niedziela, 19 grudnia 2010

W Moim Miodzie Jest Płaczący Anioł i Inne Prawdziwe Historie

Neil napisał w niedzielę 5 grudnia 2010 o 19:04

Na Święto Dziękczynienia wybrałem się do LA, żeby spędzić je z rodziną Amandy, ale zanim tak dotarłem Kevin Smith przeprowadził ze mną i Amandą pierwszy wywiad z serii "Starf*cking", na żywo, z publicznością, w Smodcastle - teatrze w Hollywood, w którym mieści się 50 widzów. Show trwał trzy godziny, a może i dłużej, bo Kevin z nami rozmawiał, potem Amanda grała, potem ja przeczytałem opowiadanie "Being An Experiment...", po czym zmusiłem oboje, żeby zaprezentowali ze mną scenę z Amerykańskich bogów.

Wkrótce będzie można tego posłuchać na http://smodcast.bandcamp.com (i ściągnąć zapłaciwszy 90 centów za wszystkie trzy części lub więcej, jeśli czujecie się wystarczająco zamożni - wszystko trafia na konto The Wayne Foundation) (a tu opisana jest misja Wayne Foundation).


(Zdjęcia: Allan Amato)

Amanda podczas próby.

A kiedy było już po wszystkim poczułem się jak po służbie i przestałem robić zdjęcia, więc wszystkie późniejsze przygody są fotograficznie nieudokumentowane. Spotkałem mnóstwo znajomych, jechałem pociągiem (film Christophera Salmona The Price osiągnął ustalony na kickstarterze cel, kiedy jadłem śniadanie w pociągu z Los Angeles do Santa Fe. Złożyło się na to 2001 osób. Jesteście najlepsi.) grałem na harmonijce klawiszowej z trzyletnim siostrzeńcem Amandy Ronanem, poprawiłem scenariusz filmowy i przejrzałem jubileuszowe wydanie Amerykańskich Bogów.

Zamierzałem napisać o emisji w NPR audycji Science Friday Broadcast na temat ceremonii przyznania Antynobli 2010 (o której pisałem tutaj http://journal.neilgaiman.com/2010/09/banned-books-and-ig-nobels.html) na stronie http://www.npr.org/2010/11/26/131608853/silly-science-honored-with-ig-nobel-prizes (podcast można ściągnąć tutaj).

Potem wróciłem do domu, trafiłem na śnieżną zamieć i w słoiku miodu znalazłem Płaczącego Anioła. (Zdjęcie i próby wyjaśnienia można znaleźć na http://www.birdchick.com/wp/2010/12/lets-get-weird-with-honey/).
Większość czasu w ostatnich dniach poświęciłem na gonienie terminów. Zdarzało mi się także wyprowadzać psy. (Uwielbiam to zdjęcie. Tak trudno sprawić, żeby oba jednocześnie patrzyły w dobrą stronę.)

Cabal z każdym dniem chodzi coraz lepiej.

Śnieg to dla Loli zupełna nowość. Biega z wywieszonym językiem i caly czas próbuje go lizać.
Białe psy znikają w śniegum zwłaszcza podczas wieczornych spacerów. Naprawdę znikają. Z przodu widać nosy i oczy. Z tyłu są niewidzialne...

Zdfjęcia powyżej zrobiłem telefonem Nexus 1, z aplikacją Vignette. (Wspominałem o tym w NPR http://www.publicradio.org/columns/marketplace/tech-report/2010/12/neil-gaimans-favorite-photography-app-vignette-for-android.html)

Zdjęcie poniżej zrobiłem prawdziwym aparatem: Lomo LC-A+. Ludzie, którzy się zajmują Lomo przeprowadzili ze mną wywiad (pytania można przeczytać na http://www.lomography.com/magazine/competitions/2010/12/02/lomoamigo-neil-gaiman-interview-rumble-winner-announcement) i dają czytelnikom bloga/Facebooka/Twittera 15% zniżki na asortyment sklepu (link do sklepu w USA) przy podaniu kodu NEILHIMSELF.


Dobrze. Jutro więcej bloga. A nie tylko lista rzeczy, o których chcę wam opowiedzieć...

Brak komentarzy: