wtorek, 23 października 2007

kwiaty romansu

Neil napisał w poniedziałek 22 października 2007 o 16:11

Pelerynka nie uchroniła Cabala przed wieczornym spotkaniem ze skunksem... a ponieważ wczoraj nie zostało mi zbyt wiele z prawej ręki z powodów, które możecie poznać z http://www.birdchick.com/2007/10/mr-neil-takes-one-for-team_22.html, nie odskunsowaliśmy go aż to dzisiejszego poranka.

W "The Independent" jest wywiad, w którym wspominam kilka rzeczy, o których chyba nigdy wcześniej nie mówiłem...

Neil--
W swojej ostatnim felietonie w "Atlantic Monthly" dotyczącym J.K. Rowling oraz jej prasy ostatnimi czasy (http://tinyurl.com/yq2wz2) Ross Douthat twierdzi, że "pisarka pewna swoich sił nie odczuwałaby potrzeby ogłaszania takich szczegółów". Wydaje mi się dziwne, że od razu podejrzewa się ukryte motywy - jako pisarka udzielała odpowiedzi na pytanie przytaczając wcześniej nie znane fakty. A czy tobie podczas spotkań z czytelnikami zdarza się nie ujawniać informacji, jeśli nie znajdują się one już w opowieści? Dlaczego lub dlaczego nie?

Po tym właśnie możemy poznać, że Ross Douthat nie zajmuje się pisaniem fikcji literackiej.

Zawsze w końcu wiesz o swoich postaciach więcej, niż możesz umieścić na stronie. Strony są ograniczone, a w opowieści -jak w życiu- nie chodzi wcale o podanie wszelkich informacji na temat wszystkich bohaterów. Rzeczy, które na temat swoich postaci autor wie (lub przynajmniej ma poważne powody, aby podejrzewać - bo dopóki coś nie znajdzie się na stronie nigdy nie jest naprawdę prawdziwe, ponieważ proces pisania to także proces odkrywania) choć nie znajdą się one na kartach książki mogą dotyczyć ich pochodzenia, ulubionego jedzenia, używanej przez nich pasty do zębów, tego co dzieje się z nimi kiedy historia dobiegnie końca lub co działo się przed jej rozpoczęciem, czy tego co robią w łóżku. To, że coś nie pojawia się w książce oznacza, że ostatecznie nie trafiło na stronę lub nie było istotne dla opowieści. (Albo nawet, że było tam, tylko autor usunął tę scenę bo się nie sprawdziła. Jedna z moich ulubionych scen w "Chłopakach Anansiego" wypadła, bo bez niej rozdział wyglądał lepiej.)

(Pamiętam swoje zaskoczenie, kiedy kilka lat temu z nekrologu dowiedziałem się, że dwójka nauczycieli z czasów mojego dzieciństwa tworzyła parę homoseksualną. Zaskakujące tym bardziej, że w wieku, gdy mnie uczyli nie wyobrażałem sobie, że nauczyciele miewają życie uczuciowe, ani że nawet są do końca ludźmi. Odkrycie, że byli parą odmieniło zupełnie wszystko, co o nich wiedziałem, choć nie było tego wiele.)

W powieści "Niegdziebądź" występują dwie postaci jawnie homoseksualne. Jeden z głównych bohaterów jest homoseksualistą, ale nie ma o tym ani słowa z tej prostej przyczyny, że to jedna z wielu osób w książce, która nie ma udziału w żadnych romantycznych czy seksualnych przygodach. A zatem jest to nieistotne.

Czasem nawet sam autor nie jest pewien. (Sam zastanawiałem się nad Bibliotekarzem Lucienem w "Sandmanie". Z jednej strony, mocno podejrzewałem, że jest gejem. Z drugiej natomiast wydawało się, że żywi nieodwzajemnione uczucie do Nuali. I gdyby było to istotne dla opowieści, dowiedziałbym się na pewno, ale że nigdy nie było to tego nie zrobiłem.)

I prawdę mówiąc orientacja seksualna to raczej drobnostka jeśli po głowie chodzi ci kilka setek postaci. Wiesz więcej, niż napisałeś. Na przykład jeden z bohaterów z Muru w "Gwiezdnym pyle" udaje, że jest kimś innym niż w rzeczywistości i nie ma to nic wspólnego z orientacją. I chociaż wszystkie wskazówki są w książce to jeżeli nie napiszę jeszcze jednego opowiadania rozgrywającego się w Murze nigdy nie dowiecie się kim jest ta postać , ani nawet dlaczego jest interesująca.

Jeśli chodzi o zatajanie informacji... zanim nastał Internet każdemu powiedziałbym co tylko zechciałby wiedzieć. ("Kto jest brakującym z Nieskończonych?" "Zniszczenie." "Och.") Teraz próbuję unikać odpowiedzi na niektóre bezpośrednie pytania, bo mogłoby to popsuć przyjemność innym. "Dlaczego Marzenie stało się Maligną?", "Kto jest Zapomnianym Bogiem?" - na te pytania z radością odpowiedziałbym każdemu, kto zapytałby 20 lat temu, gdyż wtedy odpowiedź nie zawędrowałaby zbyt daleko. Teraz już nie, bo pewnego dnia mogę zechcieć opowiedzieć te historie. (Gdybym miał pewność, że ich nie opowiem - już teraz odpowiedziałbym wszystkim.)

Neil, czy byłbyś tak miły i podał przepis na najlepszy w świecie pudding ryżowy o którym wspominałeś? Zakładając oczywiście, że byłeś w stanie go odtworzyć. ^_^
Wielkie dzięki!

Sprawdziłem jeden próbując tego samego sposobu, ale przypadkiem użyłem okropnej odtłuszczonej śmietany zamiast pełnotłustej. Rezultat okazał się szarawy i miał mdlący posmak syropu kukurydzianego. Wszystkie inne się sprawdziły. Wypróbuję jeszcze jeden, zwracając baczną uwagę na proporcje i jeśli wyjdzie - zamieszczę tutaj.
...
Amazon.com podpisał "Absolute Sandman 2" jako dzieło mojego autorstwa (zgadza się), projektu Dave'a McKeana (co nie jest prawdą). Nie wspomina o żadnym z pozostałych artystów (Shawn McManus, Kelley Jones, Mike Dringenberg, Bryan Talbot, John Watkiss, Matt Wagner, Stan Woch, Colleen Doran, Duncan Eagleson, John Bolton, Malcolm Jones III, George Pratt, Dick Giordano, P. Craig Russell i Vince Locke). Westchnąłem więc i wypełniłem formularz, który pozwala na wprowadzanie poprawek. To było zawsze najlepsze w Amazonie - popełniali błędy, ale dało się je naprawić.

Właśnie dostałem od nich e-mail w którym wypisano wszystkie wysłane przeze mnie nazwiska (wraz z Alisą Kwitney, która napisała wstęp) z komentarzem:
Podjęte działanie: żadne. Nie mogliśmy zweryfikować żądanej aktualizacji.
Ścisłe dane są dla nas niezwykle istotne. Dziękujemy za czas poświęcony na zgłoszenie poprawek. Pozdrawiamy,
Dział katalogów


I oczywiście błąd nadal tam jest, wymieniony jestem tylko ja i Dave.

Zastanawiam się dlaczego nie mogli tego zweryfikować. Jeśli wpiszesz w google "Absolute Sandman 2" wyszukiwarka wyrzuca natychmiast stronę http://www.dccomics.com/graphic_novels/?gn=7881 na której znajduje się pełna lista zaangażowanych w to osób w tym oraz co dokładnie robiły.

Jeśli czyta to ktoś pracujący dla Amazonu - czy mogłbyś zapytać w jaki sposób sprawdzają te dane? I czy wysyłanie poprawek w przyszłości ma w ogóle jakiś sens? Do tej pory fakt, że moje nazwisko jest takie samo jak osoby, która napisała książkę oraz to, że jestem zarejestrowany od 1997 roku nadawało moim uwagom jakąś wagę.

Nie chodzi o to, żę sie mylą (według Amazon.co.uk "Odd i Lodowi Giganci (faktyczna cena £1.00) to warta £25 "porządna książka, która każdemu dziecku pomoże nauczyc się liczyć od jednego do dziesięciu z pomocą samolubnego złośliwego krokodyla".) Chodzi o to, czy są w stanie naprawić te pomyłki. (tu jest prawidłowy link do Odda.)

Brak komentarzy: