Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tom Stoppard. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tom Stoppard. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 lutego 2012

W sylwestra, który tutaj już jest

Neil napisał w piątek 30 grudnia 2011 o 23:00

Jak, u diabła, do tego doszło? Obiecałem, że kolejny post napiszę jutro, a to było ponad tydzień temu. Napisałem esej, opowiadanie, pojechałem do Sydney poczytać na scenie przy akompaniamencie kwartetu smyczkowego, ale nie pisałem na blogu. A teraz siedzę za kulisami Revolt w Melbourne przygotowując się na przebierane przyjęcie sylwestrowe i przegapiłem czas na pisanie bloga. Ale póki bezprzewodowego internetu, póty nadziei i pisze teraz.

W czasie, kiedy nie pisałem bloga wydarzyło się wiele wspaniałych i ekscytujących rzeczy. Między innymi zacytował mnie Tom Stoppard.

[Zapytany, czym jest "pytanie", Neil Gaiman raz na zawsze ustalił definicję, mówiąc:

Pytanie to stosunkowo krótki zestaw słów zakończony znakiem zapytania, na które można odpowiedzieć ze sceny. Jeżeli pragniesz po prostu powiedzieć nam, co myślisz na jakiś temat - to nie jest pytanie.

Idealne pytanie tego dnia podczas spotkania z Tomem Stoppardem zadała Rosamund Christie. Zapytała, jakim jedym słowem streściłby Hamleta. Jego odpowiedź brzmiała "CZY". - przyp. noita]

Na stronie Tor.com bardzo miło napisali o moim opowiadaniu A Case of Death and Honey ["Sprawa śmierci i miodu"] z antologii A Study in Sherlock ["Studium w Sherlocku"] i redagowanego przez Jonathana Stahana szóstego tomu najlepszych opowiadań SF i fantasy roku. Pisanie opowiadań, podobnie jak pisanie poezji według słów Dona Marquisa, przypomina wrzucanie płatków róży do Wielkiego Kanionu i czekanie na łoskot. Zazwyczaj zapada cisza, więc nawet niewielka reakcja na opowiadanie to dla pisarza przyjemna rzecz. Artykuł Nialla Alexandra z Tor.com można przeczytać na http://www.tor.com/blogs/2011/12/the-adventure-of-the-devils-foot-neil-gaiman-and-the-great-detective.

Za kilka tygodni zostanie opublikowany pierwszy tom niezwykłego wydania Annotated Sandman, czyli Sandmana z przypisami Lesa Klingera. Już teraz zarezerwujcie sobie egzemplarz w najbliższym sklepie z komiksami.



Tutaj znajdziecie świetny artykuł na temat Allegry Rosenberg, która gra Time Lord Rocka w Chicago. Ma szesnaście lat, choć powiedziałem, że ma piętnaście, kiedy zapraszałem ją na scenę podczas mojego quizu w programie Wait Wait Don't Tell Me.

Wywiadu ze mną z tego programu można posłuchać na 
http://www.npr.org/2011/12/24/144146842/author-neil-gaiman-plays-not-my-job. (Można go też przeczytać. Ale posłuchajcie, nie czytajcie.) Nie mogę go tu wkleić.

Mogę za to wkleić odtwarzacz z audycją z opowiadaniami, Selected Shorts, co też uczyniłem. Zawiera czytany przeze mnie Trollowy most oraz jedno z moich ulubionych opowiadań Borgesa, Koliste Ruiny.
[można było - przyp.noita]

...

Już miałem wam opowiedzieć o fragmencie przepięknego audiobooka Viriconium M. Johna Harrisona na stronie Neil Gaiman Prezentuje. Ale chcę napisać o tym oddzielny post w najbliższym czasie. Póki co, zajrzyjcie sami i przekonajcie się, czy Was interesuje:
...

Kilka dni temu spędziłem w Sydney cudowne chwile z kwartetem smyczkowym FourPlay. Poleciałem do domu i poszedłem prosto do Biblioteki Miejskiej w Melbourne, gdzie Amanda i ja czytaliśmy (ja) i śpiewaliśmy (ona). Ogłosiliśmy, że tam będziemy przed samym startem samolotu, ale przyszło ok. 400 osób.

Biblioteka w Melbourne jest niesamowita. Jest tam pianino, a bibliotekarze są tak sympatyczni i kreatywni, że chciałem zabrać ich ze sobą w trasę. Nazywalibyśmy się "Neil Gaiman i jego trupa wędrownych bibliotekarzy".


Uwielbiam to zdjęcie, na którym z zamkniętymi oczami słucham, jak Amanda gra:

...

A skoro mowa o dobrych zdjęciach...


To pochodzi ze strony fotografa Rasmusa Rasmussena:

Jak sam pisze:

Co roku robię tysiące zdjęć, więc kiedy zapytano mnie niedawno, które jest moim ulubionym w roku 2011, miałem trudności z udzieleniem odpowiedzi. Ale po kilku dniach rozmyślania wciąż przychodziło mi do głowy jedno szczególne. 
11.11.11 fotografowałem koncert Jasona Webleya w The Moore w Seattle. Tam właśnie udało mi się uchwycić ten moment. Webley opowiadał o zaletach miłości, podczas gdy Neil Gaiman i Amanda Palmer siedzieli za nim i słuchali. 
To opowieść o miłości, która rozpoczyna się wyrazem szczerej radości na twarzy Jasona Webleya, gdy spogląda w górę, prosto w reflektory i postanawia podzielić się swą radością z publiką. Dla mnie tę publiczność reprezentuje Amanda Palmer: rozluźniona, ale uważna, świetnie się bawi. Ich opowieść dopełnia Neil Gaiman, spoglądający na żonę z całkowitym uwielbieniem i uśmiechem, który mówi zwyczajnie "Kocham Cię". 
W tym zdjęciu jest tyle intymności, że obrabiając je czułem się, jak podglądacz, jakbym wtargnął tam bez zaproszenia. Musiałem sobie wręcz przypominać, że to był występ przed dużą publicznością. Dlatego właśnie uważam, że to moje ulubione zdjęcie z 2011 roku. Gdy na nie patrzę, mam ochotę pocałować żonę, włączyć jakąś dobrą muzykę i cieszyć się drobiazgami.

...

A co do Noworocznych Przemówień... Muszę napisać takie na dzisiejszy wieczór w Melbourne, jak tylko uporam się z tym wpisem.

Musi być równie dobre jak te, które przez lata umieszczałem na blogu. Zazwyczaj nie zastanawiam się za długo. Pisze po prostu, czego życzę sobie w nadchodzącym roku i mam nadzieję, że inni ludzie życzą sobie tego samego.

Ktoś właśnie przerobił te życzenia na plakat:



Kilku z tych rzeczy życzyłem ze sceny w Bostonie dokładnie dwa lata temu...


środa, 1 lutego 2012

Dobry wieczór, Melbourne (i wszyscy inni)

Neil napisał w poniedziałek 19 grudnia 2011 o 23:41

W razie gdybyście się zastanawiali, gdzie jestem – i nie dziwiłbym się Wam zanadto, bo sam często nie mam pewności, gdzie jestem i muszę się pilnować – jestem w Melbourne, tym w Australii, nie tym na Florydzie. Zatrzymałem się u przyjaciół, Petera Nichollsa i Clare Coney i jest ze mną moja żona, która na najbliższe kilka miesięcy w Australii ma rockandrollowe plany.

Przyleciałem tu w ubiegłym tygodniu i spontanicznie zorganizowałem spotkanie dla Wheeler Centre w Atheneum Theatre, które okazało się niesamowicie fajne, pomimo zmiany strefy czasowej. Zabawa była tym lepsza, bo miałem okazję spędzić trochę czasu z Tomem Stoppardem, którego poznałem w 2007 w Brazylii i ogromnie polubiłem.


(Oto zdjęcie zrobione pod sceną przez Alison Croggan, która przeprowadzała wywiad z Tomem.)

Po tym spotkaniu 1/3 mojego australijskiego planu (przynajmniej część polegająca na wychodzeniu na scenę) już za mną. 28 grudnia w Factory Theatre w Sydney jest występ, na który zabrakło już biletów, a w Sylwestra biorę udział w dość niesamowitym przyjęciu przygotowywanym przez Amandę. Potrwa od 20 to 2 nad ranem i pojawi się na nim Amanda, ja, Meow Meow, The Jane Austen Argument i mnóstwo innych fantastycznych postaci. Ja planuję napisać coś specjalnego i sylwestrowego na tę okazję. To niewielki lokal, a Amanda mówi, że w ten sposób na pewno będzie się dobrze bawić na sylwestrowej imprezie. Kilka ostatnich biletów można kupić na http://www.revoltproductions.com/melbourneevents/byevent/NYE1.

Na http://www.selectedshorts.org/onair/ można posłuchać odcinka audycji Selected Shorts, w którym czytam Trollowy most. A oto bezpośredni link. Cały odcinek jest bardzo fajny i zawiera również opowiadanie autorstwa Jorgego Luisa Borgesa.

Cat Mihos planuje na Neverwear coś bardzo miłego. Codziennie będzie rozdawała jeden artykuł ze sklepu komuś, kto zasłuży na niego czymś fajnym. Niektórzy nominują siebie samych, inni swoich przyjaciół. O wszystkim można przeczytać na: http://kittysneverwear.blogspot.com/.

Co więcej, spuszcza 5$ z ceny każdego zakupionego artykułu po podaniu kodu nice-kitty.

...

Nadszedł ten czas w roku, kiedy lubię sobie przypominać o artykule napisanym dla Independent kilka lat temu.


Zaczyna się słowami:

Nie przypominam sobie, żebym jako dziecko namawiał rodziców na cokolwiek z większym zapałem, niż kiedy wraz z siostrami namawiałem ich na choinkę.

Rodzice nie chcieli się zgodzić. "Jesteśmy żydami" mawiali. "Nie obchodzimy Bożego Narodzenia. My mamy Chanukę."

Nie zniechęciło nas to ani trochę. A zresztą, Chanuka to żadna namiastka Gwiazdki. W odróżnieniu od dziadków, rodzice nie zawsze pamiętali o obchodach tego święta, a nawet kiedy pamiętali – dzieci widzą różnicę pomiędzy menorą i świecami, a choinką. Rodzice prowadzili koszerna kuchnię, w Jamim Noraim chodzili do synagogi, ale na tym właściwie kończyła się religijność w naszym domu. Dziadkowie byli prawdziwie pobożnymi żydami, rodzice nieszczególnie pobożnymi, a ich dzieci – po prostu złymi żydami. 

Wiedzieliśmy, że jesteśmy złymi żydami, bo pragnęliśmy choinki...

...

Odcinek specjalny programu Wait Wait Don't Tell Me pojawi się na antenie NPR i w telewizji 23 grudnia. Powiedziano mi, że w radio będzie mnie więcej, niż w telewizji. "Kiedy wszyscy jeszcze raz to obejrzeli, doszliśmy do wniosku, że sadzanie cię na tamtym tronie było koszmarnym pomysłem" wyjaśnił Peter Sagal.

...

Neil Gaiman Przedstawia wydało kolejne dwie książki i obiema jestem zachwycony.

Powieść Anita pamiętam z czasów nastoletnich, opowiada o przygodach młodej czarownicy w latach 60. Pojawia się w niej najlepsza postać babci w literaturze pięknej, lepsza nawet od tej z rodziny Addamsów. Książka jest zabawna, urocza, przerażająca i wzruszająca. Próbki można posłuchać na http://www.audible.com/pd?asin=B006L7BA6O&source_code=NGAOR0002WS101911, czyta Nicola Barber i moim zdaniem robi to znakomicie.


Kto zauważy tajemniczą literówkę na okładce?

Jeżeli podobał się wam audiobook Pawany Keitha Robertsa... obawiam się, że ten jest zupełnie inny.
...

Ups. Muszę lecieć. Na wieści o kolejnej książce będziecie musieli poczekać. (Dzisiaj idziemy zobaczyć The Terminativity. Więcej jutro.)

niedziela, 20 listopada 2011

Znowu w domu, znowu w domu, kaszlu, kaszl

Neil napisał we wtorek, 15 listopada 2011r. o 12:12


Wróciłem do domu z trasy. Jestem zmęczony i trochę chory (jakieś przeziębieniowe coś), ale szczęśliwy, że jestem w domu z moimi psami. Trasa już wydaje się nierzeczywista, trochę jak sen. (Czy naprawdę w każdym nowym miejscu Amanda śpiewała dla mnie nową piosenkę Lou Reeda/Velvet Underground? Czy Amanda i John Cameron Mitchell zaśpiewali też "I'm Sticking With You" w Portlandzie?)


Cieszę się, że udało mi się towarzyszyć Jasonowi Webleyowi na Najjedenastszym Wieczorze ze Wszystkich. Na przestrzeni lat ten blog przyniósł mi wiele dobrych rzeczy, ale najbardziej cieszą mnie przyjaźnie, które przez niego nawiązałem i których by bez niego nie było. A nigdy nie poznałbym Jasona, gdybym nie wspomniał tu, na blogu, u zarania dziejów, jak bardzo podoba mi się klip do jego piosenki "Jedenastu Świętych".
Razem z moją najbliższą przyjaciółką wybrałyśmy się na Twój "Wieczór z Neilem Gaimanem i Amandą Palmer" w Portlandzie 8 listopada. Było wspaniale. Oboje zainspirowaliście nas, by rozwijać się jako artyści i ludzie. Za to dziękujemy. Przy okazji, czy mógłbyś podać mi tytuł tej niepokojącej piosenki, którą zaśpiewałeś na końcu? Tej, w której niezrównoważony mężczyzna opowiada swojej matce o swoim szale zabijania? W ogóle jak ją znalazłeś? Czy to była jakaś popularna piosenka, czy po prostu coś nieznanego, na co się kiedyś natknąłeś?

Piosenka nazywa się "Psycho" ("Psychol" przyp. Varali) i została napisana przez niewidomego Amerykańskiego piosenkarza, Leona Payne'a jakieś pięćdziesiąt lat temu. Natknąłem się na nią, ponieważ była jednym z bonusowych utworów wykonanych na żywo na płycie Elvisa Costello, Almost Blue, na której nagrał cover wersji w wykonaniu artysty Jacka Kittela (którą ostatecznie usłyszałem na płycie z coverami w wykonaniu Elvisa Costello). Na początku mojego związku z Amandą uczyłem się grać piosenki, które później grałem jej przez telefon i to była jedna z nich prawdopodobnie dlatego, że podobała mi się wersja, która była wolniejsza i która wyrażała więcej osamotnienia, smutku i szaleństwa niż wersje, które słyszałem.

W trakcie jazdy z LA do San Francisco włączyła się wersja Jacka Kittela (do radia w samochodzie podłączyłem telefon, na którym miałem różne zebrane kawałki) i Amanda zapytała, czy nie chciałbym zaśpiewać "Psycho" publiczności większej niż ona jedna. A ja nerwowo odpowiedziałem "może..."

(A w związku z tym: ten artykuł o Amandzie to najlepsza rzecz, jaką o niej dotychczas przeczytałem, a to dlatego, że przedstawia dokładnie obraz kobiety, którą poślubiłem i osoby, którą znam. Przegapiłem go, kiedy ukazał  się po raz pierwszy. http://www.popmatters.com/pm/tools/full/150167)
Od lat nie widziałem Toma Stopparda (ostatni raz w lipcu 2008r. w Brazylii), więc byłem, zachwycony, gdy dowiedziałem się, że będę z nim dzielić scenę w Melbourne 16 grudnia. Właściwie niedokładnie dzielić on będzie od 19:00 do 20:00, a ja od 21:00 do 22:00. Ale prawie. A jeśli chcecie zobaczyć nas obu tego wieczora, wyjdzie taniej.


A mówiąc o dzieleniu sceny: wspominałem na blogu, jak bardzo podobał mi się panel, na którym wystąpiłem z Connie Willis na World Fantasy Con w San Diego.

Teraz ten panel pojawił się na YouTube. Możecie obejrzeć go w całości. Connie i ja rozmawiamy przez godzinę o sztuce, o Tym, Skąd Czerpiemy Pomysły i podobnych sprawach.


Zobaczmy. Co jeszcze? Ukazał się Absolute Sandman Volume 5. I to zdecydowanie jest ostatni tom Absolute Sandmana, o ile nie napiszę czegoś nowego.

Drogi Neilu,

po pierwsze, dziękuję Ci i Amandzie za cudowny koncert w zeszłym tygodniu. Naprawdę, naprawdę cudownie było być tam z Tobą. Zastanawiam się, czy nagrania z trasy będą dostępne dla tych, którzy w końcu nie dostali się na Kickstarter?
Po drugie: od niedawna studiuję literaturę angielską i biorę udział we wstępnych kursach z literatury brytyjskiej czy raczej jako że czytamy też Beowulfa anglosaksońskiej. Chociaż uważam Cię za bardzo nowoczesnego pisarza, czytanego również przez wielu ludzi, którzy absolutnie nigdy nie chcieliby studiować literatury angielskiej, przy czytaniu pierwszego tomu The Faerie Queen bez przerwy przypominał mi się Gwiezdny pył. Wiem też, że napisałeś scenariusz do Beowulfa. Jaki widzisz związek pomiędzy takim rodzajem angielskiej tradycji i swoim pisaniem? Czy jest to wpływ świadomy, umyślny czy zupełnie niezamierzony? I czy możesz mi doradzić, jak przebrnąć przez resztę semestru (Milton, Pope, Blake)?
Carolyn

Cieszę się, że Ci się podobało. Nie jestem pewien, czy płyty będą fizycznie dostępne poza kręgiem osób wspierających Kickstartera (zestaw będzie się składał z trzech płyt), ale wersja do ściągnięcia będzie dostępna dla wszystkich.
Jaki widzę związek pomiędzy tą tradycją i moim pisaniem? Niespecjalnie się nad tym zastanawiam: z reguły uwielbiam poetów, do których się odnosisz (dzieła Alexandra Pope'a nigdy nie podobały mi się tak jak sam Pope, a w każdym razie ta jego wersja, o której czytałem jako chłopiec w opowiadaniu Jamesa Brancha Cabella A Brown Woman jeśli jesteś ciekawa, możesz przeczytać je tutaj). Przeczytałem to wszystko dla przyjemności, czy to w szkole, czy to dla siebie, próbując zrozumieć, w jaki sposób to pasowało do rzeczy, które wiedziałem, że lubię, odkrywając poetów, których lubiłem i tych, którzy mnie nie zajmowali.

Rada, by przebrnąć przez semestr? Boże, nawet nie chcę myśleć o dobrych pisarzach jak o czymś, przez co trzeba przebrnąć. Dlatego martwię się, gdy słyszę, że moje książki są omawiane w szkołach. Jestem przekonany, że Thomas Hardy napisał jakieś dobre książki i bardzo chciałbym się na nie natknąć samodzielnie, ale jedyne, co wiem, to że przymusowe czytanie Thomasa Hardy'ego w szkole pozostawiło we mnie instynktowną, prawdziwą i bez wątpienia niesprawiedliwą niechęć do jego książek.

Czy w bliskiej-lub-trochę-bardziej-oddalonej przyszłości zamierzasz prowadzić warsztaty pisania?

Być może. Bardzo mi się podobało uczenie w Clarion, ale gdy stamtąd odchodziłem, w zaskakujący sposób czułem się częścią żyć i karier 18 osób. Może pewnego dnia to powtórzę, prawdopodobnie powinienem, ale nie spieszy mi się.

Neilu,

Twoja notka - http://journal.neilgaiman.com/2003/06/tommy-leprechaun-dies-organs-are-built.asp

Ten link, który 'odsyła' (odsyłał) do Missoulain nie działa.... masz może kopię tej historii o Tommym Leprechaunie?...była naprawdę wspaniała - tak, ten mały człowieczek miał wpływ na wiele żyć...

Dzięki,John

A, spotkałem człowieka, który zabił mężczyznę, który ukradł jego ubrania - w więzeniu MSP - pracowałem tam....

To przykre. tak wiele starych linków z bloga nie działa. (Wiele zdjęć także zniknęło.) Ale w tym przypadku mamy szczęście: sprawdziłem na archive.org, wciąż jest tam link do pierwotnej wersji historii. Możecie ją przeczytać tutaj.

Czytając tę starą notkę, przypomniałem sobie o istnieniu tego, pochodzącego z zarania Internetu, sprawdziłem na YouTube, znalazłem jeszcze raz i umieszczam tutaj dla wszystkich, którzy zastanawiają się, jak wyglądała oryginalna wersja "Władcy pierścieni" z 1944r. produkcji Warner Bros, z Humphreyem Bogartem w roli Froda i Peterem Lorrem w roli Golluma*:











* Stwierdzenie nieprawdziwe. Wyłącznie w celach humorystycznych. Nie obowiązuje tam, gdzie prawnie zabronione.

środa, 2 lipca 2008

Poranek zastał mnie mile stąd...

Wciąż w Brazylii. Wciąz z Panną Maddy. Wciąż wspaniale spędzając czas.

Kupiłem dziś mnóstwo książek w księgarni Paraty Festival oraz znalazłem wiele pięknych brazylijskich wersji moich dzieł, których wcześniej nigdy nie widziałem.

Tak się składa, że najlepszym artykułem, jaki przeczytałem w samolocie, był wspaniały tekst z Harpers "Magiczne Igrzyska- sztuczki zdemaskowane!" pióra Alex Stone. Możecie go przeczytać online na http://harpers.org/archive/2008/07/0082095 (drugi w kolejności był artykuł Gopnika o Chestertonie z "New Yorkera", który nie jest dostępny online. Myślę, że mijał się z prawdą o Chestertonie pod względem politycznym). [Mój błąd. Artykuł Harpers mogą przeczytać jedynie subskrybenci.]

Cześć Neil,Napisałeś uroczą historię, opowiedzianą przez Abel (tak myślę), która opowiada o krukach osądzających swoich bajarzy. Gdzieś po drodze ta historia przerodziła się w fakt w moim umyśle. Zastanawiałam się, czy w tym micie jest jakieś ziarnko prawdy czy też to tylko legenda. Może mógłbyś przekazać to pytanie Ptasiej Lasce? Dzięki!MRM

Opis krukowatych, które siedzą wokół jednego z ich własnego grona, kraczą i czasem zabijają, a czasami odlatują jest czymś, na co natrafiłem w starej literaturze o ptakach (ostatnio również-- odkąd wyszedł Sandman 40, przeczytałem relację naocznego świadka w Smithsonian Magazine). Nie sądzę, by można było znaleźć choć jednego ptasiego specjalistę, który by twierdził że wie, dlaczego tak się dzieje.

Powinienem wspomnieć, że rzeczownikiem zbiorowym dla gawronów nie jest 'parliament' (który właściwie jest rzeczownikiem zbiorowym dla sów), a przynajmniej nie był dopóki nie napisałem Sandmana 40. Najczęściej jest to 'building' lub 'clamour' gawronów. Czasami jest to 'storytelling' gawronów, co brzmi jak coś, co tak czy siak mogłem wymyślić...

[Wszystkie wymienione w ostatnim akapicie słowa mogą oznaczać 'stado (gawronów)'. Jednak oprócz tej definicji, mają też inne znaczenia. I tak wychodzi nam: parliament-parlament, building-budynek, clamour-krzyk, wrzawa, storytelling-opowiadanie historii. Uch... gra słów jest nieprzetłumaczalna, mam nadzieję, że rozumiecie, o co chodziło Neilowi ^^ przyp. Varali]

Czy Neil ma oficjalną stronę myspace? Jeśli tak, to jaki jest jej adres?

Nie, nie mam. Istnieje strona nieoficjalna, albo nawet parę stron nieoficjalnych. Wciąż zamierzam założyć oficjaną stronę myspace i facebook, jednak tak naprawdę czuję, że utrzymywanie tego jednego miejsca pod kontrolą to aż nadto jak na jednego pisarza i w końcu nic w tej sprawie nie robię.

Cześć Neil-- To właściwie nie jest pytanie do Ciebie, a tylko komentarz. Wspomniałeś dziś na swoim blogu o Tomie Stoppardzie. Mówi się, że nigdy nie powinno się spotykać swoich bohaterów, ale nigdy nie mówi się jak to jest, gdy paru z nich spotyka się i zaprzyjaźnia. Zdaje się, że Ty dogadujesz się z każdym. Sprawia mi przyjemność, że tak wiele z tych osób jest moimi idolami (Dave McKean, Roger Zelazny, Tom Stoppard, Philip Pullman,...) Powodzenia w stawaniu się panem Stoppardem. Zdaje się, że dobrze Ci idzie. Miłej zabawy! Geoff

Tak naprawdę nigdy nie powinieneś spotykać swoich bohaterów jeśli chcesz, by nimi pozostali. Może się to skończyć przyjaźnią, rozczarowaniem lub miłą niespodzianką, ale kiedy ich poznajesz, automatycznie przestają być bohaterami. (Odrzuciłem ładnych parę okazji, by spotkać się towarzysko ze Stephenem Sondheimem, ponieważ praktycznie tylko on mi został. Nawet Davidowi Bowie, którego nigdy nie spotkałem, udało się przetransformować w moim umyśle z DAVIDA BOWIE ZOMG!!1!* w ojca mojego przyjaciela Duncana.)

Jednak z drugiej strony, nigdy nie jestem do końca przekonany do bohaterów. Pisałem o tym w http://journal.neilgaiman.com/2004/10/whatever-happened-to-sancho-panza.asp i wciąż odczuwam mniej więcej to samo.

Najbardziej niezwykłą cechą Toma Stopparda (oprócz tego, że jest geniuszem) jest fakt, że jest dwadzieścia lat starszy ode mnie, a ma moje włosy!

To daje mi nadzieję.



.......

* pomoc z prawidłową interpuncją !!1! - Maddy