niedziela, 16 września 2007

Po prostu tego nie widzę...

Pan i pani Stiteler- znani również jako Ptasia Laska oraz Niełapiący Ptaków Bill- przebywają w moim domu w Stanach, gdzie Bill próbuje rozgryźć dlaczego urządzenie do odbierania telewizji na komputerze nie działa, a Sharon sprawdza, czy pszczoły nie mają roztoczy (myślę, że może być zmuszona potraktować około 300 pszczół cukrem pudrem, ale nie jestem pewien). Obydwoje zapewniają towarzystwo psu Cabalowi. Można by pomyśleć, że to im wystarczy.
Ale nie. Wręcz przeciwnie.

Ktoś napisał na blogu Sharon, że mój pies wygląda jak ja.

Tak więc Sharon i Bill zdecydowali się to sprawdzić. Właśnie przysłali mi rezultat...

Nie. Widzicie? W ogóle mnie nie przypomina...

Myślę, że odpocząłem po wyprawie do Szwecji. Jeszcze jeden dzień w Wielkiej Brytanii i lecę do Japonii.

Jak na razie najbardziej nieprawdopodobną rzeczą, jaką zrobiłem w Wielkiej Brytanii było zobaczenie wznowienia Boeing Boeing*, które, wziąwszy wszystko pod uwagę, było zdumiewająco zabawne (chociaż Rea Perlman wydawała się trochę tłuściutka). Dobra farsa to fascynująca forma sztuki- zdarzenia muszą mieć miejsce stopniowo i absolutnie prawidłowo aż dojdą do momentu, gdy oczekiwane katastrofy wydarzają się w nieoczekiwany sposób, podczas gdy nieoczekiwane zwroty akcji zachodzą w satysfakcjonująco spodziewany sposób- jedno początkowe kłamstwo lub oszustwo bądź też błąd odbija się rykoszetem i narasta z biegiem akcji przynosząc konsekwencje i prowadząc do kolejnych kłamstw, kolejnych drzwi do otworzenia i zamknięcia. Z przyjemnością pewnego dnia stworzyłbym farsę, ale podejrzewam, że nie miałbym do tego głowy.

Mimo wszystko, zabawnie byłoby spróbować.

*co ciekawe, kiedy szuka się w internecie frazy “recenzje Boeing Boeing” wyskakuje mnóstwo hitów Boing Boing, w końcu Google wie najlepiej.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dobra robota ten blog, pozdrawiam! WWW.AZB.BLOG.PL