Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aukcje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aukcje. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 grudnia 2009

Zdemaskowani! Władcy Ciemności na Tym Świecie!*

Neil napisał we wtorek 17 listopada 2009 o 7:57 Około 40 księgarni urządziło przyjęcia tematycznie związane z "Księgą Cmentarną" w okolicy halloween. Główną nagrodą miało być spotkanie ze mną w okresie świątecznym. Jedno. Jedno spotkanie.

Ludzie z Harper Collins wybrali finałową jedenastkę - to miała być jedna nagroda główna i dziesięć wyróżnień - i przysłali mi jedenaście relacji, z jedenastu przyjęć. Niektóre były nagraniami wideo, inne to zdjęcia i opisy. Były wśród nich księgarnie małe i duże, każde przyjęcie zupełnie inne.

(Wybranie tych jedenastu nie mogło być łatwe. Przeczytałem w sieci relacje z 13 "cmentarnych" przyjęć, z których każde mogłoby znaleźć się wśród finalistów.)

Obejrzałem nagrania i zdjęcia, przeczytałem relacje. Przyjęcia były niesamowite. Obejrzałem je jeszcze raz. I jeszcze raz. Nadal były niesamowite. Jednak dwa odrobinę wysuwały się na prowadzenie. Nagrania z nich oglądałem raz za razem i próbowałem się zdecydować. Zastanawiałem się, czy mógłbym z czystym sumieniem przyznać dodatkowe punkty za klimat, czy za to, że w ogóle chciałbym odwiedzić to miejsce (nagle księgarnia Octavia Books z Nowego Orleanu zyskała przewagę), albo za to, że zimą, powiedzmy w Winnipeg, będzie raczej zimno. Nie mogłem. Chodziło wyłącznie o same przyjęcia.

Potem zadzwoniłem do Elyse Marshall z Harper Childrens. "Posłuchaj", powiedziałem, "nie mogę z czystym sumieniem wybrać jednego z nich. Jeżeli zgodzicie się przyznać dwie główne nagrody i wysłać mnie w dwa miejsca, ja zgodzę się poświęcić jeszcze jeden dzień."

Powiedziała, że sprawdzi.

Sprawdziła i odpowiedziała. Zgodzą się. Ja też się zgodzę.

Czyli oto oficjalne ogłoszenie wraz z nagrodzonymi drugim i trzecim miejscem. (A prawdę mówiąc, 28 pozostałych zgłoszeń było na tyle dobrych, że musiałem wymyślić coś miłego również dla nich.)

W Decatur pojawię się w poniedziałek, 14. o 18, a w Winnipeg we wtorek 15. o 18.
...
Ostatnie kilka dni spędziłem w trasie z Amandą. Było bardzo fajnie. Bardzo podobało mi się w Nothhampton, Ma - miałem okazję przespacerować się ulicami miasta po raz pierwszy od czasu, kiedy mieszkałem w Old Bank na Main Street podczas pisania dwóch ostatnich części "Zabawy w ciebie" w drodze do Tucson w 1991 roku.

Klub na Pearl Street prowadzą ludzie, którzy robią oszczędności i tracą sympatię, bo nie włączają zimą ogrzewania. Nigdy. Były tam dwie garderoby, tylko w jednej z nich był maleńki piecyk, więc wszyscy stłoczyli się w tym pomieszczeniu (a nawet to nie wystarczyło, żeby zrobiło się tam ciepło. Po prostu nie było tak zimno.) i czytali napisy na ścianach wykonane przez zespoły, które nie przechwalały się (jak zazwyczaj w takim miejscu) swoimi podbojami seksualnymi, nie rysowały części anatomii, ani nie pisały po prostu nazwy zespołu (rozmiar napisu jest zawsze odwrotnie proporcjonalny do prawdopodobieństwa, że kiedykolwiek słyszało się o tym zespole). Nie, ścianę garderoby w Pearl Street Ballroom pokrywały zbolałe komentarze zespołów na temat tego, jak bardzo nie podoba im się to miejsce i jego właściciele oraz jak bardzo chcieliby włączyć ogrzewanie.

To był wspaniały koncert, choć musiałem założyć sweter i płaszcz, żebym mógł go obejrzeć. Po koncercie rozdawaliśmy autografy.

W sobotę pojechaliśmy z Amandą w deszczu na Brooklyn i wszystko szło doskonale, dopóki samochód przed nami nie zatrzymał się nagle i my zatrzymaliśmy się nagle i moment radości, że nie uderzyliśmy w samochód z przodu zepsuło nam nieco uderzenie samochodu z tyłu. Zjechaliśmy na pobocze, zrobiliśmy wszystko, co w takich przypadkach należy zrobić, wymieniliśmy się danymi i czekaliśmy na policję, martwiąc się, że Amanda spóźni się na koncert (choć to ostatnie mogło dotyczyć tylko osób w moim samochodzie, czyli mnie i Amandy), wszyscy byli dość zdenerwowani. Nie chciałbym występować po czymś takim (i rzeczywiście odmówiłem, kiedy Amanda zapytała, czy zechciałbym tego wieczora przeczytać opowiadania z książki "Kto zabił Amandę Palmer"), ale ona zagrała znakomity koncert - jeden z najlepszych, jakie widziałem. Zespół, który jej towarzyszył (z zarazem support), The Nervous Cabaret, jest niewiarygodny i razem brzmią fantastycznie. Do tej pory znałem ją tylko jako dziewczynę śpiewającą samotnie przy pianinie. Inne najjaśniejsze punkty wieczoru to (moim zdaniem) piosenka Jacquesa Brela "Amsterdam" (którą jako nastolatek poznałem w wykonaniu Davida Bowie) i "Pirate Jenny", która zawsze przywodzi mi na myśl "Strażników" i cover Ting Tings dla Maddy (która miała tam być, ale jej nie było, więc zobaczy to na YouTube). A potem urządziliśmy podpisywanie.

Ale to nie był najbardziej ekscytujący moment wieczoru. Najbardziej ekscytujący moment miał miejsce w garderobie przed koncertem (która była ciepła i ładna i miała dywan i nie było tam żadnych smutnych napisów). Sxip Shirley i ja słuchaliśmy ostatnich utworów, które on skomponował do mojego niemego filmu, oglądając go jednocześnie z Quicktimie z powerbooka Sxipa. Do sceny, w której Bill Nighy odjeżdża sprzed pubu wolałem smyczki od fortepianu, ale obejrzeliśmy całość, a Sxip zawsze w odpowiednim momencie włączał odpowiedni utwór, czyli było to pierwsze wyświetlenie filmu z gotową muzyką.

Film (który nosi tytuł "Statuesque") zostanie wyemitowany w brytyjskiej telewizji Sky 1 (i chyba w Sky Art) w Boże Narodzenie. Nie jestem jeszcze pewien dokładnej daty, bo filmów jest jedenaście i nie ustalono dotąd kolejności emisji. Napiszę, kiedy się tego dowiem.
...
Po wszystkich linkach do zdjęć halloweenowych kostiumów Drugiej Matki z filmu (i całych rodzin Koraliny), miło mi zamieścić link do kogoś, kto został Drugą Matką z książki:

Co przypomniało mi o doskonale obrzydliwym artykule:
http://www.magic-city-news.com/Old_Embers/Two_Stories_for_Children12574.shtml który uważam za naprawdę obraźliwy. I nie z powodu tego, jak opisano mnie i "Koralinę"...
Twórcy "Koraliny" byliby także skłonni poprzeć zło aborcji i małżeństw homoseksualnych i gdyby tylko mieli możliwość, zmieniliby Amerykę w piekło na ziemi w stylu sowietów. Czyli można powiedzieć, że Matka Hulda [w polskich wersjach baśni braci Grimm występuje jako Pani Holle-przyp. noita] ukazuje duszę Prawicy, a Koralina - udręczoną dusze Lewicy.

Kiedy porówna się obie opowieści okazuje się, że nasza opowieść to o wiele więcej, niż polityczna walka. To prawdziwa "bitwa z władcami, potęgą, władcami ciemności na tym świecie i duchowym złem."*
...ale z powodu sposobu, w jaki opisuje, błędnie interpretuje i pomija istotne aspekty opowieści braci Grimm, od której się zaczyna (i do której nieudolnie porównuje "Koralinę"). To link to samej baśni: http://www.surlalunefairytales.com/diamondstoads/stories/holle.html

(Ach. Szybkie wyszukiwanie w Google pokazało, że ktoś już porządnie i rozsądnie skomentował ten artykuł.)

...
I na koniec - nadszedł wreszcie ten czas w roku. Dziś Bal The Moth, który odbywa się, aby wspierać cudowną organizację The Moth, która zajmuje się promowaniem opowiadania i gawędziarstwa. I jak rok temu, na aukcję zostanie wystawiona Herbatka w Towarzystwie Neila Gaimana. Licytacja jest na stronie

Teoretycznie chodzi o herbatkę w Nowym Jorku. W zeszłym roku była to herbatka (i mnóstwo ciastek, kanapek i słodkich przegryzek) w Nowym Jorku, w styczniu. Ale nie w Player's Clubie, który był zamknięty w czasie, który odpowiadał zwycięzcy aukcji. Prawdę mówiąc, jeśli mieszkacie w okolicy jednego z miejsc, które odwiedzę w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, pewnie uda się ustalić spotkanie gdzieś blisko Was.

Nie sądzę, żebym musiał dodawać, że nie, nie dostaję za to żadnych pieniędzy, wszystko idzie na konto Moth: http://www.themoth.org/ -- ale nigdy nie wiadomo.

To bardzo szczytny cel. Jeśli nie jesteście fanami Moth, zajrzyjcie na stronę z ich podcastami.



*czyli ze mną. A właściwie ze mną i Henrym Selickiem.

niedziela, 20 lipca 2008

Ostatnia notka na jakiś czas

Neil napisał w niedzielę 20 lipca 2008 o 01:54

Jestem na Clarion. Które jest w San Diego, okołu dziesięciu mil od miejsca gdzie odbędzie się Comic-con. Nie planuje pojawić się na Comic-con, mam wystarczająco dużo zajęć tutaj. Nie będę też pisał na blogu – chcę poświęcić całą uwagę prowadzeniu zajęć. Jeszcze nigdy tego nie robiłem.

Ale Charles Brownstein z Comic Book Legal Defense Fund poprosił mnie żebym dał znać o kilku rzeczach:

1) Black Phoenix Alchemy Lab wypuszcza limitowaną serię niesamowitego zapachu "Snow, Glass, Apples". Pachnie jak zielone jabłka, seks i wampiry jednocześnie. (Właściwie to pachnie jak seksowne wampirze jabłka.) Wychodzi w limitowanej serii z książeczką ilustrowaną przez Julie Dillon. Będzie kilka z autografem i kilka bez. Darowizna w zamian za niepodpisaną wynosi $50. Jak sami mówią:

Długo oczekiwane perfumy “Snow, Glass, Apples” zadebiutują podczas San Diego Comic-Con! Zestaw SGA zawiera książeczkę z opowiadaniem Neila Gaimana pięknie ilustrowaną przez Julie Dillon oraz 5ml buteleczkę perfum zainspirowanych opowieścią. Takich zestawów jest jedynie 1000. 250 będzie na sprzedaż na rzecz CBLDF na Comic Con 2008, sprzedaż pozostałych rozpocznie się 30 lipca 2008 na stronie Black Phoenix Alchemy Lab i potrwa do wyczerpania zapasu. Wszystkie wpływy z tego projektu zostaną przekazane Comic Book Legal Defense Fund!




