Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziwnie normalne tagi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziwnie normalne tagi. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 stycznia 2011

Mikołaj naprawdę, naprawdę był, prawda?

Neil napisał w sobotę 18 grudnia 2010 o 22:27

Miałem właśnie zamiar wsiąść do samochodu i pojechać do nocnego sklepu po gryzak dla psów, bo wygląda na to, że psica ząbkuje i nie uwierzylibyście co pogryzła. Ale przed sekundą przyszło coś bardzo śmiesznego i pomyślałem, że się tym podzielę...

Ale zanim to zrobię, tytułem wprowadzenia, czy też wypełnienia:

Kilka tygodni temu zauważyłem na YouTube wspaniałe filmiki ilustrujące mój wiersz Dzień w którym przybyły spodki.

Nie musicie ich teraz oglądać, ale niech tu będą, na wypadek gdyby kiedyś przyszła komuś ochota.

W tym użyto mojego głosu jako narratora...




i kilka czytanych przez kogoś innego...







I pomyślałem sobie, że to świetna zabawa. Powinienem zaproponować na blogu, żeby ludzie zrobili coś podobnego z opowiadaniem "Mikołaj był..." z okazji świąt.

A potem zapomniałem. Myślałem o tym podczas spaceru, pewnie rozproszyły mnie rozważania na temat latarni i wyleciało mi z głowy.

A potem przyszło to. To dzieło stworzone przez studio animacji/projektowania grafiki z Pekinu, jako kartka świąteczna.

To akurat powinniście obejrzeć właśnie teraz. Dalej, proszę bardzo.


39 Degrees North: Christmas Card 2010 from 39 Degrees North on Vimeo.


Wspaniałe. I rzeczywiście, Mikołaj był...

A jeśli kogoś to zainspirowało i chce stworzyć teraz własne Mikołaje były - macie tydzień. Linki proszę przysyłać przez FAQ (NIE przez Twittera. Nie ma gwarancji, że przeczytam wszystko, czy nawet część tego, co dzieje się na twitterze.)

Zamieszczę je tutaj na Boże Narodzenie.
....

A ponieważ nagle poczułem się bardzo bożonarodzeniowo, oto link do artykułu z Independent, który napisałem parę lat temu. Wspomnienie ośmiolatka wyznania żydowskiego, który i tak chciałby mieć w domu choinkę.




I dzięki uprzejmości Jonathana Carrolla, zdjęcie które sprawiło, że poczułem prwdziwie świąteczną atmosferę:

NIEBEZPIECZEŃSTWO
spadające anioły

środa, 27 lutego 2008

korrrespondencja i linki

Neil napisał w poniedziałek 25 lutego 2008 o 9:28

"Amerykańscy bogowie" będą do przeczytania od 28 lutego.

Kilka interesujących iluzji słuchowych na
http://www.newscientist.com/article/dn13355-music-special-five-great-auditory-illusions-.html

chociaż niezupełnie zrozumiałem początek artykułu. Najwyraźniej fragment, który w "Lady Madonna" brzmi jakby Beatlesi śpiewali w złożone dłonie nie jest zagrany na saksofonie, ale nie wiem kto mógłby pomyśleć, że jest.

Wszystkie moje najróżniejsze komentarze z tego bloga dotyczące pisania "Księgi cmentarnej" są zebrane na http://quotableneil.blogspot.com/2008/02/brief-or-not-so-brief-history-of.html

Neil,
Kilka tygodni temu napisałeś, że zamierzasz latem wybrać się do Tulsa. Czy planujesz jakieś wystąpienie? A jeżeli tak, to kiedy? Bardzo cieszy mnie wieść, że skończyłeś już "Księgę cmentarną". Nie mogę się doczekać żeby ją przeczytać!
-Megan

Będę w Tulsa 28 czerwca 2008 i wystąpię publicznie - szczegóły wkrótce.

Będę również przez tydzień w czerwcu prowadził zajęcia na Clarion - a właściwie na Warsztatach Pisarskich Science Fiction & Fantasy na UCSD [University of California, San Diego- przyp. noita] (podejrzewam, że dość nerwowo, ponieważ nigdy przedtem nie uczyłem i nie mam pojęcia, czy w ogóle się do tego nadaję). Ale będą tam też ludzie tacy jak
Geoff Ryman i Kelly Link i Nalo Hopkinson, którzy znają się także na uczeniu, więc nawet jeśli okażę się kiepski to nic nie szkodzi. (jeżeli do tej pory to odkładaliście - zostały tylko cztery dni, żeby zgłosić się na Clarion.)

Witam Panie Gaiman!
Uniwersytet Wschodniej Anglii organizuje dość znane i cieszące się niezłą reputacją kursy sztuki pisania [creative writing] zapoczątkowane przez Malcolma Bradbury'ego. Mam możliwość wzięcia udziału w tym kursie, ale nie będąc obywatelem Wielkiej Brytanii musiałbym zapłacić nieprzyzwoitą sumę. A więc moje pytanie brzmi: czy Twoim zdaniem warto zainwestować czas i pieniądze w tego typu
warsztaty? I naprawdę nie podchodze to tego "o-mój-boże-jeśli-neil-gaiman-mówi-że-to-dobre-muszę-choćby-piekło-czy-zaraza" (albo vice versa), po prostu poza twórczością Malcolma Bradbury'ego nie czytałem nic autora, który ukończył taki kurs (podobny jest prowadzony w Warwick). A wyraźnie jesteś kimś w tym całym "pisaniu", więc może mógłbyś podzielić się swoim zdaniem na ten temat.

Czy taki kurs, lub jego brak, może być decydujący w karierze początkującego pisarza?

Życząc wszystkiego dobrego,
Liam Kruger


Nie, oczywiście, że nie. (Dowód - spójrz na kariery licznych pisarzy, którzy nie uczęszczali na Kursy Pisania na Uniwersytecie Wschodniej Anglii. Stanowią większość autorów, którzy przychodzą Ci do głowy. Statystycznie, to praktycznie wszyscy. Nieźle sobie radzą, prawda?)

Nigdy nie brałem udziału w żadnym kursie pisania, ale ktoś, kto brał pisał o tym w http://journal.neilgaiman.com/2004/11/probably-not-gold-watch.asp .

Pomyślałem, że może Ci się spodobać ten wywiad z Bogiem Piór Wiecznych:
http://blog.makezine.com/archive/2008/02/interview_with_the_god_of.html?CMP=OTC-0D6B48984890
Pewnie nie tylko ja wysłałem C ten link, ale nie mogłem nie zaryzykować ;-)


Ale cool! Tu w Stanach mamy Richarda Bindera z http://www.richardspens.com/ W prezencie gwiazdkowym od Henry'ego Selicka dostałem pióro Pelikana, któremu Richard dorobił elastyczną stalówkę i teraz czekam aż przyjdzie mi do głowy coś odpowiedniego, żebym mógł zapisać nim tę historię.

Drogi Neilu, z zainteresowaniem przeczytałam, że w Twojej najnowszej książce znajdzie się postać o imieniu Silas. Nazwałam tak mojego syna prawie dokładnie w momencie ukazania się "Kodu Da Vinci" i w trakcie czytania książki dowiedziałam się, że mój syn został imiennikiem brutalnego białowłosego mnicha mordercy. Mam nadzieję, że Twój Silas będzie z natury bardziej przyjazny dzieciom? Mam zamiar przeczytać "Księgę cmentarną" mojemu Silasowi jeżeli tak jest! Gaby

Silas jest stróżem naszego bohatera i jestem jego wielkim fanem.

Cześć Neil;
Zastanawiałem się, czy teraz kiedy "Księga Cmentarna" jest już gotowa i zostały Ci tylko drobne poprawki do wprowadzenia bez przeszkód trafi ona do drukarni? A może książka na tym etapie ma jeszcze przed sobą bolesną przeprawę przez biurokrację wydawnictwa, gdzie każdy stara się dorzucić swoje trzy grosze?
Niecierpliwie wyglądam nowej powieści.
-Brian

Dałem ją moim redaktorom z wydawnictwa Harpers w Stanach i Bloomsbury w Wielkiej Brytanii i czekam, aż mi powiedzą co o niej sądzą. Wysłałem ją również przyjaciołom i czekam, aż mi powiedzą co oni o niej sądzą. Każdy komentarz, która wydaje mi się mądry i rozsądny jest brany pod uwagę, a jeżeli nie jest, to nie.

CHcę po prostu żeby była to możliwie najlepsza książka. Nie ma w tym żadnej biurokracji. Ale wydaje mi się, chyba jednak nie zdecydujemy się na okładkę, którą zamieściłem w http://neilgaiman-pl.blogspot.com/2008/01/dla-ciekawskich.html, bo za bardzo sprawia wrażenie książki przeznaczonej wyłącznie dla młodych czytelników, a teraz kiedy już jest gotowa zdajemy sobie sprawę, że jest ona tak samo dla dorosłych jak i dla dzieci. Chyba Dave pokombinuje trochę z różnymi innymi pomysłami na okładkę...

poniedziałek, 30 kwietnia 2007

Pszczoły i inne

Neil napisał w niedzielę, 29 kwietnia 2007


Znów jestem w domu. (Nie zajmowałem się blogiem przez dwa dni z powodu hotelu w Helenie w Montanie, który miał fatalnie powolne połączenie z internetem – prawie działał w ciągu dnia aby potem przestać działać w nocy, mniej więcej w momencie, w którym myślałem sobie „czas napisać posta”. Szedłem spać zamiast tego.)

The Moth we czwartek (http://www.themoth.org/) był wspaniałym i przerażającym wydarzeniem -- Pico Iyer, Jonathan Ames, Edgar Oliver, Laila Lalami, i wystraszony ja opowiadający ostatnią historię wieczory (o dniu który spędziłem na Liverpool Street Station w Wielkanoc 1977). Wyszukiwarka w google znalazła krótki opis tutaj http://wordriotpress.blogspot.com/2007/04/moth.html.

Opuściłem PEN World Voices czując prawdziwy szacunek i o wiele więcej zrozumienia w temacie czym jest PEN i co robi. http://www.pen.org/ to ich strona i właśnie ją dla was skomentowałem.

Potem pojechałem do Heleny. Zajechałem późno w piątkową noc. W sobotni ranek rozmawiałem – najpierw z bibliotekarzami o historii komiksu i komiksowej cenzury oraz CBLDF i tym czym się zajmuje, potem o cyfrowych sprawach (dowiedziałem się, że jestem znaczonym pikselami technowieśniackim draniem), potem poszedłem na lunch przy którym rozmawiałem z bibliotekarzami o pisaniu i o tym jak zostałem facetem, który to właśnie robi, a potem rozmawiałem z ludźmi, głównie pochodzącymi z Montany. Czytałem im, potem odpowiadałem na pytania, potem podpisywałem książki wielu wyjątkowo miłym ludziom, którym musiałem wyznać, że nie widziałem wiele Montany, bo cały dzień spędziłem w hotelu rozmawiając. Muszę tam wrócić – to co widziałem, było urocze.

Gdy podpisywałem książki w Montanie, Charles Vess był w Nowym Jorku na projekcji Gwiezdnego Pyłu.

Pisze o tym na swoim blogu...

Wytworne siedzenia dla najwyżej 50 osób. Te siedzenia zajmowało kilka gwiazd filmowych (Robert DeNiro, Claire Danes, Charlie Cox), producentów (Lorenzo DeBonaventura, etc.) i dużo twarzy, rozpoznawalnych i nie rozpoznawalnych. Matthew Vaughan, reżyser, zapowiedział film i światła pogasły. Z nerwów nie potrafię opisać jak się w tamtej chwili czułem. Co, jeśli przerazi mnie to, co zrobiono z „moją” opowieścią. Co, jeśli zaczną wychodzić? Co, jeśli, co, jeśli...

Tu możecie zobaczyć co myśli o tym, co zobaczył: http://greenmanpress.com/news/archives/153.

Nie wydaje mi się, żebym obejrzał film przed projekcją w czerwcu w Wielkiej Brytanii. Kiedy ona nadejdzie, wszystko będzie już skończone i zobaczę kompletną wersję. Trochę się denerwuję, tak jak Charles – Ostatnio widziałem testową projekcję z mnóstwem brakujących i niedokończonych rzeczy, ale wpis Charlesa i komentarz Harry’ego Knowles’a wpisany wczoraj na AICN są bardzo pokrzepiające. (Dłuższy angielski trailer do Gwiezdnego pyłu można obejrzeć na http://www.stardustmovie.com/intl/uk/).

Charles Vess wygłasza wykład w Nowym Jorku 2 maja w Stowarzyszeniu Ilustratorów (Society of Ilustrators), a 4 maja będzie podpisywał nowe wydanie Gwiezdnego Pyłu w twardej oprawie – szczegóły na http://greenmanpress.com/news/archives/152.

Założyłem dzisiaj swój biały strój pszczelarski i poszedłem poznać pszczoły. Drzewa śliwkowe właśnie kwitną. Teraz muszę zrobić obiad dla Maddy.