Neil napisał w niedzielę 22 stycznia 2012 o 19:18
Ostatni tydzień był nie do zniesienia: w niedzielę zostawiłem w samolocie swojego Macbooka Air i resztę tygodnia spędziłem na zajęciach typu telefonowanie do serwisu, dowiadywanie się, że urządzenie śledzące, które miało znajdować się w komputerze owszem, było w nim, ale nie zostało aktywowane, kupowanie nowego komputera etc. Nie napisałem tego, co miałem w tym tygodniu napisać. Byłem mocno marudny.
Ale ten stracony tydzień spędziłem na powracaniu do formy i zakupach. Mam teraz iPada, w którym zaczynam się zakochiwać. (Co dziwne, od iPhone'a wolę swojego Nexusa Androida. Xoom nigdy mi się nie podobał i wciąż go nie lubię - mam go, ale używam go głównie jako odtwarzacza do Audible, a podjęte na początku tygodnia próby pisania na nim, na klawiaturze połączonej przez bluetooth, był wręcz bolesne. Ale jeszcze w sierpniu w Edynburgu spodobał mi się iPad Amandy, spontanicznie postanowiłem kupić sobie swój własny i gdy zacząłem na nim pracować odkryłem, że pisze się na nim łatwo i przyjemnie.)
A tego ranka otrzymałem e-mail z wiadomością, że to nad czy miałem pracować przez cały tydzień i z czego napisałem już 15 stron...
... zmieni się tak drastycznie, że gdybym się tym zajmował, zmarnowałbym tydzień pracy, a więc jestem szczęśliwy.
A coś, co złościło mnie przez cały tydzień też już się jakoś wyjaśniło. Czyli miałem tydzień wolnego, na który normalnie bym sobie nie pozwolił i choć był to tydzień marudny to wszystko skończyło się dobrze.
A w poniedziałek rano dowiedziałem się, że za opowiadanie "Sprawa śmierci i miodu" jestem nominowany do Nagrody Edgara przyznawanej przez Mystery Writers of America. Rzadko piszę kryminały i nie byłem dotąd nominowany do Nagrody Edgara, więc ogromnie się cieszę. (Opowiadanie znajduje się w antologii Studium w Sherlocku i nie jest dostępne online, ale możecie poczytać o nim tutaj.)
Mój znajomy Dr Dan przyniósł mi płytę CD. "Oglądam te wszystkie twoje zdjęcia" powiedział, "na których jesteś do siebie zupełnie niepodobny. Latem zrobiłem ci zdjęcie, które mi się podoba. Na nim jesteś do siebie podobny."
Mnie również się to zdjęcie podoba, po części dlatego, że widać na nim siwe włosy. Nie przepadam za niektórymi rzeczy w starzeniu się (np. pogarszający się wzrok) ale większość jest dość przyjemna. Mam wrażenie, że moja twarz coś wyraża - a gdy byłem młody wydawało mi się, że nie ma w niej nic charakterystycznego, więc nosiłem wielkie ciemne okulary i wielkie skórzane kurtki, żeby ludzie mieli co zapamiętać. Ale teraz moja twarz wydaje mi się bardziej moja, choć czasem gdy spoglądam w lustro niepokojąco przypomina twarz mojego ojca.
Ostatnio było tu bardzo zimowo, ale dziś się ociepliło do temperatury już-nie-diabelnie-zimnej, dałem radę wyciągnąć telefon i - co ważniejsze - zdjąć rękawiczki, żeby dało się porobić zdjęcia psom. Które na tle śniegu często są niewidoczne.
Cabal.
Lola, czekająca z nadzieją, że wiewiórka, która wbiegła na drzewo zbiegnie z powrotem na dół, żeby mogła pobawić się nią jak gryzakiem.
Lola zwiedza zamarzniętą rzekę
I kilka opatulonych na zimę uli. Wewnątrz pszczoły kłębią się w kulach wielkości piłki do nogi i wytwarzają ciepło.
Rozpoczął się chiński rok smoka, więc dla moich przyjaciół w chinach nieudolnie nabazgrałem smoka. Powstał na podstawie rysunku starożytnego smoka, który miał trzy palce u tylnych łap, ale i tak był chiński...
Nie wiem, czy ktokolwiek w Chinach będzie mógł zobaczyć to z powodu Wielkiego Chińskiego Firewalla, ale dla tych, którzy mogą: 恭喜发财
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz