Neil napisał w poniedziałek 25 lutego 2008 o 9:28
"Amerykańscy bogowie" będą do przeczytania od 28 lutego.Kilka interesujących iluzji słuchowych na
http://www.newscientist.com/article/dn13355-music-special-five-great-auditory-illusions-.html
chociaż niezupełnie zrozumiałem początek artykułu. Najwyraźniej fragment, który w "Lady Madonna" brzmi jakby Beatlesi śpiewali w złożone dłonie nie jest zagrany na saksofonie, ale nie wiem kto mógłby pomyśleć, że jest.
Wszystkie moje najróżniejsze komentarze z tego bloga dotyczące pisania "Księgi cmentarnej" są zebrane na http://quotableneil.blogspot.com/2008/02/brief-or-not-so-brief-history-of.html
chociaż niezupełnie zrozumiałem początek artykułu. Najwyraźniej fragment, który w "Lady Madonna" brzmi jakby Beatlesi śpiewali w złożone dłonie nie jest zagrany na saksofonie, ale nie wiem kto mógłby pomyśleć, że jest.
Wszystkie moje najróżniejsze komentarze z tego bloga dotyczące pisania "Księgi cmentarnej" są zebrane na http://quotableneil.blogspot.com/2008/02/brief-or-not-so-brief-history-of.html
Neil,
Kilka tygodni temu napisałeś, że zamierzasz latem wybrać się do Tulsa. Czy planujesz jakieś wystąpienie? A jeżeli tak, to kiedy? Bardzo cieszy mnie wieść, że skończyłeś już "Księgę cmentarną". Nie mogę się doczekać żeby ją przeczytać!
Kilka tygodni temu napisałeś, że zamierzasz latem wybrać się do Tulsa. Czy planujesz jakieś wystąpienie? A jeżeli tak, to kiedy? Bardzo cieszy mnie wieść, że skończyłeś już "Księgę cmentarną". Nie mogę się doczekać żeby ją przeczytać!
-Megan
Będę w Tulsa 28 czerwca 2008 i wystąpię publicznie - szczegóły wkrótce.
Będę również przez tydzień w czerwcu prowadził zajęcia na Clarion - a właściwie na Warsztatach Pisarskich Science Fiction & Fantasy na UCSD [University of California, San Diego- przyp. noita] (podejrzewam, że dość nerwowo, ponieważ nigdy przedtem nie uczyłem i nie mam pojęcia, czy w ogóle się do tego nadaję). Ale będą tam też ludzie tacy jak Geoff Ryman i Kelly Link i Nalo Hopkinson, którzy znają się także na uczeniu, więc nawet jeśli okażę się kiepski to nic nie szkodzi. (jeżeli do tej pory to odkładaliście - zostały tylko cztery dni, żeby zgłosić się na Clarion.)
Będę w Tulsa 28 czerwca 2008 i wystąpię publicznie - szczegóły wkrótce.
Będę również przez tydzień w czerwcu prowadził zajęcia na Clarion - a właściwie na Warsztatach Pisarskich Science Fiction & Fantasy na UCSD [University of California, San Diego- przyp. noita] (podejrzewam, że dość nerwowo, ponieważ nigdy przedtem nie uczyłem i nie mam pojęcia, czy w ogóle się do tego nadaję). Ale będą tam też ludzie tacy jak Geoff Ryman i Kelly Link i Nalo Hopkinson, którzy znają się także na uczeniu, więc nawet jeśli okażę się kiepski to nic nie szkodzi. (jeżeli do tej pory to odkładaliście - zostały tylko cztery dni, żeby zgłosić się na Clarion.)
Witam Panie Gaiman!
