poniedziałek, 2 marca 2009

Czekając na Stephina

Neil napisał w poniedziałek 2 marca 2009 o 20:49

Pracuję nad czymś, o czym nie mogę mówić, czekając na przybycie Stephana Merritta, z którym będę pracował nad (innym) czymś, o czym nie mogę mówić. Czuję, że powinienem chyba postawić kołnierz i zacząć mówić szyfrem.

Neil,
Przeczytałem dzisiaj notkę dotyczącą "odcinania kuponów" przy okazji "Blueberry girl" i "Crazy Hair". Potwornie mnie wkurza, że ludzie nie są w stanie cieszyć sie sukcesami innych, kiedy są to sukcesy zasłużone. Dostrzegłem to samo zjawisko na forach internetowych popularnych zespołów. Istnieją osoby, które będą uwielbiać grupę do momentu, kiedy ta dołączy do głównego nurtu, a jej płyty zaczną się sprzedawać. Wtedy okazuje się, że zespół się "sprzedał" i jest "do bani". W każdym razie ciesze się, że nie dałeś się tym zdołować.

Szybkie pytanie: czy będziesz w tym roku brał udział w San Diego Comic-Con? To będzie mój pierwszy konwent i byłoby super cię tam spotkać!
Pokój,
Jonesy


Jesteś nazbyt uprzejmy. Myślę, że miesiąc temu przekroczyłem tę granicę i jest w porządku. Wolałem, kiedy wydawało mi się, że dla każdego, kto lubił moją twórczość byłem czymś osobistym, o czym reszta świata nie wiedziała. I nie jestem pewien, czy po Newbery i sukcesie filmu o Koralinie będzie to jeszcze mozliwe, a jeżeli nawet tak - to może chwile potrwać.
Zawsze miło wynaleźć sobie kogoś i poczuć, że ponieważ nie jest popularny to w jakiś sposób ma się go na wyłączność, a przynajmniej mały jego kawałek.

Nie planuję pojawić się na Comic-Conie w tym roku. Jedyne plany konwentowe dotyczą udziału jako Gość Honorowy na WorldConie w Montrealu, w sierpniu. To angielska strona: http://www.anticipationsf.ca/English/Home. WorldCony są fantastyczne, a ze swojego pierwszego, 21 lat temu, mam jak najlepsze wspomnienia: po raz pierwszy spotkałem Juliego Schwartza, z Williamem Gibsonem wyszliśmy z baru jako ostatni o 5 rano, zagadnąłem George'a R. R. Martina na temat pomysłu na pasującą do książkowej serii Wild Cards postać, która tak jakby żyła w snach...


Hej, Neil!

Mój mąż i ja pracujemy w branży reklamowej tu, w Portland, w Oregonie (on tworzy animacje do filmów, ja zajmuję się produkcją) więc wyobraź sobie moją radość, gdy przeczytałam w dziesiejszej gazecie, że pewien film pt. "Koralina" uratuje gospodarkę stanu Oregon! Wiedziałam, że Twoje książki - metaforycznie - odmieniły moje życie, ale kto by pomyślał, że jedna z nich odmieni je dosłownie ?

http://blog.oregonlive.com/portlandarts/2009/03/in_the_coraline_economy_we_tru.html

Środowisko twórców z Oregonu dziękuję Ci z głębi serca!
Mikki


To naprawdę cudownie. Dziękuję, Mikki.


Jak tysiące innych, jestem Twoim fanem już od dawna. Wszystko zaczęło się w księgarni B&N w 2003 roku, wraz z "Amerykańskimi Bogami" ruszyła lawina. W każdym razie byłem ciekaw, czy zamierzasz kiedykolwiek wrócić do pisania literatury dla dorosłych? Jestem fanem Twoich książek dla młodzieży, ale dorosłe powieści są o wiele bardziej fantasyczne.

Znajdź też dla siebie miejsce w świecie komiksów i zatrzymaj się tam, proszę, brakuje mi tego.

Najlepszego,
Jacob Kohl


Dopóki żyję i piszę, będę się imał najróżniejszych zajęć i tworzył wszystko od literatury dziecięcej do powieści dla dorosłych i od książek z obrazkami poprzez wielkie dzieła z dziedziny literatury faktu, telewizję, radio, opowiadania, aż po filmy. Czasami będę chwytał się rzeczy, które wpadna mi po drodze. Czyli owszem, będzie więcej dorosłych powieści. I więcej komisków. Ale nigdzie się nie zatrzymam na zawsze.

...i właśnie pojawił się Stephin Merritt. Nie pojawił się za to jego bagaż. Ani buzuki, które przechodzi właśnie odprawę. Moge mu zapewnić piżamę i szczoteczkę do zębów, ale nie posiadam zapasowego buzuki.

Brak komentarzy: