Panie z LUSH w Bristolu dały mi prezent (wtedy, kiedy podpisywałem książki w Bristolu, kilka tygodni i sto lat temu) wypełniony rzeczami, które zamieniają kąpiel w interesujące doświadczenie. Wczorajszej nocy, kiedy nie byłem w stanie napisać więcej wziąłem kąpiel i zdecydowałem się dodać do niej jakichś kruchych jagodowych bąbelków z pudełka Lush. Wyszedłem z łazienki, kiedy lała się woda, wróciłem i zobaczyłem sześciostopową wieżę z bąbelków.
To było jak kąpać się w puchatym, pachnącym jagodami igloo. Albo w bezie.
Poza tym -- przez przypadek -- zrobiłem najlepszy na świecie pudding ryżowy, tak dobry, że teraz muszę spróbować to powtórzyć i wymyślić jak dokładnie go zrobiłem i czy to naprawdę może być tak proste.
Nie piszę o Powrocie Princess (hurra!), albo o problemach trawiennych Cabala(łe).
Ciągle piszę tę argh książkę. Myślę, że wiem, co rzeźbi Odd... zapowiada się długa noc.
Jeśli zarejestrujecie się na http://entertainment.timesonline.co.uk/tol/arts_and_entertainment/books/commercial/article2623706.ece
najwidoczniej dostaniecie ode mnie list miłosny przez pocztę. A także jeden od Margaret Atwood, Leonarda Cohena i Chimamandy Ngozi Adichie. W sumie pięć, myślę, przez pięć dni. To w ramach promocji tego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz