Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stephen Colbert. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stephen Colbert. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 października 2010

Potężny Post z pociągu

Neil napisał w czwartek 7 października 2010 o 10:27

Kolejny dziwaczny tydzień.

Wcale nie zły. Po prostu dziwaczny. Nadal mam zaległości w pisaniu i jeżdżę tam i z powrotem pomiędzy Bostonem i Nowym Jorkiem.

W piątek dotarłem do Nowego Jorku w samą porę, żeby zobaczyć, jak Michael Chabon i Zadie Smith czytali swoje rzeczy na Festiwalu New Yorkera, na który tam przyjechałem. Prawie narobiłem sobie wstydu, bo podczas czytania Michaela prawie zemdlałem, ale udało mi się jakoś utrzymać na nogach (było blisko i to długa historia). Oto za ciemne zdjęcie Michaela i Zadie zrobione po zakończeniu.


Pokój w hotelu, który zarezerwował dla mnie New Yorker, miał najlepszy widok na świecie, nawet z wanny:


W sobotę poszedłem na darmowe lody z Danielem Handlerem (jak ogłaszałem na blogu wcześniej). Miałem nadzieję spotkać pisarza nazwiskiem Lemony Snicket, ale niestety coś tajemniczego go zatrzymało i pan Handler pojawił się jako jego przedstawiciel.

Poniższe zdjęcie upamiętnia to wydarzenie. Ja stoję po lewej stronie. Pan Handler trzyma lody.

Od czasu zrobienia tego zdjęcia zdążyłem pójść do fryzjera.

Potem spotkałem się z Holly i przeuroczą Claudią Gonson oraz jej prześliczną nowo narodzoną córeczką Eve. Następnie zjedliśmy sushi (wszyscy oprócz Eve) i poszliśmy do sklepu Evolution, gdzie kupiłem replikę czaszki ptaka Dodo.

Czaszka dodo miała być prezentem urodzinowym dla Hrabiny Cynthii Von Buhler. Hrabina jest ilustratorką i artystką, która również czasem wyprawia przyjęcia. Tego wieczora miało odbyć się jej przyjęcie urodzinowe i postanowiła przy tej okazji uczcić również moje i Amandy zaręczyny.

Były tam martwe syreny i karuzela na dachu.

Nigdy przedtem nie byłem na takim przyjęciu i nie spodziewam się, żebym jeszcze kiedyś miał okazję. Jeżeli można osiągnąć mistrzostwo w urządzaniu przyjęć, Cynthia (która wystąpiła jako syrena, najpierw w wannie, a następnie noszona w łożu) jest mistrzynią.

Następnego ranka Dana Goodyear przeprowadzała ze mną wywiad na Festiwalu New Yorkera i było to bardzo przyjemne doświadczenie. (Skrót można przeczytać na stronie Entertainment Weekly http://shelf-life.ew.com/2010/10/06/5584/).

A potem powrót do Bostonu. Teraz siedzę w pociągu, znów w drodze do Nowego Jorku, żeby wziąć udział w imprezie promującej antologię Best American Comics 2010, którą współredagowałem.


...

Dzisiejszego ranka dowiedziałem się, że jestem jedną ze 175 osób nominowanych do nagrody im. Astrid Lindgren: http://alma.se/en/Nominations/Candidates/2011-eng/

Nie znam wszystkich pozostałych 175 nominowanych, ale nazwiska, które rozpoznaję sprawiają, że czuję się jednocześnie szczęśliwy i zupełnie niegodny trafienia na tę listę. (Jest tam Quentin Blake. I David Almond.)

(Przy okazji - Dave McKean dał mi egzemplarz Slog's Dad, opowiadania Davida Almonda, które zilustrował; jest wzruszające, piękne i to jedno z tych opowiadań, które zostają w pamięci na długo i skłaniaja do myślenia. Oto recenzja na blogu FPI.)

(A Dave McKean udzielił wywiadu na Bookslut na temat wznowienia Cages: http://www.bookslut.com/features/2010_10_016702.php)
...

W USA jest już dostępne wydanie Księgi cmentarnej w miękkiej oprawie. Ciągle zapominam o tym napisać. Na dowód - link do AMAZONU. A tutaj link do księgarni Indiebound, jeśli chcecie kupić w księgarni innej, niż sieciowa.

A jeśli wolicie ją tylko wypożyczyć - oto lista bibliotek publicznych w USA.
...

To przyszło dziś rano ze szkoły Hurricane Intermediate.

Pracujemy w publicznej bibliotece dla młodzieży szkolnej - 6 i 7 klasy. Przyszedł do nas uczeń z książką "Gwiezdny pył" i pokazał, że pada tam słowo "k***a". Jeśli nie chcecie, żeby wasi uczniowie czytali takie rzeczy, nie kupujcie tej książki do swojej biblioteki, czy domu.

Bardzo mądra rada. Nie jestem jednak pewien, dlaczego nie powinno się kupować książki do swojego domu, jeśli nie chce się, żeby uczniowie to czytali. Nie mam też pojęcia, dlaczego wysłaliście to do mnie. Ale jest to z pewnością jeden z powodów, dla których "Gwiezdny pył" nie jest lekturą dla 6 klasy. To powieść dla dorosłych, która zdobyła nagrodę YALSA jako książka dla dorosłych, która podoba się młodzieży i w USA została wydana ponownie jako powieść dla młodzieży, ale nigdy jako książka dla dzieci.

A skoro jesteśmy w temacie denerwowania i obrażania:

jedno zdanie w Księdze cmentarnej brzmiało "masowe mogiły to dobre miejsce żeby coś przekąsić". to obraża Chińczyków

Wiem, że jesteś tylko dla zabawy, ale nie mogę tego znieść!


Odpisałem i wyjaśniłem, że
w oryginale zdanie brzmi „Doły zarazy to świetne żarcie". Czy istnieją chińskie doły zarazy? I czy możesz mi wyjaśnić w jaki sposób obraża to Chińczyków? Nie chciałbym nieumyślnie ich obrażać i chętnie dowiem się, dlaczego było to obraźliwe.

Otrzymałem następującą odpowiedź

Przykro mi, bo książka którą czytałem była przetłumaczona na chiński, bo zdanie któe napisałęś jako "Doły zarazy to świetne żarcie" przetłumaczone na chiński znaczy, że "dziesięć tysięcy ludzi zostało zatorturowanych na śmierć i pochowanych w dołach" i to zdarzyło się w latach 1910 i trzydziestych kiedy rząd Chin był wtedy bardzo słaby i kraj był skolonizowany przez różne zachodnie państwa i Japonię, nasz rząd nie mógł chronić swoich obywateli, więc robotnicy w fabrykach, któe inwestowane przez inne państwa tacy jak górnicy zginęło wielu w tamtym czasie!
Ale teraz wiem, że to wina tłumacza, nie twoja.
Chińskie tłumaczenie poniżej pokazuje:
"Doły zarazy to świetne żarcie" które ja tłumaczę po chińsku jest “鼠疫坑很好吃” i nie jest obraźliwe
a tłumaczenie w książce, gdzie tłumacz napisał "万人坑很好吃" jest obraźliwe.


Ach tak. Przepraszam wszystkich urażonych chińskich czytelników (choć zważywszy, że ten blog jest zazwyczaj blokowany przez Wielką Chińską Zaporę Sieciową nie wiem, czy ktokolwiek z nich to przeczyta).

Na stronie http://americanindiansinchildrensliterature.blogspot.com/2010/04/what-neil-gaiman-said.html Debbie Reese bardzo słusznie wypomniała mi coś wyjątkowo głupiego i obraźliwego, co zdarzyło mi się powiedzieć w tym roku, kiedy ktoś z Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotek zapytał mnie, dlaczego nie umieściłem akcji "Księgi cmentarnej" w USA. Wydaje mi się, że odpowiedziałem myśląc jak pisarz, a nie jak osoba udzielająca wywiadu: próbowałem opisać jak przedstawiały się potencjalne postaci książki na cmentarzu w europejskim stylu w małym amerykańskim miasteczku (podobnym do brytyjskiego miasteczka z "Księgi"). Pamiętam, że przyszło mi wtedy do głowy, że powiedziałem coś niezmiernie głupiego, ale kiedy udzielasz wywiadu i palniesz jakąś głupotę, idziesz dalej.

Pierwszy post Deb nieco wyprowadził mnie z równowagi (bo czytałem to powtarzające sobie, że "przecież WIADOMO, że zupełnie nie o to mi chodziło") i bez sensu narzekałem na twitterze, ale kiedy (za namową Pam Noles) spojrzałem raz jeszcze na to, co dokładnie powiedziałem, zrozumiałem, że ludzie mieli rację. Z moich słów wynikało, że jestem przekonany iż a) USA było terenem praktycznie niezamieszkanym przed przybyciem białych kolonistów w XVII wieku lub/i że b) pomniejszam powagę rzezi jaką dokonano na rdzennych mieszkańcach Ameryki Północnej albo c) Indianie to nieistotny epizod w historii obu Ameryk. (Żadnej z tych rzeczy nie miałem zamiaru sugerować. Ale wiadomo, jak to jest z zamiarami.) A wyrażenia "martwi Indianie" nie sposób użyć nie przywołując, celowo lub nie, powiedzenia "dobry Indianin to martwy Indianin".

