poniedziałek, 15 października 2007

Re: twój umysł

Jestem na rozdziale piątym ODD... myślę, że to dobrze, ale właśnie zdałem sobie sprawę że nie mam pojęcia co zdarzy się dalej i że fabuła o której myślałem, że piszę nie jest w ogóle fabułą i że wszystko jest inne.

To nie byłby problem, ale muszę oddać książkę w poniedziałek. Argh.

Esej o bajkach, który napisałem dla Guardiana jest teraz http://books.guardian.co.uk/review/story/0,,2189656,00.html. Miał mieć 2000 słów, ale jakoś rozpędziłem się do 2200.

Kolega korektor z Guardiana zrobił świetną edytorską robotę z moim tekstem -- ale pod koniec westchnąłem widząc co napisałem, co w oryginale wyglądało tak:


Jednak ludzie, którzy pragnęli bajek znaleźli je i część z nich wiedziała czym są i podobały im się za to czym są, jednym z tych ludzi był twórca filmowy Matthew Vaughn.


Bywam bardzo zapobiegawczy w przypadku adaptacji moich prac, ale po rozmowie z Matthew i jego współpracowniczki i scenażystki Jane Goldman poczułem się bezpiecznie. Ubawiłem się przy ich scenariuszu i bardzo podoba mi się film, który nakręcili - w którym wszędzie obecne jest skracanie, wolność interpretacji fabuły, rozszerzanie, zmienianie, upraszczanie i ukomplikowanie, wszystko w czasie dwóch godzin. (wiem, że nie opisałem kapitana piratów tańczącego kankana w damskich ciuszkach, żeby daleko nie szukać...)

Myślę, że powodem dla którego tak bardzo podobało mi się co zrobili Matthew i Jane było to, że potraktowali to co napisałem jak bajkę. Nie jak powieść, którą można nakręcić, albo zignorować, ale jako opowieść, która ich oczarowała, którą chcą opowiedzieć. Gwiazda nadal spada, chłopiec ciągle obiecuje ją przynieść swojej prawdziwej miłości, są złe czarownice i duchy i arystokraci (chociaż tutaj zostali Książętami). Dali mu bezpretensjonalnie szczęśliwe zakończenie, co ludzie zwykle robią, gdy opowiadają bajki.

Teraz wygląda tak:

Jednak, ludzie którzy pragnęli bajki znaleźli tę książkę i kilkoro z nich ją zrozumiało i upodobało za to jaka jest. Jednym z tych ludzi jest twórca filmowy Matthew Vaughn. Bywam bardzo zapobiegawczy w przypadku adaptacji moich prac, ale spodobał mi się scenariusz i bardzo podoba mi się zrobiony z niego film - który zawiera wariacje na temat fabuły w każdym aspekcie. (Wiem, że nie opisałem kapitana piratów tańczącego kankana w damskich ciuszkach, żeby daleko nie szukać...)

Gwiazda nadal spada, chłopiec ciągle obiecuje ją przynieść swojej prawdziwej miłości, są złe czarownice i duchy i arystokraci (chociaż tutaj zostali Książętami). Dali mu bezpretensjonalnie szczęśliwe zakończenie, co ludzie zwykle robią, gdy opowiadają bajki.

głównie dlatego, że wycięto Jane Goldman. A ona wykonała niezawodną robotę.

No, a tutaj jest zdjęcie Jane dręczonej na planie Gwiezdnego Pyłu przez mokrego i upiornego Septimusa (Mark Strong), jako rodzaj przepraszającego westchnienia.



Brak komentarzy: