Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trasa "Księgi Cmentarnej". Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trasa "Księgi Cmentarnej". Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 października 2010

Konsternacja Sandmanowego Zbezczeszczenia Menu

Neil napisał w piątek 15 listopada o 18:48 Weekend spędzam na BARDZO TAJEMNICZYM wyjeździe, gdzie znalazł się również każdy, kogo kiedykolwiek chciałem poznać. Niektórzy mają przygotowane prezentacje, dużo się rozmawia, a wszystko jest naprawdę wspaniałe i niewiarygodnie.

Nie jestem pewien jak wielka to tajemnica, więc póki co będę cicho. Wydaje się to tym rozsądniejsze, że cokolwiek mógłbym napisać zabrzmi jak przechwalanie się imponującymi znajomościami albo szaleństwo (poza tym, że jestem winny 20$ Luisowi Albertowi Urrei). Powiem tylko, że niewiarygodnie świetnie się bawię, dużo się uczę i kiedy tylko się nudzę (czyli bardzo rzadko) piszę coś, co może stać się opowiadaniem o duchach.

I odłożyłbym napisanie tej notki jeszcze kilka dni, ale chciałem mieć pewność, że wszyscy na czas dowiedzą się o tym:


To link to strony Comic Book Legal Defense Fund na eBayu, a właśnie trwa aukcja rysunków, które nabazgrałem podczas dorocznego spotkania programowego CBLDF. Zbezcześciłem dwie strony z notatnika oraz menu restauracji z jedzeniem na wynos.

[- Siostro moja, czy to ty?
- Hm... może? --przyp. noita]
...

Przy okazji wydania w USA "Księgi cmentarnej" w miękkiej okładce przypominam, że można obejrzeć lub posłuchać całości ZA DARMO na stronie http://www.mousecircus.com/videotour.aspx

piątek, 10 października 2008

Niewyspany i jakby nieco oszołomiony

To bardzo dziwny dzień. Jestem w końcowotrasowym stanie lekkiego oszołomienia, poleciałem do Zjednoczonego Królestwa, gdzie spędzę cztery dni robiąc różne rzeczy. Jak na razie w połowie wykonałem zadania na Dzień Pierwszy – zobaczyłem się z Holly (najstarszą córką) i obejrzałem, nie na YouTubie, jak Amanda Palmer gra „Googluję cię”. Aby zrobić to drugie, musiałem zgodzić się przeczytać w ramach wstępu notkę z tylnej okładki „Kto zabił Amandę Palmer” (co było zabawne) i zostałem wciągnięty na scenę, by robić za tylny wokal i czuć się jak co-ja-tu-do-cholery-robię-chyba-zamieniłem-się-w-tamburyn-Davy'ego-Jonesa podczas „Oasis” (co było... nieprawdopodobne).

Sprawę z komórką skomplikował właśnie odebrany e-mail od mojej asystentki, który zaznaczał, że moja ładowarka została w domu.

Wkrótce wsiądę w samochód i skieruję się w stronę głębokiej Kornwalii na urodziny. Później prosto do Londynu na dzień spotkań i wywiadów. Następnie do domu do Stanów, gdzie padnę, całkowicie i ostatecznie.

wtorek, 7 października 2008

Na żywo w Santa Monica

Odczyt z ostatniej nocy – pierwsza połowa Siódmego Rozdziału – jest już dostępny pod adresem http://www.mousecircus.com/videotour.aspx?VideoID=7. Mój ulubiony moment jest na samym końcu: oklaski to jedno, ale reakcja publiczności, która wskazywała na to, że nie powinienem kończyć w połowie rozdziału była niesamowita.



(Interludium pomiędzy piątym i szóstym rozdziałem zostało wydzielone i jest dostępne pod adresem: http://www.mousecircus.com/videotour.aspx?VideoID=15, a także http://blip.tv/file/1332292.)

Annaliza Savage z WIRED przeprowadziła ze mną wywiad dotyczący "Księgi cmentarnej" podczas mojej wizyty w księgarni Keppler’a. Jest dostępny pod adresem: http://blog.wired.com/underwire/2008/10/neil-gaiman-giv.html.

Czas na sprint do samochodu, który zawiezie mnie na lotnisko. Obiecuję sobie, że podczas lotu napiszę interesującego posta o wszystkich osobach, które spotkałem i o wszystkim, co widziałem ostatniej nocy. Prawdopodobnie jednak zasnę.

poniedziałek, 6 października 2008

Budowanie statków

Pamiętacie jak Euan Kerr przyszedł, żeby przeprowadzić z mną wywiad i pomóc przy ulach?

Wywiad jest już gotowy. Dostępna jest wersja do osadzenia na stronie internetowej, którą właśnie zamierzam spróbować osadzić na tej stronie...



-- możecie też przeczytać artykuł, znaleźć odtwarzacz i obejrzeć parę zdjęć przedstawiających mnie w kombinezonie pszczelarskim (oraz naprawdę śliczne zdjęcie pszczół) na
http://minnesota.publicradio.org/display/web/2008/10/03/gaiman/

Dzisiejsze śniadanie w Oakland z księgarzami było prawdziwą rozkoszą -- później żałowałem, że go nie nagrałem ani nie sfilmowałem -- a wystąpienie w Booksmith było naprawdę fajne i dobrze wyszło. Świetna akustyka i urocze miejsce (chociaż w Kepler's mieli gigantycznego białego pająka schodzącego z belki, by posłuchać pytań i odpowiedzi).

Cześć Neil, właśnie wróciłem z dzisiejszego wieczornego (popołudniowego?) czytania w San Francisco. To ja jestem tym Jackiem, który zapytał Cię, dlaczego masz uraz do ludzi o imieniu Jack. Byłem złośliwy, ale i tak dzięki za odpowiedź i cieszę się, że ludzie się z tego śmiali.

Podczas pytań i odpowiedzi zdałem sobie sprawę, że mam inne, być może bardziej konkretne pytanie i chociaż miałem ochotę zerwać się z siedzenia i wyrzucić je z siebie, pomyślałem, że bardziej szarmancko będzie poczekać i wysłać Ci je e-mailem. Oto ono:

Pamiętam, jak napisałeś na swoim blogu, że istnieje amerykańska i brytyjska wersja "Księgi cmentarnej". Wyobrażam sobie, że sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku książek z Harrym Potterem, gdzie pewne anglicyzmy i aluzje kulturowe zostały przystosowane, by amerykańska publika mogła je łatwiej zrozumieć. Czy też chodzi o coś odwrotnego? Ogólnie chcę zapytać, czy napisałeś "brytyjską" wersję książki i zmieniłeś na "amerykańską", czy vice versa? Czy są między nimi jakieś drastyczne różnice? Czy któraś z nich jest bliższa Twemu sercu?

Dzięki,
Jack Baur

Tak naprawdę ani to, ani to. Napisałem książkę i zaznaczyłem w rękopisie, które wyrazy chciałbym, żeby zmieniono dla dwóch stron Atlantyku (na przykład: 'crib' i 'cot' [brytyjskie i amerykańskie słowa łóżeczko dziecięce, przyp. Varali], 'nappy' i 'diaper' ['pieluszka', przyp. Varali]) i które chciałbym, żeby zostały bez zmian (i tak było w większości przypadków). W wersji dla Zjednoczonego Królestwa znajduje się zdanie na temat imion upiorów, ale nie ma go w wersji dla Stanów (ponieważ edytor amerykański uznał, że to oczywiste, a brytyjski nie).

...

Mnóstwo wiadomości na temat trudności w znalezieniu egzemplarzy "Księgi cmentarnej", nawet w sklepach, które mają ją w ofercie -- najwyraźniej niektóre księgarnie Barnes and Noble i Borders (a także niektóre inne) nie umieściły jej na półce z nowościami, tylko po prostu położyły parę egzemplarzy w strefie dziecięcej lub gdzieś indziej (np. "Info na temat dostępności nowej książki w sieciach handlowych. Sprawdzałem w Borders w centrum Scottsdale -- nie mogli tam znaleźć nawet czterech egzemplarzy, które rzekomo mieli w asortymencie. Według nich "Księga cmentarna" należy do sekcji Tajemnica/Suspens Niezależny Czytelnik.") Jeśli ludzie z Borders lub Barnes and Noble mogliby rzucić trochę światła na tę sprawę, z chęcią dowiedziałbym się więcej.

...

Natknąłem się na to i pomyślałem, że możesz być zainteresowany.

http://www.youtube.com/watch?v=jRYXNk-qZAs

erick

Jestem. Nie mogę się doczekać, kiedy to zobaczę.

Czym jest animacja poklatkowa? Polecam "Koralinę" moim znajomym nauczycielom, ale nie mam pojęcia, co to jest. Jestem pewna, że jest związane z animacją, ale co to jest?

Pozdrowienia,
Patricia

To animacja w której coś tworzysz, a następnie poruszasz kawałek po kawałeczku pomiędzy ujęciami, by stworzyć iluzję ruchu. Na http://news.toonzone.net/article.php?ID=26423 znajduje się artykuł o Koralinie, który może wyjaśnić więcej. (Oraz wywiad z Henrym Selickiem tutaj.)

Liebe Neil,

Przeglądając strony internetowe, znalazłam dwa druki na stronie wspaniałego Todda Kleina i właśnie zamierzałam Cię o nie zapytać...

http://kleinletters.com/BuyStuffTop.html

Czy te plakaty są naprawdę podpisane przez Ciebie i Alana i czy obydwa są oryginalnymi drukami? $20 za sztukę wydaje się być zbyt piękne, by było prawdziwe.

To są oryginały i są podpisane przez nas, owszem. Zgodnie z tym wspaniałym wywiadem z Toddem, ma około 100 druków Alana i około 200 moich...

...

To mnie ucieszyło i zmieniło opinię na pewien temat...

Panie Gaiman

Piszę do Pana jako fan, coś, co, muszę przyznać, czynię rzadko, gdyż mam wrażenie, jakbym zawracał Panu głowę.

Jednakże czuję, że muszę do Pana napisać, by podziękować za dwie rzeczy, z czego pierwszą jest Pańskie opowiadanie historii. Nie tylko za pisanie książek, ale także za czytanie. Uwielbiam słuchać dobrze opowiedzianej historii, a Pan ma zdolność utrzymać mój zwykle błądzący umysł w skupieniu godzinami.

Drugim powodem, dla którego piszę, jest obejrzenie przeze mnie pewnego wieczoru "Gwiezdnego pyłu". W dodatkach do DVD mówił Pan, że czuje się trochę winny, ponieważ coś, co było prostym pomysłem w Pańskiej głowie, stało się dziełem wielu, wielu rzemieślników.

Proszę Pana, piszę, by powiedzieć, że nie ma Pan absolutnie żadnego powodu, by odczuwać nawet najmniejszy cień winy. Jestem cieślą i choć nigdy nie miałem okazji pracować nad filmem opartym na Pańskich dziełach, pracowałem nad innymi. Budowałem przednie ściany sklepów, powozy, zamki i japońskie mosty. Robiłem bunkry z czasów drugiej wojny światowej, biura i piętra dla każdego rodzaju bohaterów, złoczyńców czy przepracowanych obiboków. I pozwolę sobie powiedzieć, że nigdy nie chciałbym robić niczego innego.

Gdyby nie istniał Pan gdzieś tam, by wymyślać latające statki pirackie, ludzie tacy jak ja byliby zmuszeni budować rzeczy konserwatywne i właściwie, takie jak małe prostokąty do przytrzymywania książek. Nie to żeby było coś nie tak z prostokątami do podtrzymywania książek, ale jak każdy mężczyzna, który kiedyś był siedmioletnim chłopcem, wolę zbudować latający statek piracki.

W imieniu wszystkich cieśli, niech Pan wciąż wymyśla te rzeczy, a my wciąż będziemy je budować.


..............

A w poniedziałek czytam pierwszą połowę Rozdziału Siódmego w Los Angeles -- właściwie to w Santa Monica. Szczegóły na http://latimesblogs.latimes.com/herocomplex/2008/10/neil-gaiman-rea.html

czwartek, 2 października 2008

Dlaczego Stephin Merritt chce zniszczyć świat...

To lekko przerażające. Filmik z poprzedniej nocy jest już zamieszczony, zanim zdążyłem napisać cokolwiek na temat wydarzenia, w czasie którego został nagrany (tego ranka spałem w samolocie), więc możecie zobaczyć jak czytam Rozdział Drugi na:


http://mousecircus.com/videotour.aspx?VideoID=2




Widziałam Cię wczoraj w Nowym Jorku, gdy czytałeś pierwszy rozdział swojej nowej książki. Nie, nie jestem dziewczyną, którą przytuliłeś. Oglądałam Cię z góry i to było świetne. Nie czytałam jeszcze wszystkich twoich opowiadań, ale mam nadzieje, że dalej będziesz pisał, bo jest to dla nas wszystkich inspiracją. Wróć kiedyś do Nowego Jorku, ale nie idź do Beauty Bar. Myślę, że jesteś zbyt spoko, żeby chodzić do takich pretensjonalnych miejsc, cosmo i pedicure? Lol… dobrej zabawy na trasie!


Więc taki jest Beauty Bar? Sądziłem, że to fajne miejsce, bo Stephin Merritt pracuje tam jako DJ i miałem z nim okazje pogadać o jego musicalu na podstawie Koraliny i innych rzeczach. Każda okazja, by pogadać ze Stephinem jest spoko, a każde miejsce, gdzie można z nim pogadać, jest z definicji też spoko.


Magnetic Fields jest najprościej mówiąc moim ulubionym zespołem, dowcipnym, inteligentnym i mądrym. Gothic Archies też są wspaniali, tak samo zresztą jak Future Bible Heroes i Sixths (wszystkie te muzyczne byty były prowadzone przez Stephina Merritta). Zauważyłem wspaniały wywiad ze Stephinem (o nowym albumie Magnetic Fields i musicalu „Koralina” oraz o tym, czy Francuzi powinni mu wysłać jedną spośród par butów, które nazwano na jego cześć) na http://blogs.villagevoice.com/music/archives/2008/10/interview_magne.php

i pozwólcie że zacytuje fragment z końcówki:


Czy widziałeś linie obuwia przypuszczalnie zainspirowaną tobą?
Widziałem ją w sieci. Nie posiadam osobiście żadnej pary. Stało się tak bo, ech ci Francuzi, nic mi nie wysłali. Gdybym nazwał album tak jak jedna z ich linii obuwia, wysłałbym im go.


Nie wysłali Ci ani jednej pary?

Nawet jednej sznurówki.


To godne pogardy!

Ta, wiesz, pewnie powinienem być zaszczycony, że nazwali buty, całą ich linie, moim imieniem, ale nie wysłali mi nic? Zrzućmy bombę atomową na Europę!


Tak, myślę, że to dobry moment, żeby zakończyć ten wywiad. Dziękuje za rozmowę ze mną…

Nie ma sprawy.


… Chyba że chcesz wyjaśnić swoją ostatnią wypowiedź?

Zmiażdżyć Unię Europejską!


Świetnie. Dziękuje Stephin.

Chcę moje buty. Zniszczyć cały świat. Do widzenia.


(Jeżeli jesteście w Stanach i chcecie zobaczyć Magnetic Fields, co szczerze powinniście zrobić, to sprawdźcie: http://houseoftomorrow.com/calendar.php, by dowiedzieć się o ich październikowej trasie.)

Na tej stronie jest wspaniały wywiad z Eddiem Campbellem i jego odczyt http://www.bookslut.com/features/2008_09_013473.php Jeżeli chcę zjeść lunch, to muszę przestać teraz pisać i zamieścić kolejnego posta później, napiszę o tym co stało się w Filadelfii, spotkaniu z Gardnerem Dozoisem i Michaelem Swanwickiem oraz Kylem Cassidym i im podobnymi gwiazdami...


Jedzenie, jedzenie dobre. Tak.

czwartek, 14 sierpnia 2008

Chcę, żeby czas się rozciągał

Neil napisał w czwartek 14 sierpnia 2008 o 11:13

Trwa gorączka pakowania. Wszystko, co powinno zostać załatwione tydzień temu właśnie kończy się robić.

Czasami wolałbym nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę. Wiem, że moje przekonanie o rozciągliwości czasu chwilami doprowadza moich przyjaciół, rodzinę, a nawet czasem mnie samego – do szału. Ale jest już trochę za późno żeby się tym teraz przejmować.

Potrzebuję także iść do fryzjera.

***************

Wiadomość dla przyjaciół, rodziny i osób, którym będę do czegoś potrzebny: nie wiem jak często w ciągu najbliższego miesiąca będę miał dostęp do poczty elektronicznej, ani jak wiele wiadomości będzie na mnie czekało kiedy już się do niej dostanę, więc w razie pilnej potrzeby proszę dzwonić lub pisać do mojej asystentki Lorraine, ponieważ przy każdym kontakcie z cywilizacją będę się kontaktował w pierwszej kolejności z nią i ona może mi przekazać informacje komu jestem potrzebny.

środa, 16 lipca 2008

czarno na czarnym

Neil napisał w środę 16 lipca o 11:58

Wszystkie czarne koszulki dla CBLDF są podpisane (około setki, plus jeszcze około tuzina w kolejce, żeby Lorraine miała co wysłać organizacjom dobroczynnym kiedy będę w trasie)

Jak odróżnić "pierwszą czarną koszulkę jaką kiedykolwiek miałem" od setki innych czarnych koszulek?

To dziwna koszulka, niezbyt ładna, z kwadratem i wzorkiem, kupiona w Brighton w drodze z dworca do hotelu Metropol w 1987. Tak naprawdę jest nieudana. Kupiłem ją, bo była trochę dziwaczna i bardzo tania i było mi jej żal. Nie wiedziałem, że wkrótce będę musiał zacząć pisać komiksy aby móc spłacić moje nowe uzależnienie od czarnych koszulek.

Witam Panie Gaiman,Skąd wziął Pan t-shirt z Disaster Arena? Jak można taką zdobyć po tym, jak ta podpisana przez pana zostanie natychmiast zakupiona przez osobę z klasą i dobrym smakiem, która jednak nie jest mną, bo mnie w San Diego nie będzie? Google nie pomaga, bo znalezione tam koszulki nie sa czarne na czarnym.

Właściwie ta moja należy do niewielu, które postanowiłem zatrzymać. (Zatrzymałem kilka ukochanych oraz te wyraźnie nigdy nie noszone.) (I kiedy to się skończy nadal będę mieć Zbyt Dużo Czarnych Koszulek.)

Niestety nie pamiętam gdzię ją kupiłem, czy dostałem (zgaduję, że w księgarni z fantastyką albo na konwencie, albo mógł to być prezent od znajomego albo od ZZ9Plural Z Alpha, organizacji której mam zaszczyt być dożywotnim członkiem, albo...) Pewnie ktoś to przeczyta i powie "Nie pamiętasz skąd wziąłeś swoją czarną na czarnym koszulkę Disaster Area Sundive Tour? Jak mogłeś zapomnieć?" i mi przypomni.

Widziałem, że Narodowy Dzień Książki został dodany do działu "Gdzie jest Neil". Jakieś szanse, że zajrzysz w najbliższy weekend na SPX lub że będziesz czytał na "Politics and Prose" jak kiedyś? Bo wiesz, wychodzi Twoja nowa książka, to doskonała wymówka żeby urządzić czytanie. PROSZĘ zrób to!!! Jesteś jednym z pisarzy, których głos jest równie hipnotyzujący, co pisanie.

To bardze miło z Twojej strony. W tym roku w Waszyngtonie będę na Dniu Książki, i będzie tam czytanie z "Księgi Cmentarnej". Będzie też podpisywanie.

We wtorek 30 września wystąpię w Nowym Jorku.
W środę 1 października będę w Filadelfii
czwartek 2 października, Chicago
piątek 3 października, Seattle
sobota 4 października, San Francisco
(w niedzielę jest impreza w Oakland tylko dla księgarzy)
poniedziałek 6 października Los Angeles
wtorek 7 październikath, Boulder, Colorado
środa 8 października, Minneapolis.

Jeszcze nie wiem gdzie odbędą się spotkania (pewnie w teatrach lub kościołach. Pewnie nie na cmentarzach). Wiem, że na każdym przystanku trasy będę czytał jedno całe opowiadanie z "Księgi Cmentarnej" (z wyjątkiem rozdziały 7, który podzielę między Los Angeles i Boulder) i dotychczasowy plan zakłada webcast ze wszystkich spotkań, a będą one długie: dużo czytania, pytania od czytelników, i to wszystko, tak jak podczas trasy "Anioła Stróża" którą robiliśmy kiedyś dla CBLDF. I choć na każdym spotkaniu będ stosu podpisanych egzemplarzy do kupienia to nie będzie robił podpisywania jako takiego.

Każde spotkanie opieramy na scenariuszu takiech jakie robiliśmy dla Cody's (którego mi bardzo brakuje) w 2003 i 2006 (to z 2006 można zobaczyć tutaj).

Cześć Neil,
"Cena" to jedno z moich absolutnie ulubionych opowiadań. Prawdę mówiąc z jego powodu zawszę myślę o moim czarnym Morfeuszu jako o obrońcu domu. Wspominałeś, że będą wieści na temat kotów, choć nie było na razie nic na temat Twoich niezwykle interesujących kotów. Co u nich? Czy jakiś nowy dołączył do Twojej gromadki?


Wciąż mam zamiar napisać co u kotów.

To jest Księżniczka. Jej djęcie sprzed jedenastu lat możecie zobaczyć na tylnej okładce "Gwiezdnego pyłu" ilustrowanego przez Charlesa Vessa. W "Cenie" nosi imię Śnieżynka. Sądzimy, że ma około 16 lat - pojawiła się u nas w dziewiąte urodziny Holly, ale widywaliśmy ją w lesie już prawie od roku. Jest białym kotem o niebieskich oczach i nie jest głucha, choć dwa z jej niebieskookich kociaków były. Zanim do nas przyszła była dzika i nadal nie można jej traktować jako oswojonej.



Dowolną osobę wyśledzi - lub zaprowadzi - do rodzinnej łazienki na piętrze, gdzie owa osoba powinna odkręcić kran żeby ona mogła się niego napić, zaczekać aż skończy i zakręcić kran.

 

Umie także czytać "Fortean Times" zadkiem.

poniedziałek, 8 października 2007

U Boulder'a, w Colorado

Nie spałem w samolocie...

Pomyślmy...

Słyszałem o liczbach związanych ze sprzedażą „Księgi Cmentarnej”, a są one cudowne i przerażające. To dobrze. Poza tym dostaję mnóstwo maili od ludzi, którzy nie mogą jej znaleźć – księgarnie jej nie mają albo są zamówione albo jakaś jedna tajemniczo została wrzucona pod hasłem ‘wędkarstwo muchowe’. To nie jest dobre.

Niektóre księgarnie ‘Barnes and Nobles’ prawidłowo wszystko zorganizowały, dodając ją do ‘Nowości’. Wiele niestety nie. Borders ma natomiast problemy – słyszałem od managerów Borders’a, że otrzymali tylko niewielką część swojego zamówienia i ciężko im zamówić więcej.

(Słyszałem także o trefnych wersjach, z powtarzającymi się lub zaginionymi stronami, strony 248-217 są w odwrotnej kolejności (to jest powodem, dla którego tak to napisałem), do góry nogami, i obcięte, najgorsze co mogło się zdarzyć podczas drukowania książki właśnie się wydarzyło westchnieniem skwitował jeden z korespondentów, strony 217-248 nie wydrukowały się, a w ich miejsce są zdublowane strony 249-280. Mam nadzieję, ze to wyrwa w czasoprzestrzennym kontinuum, jednakże czytelnicy powinny dwa razy sprawdzić czy ich te strony są jak i inne rzeczy. Dlatego sprawdź swoją książkę i jeśli jest źle wydrukowana wymień ja w księgarni na prawidłową kopię. (Jeśli posiadasz podpisaną książkę, która jest źle wydrukowana, zrobię wszystko co w mojej mocy żebyś otrzymał dobrą, podpisaną kopię.)

Pierwsza recenzja „Księgi Cmentarnej”, którą czytałem i chciałem wskazać to ta na Tor.com (jako pierwszy artykuł, który nie jest tylko zbiorem luźnych spostrzeżeń i pochlebnych opinii) oraz kilka słów na bookslut.

Artykuł Terry’ego Pratchett’a w Daily Mail. Ciężki, ale warty uwagi.

To co jest potrzebne to wola i determinacja. Pierwszym krokiem jest otwarcie mówić o demencji, ponieważ faktem jest, zakorzenionym w tradycji, że jeśli chcemy zabić demona to przede wszystkim musimy go nazwać.

W momencie, w którym rozpoznaliśmy już demona, bez ukrywania niczego i żalu, możemy odnaleźć jego słabe strony.

Niestety jeden z najlepszych mieczy do zabijania takich potworów jak ten jest zrobiony ze złota – z dużej ilości złota.

Te dni to Tworzenie. Wierzę, że dzień inicjujący bitwę z Alzheimerem nastąpi w krótkim czasie i wszystkie te rzeczy, które usłyszałem od ekspertów, nie zawsze oficjalnie, wzmacniają to przeświadczenie.

To choroba o podłożu fizycznym, nie jakaś mistyczna klątwa; zatem upadnie pod naporem kuracji medycznej. Jest czas aby zabić demona nim dorośnie.

Recenzja „Księgi Cmentarnej” w wersji audio na Audiofile: http://www.audiofilemagazine.com/reviews/showreview_pub.cfm?Num=39534

Ups. Jestem spóźniony. Czas podpisać książki dla Boulder’a.