którym miałem okazję mieszkać i w którym czułem się mniej więcej jak w Marriocie - tak jakby kupili czyjś hotel i powiesili na nim logo Four Seasons, ale nie zmieniali nic więcej.)
Dzisiaj wracam do Stanów przez lotnisko Narita. Kilka osób było tak miłych, że zaoferowało się pokazać mi okolicę podczas mojego 9-cio godzinnego postoju, ale teraz mocno podejrzewam, że zamiast tego wynajmę sobie jakiś pobliski hotel i się prześpię -- w pozycji horyzontalnej, nie siedzącej -- pomiędzy dwoma dziesięciogodzinnymi lotami.
Pozwólcie mi pokierować się do tego wpisu na Boing Boing i tego artykułu w Locusie , w którym Cory Doctorow opowiada o strategiach reprodukcji mleczy i ssaków i jak one się odnoszą do sprzedaży i rozdawania różnych rzeczy w internecie -- część tematu wzięła sie ze wspaniałej rozmowy w ostatnie boże narodzenie pomiędzy Corym, Robem Brydonem i mną, którą ja i Corry kontynuowaliśmy gdy zobaczyliśmy się ponownie na Easterconie. (Wszystkie pomysły należą do Cory'ego. Wszystko co wniosłem, to "Co dokładnie masz na myśli?" i "Ale na Boga, Cory, co z..?" w dużej ilości.)
...
Cześć Neil,
Szybkie pytanie na temat Księgi Cmentarnej - czy planujesz wydanie podpisanych egzemplarzy w kartonowych zwałach tak jak to zrobiłeś wydając Amerykańskich Bogów i Chłopaków Anansiego?
Proponowałem to, ale jest to już niemożliwe z jakiegoś logistycznego powodu, którego nigdy do końca nie zrozumiałem.
Neil,
Chciałbym tylko podziękować ci za pojawienie się w na Books Kinokuniya w Sydnej szóstego. To był świetny wieczór, bardzo inspirującym było zobaczyć że pomimo 500-set różnych osób gorliwie stojących w kolejce nadal miałeś czas dla każdego z nas.
Dziękuję także, że zapozowałeś mi do zdjęcia ze znakiem, który dobitnie zakazywał osobistych zdjęć (które całkiem bez wstydu zamieszczam na swoim blogu; http://chasinggeese.blogspot.com/2008/05/please-note-awesome.html). To uświetniło mą noc.
Teraz, kiedy już wszystko załatwiłem chciałbym zapytać, czy opowiadanie 'Orange' jest gdzieś wydane w druku, ponieważ widziałem je tylko jako nagranie twojego czytania (i jeszcze wspomnienia z pierwszej ręki, kiedy odwiedziłeś Sydnej w 2006.)
Z pozdrowieniami,
Luke
Cóż, dziękuję. "Orange" jest zawarte w Gwiezdnej Szczelinie. Dowiesz się o niej więcej na http://thestarryrift.com/
...
Michael Zulli przysłał mi http://englishrussia.com/?p=1808#more-1808 -- piękne zdjęcia bajkowych opuszczonych rosyjskich drewnianych domów.
...
Chociaż postępowałem zgodnie z instrukcjami jak odrzeć Windows Vista do jego pamięciowej i procesowej bielizny, ciągle działa jak komputer z 1986 roku jeśli chodzi o powolność, pauzy i opóźnienia. Dynamism.com przesłało mi Windows XP żeby go downgrade'ować, co zrobię kiedy tylko dostanę się do domu... Mimo to kocham ten komputer: waży połowę mniej niż airbook Maca i ma DVD. Ale nie mogę na nim po prostu pisać - czasem nagle zatrzymuje się, żeby sprawdzić, czy nie ma żadnych skaz, albo czegoś takiego i traci wszystko co napisałem, kiedy komputer myślał, albo stapia ze sobą słowa, albo nagle odkrywam, że piszę gdzieś w innym akapicie... argh.
...
Zanim zapomnę, wielkie, wielkie dzięki wszystkim z Allena i Unwina, szczególnie Sarze Tran, wszystkim księgarzom (Ellison Hawker, Dymocks w Melbourne i Sydney i Kinokuniya (którzy podarowali mi nowe wydanie A Humument jako prezent za podpisywanie tam książek, co ucieszyło mnie wręcz niewymownie), oraz obsłudze i organizatorom CBCA, ludziom z Narodowej Biblioteki Melbourne, różnym starym przyjaciołom, którzy machali albo pomagali (zainteresowanie wiedzą o kogo chodzi) i wszystkim tym, którzy pojawili się na podpisywaniu i uczynili je takim przyjemnym...
I tak, w 1998 przywiozłem "patyk" do domu.