Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pudding ryżowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pudding ryżowy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 marca 2008

Mam dosyć zimy i chciałbym teraz trochę słońca jeśli można

Neil napisał w sobotę 8 marca o 13:18
Mnóstwo dobrych wskazówek jak przechytrzyć Zasadę Nieoznaczoności Puddingu Ryżowego Heisenberga, wypróbuję je i napiszę jak poszło, choć być może to będzie musiało poczekać aż śnieg stopnieje, wiosna zostanie uwolniona, a sklep na farmie będzie miał znów mleko od własnych krów.

Webgoblin mówi, że wklejenie kodu [z tej notki - blogger nie pozwala tego zrobić na tym blogu -przyp.noita] pozwoli zamieścić wasz własny zegar odliczający czas do wydania "Księgi Cmentarnej".

Mniejsza o cholerne USA.
Kiedy dostanę ją w
East Finchley?

Zgaduję, że po około trzech tygodniach po wydaniu w Stanach. Na stronie Bloomsbury jest napisane "Listopad 2008" (a "3 listopada" w ich katalogu), ale podejrzewam, że będą chcieli żeby. znalazła się w księgarniach przed Hallowe'en...
...
Zwykle kiedy ludzie martwią się o śdrodki bezpieczeństwa w przypadku książek uśmiecham się i kręcę głową z niedowierzaniem. To książki. Tylko ci spośród moich przyjaciół, którzy jeszcze niczego nie wydali przysyłają mi zaszufrowane i zabezpieczone kopie z hasłem do otwarcia w oddzielnym emailu. Najlepiej sprzedający się i nagradzani pisarze po prostu przysyłają mi swoje książki w załączniku całe miesiące przed datą wydania.

Ale zadzwonił do mnie mój agent filmowy Jon Levin z CAA mówiąc, że zwiadowcy z Nowego Jorku poszukujący scenariuszy w jakiś sposób zdobyli kopię "Księgi Cmentarnej" w formie pliku elektronicznego i podsuwają ją studiom i producentom, którzy potem dzwonią do niego w tej sprawie. A potem dostałem przez FAQ dziwacznie napisaną gburowatą, anonimową wiadomość od kogoś, kto najwyraźniej przeczytał wczesną wersję i uznał, że jest dość zagmatwana. Teraz fascynuje mnie myśl, że że są gdzieś tam ludzie, którzy przeczytali moją książkę zanim jeszcze została zupełnie skończona, choć nie dostali jej ode mnie.

Tak naprawdę bardzo mi to nie przeszkadza, ale najpierw musiałem się chwilę zastanowić. I chyba nie przeszkadza mi to, bo alternatywą jest brak zainteresowania. To problem pojawiający się wraz z sukcesem, a w większości przypadków miło mieć te problemy, które wiążą się z sukcesem.

Nie sądzę, abym następnym razem był ostrożniejszy - nadal będę wysyłał książkę znajomym, żeby dowiedzieć się co się sprawdza, a co wymaga poprawek i przypuszczam, że zwiadowcy nadal będą mieli agentów penetrujących literackie kręgi Nowego Jorku.

No cóż. Tymczasem będę dalej pisał książki i majstrował przy nich dopóki ostatnia strona ostatniej korekty szpaltowej nie zostanie wydarta z moich martwych, zimnych palców.

Cześć Neil.
W sprawie "Absolute Sandman" - czy mógłbyś wyjaśnić biednej studentce, któa ma już wszystkie części Sandmana i kilka pojedynczych komiksów dlaczego "Absolute Sandman" i tak trzeba kupić lub żałować do końca swych dni że się tego nie zrobiło ?
Dziękuję
,
Brandi

Droga Brandi
Powinnaś w tym celu wykorzystać swoją miejscową bibliotekę. Czasem będzie miała egzemplarz, czasem będzie on dostępny wyłącznie w ramach wypożyczalni międzybibliotecznej i trzeba będzie go zamówić. Będziesz mogła przeczytać go bez konieczności płacenia i zdecydować co o nim sądzisz.

(Biblioteka to Twój przyjaciel. To jedno z głównych haseł powtarzających się jak refren na tym blogu.)

Nie sądzę, żeby "Absolute Sandman" zastępował wydane w miękkiej oprawie "Sandmany" lepiej, niż miękka oprawa zastąpiła komiks (bo okładki, reklamy i kolumna z listami to przeżycie, którego nie doświadczysz czytając zebrane wydanie), a ja nie chcę stać się Elvisem Costello, który sprzedał mi już całą swoją muzyke co najmniej cztery razy w różnych jeszcze-bardziej-ulepszonych wersjach z dodatkowymi dzwoneczkami i piszczałkami.

Ale jeśli chcesz mieć na swojej półce solidny egzemplarz to "Absolute Sandman" jest najlepszym wyborem. Nie sądzę, aby od razu zniknęły z półek księgarni i sklepów z komiksami - DC wydrukowało solidny zapas, który z pewnością wystarczy na najbliższe lata - ale cena egzemplarza jest na tyle wysoka, że dodruk mniejszej ilości w Hong Kongu z pewnością nie będzie się im opłacał.

Drogi Neilu,
Do wiadomości osoby, która jest nowa w świecie "Sandmana" i nie ma jeszcze zdania, czy polubi go na tyle, aby usprawiedliwiało to cenę wydania "Absolutnego" - nigdy przedtem nie czytałam "Sandmana" (spuszcza głowę ze wstydu) i kupiłam pierwszą część przypadkiem. Zdecydowanie jest tego wart - mam już drugą i zamówiłam trzecią. Zastanawiałam się, czy "Łowcy Snów" i "Noce Nieskończonych" bzostaną włączone do kolekcji "Absolute Sandman" czy powinnam kupić je oddzielnie?
Pozdrowienia,
Mary

Nie, nie wyjdą w serii "Absolute".


Cześć Neil,
Czy to prawda, że będziesz w Australii w maju 2008?
Pozdrawiam,
Yoomi


Owszem, owszem. Na początku maja będę uczestniczył w Melbourne w konferencji na temat literatury dziecięcej i przy okazji odbędzie się kilka spotkań z czytelnikami. Szczegóły wkrótce.
...

Maddy chciała żebym przekazał, że za tydzień wybieramy się do studia Laika obejrzeć plan filmowy do "Koraliny" i że planuje w tym czasie być Gościem Specjalnym na blogu. Tak też zrobiłem.

wtorek, 23 października 2007

kwiaty romansu

Neil napisał w poniedziałek 22 października 2007 o 16:11

Pelerynka nie uchroniła Cabala przed wieczornym spotkaniem ze skunksem... a ponieważ wczoraj nie zostało mi zbyt wiele z prawej ręki z powodów, które możecie poznać z http://www.birdchick.com/2007/10/mr-neil-takes-one-for-team_22.html, nie odskunsowaliśmy go aż to dzisiejszego poranka.

W "The Independent" jest wywiad, w którym wspominam kilka rzeczy, o których chyba nigdy wcześniej nie mówiłem...

Neil--
W swojej ostatnim felietonie w "Atlantic Monthly" dotyczącym J.K. Rowling oraz jej prasy ostatnimi czasy (http://tinyurl.com/yq2wz2) Ross Douthat twierdzi, że "pisarka pewna swoich sił nie odczuwałaby potrzeby ogłaszania takich szczegółów". Wydaje mi się dziwne, że od razu podejrzewa się ukryte motywy - jako pisarka udzielała odpowiedzi na pytanie przytaczając wcześniej nie znane fakty. A czy tobie podczas spotkań z czytelnikami zdarza się nie ujawniać informacji, jeśli nie znajdują się one już w opowieści? Dlaczego lub dlaczego nie?

Po tym właśnie możemy poznać, że Ross Douthat nie zajmuje się pisaniem fikcji literackiej.

Zawsze w końcu wiesz o swoich postaciach więcej, niż możesz umieścić na stronie. Strony są ograniczone, a w opowieści -jak w życiu- nie chodzi wcale o podanie wszelkich informacji na temat wszystkich bohaterów. Rzeczy, które na temat swoich postaci autor wie (lub przynajmniej ma poważne powody, aby podejrzewać - bo dopóki coś nie znajdzie się na stronie nigdy nie jest naprawdę prawdziwe, ponieważ proces pisania to także proces odkrywania) choć nie znajdą się one na kartach książki mogą dotyczyć ich pochodzenia, ulubionego jedzenia, używanej przez nich pasty do zębów, tego co dzieje się z nimi kiedy historia dobiegnie końca lub co działo się przed jej rozpoczęciem, czy tego co robią w łóżku. To, że coś nie pojawia się w książce oznacza, że ostatecznie nie trafiło na stronę lub nie było istotne dla opowieści. (Albo nawet, że było tam, tylko autor usunął tę scenę bo się nie sprawdziła. Jedna z moich ulubionych scen w "Chłopakach Anansiego" wypadła, bo bez niej rozdział wyglądał lepiej.)

(Pamiętam swoje zaskoczenie, kiedy kilka lat temu z nekrologu dowiedziałem się, że dwójka nauczycieli z czasów mojego dzieciństwa tworzyła parę homoseksualną. Zaskakujące tym bardziej, że w wieku, gdy mnie uczyli nie wyobrażałem sobie, że nauczyciele miewają życie uczuciowe, ani że nawet są do końca ludźmi. Odkrycie, że byli parą odmieniło zupełnie wszystko, co o nich wiedziałem, choć nie było tego wiele.)

W powieści "Niegdziebądź" występują dwie postaci jawnie homoseksualne. Jeden z głównych bohaterów jest homoseksualistą, ale nie ma o tym ani słowa z tej prostej przyczyny, że to jedna z wielu osób w książce, która nie ma udziału w żadnych romantycznych czy seksualnych przygodach. A zatem jest to nieistotne.

Czasem nawet sam autor nie jest pewien. (Sam zastanawiałem się nad Bibliotekarzem Lucienem w "Sandmanie". Z jednej strony, mocno podejrzewałem, że jest gejem. Z drugiej natomiast wydawało się, że żywi nieodwzajemnione uczucie do Nuali. I gdyby było to istotne dla opowieści, dowiedziałbym się na pewno, ale że nigdy nie było to tego nie zrobiłem.)

I prawdę mówiąc orientacja seksualna to raczej drobnostka jeśli po głowie chodzi ci kilka setek postaci. Wiesz więcej, niż napisałeś. Na przykład jeden z bohaterów z Muru w "Gwiezdnym pyle" udaje, że jest kimś innym niż w rzeczywistości i nie ma to nic wspólnego z orientacją. I chociaż wszystkie wskazówki są w książce to jeżeli nie napiszę jeszcze jednego opowiadania rozgrywającego się w Murze nigdy nie dowiecie się kim jest ta postać , ani nawet dlaczego jest interesująca.

Jeśli chodzi o zatajanie informacji... zanim nastał Internet każdemu powiedziałbym co tylko zechciałby wiedzieć. ("Kto jest brakującym z Nieskończonych?" "Zniszczenie." "Och.") Teraz próbuję unikać odpowiedzi na niektóre bezpośrednie pytania, bo mogłoby to popsuć przyjemność innym. "Dlaczego Marzenie stało się Maligną?", "Kto jest Zapomnianym Bogiem?" - na te pytania z radością odpowiedziałbym każdemu, kto zapytałby 20 lat temu, gdyż wtedy odpowiedź nie zawędrowałaby zbyt daleko. Teraz już nie, bo pewnego dnia mogę zechcieć opowiedzieć te historie. (Gdybym miał pewność, że ich nie opowiem - już teraz odpowiedziałbym wszystkim.)

Neil, czy byłbyś tak miły i podał przepis na najlepszy w świecie pudding ryżowy o którym wspominałeś? Zakładając oczywiście, że byłeś w stanie go odtworzyć. ^_^
Wielkie dzięki!

Sprawdziłem jeden próbując tego samego sposobu, ale przypadkiem użyłem okropnej odtłuszczonej śmietany zamiast pełnotłustej. Rezultat okazał się szarawy i miał mdlący posmak syropu kukurydzianego. Wszystkie inne się sprawdziły. Wypróbuję jeszcze jeden, zwracając baczną uwagę na proporcje i jeśli wyjdzie - zamieszczę tutaj.
...
Amazon.com podpisał "Absolute Sandman 2" jako dzieło mojego autorstwa (zgadza się), projektu Dave'a McKeana (co nie jest prawdą). Nie wspomina o żadnym z pozostałych artystów (Shawn McManus, Kelley Jones, Mike Dringenberg, Bryan Talbot, John Watkiss, Matt Wagner, Stan Woch, Colleen Doran, Duncan Eagleson, John Bolton, Malcolm Jones III, George Pratt, Dick Giordano, P. Craig Russell i Vince Locke). Westchnąłem więc i wypełniłem formularz, który pozwala na wprowadzanie poprawek. To było zawsze najlepsze w Amazonie - popełniali błędy, ale dało się je naprawić.

Właśnie dostałem od nich e-mail w którym wypisano wszystkie wysłane przeze mnie nazwiska (wraz z Alisą Kwitney, która napisała wstęp) z komentarzem:
Podjęte działanie: żadne. Nie mogliśmy zweryfikować żądanej aktualizacji.
Ścisłe dane są dla nas niezwykle istotne. Dziękujemy za czas poświęcony na zgłoszenie poprawek. Pozdrawiamy,
Dział katalogów


I oczywiście błąd nadal tam jest, wymieniony jestem tylko ja i Dave.

Zastanawiam się dlaczego nie mogli tego zweryfikować. Jeśli wpiszesz w google "Absolute Sandman 2" wyszukiwarka wyrzuca natychmiast stronę http://www.dccomics.com/graphic_novels/?gn=7881 na której znajduje się pełna lista zaangażowanych w to osób w tym oraz co dokładnie robiły.

Jeśli czyta to ktoś pracujący dla Amazonu - czy mogłbyś zapytać w jaki sposób sprawdzają te dane? I czy wysyłanie poprawek w przyszłości ma w ogóle jakiś sens? Do tej pory fakt, że moje nazwisko jest takie samo jak osoby, która napisała książkę oraz to, że jestem zarejestrowany od 1997 roku nadawało moim uwagom jakąś wagę.

Nie chodzi o to, żę sie mylą (według Amazon.co.uk "Odd i Lodowi Giganci (faktyczna cena £1.00) to warta £25 "porządna książka, która każdemu dziecku pomoże nauczyc się liczyć od jednego do dziesięciu z pomocą samolubnego złośliwego krokodyla".) Chodzi o to, czy są w stanie naprawić te pomyłki. (tu jest prawidłowy link do Odda.)

poniedziałek, 15 października 2007

Już po przerwie na herbatę, znowu stoję na głowie


Panie z LUSH w Bristolu dały mi prezent (wtedy, kiedy podpisywałem książki w Bristolu, kilka tygodni i sto lat temu) wypełniony rzeczami, które zamieniają kąpiel w interesujące doświadczenie. Wczorajszej nocy, kiedy nie byłem w stanie napisać więcej wziąłem kąpiel i zdecydowałem się dodać do niej jakichś kruchych jagodowych bąbelków z pudełka Lush. Wyszedłem z łazienki, kiedy lała się woda, wróciłem i zobaczyłem sześciostopową wieżę z bąbelków.


To było jak kąpać się w puchatym, pachnącym jagodami igloo. Albo w bezie.

Poza tym -- przez przypadek -- zrobiłem najlepszy na świecie pudding ryżowy, tak dobry, że teraz muszę spróbować to powtórzyć i wymyślić jak dokładnie go zrobiłem i czy to naprawdę może być tak proste.

Nie piszę o Powrocie Princess (hurra!), albo o problemach trawiennych Cabala(łe).

Ciągle piszę tę argh książkę. Myślę, że wiem, co rzeźbi Odd... zapowiada się długa noc.

Jeśli zarejestrujecie się na http://entertainment.timesonline.co.uk/tol/arts_and_entertainment/books/commercial/article2623706.ece
najwidoczniej dostaniecie ode mnie list miłosny przez pocztę. A także jeden od Margaret Atwood, Leonarda Cohena i Chimamandy Ngozi Adichie. W sumie pięć, myślę, przez pięć dni. To w ramach promocji tego: