sobota, 9 lipca 2011

Przygody w telewizyjnym fachu

Neil napisał we wtorek 17 maja 2011 o 22:06



Jest przepiękny wiosenny dzień: drzewa wiśniowe i śliwkowe pokryte są białym kwieciem, na gałęziach jabłoni widać szkarłatne pączki. Pszczoły wreszcie się obudziły i ruszyły odkrywać świat. Na gałęziach drzew pojawiły się wiosenne liście,
przez które prześwieca słońce. Niebo nie było jeszcze w tym roku równie błękitne. Trawa nie jest już w smutnym, zimowym, brunatnym kolorze. Zrobiła się zielona i przetykana jest żółtymi mleczami, purpurowymi bratkami i białymi polnymi kwiatami. A ja siedzę w ogrodzie i piszę. Na zewnątrz śpiewają ptaki, a ze starożytnego odtwarzacza CD w altanie dobiegają głosy Jasona Webleya i T.V. Smith.

4 komentarze:

Loku pisze...

Kurcze, dawno nie oglądałem Doktora Who. Teraz, jak Neil Gaiman napisał scenariusz do jednego z odcinków, chyba nadrobię zaległości.

Jezu, jak ten gość mi imponuje. Dzięki za tłumaczenie. Przynajmniej nie muszę męczyć się z angielskim :P

noita pisze...

Przyznam, że i mój entuzjazm dla przygód Doktora ostatnio nieco osłabł, ale ciekawość, co też Gaiman zaplanował zwyciężyła. Powiem jedno - było warto (:
I zapraszamy jak najczęściej!

Loku pisze...

Ok, powróciłem, by oznajmić wszem i wobec, że odcinek rzeczywiście zachwyca. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu za żonę Doktora uważa się poniekąd River Song :D

Pozdrowionka

Varali pisze...

Sezon jest faktycznie pełen niespodzianek. Przy okazji, polecam obejrzeć parę następnych odcinków, a szczególnie A Good Man Goes to War - po nim już nie ma wątpliwości, kim jest River ;)