(Chciałem tylko dodać, że Beth z Black Phoenix okazała się zagorzałą stronniczką CBLDF i wspaniale się z nią przy tym współpracowało.)


2) Pamiętacie, że podpisałem dla funduszu sto koszulek? (gęstą farbą do tkanin.) Część z nich będzie wystawiona na sprzedaż w San Diego. Prawdopodobnie po $50 za sztukę, kilka rzadszych może kosztować więcej.

3) no i w sobotę wieczorem będzie aukcja. Jak pisze Charles w liście:

W naszej sobotniej aukcji zaprezentujemy kilka niesamowitych przedmiotów. Najfajniejsze będą ‘Endless Reflections’ Ryana Graffa na cześć 20-lecia “Sandmana”. Osoby poważnie zainteresowane licytacją zapraszamy do stoiska CBLDF (1831) aby dowiedzieć się więcej na temat tej książki, prawdopodobnie najrzadszej spośród związanych z “Sandmanem”. Pośród innych fajnych rzeczy będą min:
1) Dave Sim, Neil Gaiman, "Lithograph 1: Neil Gaiman," z autografem Sima, kolaż i retusz Gaimana (reprodukcje/oryginał)
2) Neil Gaiman, “Niebezpieczny Alfabet” #260/400 (reprodukcje)
3) Neil Gaiman, “Morderstwa i Tajemnice” twarda oprawa, #122/250 (ilustracje książkowe)
4) Neil Gaiman, The Sky At Night broadsheet #1/5 (reprodukcje)
5) bilet na premierę “Gwiezdnego pyłu” z autografem Neila Gaimana
6) Cerebus #147, zawierający 24-Godzinny Komiks Neila Gaimana, z autografem i szkicem Sima (komiks)

Pełna lista jest wspaniała i znajdują się na niej prace min by Jacka Kirby’ego, Jeffa Smitha, Matta Wagnera i wielu innych. Pełna lista jest dostępna tutaj:
http://www.cbldf.org/pr/archives/000365.shtml

Aukcja ropocznie się w sobotę o 19:00 w Sali 2 centrum konwentowego.


“The Lithograph #1” jest trzecią z kolei i drugą, która została wystawiona na sprzedaż. (Poprzednia zaginęła w drodze z mojego domu do CBLDF i pomimo ubezpieczenia na $1000 poczta odmawia wypłacenia odszkodowania. Ech.)

W każdym razie, wziąłem swój oryginalny, wielokrotny portret zrobiony przez Dave’a, pomalowałem, zaatakowałem nożem i poprzyklejałem do niego rozmaite elementy. Jest jedyny w swoim rodzaju...

Cześć Neil!
Bardzo podobała mi się opowieść i zdjęcia wszystkich podpisanych czarnych koszulek i Twojej pierwszej czarnej koszulki. Ale jest coś, co wciąż mnie trapi i dopiero co udało mi się ubrać to w słowa.
Mój mózg nie radzi sobie z pojęciem posiadania przez Ciebie *pierwszej* czarnej koszulki, tak samo jak nie jest w stanie zrozumieć idei Wielkiego Wybuchu. Co było przedtem?
Mili


Szary. Ale się nie sprawdził, bo odkryłem, że istnieją brązowe szarości, niebieskie szarości, zielone szarości i nie wszystkie do siebie pasują i jeżeli chcesz ubieraćsię na szaro musisz na tym popracować. Z czarnym jest o wiele prościej...

Do kogo muszę się zgłosić w sprawie zorganizowania spotkania w księgarni w Anglii? W jak małym miejscu zgodziłbyś się pojawić?

Musisz skontaktować się z wydawcą. W przypadku „Księgi cmentarnej” z Bloomsbury. A ja jestem tam, gdzie mnie wysyłają, ale staramy się wybierać księgarnie na tyle duże, by mogły pomieścić wszystkich chętnych do udziału w spotkaniu czy podpisywaniu, żeby nikt nie musiał stać na zewnątrz na deszczu.