Pytano mnie, jakbym się czuł, gdyby w tym miejscu wywiadu pojawiło się zdanie "kilku martwych Żydów", co wywołało we mnie dodatkowo poczucie winy, bo jedną z rzeczy, których najbardziej mi w "Księdze cmentarnej" zabrakło to Żydzi na cmentarzu. Chciałem ich tam jakoś pomieścić, ale historia nie chciała się zgodzić ze zwyczajami pogrzebowymi.

Prawdopodobnie powinienem napisać opowiadanie powiązane z "Księgą cmentarną", w którym występowaliby ukradkiem pochowani Żydzi oraz jacyś martwi Indianie Amerykańscy bardzo daleko od ojczyzny.

W każdym razie serdecznie przepraszam wszystkich, szczególnie Debbie Reese.

Siostra przysłała mi "Księgę cmentarną" do przeczytania na Halloween. Właśnie skończyłam. Wszystko mi się podobało, dopóki nie doszłam do "dodatków" na końcu książki.
Dlaczego musiałeś koniecznie wspomnieć Stephena Colberta w podziękowaniach przy okazji odbierania Medalu Newberry? Teraz został on na zawsze uwieczniony w druku z tyłu książki. Wielka szkoda. Twoje opowieści będą wciąż żywe na długo po tym, jak on zostanie zapomniany. Powinieneś więcej myśleć o przyszłości zanim zaśmiecisz swoje przemówienia, a przede wszystkim książki wspominając gwiazdy jednego sezonu.

Dlaczego. Cóż. Bo chciałem? Bo mój syn ucieszył się, że wystąpiłem w tym programie, a radość dziecka nie trwa tylko jeden sezon? Bo podziękowanie za Medal Newberry wygłaszałem w 2009 roku, więc jest w nim mowa o wydarzeniach z 2009 roku? Bo Stephen Colbert cytuje z pamięci opis Toma Bombadila autorstwa J.R.R. Tolkiena?

Oto link do odcinka programu Colbert Report, o którym mowa. Sprawdź, czy zmienisz zdanie, niepocieszony nadawco listu. Nie byłem wtedy w najlepszej formie (i miałem na sobie garnitur, w którym dopiero co byłem na pogrzebie Ojca), a on był bardzo miły.


The Colbert ReportMon - Thurs 11:30pm / 10:30c
Neil Gaiman
www.colbertnation.com
Colbert Report Full Episodes2010 ElectionMarch to Keep Fear Alive


Jedna z rzeczy, które podobają mi się najbardziej w Twojej twórczości to poczucie, że do każdego opowiadania masz opracowany gotowy, kompletny świat. Próbowałem stworzyć w głowie taki świat od miesięcy i jeśli wkrótce tego nie zapiszę, wspomniana głowa eksploduje. Mój problem polega jednak na tym, że nie wiem, od czego zacząć. Kiedy zaczynasz pracować nad opowiadaniem osadzonym w zupełnie nowym świecie od czego najłatwiej jest Ci zacząć?

Zacznij od opowiadania. Zawsze zaczynaj od opowiadania. (Chyba że jesteś Lud in the Mist.) Świat jest po to, żeby historia miała się gdzie wydarzyć. Tu i teraz, nie trzeba opowiadać historii świata, żeby rozpocząć opowiadanie o czymś, co wydarzyło się na Wyspie Man. Piszesz opowiadanie i pozwalasz tłu oraz historii przebijać się tam, gdzie to konieczne. To samo dotyczy światów, które sam wymyślasz.

Pociąg dojeżdża na stację Penn.

Co oznacza, że zdążę już tylko wspomnieć o Najważniejszej Wiadomości na Dziś - być może odkryto przyczynę masowego ginięcia pszczół:

czwartek, 19 marca 2009

Poniedziałek, Colbert i mnóstwo spraw

Oto, co wczoraj napisałem, ale nie zamieściłem. (Zamiast tego poszedłem spać.)

Razem z Maddy wracam teraz samolotem z Nowego Jorku do domu. (Mike bladym świtem odleciał z powrotem do San Francisco.)

Zatrzymaliśmy się w Nowym Jorku, żebym pojawił się w programie "The Colbert Report". Zaprosili mnie kilka tygodni temu i ustaliliśmy wtedy tę datę. W ubiegłym tygodniu byłem bliski odwołania, ale pomyślałem, że tata wolałby, żebym to zrobił. A co nawet ważniejsze, zgodziłem się dla własnego syna. Więc to zrobiłem. (I to chyba tyle, na jakiś czas, jeśli chodzi o wywiady itp. Także jeśli chodzi o wstępy do książek, recenzje i wystąpienia na przyjęciach dla dzieci. Trochę blogowania, trochę twittera i prawdopodobnie tego też nie za wiele, dopóki nie wypocznę, nie nadrobię zaległości w pracy i nie poczuję się nieco mniej, no cóż, wrażliwy.)

Uwielbiam
"The Colbert Report". W moim domu jest nagrywany i oglądany.

Początkowo wcale tak nie było. Widziałem kilka pierwszych odcinków, kiedy program zaczynał po oddzieleniu się od "Daily Show" i nie zrobiły na mnie wrażenia - nie lubiałem, nie rozumiałem. Z powrotem przyciągnęło mnie to, że jest ulubionym programem mojego syna. I kiedy znów zacząłem go oglądać, pokochałem.


Zafascynowało mnie, ile oblicz ma Colbert (jego postać to idiota, ale naprawdę bystry idiota, a gra ją bardzo mądry facet) i to, jak owej postaci wolno mówić głośno to, co dla innych jest zakazane. (jak na przykład kwestia o "przestawianiu siedzeń na pokładzie sterowca Hindenberg".)

Ale miałem pojęcia, czy idę tam pracować, czy będzie to przyjemność.

Myślę, że to była praca, która naprawdę sprawiła mi przyjemność - podobalo mi się, że nie mam pojęcia w jakim kierunku rozwinie się program (nie, nie było prób i nie, nie miałem pojęcia, że wzmianka o Tomie Bombadilu wywoła taki efekt).

Przed programem Stephen Colbert przywitał się, uścisnął mi dłoń i powiedział to, co z pewnością mówi wszystkim swoim gościom - że jego postać to idiota i żebym pomimo tego mówił z przekonaniem to, co mam do powiedzenia.

Ponieważ od jakiegoś czasu nie byłem w domu i nie miałem ze soba więcej ubrań, musiałem wystąpić w garniturze, który zabrałem do Anglii na wszystkie uroczystości pogrzebowe. Co było dziwne. Kiedy jestem tak elegancko ubrany, nigdy nie mam pewności czy na pewno jestem sobą.

Później miałem zabrać moją rodzinę na kolację z Artem Spiegelmanem,
Francoise Mouly i ich rodziną, więc kiedy pod koniec wywiadu Colbert zapytał mnie o nazwisko rysownika, który mógłby pozbawić ludzi wszelkiej nadziei, zaproponowałem Arta, żeby go rozbawić. Udało się. Stwierdził, że naprawdę zajmuje się rysowaniem "Pieprzyć To, I Tak Wszyscy Umrzemy". (Przeczytałem w samolocie w drodze do domu ostatnią, a raczej wznowioną, z nowym wstępem i nowym posłowiem książkę z 1977 roku: BREAKDOWNS -- zadziwiająca, przepiękna rzecz.)

...
Oglądałem cię w "The Colbert Report". Z pełną powagą następnym razem proponuję styl swobodny, ale elegancki zamiast garnituru.

Jasne. Ale garnitur był w walizce po pogrzebie, a w ten poniedziałem nie miałem ani czasu, ani ochoty na zakupy, więc... (wzrusza ramionami).
...

Zamknijmy parę spraw:

Na stronie http://blaine.org/sevenimpossiblethings/?p=1599 jest niesamowity wywiad z Davem McKeanem, pełen wspaniałej grafiki.

Spóźniam sie nieco z marcem, ale Joe Hill organizuje rozdawnictwo w ramach wspierania niezależnych księgarni http://joehillfiction.com/?p=714

Magazyn BUST sprzedaje bilety na musical na podstawie "Koraliny" po okazyjnej cenie na http://www.bust.com/component/option,com_mojo/Itemid,31/p,1761/.

A tu są informacje na temat musicalu "Koralina" http://www.mcctheater.org/currentseason.html. Sprzedaż biletów rozpoczyna się w poniedziałek i wtedy sam będę miał dla was kod, tutaj lub na twitterze. Tymczasem na http://www.mcctheater.org/shows/08-09_season/coraline/music.html znajdują się fragmenty trzech piosenek Stephena Merritta.

Zbłąkane wywiady na temat "Blueberry Girl": z "Newsday" i "New York Daily News".

Po ostatniej wyprawie do Toronto z okazji "Koraliny" ludzie wypominali mi, że nie pojawiłem się tam promując "Księgę cmentarną" i czułem się na tyle winny, że zgodziłem się pojawić na Luminato Festival w czerwcu:
Wieczór z Neilem Gaimanem
Neil Gaiman, znany z powieści takich jak "Amerykańscy bogowie", komiksów, m.in. z serii "Sandman" i tegorocznego Hollywoodzkiego hitu "Koralina" uświetni swoja obecnością festiwal Luminato podczas Wieczoru z Neilem Gaimanem.
Na spotkaniu z fanami Gaiman zaprezentuje swoją ostatnią powieść, "Księgę cmentarną", uroczą i niewinną, a mimo to mroczną opowieść o chłopcu wychowywanym na cmentarzu przez duchy i zjawy. Książka ta otrzymała w 2009 roku nagrodę Newbery.
Moderator Mark Askwith (Producer, SPACE) pokieruje rozmową z publicznością, na której pytania współczesny mistrz strachu odpowie przed rozpoczęciem podpisywania książek. Sponsorem wieczoru z Neilem Gaimanem jest Scotiabank.
Poniedziałek, 8 czerwca, Jane Mallett Theatre. $15
Kto podesłał mi ten link do recenzji książki "Koralina", która tak bardzo mi się podobała? Pewnie nie dowiem się tego już nigdy. Kilka osób przysłało link do tego wywiadu z P Craigiem Russellem na temat powieści graficznej o Koralinie, i domu, na którym wzorował dom w komiksie.

Audrey Niffenegger to jedna z najmilszych osób, jakie znam. Kiedy zaciąłem się podczas pracy nad "Księgą cmentarną" oprowadziła mnie po cmentarzu Highgate Cemetery West. Sama zbierała wtedy materiały do książki i zagłębiła się w temat tak bardzo, że zaczęła pracować jako przewodnik. Bardzo mnie ucieszyło, że książka jest już gotowa, a prawa sprzedane wydawcy.

I na koniec, na tej stronie, jest klip w którym przez trzy minuty mówię o książkach dźwiękowych.

Właśnie. Pozamykałem tyle spraw, a nawet nie wspomniałem o zwiastunie PaulandStormaline.

Przed i Po

Przedstawiam Maddy Gaiman o 7:30 dzisiejszego ranka...


oraz Maddy Gaiman o 9:30. Bez aparatu. Rodzic uśmiecha się równie dumnie, co Maddy radośnie...



Tutaj jest wywiad z programu "The Colbert Report". W niektórych krajach da się go odtworzyć, w innych nie. Wyczerpujące sprawozdanie z wycieczki do Nowego Jorku już wkrótce...























Nie, nie było prób ani ustalonego scenariusza (wciąż mnie o to pytają), a było stanowczo za dużo zabawy. Mam na sobie garnitur, bo miałem go ze sobą po pogrzebie.

(A co do Toma Bombadila, to wydaje mi się, że mam o nim podobne zdanie, co Lord Dunsany o kanalizacji:
...dozorczyni chwaliła dom słowami zaczerpniętymi Nutha. "Gdyby nie kanalizacja" mawiała zwykle, "byłby to najznakomitszy dom w Londynie", a gdy wytykano jej tę uwagę i pytano o kanalizację odpowiadała, że kanalizacja też jest niezła, ale nie tak dobra jak reszta domu.
Z pewnością nie darzę go nienawiścią, ale uważam, że nie jest tak dobry, jak reszta domu.)

poniedziałek, 16 marca 2009

Colbert i ja...

Pozdrawiam z pokoju hotelowego, w którym Maike Gaiman czyta autobiografię Lance'a Armstronga, Maddy Gaiman czyta "Dziesiąty krąg" Jodi Picault ("Tato! Tam jest o tobie!), a ja nic nie czytam, tylko włączyłem komputer, żeby napisać dla tych, co zechcą włączyć telewizory, że udzielam dziś wywiadu w programie "The Colbert Report" oraz że rozważam, czy mam się ogolić, czy nie.

Chyba jednak tak.