czwartek, 14 lutego 2008

Trwale zbrukane

Wielu, wielu z was przysyła mi wiadomości podobne do

Jestem pewna, że mnóstwo osób przysyła Ci ten link:

http://www.somethingpositive.net/sp02132008.shtml

o Alanie Moore.

Rozbawił mnie!

Béatrice

I mnie też rozbawił.

Jutro zamkniemy Głosowanie Na Darmową Książkę, jednak końcowe wyniki są, jak sądzę, przewidywalne na tym etapie, biorąc pod uwagę że wyglądały podobnie od czasu, gdy zagłosowała pierwsza setka ludzi i od tego czasu jedynie chwiały się o procent tu i tam. Jak możecie zobaczyć tutaj właśnie dochodzimy do 26,000 głosów, a proporcje nadal się nie zmieniły. “Amerykańscy bogowie” prowadzą z 28% głosów, “Nigdziebądź” otrzymało 21% głosów, trzy zbiory opowiadań mają w sumie około 28% głosów, a za nimi “Gwiezdny pył” z 9%, “Chłopaki Anansiego” i “Koralina”, obydwa po 7%.

(Co ciekawe, Harper Collins stawiałoby na “Gwiezdny pył”, a ja sam naprawdę nie wiedziałbym którą umieścić, ale spodziewałbym się, że “Dym i lustra” będą na wysokiej pozycji na liście.)

Mam przyjemność posiadać na moim iPodzie wersji “Author's Preferred Text” “Nigdziebądź”. Jest tu otoczona brytyjskimi słowami i brytyjskimi akcentami z różych podcastów BBC (włączając the Archers), więc każde amerykanizmy bardzo rażą, jak na przykład użycie słowa “hooker” [po naszemu po prostu “dziwka” przyp. Varali] przez Richarda Mayhew. Jesteś zbyt dobry jeśli chodzi o słowa, by to był błąd, tak więc jaki był zamysł użycia amerykanizmów w książce, która pod innymi względami jest bardzo angielska i dumna z tego powodu?

To bardzo miło z Twojej strony, ale szczerze, po 16 latach tutaj, jak to powiedział Sherlock Holmes, kiedy został zbesztany przez Watsona za amerykanizm “moje zasoby angielskiego zdają się być trwale zbrukane”.

W “Nigdziebądź” (które zacząłem pisać zanim w ogóle przyjechałem do Ameryki) podejrzewam, że słowa, które stanowią problem są:

a) użyte głównie ponieważ używa się ich także w Londynie. Weź na przykład “hooker”. Po krótkim przeszukaniu strony Guardiana wyskoczył następujący fragment z The Guardian,

Zachęcone w ten sposób, media kontynuowały. W zeszłym tygodniu reporterzy wszędzie odnosili się do “dziewczyn pracujących”- to jest, gdy nie opisywali kobiet po prostu jako “dziewczyn” lub “prostytutek” lub “dziwek” (jak w Mirror: “Dziwka nr 2 znaleziona martwa”), lub też “panienek” (dzięki uprzejmości Simona Heffera z Telegraph).

Razem z około 3000 innymi użyciami słowa “hooker” lub “hookers” przez pisarzy Guardiana, z których wilele mówiło o zawodnikach rugby, niektórzy mówili o osobach o imieniu Hooker, a reszta używała to słowo, by opisać prostytutki (często zagraniczne lub przynajmniej egzotyczne). Może i to jest amerykanizm, ale taki, któremu udało się przekroczyć Atlantyk.

Lub czasami może się zdarzyć, że,
b) edycja audio “Nigdziebądź” została nagrana przez Harper Collins z ich edycji tekstu, która zawierała “sidewalks” [pobocza] zamiast “pavements” [chodniki] (“pavemetnt” oznacza co innego w Stanach, bynajmniej nie to coś z boku drogi, po czym się chodzi) i parę innych poddobnych. Jeśliby czytać brytyjską wersję Hodder Headline “Nigdziebądź” w trakcie słuchania nagrania audio, można gdzieniegdzie znaleźć słowo, które się różnić i mogą to być, w niektórych przypadkach, słowa które mogą dokuczać.

(Co dziwne, napisałem Rozdział Pierwszy “Księgi cmentarnej” używając amerykańskich idiomów-- “cribs” [łóżeczka dla dzieci] i “diapers” [pieluszki] zamiast “cots” i “nappies”-- ponieważ najpierw miała być przeczytana przez mojego amerykańskiego wydawcę, po czym poczułem się nieswojo, więc w kolejnych rozdziałach wróćiłem do pisania wszystkiego używając brytyjskiego angielskiego, jako że dzieje się to w Wielkiej Brytanii. Naprawimy to w trakcie korekty.)

Brak komentarzy: