Przepraszam was za to - próbowałem wysłać notkę emailem, ale się zirytowałem, że przestałem. Teraz z technicznego punktu widzenia wszystko jest w porządku i pomyślałem, że światu należy się stosowna notka, aczkolwiek krótka.
"Księga cmentarna" jak sądzę wróciła już na właściwe tory. Przedarłem się przez złowrogie i kolczaste zarośla jakimi był Rodział Szósty i jak mi powiedziano, nie brzmi wcale jakbym wymyślał go w trakcie pisania, ale jakbym od początku wiedział jak ma wyglądać. To mnie bardzo cieszy, bo pisało się nędznie.
Obecnie powstaje Rozdział Siódmy. Pisanie go sprawia mi wielką przyjemność i chyba nawet wiem dokąd zmierza (wiedziałem od lat), ale wydaje się, że i tak zechce mnie czymś zaskoczyć. Nagle zjawił się martwy poeta nazwiskiem Nehemiah Troh, którego zupełnie się nie spodziewałem. Na jego nagrobku wyryto "Łabędzie Śpiewają Przed Śmiercią" i mam nadzieję, że nigdy nie dowiemy się dlaczego.
(Nie będzie to wyjaśnione w książce, ale to fragment którego autorem rzekomo był Pope, ale tak naprawdę cytat nawiązujący do przekonania, że tuż przed śmiercią łabędzie śpiewają najgłośniej i najpiękniej pochodzi z Coleridge'a:
"Łabędzie śpiewają przed śmiercią. Byłoby lepiej, gdyby niektóre osoby umierały zanim zaczynają śpiewać."
I pozwala mi sądzić, że Nehemiah Trot nie został uznany za wielkiego poetę przez ludzi, którzy go pochowali.)
Jak już wspomniałem, naprawdę doskonale się bawię.
Jednak nadal pozostaje kilka wstępów, które zgodziłem się napisać przed końcem stycznia (ponieważ byłem pewien, że do tego czasu "Księgę Cmentarną będę miał z głowy) i nieco mnie to rozprasza.
Strajk scenarzystów trwa. Szalenie ucieszyło mnie porozumienie jakie Weinstein Company podpisała z WGA [Writers Guild of America, związek pisarzy - przyp. noita] zgadzając się na wszystkie warunki, bo oznacza to, że mogę wrócić do pracy nad filmem "Nigdziebądź". (Krótka historia - między 1997 a 2000 rokiem napisałem około ośmiu wersji filmu i się wycofałem. Po mnie inni próbowali tworzyć scenariusze, niektóre były okropne, niektóre nie, ale pomysł umarł. W ubiegłym roku moi agenci zostali przysłali kogoś kto zapytał czy jest może szkic scenariusza i była to ostatnia wersja napisana przez mnie w 2000. Ktoś go przeczytał, rozgorączkował się i nagle pomysł ożył. Hensons ma produkować do spółki z Weinstein Company. Trzeba jeszcze znaleźć reżysera, ale przynajmniej już mogę nad tym pracować.)
***
Jedno z najczęściej zadawanych tutaj pytań to Czy Mógłbym Polecić Książkę Dla Młodeczo Czytelnika? Odpowiedź naprawdę brzmi nie mogę, nie bez znajomości danego Młodego Czytelnika. Różni ludzie lubią różne książki, a wiek nie jest żadną wskazówką. Ale co mogę zrobić to pokazać wam w Daily Telegraph tę wspaniałą listę 100 książek, które każde dziecko powinno przeczytać. Podzielona została na trzy części (dla najmłodszych, średnich i starszych dzieci).
To naprawdę świetne zestawienie i mówię to jako osoba, która czytała sobie lub na głos wiele z proponowanych tytułów, a nie dlatego, że znalazła się tam "Koralina".
...
W New York Times jest artykuł na temat Stephina Meritta.
...
Ludzie pytali, czy mam zamiar zaopatrzyć się w nowy, lekki Macbook Airs. I podejrzewam, że tak, ale zanim to zrobię poczekam aż trochę pobędą na rynku. Najmądrzejsza decyzja to nie rzucać się na sprzęt Mac jak tylko sie pojawi. Przejścia Holly z MacBookiem pierwszej generacji są najbardziej aktualnym przykładem ignorowania tej zasady w mojej rodzinie.
Chciałbym też, aby był jeszcze trochę lżejszy. Wolałbym, żeby mój Panasonic W7 był lżejszy, a i tak waży około 8 uncji mniej, niż nowy Mac. (edytowane, aby dodać: a ma jeszcze napęd DVD i dysk twardy dwa razy większy, niż ten w Mac air. Z drugiej strony ma zainstalowaną Vistę, który jest wolniejszą wersją Windowsa XP.)
...
Neil, 27 grudnia napisałeś "Byłoby znacznie więcej białych owczarków niemieckich gdyby naziści nie stwierdzili, że są gorszą rasą i należy je wyeliminować z puli genetycznej. Oczywiście to samo można powiedzieć o mojej rodzinie." Dlaczego nie wspominasz o tej gałęzi swojej rodziny?
Zwyczajnie dlatego, że zwykle o tym nie myślę, ani nie czuję się z tym dobrze i ten temat rzadko pojawia się w rozmowie.
Pamiętam jak po raz pierwszy zdałem sobie sprawę co przydarzyło się mojej rodzinie podczas Drugiej Wojny Światowej. Miałem jakieś 11 lat i musiałem zrobić do szkoły drzewo genealogiczne. To było tylko dwadzieścia pięć lat po zakończeniu wojny - niezbyt długo, ale dla mnie był to cały wiek, a IIWŚ była już starożytną historią. Rysując drzewo i rozmiawiając z krewnymi odkrywałem, że większość mojej rodziny z terenów Polski, Niemiec i Wschodniej Europy została wysłana do obozów koncentracyjnych i już z nich nie wróciła. Chociażby z całej wielkiej rodziny mojego dziadka ze strony ojca został tylko mój pradziad z dziećmi, którzy przybyli do Anglii oraz trzy siostry z Radomska w Polsce, które przeżyły dzięki szczęściu i sprytowi.
Jedna z tych sióstr to moja kuzynka, znakomita Dr Helen Fagin [była siostrą cioteczną mojego dziadka - mój pradziadek był jej wujem] i została właśnie wyróżniona przez New College of Florida w Sarasocie za wkład w nauczanie o Holocauście.
Tak samo jak pisarstwo i wykłady Fagin, 1000 tomowy zbiór podkreśla to, co ona sama nazywa "moralną nauką" na temat nazistowskiej eksterminacji 6 milionów Żydów.I ma rację. Jak napisałem w "Amerykańskich Bogach" dla mnie najgorsze jest, że część - być może nawet spora - tych, którzy wymordowali moja rodzinę i sześć milionów innych ludzi zdołała (nie mam co do tego wątpliwości) wmówić sobie, że są dobrzy i robią dokładnie to, co należy.
"Ważne jest, aby uczyć się o Holocauście" mówi, "ale jeszcze ważniejsze jest jaką naukę wyciągniemy z Holocaustu."
Najbardziej mrożącą krew w żyłach lekcją jest jej zdaniem to, że eksterminacja, największa zdrada jakiej może dopuścić się cywilizacja wobec własnej ludności była dziełem kulturalnych, dobrze wykształconych ludzi.
"To były osoby wykształcone, erudyci i myśliciele, którzy doszli do wniosku, że ostateczne rozwiązanie brzmi całkowicie przekonująco."
"Następnie zdołali zwerbować do pomocy chemików, aby ci wymyślili skuteczny gaz do unicestwiania ludzi; architektów do zaprojektowania wydajnych domów śmierci i przemysłowców do stworzenia maszynerii zagłady."
Lekcja, jaką powinniśmy z Holocaustu zapamiętać nie dotyczy tego, że ludzie są "jakoś zdolni wyrzec się swoich związków z innymi" mówi Helen Fagin, ale że "robią to świadomie dokonując wyboru."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz