w tym czasie program dla NPR. Kiedy ją odczytałam było już za późno, sklep zamknięty i zamówienie złożone, więc Jeden Mały Haggis wyruszył ze Szkocji z zamiarem dotarcia w piątek do pana Wheatona.
..
Fascynujący przykład plagiatu popełnionego przez Paperchase http://bit.ly/cdrzKZ . Zły Paperchase.I poszedłem spać.
NAJLEPSZA POWIEŚĆ
Cześć.
Żałuję, że nie mogę być tam z Wami, ale jestem teraz w Los Angeles, na rozdaniu nagród za animacje i wkrótce okaże się, czy "Koralina" zdobyła jakąś nagrodę Annie. Wciąż pracuję nad bilokacją, ale póki co - z marnym skutkiem.
Pomysł na "Księgę cmentarną" przyszedł mi do głowy w 1985 roku, na małym, wiejskim cmentarzyku w Anglii, kiedy obserwowałem, jak mój syn pedałuje na swoim trójkołowym rowerku pomiędzy nagrobkami. Książkę pisałem właściwie od 2005 do 2008 roku. Wczoraj wieczorem zapytano mnie ile trwała praca nad nią i nie mam zdania, czy były to trzy lata, czy 25. Napisałem wiele książek, ale to jedna z moich ulubionych i bardzo wiele znaczy dla mnie fakt, że jest to również jedna z Waszych ulubionych. Chcę podziękować Dave'owi McKeanowi i Chrisowi Riddellowi, którzy stworzyli do niej ilustracje oraz Sarze Odedina, mojej redaktorce z Bloomsbury, bo powinienem dziękować jej znacznie częściej. Ale najbardziej dziękuję Wam.
NAJLEPSZY KOMIKS
Uwielbiam Batmana. Kocham go od ponad 40 lat i kiedy zaproponowano mi możliwość napisania "ostatniego" komiksu o Batmanie, nie mogłem nie skorzystać. "Whatever Happened To The Caped Crusader" to właściwie list miłosny i hołd dla wszystkiego, co w Batmanie uwielbiam, a jednocześnie list od fana adresowany do wszystkich artystów, którzy przez lata tworzyli Batmana, którego tak kochałem: Bob Kane i Bill Finger, Dick Sprang i Neal Adams, Adam West i Frank Miller - lista może ciągnąć się w nieskończoność... Jest mi niezmiernie miło, że komiks przypadł czytelnikom do gustu. Jednak nie spodobałby się on nikomu, gdyby nie geniusz Andy'ego Kuberta, który potrafi rysować w stylu Briana Bollanda lub Berniego Wrightsona, gdy go o to poproszę, a potrafi równie dobrze rysować w swoim własnym stylu. Byłem zachwycony, że poproszono mnie o napisanie tego komiksu, a jeszcze bardziej - że się on Wam spodobał.
I mam coś jeszcze.
Przez lata SFX, jego czytelnicy oraz ich głosy w sondażach były dla mnie bardzo łaskawe. Pomyślałem, że mogę się im odwdzięczyć i dać im coś, co w dawnych czasach dziennikarze nazywali "cynkiem".
Jak wie każdy, kto czytuje mój blog - jestem wielkim fanem pewnego brytyjskiego serialu SF, który kręci się od bardzo dawna. Serialu, który (chowając się za strachu za kanapą) zacząłem oglądać w wieku trzech lat. I choć wiem, że skazywanie Was na oczekiwanie jest okrutne, to mogę powiedzieć, że za około 14 miesięcy, czyli NIE w najbliższej, ale dopiero w kolejnej serii może znaleźć się odcinek z moim scenariuszem. Odcinek ten miał się początkowo nazywać “The House of Nothing” [Dom Nicości], ale już się tak nie nazywa.
Odliczanie czas zacząć. Macie około 14 miesięcy.Postanowiłem to wreszcie ogłosić, bo po 18 miesiącach unikanie tematu zrobiło się męczące. (Nie, nigdy celowo nie skłamałem na ten temat, a jedyne, co rzeczywiście zdementowałem to niestworzone historie o Lodowych Wojownikach i konkretnych odcinkach.) Odpowiednio wcześniej uprzedziłem Stevena Moffata i spółkę. A SFX dość dokładnie opisał wszystko w http://www.sfx.co.uk/page/sfx?entry=exclusive_neil_gaiman_confirms_doctor, a następnie gazety takie jak Guardian podchwyciły temat: http://www.guardian.co.uk/books/2010/feb/08/neil-gaiman-dr-who
NEIL NAPISAŁ W PIĄTEK, 6 MARCA O 10:10
Oto jestem. Wstałem dużo za wcześnie, żeby towarzyszyć Stephinowi Merritowi w drodze na lotnisko i dzięki temu mogłem jechać tam tylko raz i przy okazji użyć moich magicznych mocy Tych, Co Za Często Latają, żeby przemycić Stephina specjalną, krótszą drogą.
A teraz zagrzebałem się w Poczekalni Północno-zachodniej, nadrabiam e-mailowe zaległości i pracuję. Wiąże się z tym zagrożenie, że mogę się całkowicie pogrążyć w zakamarku mózgu odpowiadającym za Pisanie Różnych Rzeczy i za dwie godziny i piętnaście minut całkiem nie pamiętać, że powinienem wyjść z poczekalni, znaleźć bramkę i wsiadać do samolotu. (Napisanie ostatniego zdania jest odpowiednikiem zawiązania supełka na chusteczce.)
Pomyślmy…
Chciałbym móc w przyszłym tygodniu pojechać na festiwal South by Southwest (a nie mogę, bo Maddy ma wiosenne ferie i zaplanowaliśmy przygody). Mam wrażenie, że wszyscy, z którymi ostatnio rozmawiam, tam będą. Zagra Amanda Palmer, zagra Tori Amos (ich występy dzieli tylko godzina, co jest złośliwym niewiemczym wobec fanów obu Pań i osób, które po prostu chcą zobaczyć koncerty moich znajomych) i będzie można obejrzeć film Duncana Jonesa "MOON".
Duncan był tak miły, że kiedy ostatnio byłem w Londynie dał mi ten film na DVD i jest naprawdę zachwycający. To twardy film sciece fiction, podobny do, powiedzmy, "Odległego lądu", z rodzaju filmów, które przestali kręcić, kiedy wydarzyły się "Gwiezdne Wojny" i filmy SF stały się space operą i fantastyką. „MOON” to twardy film SF, dziejący się po drugiej stronie Księżyca. Sam Rockwell gra tam astronautę, który po trzech latach marzy o powrocie do domu, ale czeka go kilka paskudnych niespodzianek. Ciężko mi zachwycać się czymkolwiek konkretnym bez zdradzania szczegółów historii (gra – gry – Sama Rockwella jest doskonała, ale uzasadnienie tego to już spoiler). Ma się złudzenie rzeczywistości – to dobry, konkretny, sprytny, twardy film SF, z rodzaju takich, których już nie robią.
Kto zrobił dla Ciebie tę wspaniałą komodę? Tę, którą widać na zdjęciu ze Stephinem Merritem przyjmującym psie czułości. Moją pierwszą myślą po zobaczeniu tego zdjęcia było „O, nigdy jeszcze nie widziałem jakiej dystorsji soczewki.” A potem zobaczyłem pozostałe linie proste i zrozumiałem, że ta komoda po prostu taka jest. Niezły bajer
Znalazłem ją w fabryce mebli w Xi'an w Chinach, kiedy byłem tam w zeszłym roku i stwierdziłem, że jej potrzebuję.
Czy wiesz, kiedy wyjdzie nowe wydanie „Księgi cmentarnej” z pieczątką Newbery? Wprawdzie mam już amerykańskie i angielskie wydanie, ale czekam na nowe.
Peter Esztelecky
Waterloo, On. Canada
Już wyszło.
Hej Neil
Czy są jakieś nowe informacje o Hill House? Dowiedziałem się dzisiaj, że „ostateczne” „Kroniki marsjańskie” (które wcześniej miały być wydane przez Hill House) będą wydane przez Subterranean Press i zastanawiałem się, czy wiesz, czy coś podobnego może spotkać "Nigdziebądź".
Dziękuję
Tom
„Ci, którzy chcę wiedzieć, co dzieje się z kolekcjonerskim wydaniem „Nigdziebądź” przez Hill House, niech, proszę, kierują pytania do Jennifer Brehl, redaktorki Neila w William Morrow. Można się z nią skontaktować przez jennifer.brehl (at) harpercollins.com.”
...
Francuska „Księga Cmentarna” nie nazywa się "Księga cmentarna".
...
Na koniec coś z bloga Jamesa Kennedy’ego – uśmiechnąłem się do tego. (Oraz nabrałem ochoty przeczytać tę książkę, The Order of Odd-Fish.) Czy ja naprawdę napisałem to wszystko, co podobno napisałem? Ależ skąd. To wszystko pszczoły.
Neil napisał we wtorek 3 marca 2009 o 10.49
Od godziny 19.30 Stephin Merritt ma już swój bagaż oraz buzuki i jest przeszczęśliwym człowiekiem.Neil, napisałeś, że jedyne plany konwentowe w tym roku dotyczą sierpnia. Czy to znaczy, że nie pojawisz się w Chicago na imprezie ALA, żeby osobiście odebrać nagrodę Newbery? Jeżeli nie będzie cię na gali i (wystawnej!) kolacji, gdzie zaprezentowane zostaną wszystkie nagrody za książki młodzieżowe my, bibliotekarze, będziemy zdruzgotani.
Wybaczcie, nie myślałem o gali ALA [Stowarzyszenia Amerykańskich Bibliotek-przyp.noita] jako o konwencie. Oczywiście, będę tam. Wygłoszę "medalowe" przemówienie (które musze napisać do końca miesiąca, argh) i wystąpię też na rzecz CBLDF.
Cześć, Neil,Zrobione.
A tak przy okazji, ze strony http://time-shark.livejournal.com/237449.html oraz http://www.mythicdelirium.com/#anniversary możecie dowiedzieć się więcej na temat najbliższego numeru pisma "Mythic Delirium". Mike od lat prosił mnie o napisanie wiersza, i w końcu powtórzył pytanie, kiedy akurat napisałem wiersz. Ten jest o sercu pstrąga.
To lekko przerażające. Filmik z poprzedniej nocy jest już zamieszczony, zanim zdążyłem napisać cokolwiek na temat wydarzenia, w czasie którego został nagrany (tego ranka spałem w samolocie), więc możecie zobaczyć jak czytam Rozdział Drugi na:
http://mousecircus.com/videotour.aspx?VideoID=2
Widziałam Cię wczoraj w Nowym Jorku, gdy czytałeś pierwszy rozdział swojej nowej książki. Nie, nie jestem dziewczyną, którą przytuliłeś. Oglądałam Cię z góry i to było świetne. Nie czytałam jeszcze wszystkich twoich opowiadań, ale mam nadzieje, że dalej będziesz pisał, bo jest to dla nas wszystkich inspiracją. Wróć kiedyś do Nowego Jorku, ale nie idź do Beauty Bar. Myślę, że jesteś zbyt spoko, żeby chodzić do takich pretensjonalnych miejsc, cosmo i pedicure? Lol… dobrej zabawy na trasie!
Więc taki jest Beauty Bar? Sądziłem, że to fajne miejsce, bo Stephin Merritt pracuje tam jako DJ i miałem z nim okazje pogadać o jego musicalu na podstawie Koraliny i innych rzeczach. Każda okazja, by pogadać ze Stephinem jest spoko, a każde miejsce, gdzie można z nim pogadać, jest z definicji też spoko.
Magnetic Fields jest najprościej mówiąc moim ulubionym zespołem, dowcipnym, inteligentnym i mądrym. Gothic Archies też są wspaniali, tak samo zresztą jak Future Bible Heroes i Sixths (wszystkie te muzyczne byty były prowadzone przez Stephina Merritta). Zauważyłem wspaniały wywiad ze Stephinem (o nowym albumie Magnetic Fields i musicalu „Koralina” oraz o tym, czy Francuzi powinni mu wysłać jedną spośród par butów, które nazwano na jego cześć) na http://blogs.villagevoice.com/music/archives/2008/10/interview_magne.php
i pozwólcie że zacytuje fragment z końcówki:
Czy widziałeś linie obuwia przypuszczalnie zainspirowaną tobą?
Widziałem ją w sieci. Nie posiadam osobiście żadnej pary. Stało się tak bo, ech ci Francuzi, nic mi nie wysłali. Gdybym nazwał album tak jak jedna z ich linii obuwia, wysłałbym im go.
Nie wysłali Ci ani jednej pary?
Nawet jednej sznurówki.
To godne pogardy!
Ta, wiesz, pewnie powinienem być zaszczycony, że nazwali buty, całą ich linie, moim imieniem, ale nie wysłali mi nic? Zrzućmy bombę atomową na Europę!
Tak, myślę, że to dobry moment, żeby zakończyć ten wywiad. Dziękuje za rozmowę ze mną…
Nie ma sprawy.
… Chyba że chcesz wyjaśnić swoją ostatnią wypowiedź?
Zmiażdżyć Unię Europejską!
Świetnie. Dziękuje Stephin.
Chcę moje buty. Zniszczyć cały świat. Do widzenia.
(Jeżeli jesteście w Stanach i chcecie zobaczyć Magnetic Fields, co szczerze powinniście zrobić, to sprawdźcie: http://houseoftomorrow.com/calendar.php, by dowiedzieć się o ich październikowej trasie.)
Na tej stronie jest wspaniały wywiad z Eddiem Campbellem i jego odczyt http://www.bookslut.com/features/2008_09_013473.php Jeżeli chcę zjeść lunch, to muszę przestać teraz pisać i zamieścić kolejnego posta później, napiszę o tym co stało się w Filadelfii, spotkaniu z Gardnerem Dozoisem i Michaelem Swanwickiem oraz Kylem Cassidym i im podobnymi gwiazdami...
Jedzenie, jedzenie dobre. Tak.
Tak samo jak pisarstwo i wykłady Fagin, 1000 tomowy zbiór podkreśla to, co ona sama nazywa "moralną nauką" na temat nazistowskiej eksterminacji 6 milionów Żydów.I ma rację. Jak napisałem w "Amerykańskich Bogach" dla mnie najgorsze jest, że część - być może nawet spora - tych, którzy wymordowali moja rodzinę i sześć milionów innych ludzi zdołała (nie mam co do tego wątpliwości) wmówić sobie, że są dobrzy i robią dokładnie to, co należy.
"Ważne jest, aby uczyć się o Holocauście" mówi, "ale jeszcze ważniejsze jest jaką naukę wyciągniemy z Holocaustu."
Najbardziej mrożącą krew w żyłach lekcją jest jej zdaniem to, że eksterminacja, największa zdrada jakiej może dopuścić się cywilizacja wobec własnej ludności była dziełem kulturalnych, dobrze wykształconych ludzi.
"To były osoby wykształcone, erudyci i myśliciele, którzy doszli do wniosku, że ostateczne rozwiązanie brzmi całkowicie przekonująco."
"Następnie zdołali zwerbować do pomocy chemików, aby ci wymyślili skuteczny gaz do unicestwiania ludzi; architektów do zaprojektowania wydajnych domów śmierci i przemysłowców do stworzenia maszynerii zagłady."
Lekcja, jaką powinniśmy z Holocaustu zapamiętać nie dotyczy tego, że ludzie są "jakoś zdolni wyrzec się swoich związków z innymi" mówi Helen Fagin, ale że "robią to świadomie dokonując wyboru."
Mistrz opowieści Neil Gaiman rozpoczyna ten zbiór przedstawiając wiele z zamieszczonych historii, a jego wstęp sam w sobie jest opowiadaniem. Talent Gaimana do recytowania równa się pisarskiemu, w każdej opowieści można wyczuc subtelność i dogłębne zrozumienie. Każda postać, nie ważne na jak krótko się pojawia, jest traktowana z równą uwagą, zarówno w tekście, jak i za pomocą głosu. Każde słowo narracji lśni. Słuchacze, dla których Gaiman to nowość będą zaskoczeni różnorodnością gatunków literackich w tym zbiorze- od baśni, poprzez kryminał, romans, aż po fantastykę naukową. Gaiman porusza się zręcznie w każdym z nich oferując cień głębszego znaczenia tu, ledwo zauważalne niuanse gdzie indziej, z uderzeniem gniewu lub odrobiną słodyczy gdzie trzeba i przeprowadza swoich słucahczy przez 10 godzin najlepszego słuchowiska roku.proszę.)
R.L.L. Zwycięzca AudioFile Earphones Award