Uniwersytet Wschodniej Anglii organizuje dość znane i cieszące się niezłą reputacją kursy sztuki pisania [creative writing] zapoczątkowane przez Malcolma Bradbury'ego. Mam możliwość wzięcia udziału w tym kursie, ale nie będąc obywatelem Wielkiej Brytanii musiałbym zapłacić nieprzyzwoitą sumę. A więc moje pytanie brzmi: czy Twoim zdaniem warto zainwestować czas i pieniądze w tego typu warsztaty? I naprawdę nie podchodze to tego "o-mój-boże-jeśli-neil-gaiman-mówi-że-to-dobre-muszę-choćby-piekło-czy-zaraza" (albo vice versa), po prostu poza twórczością Malcolma Bradbury'ego nie czytałem nic autora, który ukończył taki kurs (podobny jest prowadzony w Warwick). A wyraźnie jesteś kimś w tym całym "pisaniu", więc może mógłbyś podzielić się swoim zdaniem na ten temat.
Czy taki kurs, lub jego brak, może być decydujący w karierze początkującego pisarza?
Życząc wszystkiego dobrego,
Liam Kruger
Nie, oczywiście, że nie. (Dowód - spójrz na kariery licznych pisarzy, którzy nie uczęszczali na Kursy Pisania na Uniwersytecie Wschodniej Anglii. Stanowią większość autorów, którzy przychodzą Ci do głowy. Statystycznie, to praktycznie wszyscy. Nieźle sobie radzą, prawda?)
Nigdy nie brałem udziału w żadnym kursie pisania, ale ktoś, kto brał pisał o tym w http://journal.neilgaiman.com/2004/11/probably-not-gold-watch.asp .
Pomyślałem, że może Ci się spodobać ten wywiad z Bogiem Piór Wiecznych:
http://blog.makezine.com/archive/2008/02/interview_with_the_god_of.html?CMP=OTC-0D6B48984890
Pewnie nie tylko ja wysłałem C ten link, ale nie mogłem nie zaryzykować ;-)
Ale cool! Tu w Stanach mamy Richarda Bindera z http://www.richardspens.com/ W prezencie gwiazdkowym od Henry'ego Selicka dostałem pióro Pelikana, któremu Richard dorobił elastyczną stalówkę i teraz czekam aż przyjdzie mi do głowy coś odpowiedniego, żebym mógł zapisać nim tę historię.
Drogi Neilu, z zainteresowaniem przeczytałam, że w Twojej najnowszej książce znajdzie się postać o imieniu Silas. Nazwałam tak mojego syna prawie dokładnie w momencie ukazania się "Kodu Da Vinci" i w trakcie czytania książki dowiedziałam się, że mój syn został imiennikiem brutalnego białowłosego mnicha mordercy. Mam nadzieję, że Twój Silas będzie z natury bardziej przyjazny dzieciom? Mam zamiar przeczytać "Księgę cmentarną" mojemu Silasowi jeżeli tak jest! Gaby
Silas jest stróżem naszego bohatera i jestem jego wielkim fanem.
Cześć Neil;
Zastanawiałem się, czy teraz kiedy "Księga Cmentarna" jest już gotowa i zostały Ci tylko drobne poprawki do wprowadzenia bez przeszkód trafi ona do drukarni? A może książka na tym etapie ma jeszcze przed sobą bolesną przeprawę przez biurokrację wydawnictwa, gdzie każdy stara się dorzucić swoje trzy grosze?
Niecierpliwie wyglądam nowej powieści.
-Brian
Dałem ją moim redaktorom z wydawnictwa Harpers w Stanach i Bloomsbury w Wielkiej Brytanii i czekam, aż mi powiedzą co o niej sądzą. Wysłałem ją również przyjaciołom i czekam, aż mi powiedzą co oni o niej sądzą. Każdy komentarz, która wydaje mi się mądry i rozsądny jest brany pod uwagę, a jeżeli nie jest, to nie.
CHcę po prostu żeby była to możliwie najlepsza książka. Nie ma w tym żadnej biurokracji. Ale wydaje mi się, chyba jednak nie zdecydujemy się na okładkę, którą zamieściłem w http://neilgaiman-pl.blogspot.com/2008/01/dla-ciekawskich.html, bo za bardzo sprawia wrażenie książki przeznaczonej wyłącznie dla młodych czytelników, a teraz kiedy już jest gotowa zdajemy sobie sprawę, że jest ona tak samo dla dorosłych jak i dla dzieci. Chyba Dave pokombinuje trochę z różnymi innymi pomysłami na okładkę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz