NEIL NAPISAŁ W CZWARTEK, 9 KWIETNIA O 9:59
Ok. Nie dzieje się nic ciekawego – piszę teraz mnóstwo drobiazgów: zaległe wstępy, przemowy i takie tam. Prawdę mówiąc, nie czuję się, jakbym robił coś twórczego – to bardziej jak praca – ale dobrze jest mieć to z głowy i wrócić do wymyślania.
Całkiem spodobało mi się odpowiadanie na kilka kolejnych pytań zamiast wybierania tych ciekawych, ważnych, często zadawanych czy jakichśtam. Zrobię to więc znowu. Zobaczymy, co się stanie.
Neil, słuchałem podcasta The Moth i przypomniało mi się, że polecałeś go na blogu. Najpierw zastanawiałem się, czy miałeś jakiś związek z The Moth (miałeś?), a potem, czy potrafiłbyś opowiedzieć całkowicie prawdziwą, autobiograficzną historię w takim stylu, jak historie na Moth. Pytam, ponieważ wydaje mi się, że twórczy instynkt mógłby starać się wziąć górę i wymusić upiększanie czy adaptację historii, żeby „była lepsza” – to może szczególnie dotyczyć pisarzy fantasy czy podobnych gatunków.
Właściwie całkiem łatwo pisze mi się o faktach. Mam bloga, na którym opisane jest dużo ciekawych rzeczy, które wydarzyły się w ciągu ostatnich ośmiu lat – bez upiększeń.
Bycie pisarzem nie jest tożsame z byciem patologicznym kłamcą, serio. Tworzenie fikcji wymaga sztuki i uwagi i dużo łatwiej jest tego nie robić.
Możecie wesprzeć The Moth kupując płytę z moim opowiadaniem tutaj, Google znalazł ją też tu – obecnie przedostatnie na pierwszej stronie.
Postaram się zapytać tak wprost, jak tylko potrafię. Czy „Księga Cmentarna" będzie miała dalszą część?
Postaram się odpowiedzieć tak wprost, jak tylko potrafię: byłoby miło, nieprawdaż?
Neil,
Co słychać u Twoich pszczół? Nie pisałeś o nich wiele. Czy wciąż jesteś pszczelarzem?
Wciąż zajmuję się pszczelarstwem, ale nie pisałem o tym. Na szczęście moja asystentka, Lorraine, ma wielkiego bloga o miodzie, a dokładniej o podbieraniu go z Jasonem Webleyem: http://fabulouslorraine.com/blog/2009/04/unexpected-extraction.html. Dostałem od niej maila z informacją, że zdobyła 17 litrów miodu, co troszkę ją zaskoczyło. Sharon „Birdchick” Stiteler niezmordowanie opisuje poczynania swoich pszczół na http://www.birdchick.com/wp/category/bees/.
W tej chwili nie mam uli – ostatnie dwa uległy zimie. Ale w tym roku będę ich miał siedem, cztery ule z Włoch i trzy z Rosji…
W serialu „Zabójcze umysły” w niektóre odcinki wplecione są cytaty z różnych pisarzy i książek, które jakoś związane są z fabułą. W ostatnim odcinku zaskoczyło mnie, że zacytowali Terry'ego Pratchetta, dokładniej fragment z "Kosiarza": „Światło wierzy, że przemieszcza się szybciej od wszystkiego, ale się myli. Nieważne, jak szybko pędzi, zawsze odkrywa, że ciemność dotarła na miejsce wcześniej i już na nie czeka.”
Moje pytanie do Pana, Panie Neil (i proszę o wybaczenie, jeśli okaże się ono bardzo głupie) brzmi: Co uważa Pan za najdziwniejsze miejsce, w którym mógłby Pan znaleźć odniesienie do swojej twórczości? Co innego recenzje w gazetach i Colbert Report z okazji Newbery, ale nie czułby się Pan dziwnie gdyby, na przykład, Hugh Laurie siedział z egzemplarzem „Odd and the Frost Giants” w najbliższym odcinku „House'a”?
Przyzwyczaiłem się do tego dawno temu, kiedy młody Joss Whedon pracował nad „Roseanne" i starał się, żeby Darlene (Sara Gilbert) i jej chłopak mieli zawsze plakaty i koszulki z Sandmanem.
Od czasu do czasu się to zdarza. Wiele osób pisze mi, że w jakimś programie wspominano o mnie czy o czymś, co napisałem, ale wpada mi to jednym uchem i wypada drugim i nie pamiętam o tym dłużej, niż zajmuje powiedzenie „O, to miło”.
Drogi Neilu,
Pewnie już odpowiadałeś na to pytanie, ale dlaczego wspominają o Tobie na początku "Strażników"? Wypatrywałem w filmie jakiejś Twojej rólki, ale czy mógłbyś to wyjaśnić. Jestem świeżym fanem, więc potraktuj mnie ulgowo.
Pozdrawiam,
Giovanni
Nie będę traktował Cię ulgowo dlatego, że jesteś nowym fanem, ale pewnie są inni ludzie, którzy nie dostrzegli funkcji szukaj (http://www.neilgaiman.com/p/Search) i pewnie dobrze będzie im przypomnieć, że ona istnieje. Gdybyś jej użył, znalazłbyś bezpośredniego linka do:
http://journal.neilgaiman.com/2008/08/please-stop-my-assistant-becoming-mad.html i w połowie strony – odpowiedź na swoje pytanie.
Cześć Neil,
Jestem Twoim wielkim fanem. Mam szesnaście lat i aspiracje, żeby robić w życiu mniej więcej to, co Ty. Chciałbym pisać, ale tez pracować nad scenariuszami i może w telewizji. Kiedy patrzysz wstecz z perspektywy odnoszącego sukcesy twórcy masy wspaniałych rzeczy, to gdybyś mógł dać młodszemu sobie jakąś radę – albo po prostu dać radę komukolwiek w mojej sytuacji - to jak by ona brzmiała?
Dzięki,
Zach
Ciesz się tym. Nie martw się. Ciesz się tym.
A na początku kariery nie masz za dużo pieniędzy, w ogóle nie masz pracy, ale masz mnóstwo czasu. Wykorzystaj go. Bo kiedy odniesiesz sukces, będziesz mieć mnóstwo wszystkiego, poza czasem.
Szanowny Panie Gaiman,
Mam nadzieję, że ktoś już Pana poinformował o niemieckim wydaniu „Księgi Cmentarnej” w metalowym opakowaniu w kształcie nagrobka?
http://www.flickr.com/photos/lichtkrieger/sets/72157613543046887/ (Ten album na flickerze nie jest mój, tylko wygooglowany. Nie mam własnego, niemieckiego wydania do sfotografowania bo nie lubię czytać tłumaczeń.)
Wydawca pewnie już Pana o tym poinformował; jeśli nie, to powinien.
Pozdrawiam,
Wibke Sawatzki
Poinformował i byłem zachwycony. Nigdy wcześniej nie sprzedawałem książki w blaszanym pudełku.
Hej Neil,
Mój tata potrzebuje nowych czarnych jeansów i zastanawiał się, którą markę najbardziej lubisz. Masz jakieś upodobania?
Dzięki,
Molly
Noszę czarne jeansy R.M.Williams. Jest tak już od jakichś ośmiu lat. Uwielbiam je. To australijska firma, ale mają sklepy w Nowym Jorku i Londynie i zapewne w innych miejscach.
Witam,
Przepraszam, że zawracam głowę.
Marzę o kupieniu podpisanego egzemplarza z pierwszej edycji „Koraliny” od sprzedawcy na ABEBooks.com.
Mój problem polega na tym, że nie wiem, czy to angielskie, czy amerykańskie wydanie jest tym naprawdę pierwszym.
Czy możesz mi pomóc, proszę?
Z góry dziękuję.
Keith
Według bibliografii na http://www.neilgaimanbibliography.com, prawdziwie pierwszy był amerykański Audiobook. Potem amerykańska wersja drukowana.
Jak najlepiej, według Ciebie, zacząć pisać powieść?
Uważam, że najlepiej jest zacząć pisać powieść poprzez zaczęcie pisania powieści.
Cześć Neil,
Śledzę Cię (troszkę) w sieci i zauważyłam, że jesteś niezwykle hojny, jeśli chodzi o gratisy. (jak nagrania całej „Księgi Cmentarnej”, albo „Blueberry Girl”, albo „Rycerskości” itd.) Wygląda na to, że łatwiej dzielisz się tym wszystkim niż inni popularni pisarze. Dlaczego jesteś w stanie to robić? Chodzi o to, że jesteś bardziej płodny pisarzem, bardziej hojny od innych, a może masz milszych wydawców i agentów…?
Uwielbiam gratisy (kupuję też Twoje książki.) Sprawiasz wrażenie, jakby bardziej zależało Ci, żeby ludzie słuchali i cieszyli się Twoją pracą niż żeby zmaksymalizować zyski. Dziękuję i nie przestawaj.
Marie
No, skoro już tak to ujęłaś, faktycznie bardziej zależy mi, żeby ludzie słuchali moich prac i się nimi cieszyli niż żeby „zmaksymalizować zyski”. Radzę sobie nieźle, sprzedaję dużo książek na całym świecie i, jak mawiał mój znajomy, „wszystko jest dobrze”. Jest też wielu pisarzy, którzy robią tyle, co ja, albo i więcej - Cory Doctorow albo John Scalzi, chociażby.
Mam miłych wydawców i agentów, którzy na wiele mi w tej kwestii pozwalają - a przynajmniej na tyle, na ile mogą.
(Poza tym, jak wiele razy mówiłem, wrogiem pisarzy nie jest piractwo i oddawanie rzeczy za darmo, tylko bycie nieznanym.)
No. Było fajnie. Ok, wracam do pracy...
niedziela, 12 kwietnia 2009
We wczesnych godzinach porannych
NEIL NAPISAŁ WE WTOREK, 7 KWIETNIA O 2:06
Chyba pora sprawdzić, co mamy w skrzynce. Myślę, że zamiast wybierać, wezmę po prostu jakieś pół tuzina ostatnich wiadomości i na nie odpowiem i zobaczymy, co się stanie.
Mam Windows XP Professional SP3. Mam trzy dyski wewnętrzne i dwa zewnętrzne dyski USB. Czasami litery, określające jeden z dysków wewnętrznych i jeden z zewnętrznych się zamieniają. Nie jestem w stanie określić przyczyny. Możesz mi pomóc?
Obawiam się, że nie.
Witam
Moje pytanie związane jest ze zbliżającą się trasą promocji książki. Podczas podpisywania książek, czy mogę przynieść mojego Sandmana? Czy Neil będzie tylko podpisywał nową książkę?
Dziękuję ze poświęcony mi czas Darrel Moher.
Kiedy jestem w trasie z podpisywaniem książek, możecie przynieść cokolwiek do podpisania. Ale nie wydaje mi się, żebym tym razem miał w ogóle coś podpisywać.
Hej Neil,
To trochę złożone pytanie, ale jedziemy. Niedawno znalazłam postać książkową, która nazywała się Grace-of-God Milacar (Łaska-Pańska Milacar), która przypomniała mi o Twoich rekrutach z Armii Łowców Czarownic, noszących podobne imiona: z łącznikami i związane z religią. Potem odkryłam, że w XVII wieku żył ekonomista, który nazywał się Nicholas Unless-Jesus-Christ-Had-Died-For-Thee-Thou-Hadst-Been-Damned Barbon (Nicholas Jeśli-Jezus-Za-Ciebie-Nie-Umarł-Jesteś-Potepiony Barbon), syn niejakiego Praise-God Barbona (Chwal-Pana Barbona). Zastanawiałam się, czy to pan Barbon posłużył za inspirację imion w „Dobrym Omenie”? A może miałeś jakieś inne źródło?
~Kathryn
Istniało wiele podobnych, wspaniałych, purytańskich imion. Nie wydaje mi się, żebyśmy inspirowali się jakimś konkretnym. Szybkie googlowanie pozwala okryć część z nich na http://gaminggeeks.org/Resources/KateMonk/England-Medieval/Puritan.htm (Oto hasło w Wikipedii o Nicholasie "Damned" Barbonie.)
Zastanawiałem się, kto miał większy wpływ na wygląd Robina Goodfellow w "Paniach Łaskawych". Ty, czy rysownik? I co było inspiracją?
Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby był tak przedstawiony i zaintrygowało mnie to.
Charles Vess zaprojektował te wersję Robina Goodfellow na potrzeby 19 numeru Sandmana w oparciu o mój scenariusz. W pierwszym tomie „Absolute Sandman” można znaleźć oryginalny scenariusz i projekty „Snu Nocy Letniej” i, jeśli je przeczytasz, wszystko stanie się jasne.
Dobry wieczór!
Jestem Twoją wielką fanką (ta, jakby nikt inny Ci tego nie mówił)! Wyobraź sobie, jaka byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam Cię wchodzącego do Amazing Thailand na Uptown 5 kwietnia (byłam w dużej grupie przy oknie). Muszę się przyznać, że sporo wysiłku kosztowało mnie, żeby siedzieć na miejscu, a nie pobiec do Ciebie w stylu „młoda fanka” i prosić o autograf. W każdym razie, chciałam powiedzieć, że uwielbiam Twoje prace, szczególnie film „Koralina”. Próbuję przekonać mojego męża, że to wspaniałe imię dla naszej przyszłej córki. Mam nadzieję, że jedzenie smakowało Ci tak samo, jak mi (jest naprawdę niesamowite). ~Mary
Dziękuję. Gdybyś podbiegła i poprosiła, żeby coś na czymś naskrobał, zapewne byłbym bardzo miły (choć może lekko zaskoczony) i na pewno bym to coś naskrobał z przyjemnością. I, tak, jedzenie było świetne.
Wiele osób, w tym moi rodzice, mają wątpliwości co do mojego wyboru, że będę pisarzem i artystą i będę pisać powieści i komiksy. Zanim miałeś taką pracę, jaką mas teraz, jak często (jeśli w ogóle) ludzie wątpili, że kiedyś osiągniesz sukces?
Max
Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek myślał, że kiedyś odniosę taki sukces pisarski - nawet ja. Nie jestem pewien, jak to się stało. Podobała mi się wizja świata, w którym mógłbym wykarmić moją rodzinę wymyślaniem i zapisywaniem różnych rzeczy, a i to przez pierwszych parę lat wydawało się mało prawdopodobne.
Neil:
Zauważyłem, że od kiedy korzystasz z Twittera, nie co dzień piszesz na blogu. Rozumiem, że to najwygodniejsze dla Twoich przyjaciół i pozwala im mieć wgląd w Twoje codzienne życie, ale czemu mamy cierpieć my, biedni fani?
Nie wiedziałem, że biedni fani cierpią. Przykro mi.
Hm, głównym powodem, dla którego mniej bloguję, jest fakt, że i tak mniej blogowałem. Prowadzę tego bloga już od ośmiu lat i napisałem około miliona i ćwierć słów (jak mówi statystyka). Bloguję teraz rzadziej częściowo dlatego, że wciąż myślę „no, o tym już pisałem…”, a częściowo dlatego, że najfajniejsza rzecz, nad którą teraz pracuję jest tajna i nie mogę o niej teraz pisać; i głównie dlatego, że mam mniej czasu na wszystko – dostaję więcej maili niż kiedykolwiek, więcej zaproszeń w różne miejsca, próśb o różne rzeczy i tak dalej, a w tym roku promocja filmu "Koralina", wygranie Newbery (które oznacza, że więcej ludzi chce, bym robił więcej rzeczy) i próby posiadani życia prywatnego, w którym robiłbym coś więcej, niż tylko pisał i spał, oznaczają, że mam jeszcze mniej czasu, niż zazwyczaj.
Postanowiłem, że będę pisać ten blog do dnia, kiedy poczuję, że stało się to pracą - i tego dnia przestanę. To jeszcze nie jest ten moment, ale jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek, bo mam mniej czasu niż kiedykolwiek.
(Ten wpis powstał dlatego, że obudziłem się po trzech czy czterech godzinach snu, odkryłem, że jestem całkowicie przytomny i włączyłem komputer, żeby odpowiedzieć na maile.)
Twitter to coś ciekawego i nowego dla mnie, i chwilowo mnie fascynuje. Jasne, że to nie blogowanie, ale tak samo bawi mnie, że trzy czy cztery 140-literowe (to jakieś, hm, 25 słów) posty na Twitterze sprawiają, że ludzie pytają mnie, skąd mam czas na tyle twitterowania. Nie jest to też dobre narzędzie komunikacji: mogę być niepołączony przez dzień – czy tylko parę godzin – i całkiem przegapić 1500 twitterów od różnych ludzi.
...
Kilka linków: The Onion recenzuje A Walking Tour of the Shambles.
Wielka postać świata science-fiction, Fred Pohl, pisze bloga.
Wygląda na to, że „Koralina” wychodzi w Australii w sierpniu, nie w maju (to źle), ale nie będzie się nazywać „Koralina i tajemnicze drzwi” (to dobrze).
Wspaniała recenzja "Blueberry Girl" na Newsaramie.
Oraz ogłoszono chińskie nominacje do Galaxy Award.
Chyba pora sprawdzić, co mamy w skrzynce. Myślę, że zamiast wybierać, wezmę po prostu jakieś pół tuzina ostatnich wiadomości i na nie odpowiem i zobaczymy, co się stanie.
Mam Windows XP Professional SP3. Mam trzy dyski wewnętrzne i dwa zewnętrzne dyski USB. Czasami litery, określające jeden z dysków wewnętrznych i jeden z zewnętrznych się zamieniają. Nie jestem w stanie określić przyczyny. Możesz mi pomóc?
Obawiam się, że nie.
Witam
Moje pytanie związane jest ze zbliżającą się trasą promocji książki. Podczas podpisywania książek, czy mogę przynieść mojego Sandmana? Czy Neil będzie tylko podpisywał nową książkę?
Dziękuję ze poświęcony mi czas Darrel Moher.
Kiedy jestem w trasie z podpisywaniem książek, możecie przynieść cokolwiek do podpisania. Ale nie wydaje mi się, żebym tym razem miał w ogóle coś podpisywać.
Hej Neil,
To trochę złożone pytanie, ale jedziemy. Niedawno znalazłam postać książkową, która nazywała się Grace-of-God Milacar (Łaska-Pańska Milacar), która przypomniała mi o Twoich rekrutach z Armii Łowców Czarownic, noszących podobne imiona: z łącznikami i związane z religią. Potem odkryłam, że w XVII wieku żył ekonomista, który nazywał się Nicholas Unless-Jesus-Christ-Had-Died-For-Thee-Thou-Hadst-Been-Damned Barbon (Nicholas Jeśli-Jezus-Za-Ciebie-Nie-Umarł-Jesteś-Potepiony Barbon), syn niejakiego Praise-God Barbona (Chwal-Pana Barbona). Zastanawiałam się, czy to pan Barbon posłużył za inspirację imion w „Dobrym Omenie”? A może miałeś jakieś inne źródło?
~Kathryn
Istniało wiele podobnych, wspaniałych, purytańskich imion. Nie wydaje mi się, żebyśmy inspirowali się jakimś konkretnym. Szybkie googlowanie pozwala okryć część z nich na http://gaminggeeks.org/Resources/KateMonk/England-Medieval/Puritan.htm (Oto hasło w Wikipedii o Nicholasie "Damned" Barbonie.)
Zastanawiałem się, kto miał większy wpływ na wygląd Robina Goodfellow w "Paniach Łaskawych". Ty, czy rysownik? I co było inspiracją?
Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby był tak przedstawiony i zaintrygowało mnie to.
Charles Vess zaprojektował te wersję Robina Goodfellow na potrzeby 19 numeru Sandmana w oparciu o mój scenariusz. W pierwszym tomie „Absolute Sandman” można znaleźć oryginalny scenariusz i projekty „Snu Nocy Letniej” i, jeśli je przeczytasz, wszystko stanie się jasne.
Dobry wieczór!
Jestem Twoją wielką fanką (ta, jakby nikt inny Ci tego nie mówił)! Wyobraź sobie, jaka byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam Cię wchodzącego do Amazing Thailand na Uptown 5 kwietnia (byłam w dużej grupie przy oknie). Muszę się przyznać, że sporo wysiłku kosztowało mnie, żeby siedzieć na miejscu, a nie pobiec do Ciebie w stylu „młoda fanka” i prosić o autograf. W każdym razie, chciałam powiedzieć, że uwielbiam Twoje prace, szczególnie film „Koralina”. Próbuję przekonać mojego męża, że to wspaniałe imię dla naszej przyszłej córki. Mam nadzieję, że jedzenie smakowało Ci tak samo, jak mi (jest naprawdę niesamowite). ~Mary
Dziękuję. Gdybyś podbiegła i poprosiła, żeby coś na czymś naskrobał, zapewne byłbym bardzo miły (choć może lekko zaskoczony) i na pewno bym to coś naskrobał z przyjemnością. I, tak, jedzenie było świetne.
Wiele osób, w tym moi rodzice, mają wątpliwości co do mojego wyboru, że będę pisarzem i artystą i będę pisać powieści i komiksy. Zanim miałeś taką pracę, jaką mas teraz, jak często (jeśli w ogóle) ludzie wątpili, że kiedyś osiągniesz sukces?
Max
Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek myślał, że kiedyś odniosę taki sukces pisarski - nawet ja. Nie jestem pewien, jak to się stało. Podobała mi się wizja świata, w którym mógłbym wykarmić moją rodzinę wymyślaniem i zapisywaniem różnych rzeczy, a i to przez pierwszych parę lat wydawało się mało prawdopodobne.
Neil:
Zauważyłem, że od kiedy korzystasz z Twittera, nie co dzień piszesz na blogu. Rozumiem, że to najwygodniejsze dla Twoich przyjaciół i pozwala im mieć wgląd w Twoje codzienne życie, ale czemu mamy cierpieć my, biedni fani?
Nie wiedziałem, że biedni fani cierpią. Przykro mi.
Hm, głównym powodem, dla którego mniej bloguję, jest fakt, że i tak mniej blogowałem. Prowadzę tego bloga już od ośmiu lat i napisałem około miliona i ćwierć słów (jak mówi statystyka). Bloguję teraz rzadziej częściowo dlatego, że wciąż myślę „no, o tym już pisałem…”, a częściowo dlatego, że najfajniejsza rzecz, nad którą teraz pracuję jest tajna i nie mogę o niej teraz pisać; i głównie dlatego, że mam mniej czasu na wszystko – dostaję więcej maili niż kiedykolwiek, więcej zaproszeń w różne miejsca, próśb o różne rzeczy i tak dalej, a w tym roku promocja filmu "Koralina", wygranie Newbery (które oznacza, że więcej ludzi chce, bym robił więcej rzeczy) i próby posiadani życia prywatnego, w którym robiłbym coś więcej, niż tylko pisał i spał, oznaczają, że mam jeszcze mniej czasu, niż zazwyczaj.
Postanowiłem, że będę pisać ten blog do dnia, kiedy poczuję, że stało się to pracą - i tego dnia przestanę. To jeszcze nie jest ten moment, ale jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek, bo mam mniej czasu niż kiedykolwiek.
(Ten wpis powstał dlatego, że obudziłem się po trzech czy czterech godzinach snu, odkryłem, że jestem całkowicie przytomny i włączyłem komputer, żeby odpowiedzieć na maile.)
Twitter to coś ciekawego i nowego dla mnie, i chwilowo mnie fascynuje. Jasne, że to nie blogowanie, ale tak samo bawi mnie, że trzy czy cztery 140-literowe (to jakieś, hm, 25 słów) posty na Twitterze sprawiają, że ludzie pytają mnie, skąd mam czas na tyle twitterowania. Nie jest to też dobre narzędzie komunikacji: mogę być niepołączony przez dzień – czy tylko parę godzin – i całkiem przegapić 1500 twitterów od różnych ludzi.
...
Kilka linków: The Onion recenzuje A Walking Tour of the Shambles.
Wielka postać świata science-fiction, Fred Pohl, pisze bloga.
Wygląda na to, że „Koralina” wychodzi w Australii w sierpniu, nie w maju (to źle), ale nie będzie się nazywać „Koralina i tajemnicze drzwi” (to dobrze).
Wspaniała recenzja "Blueberry Girl" na Newsaramie.
Oraz ogłoszono chińskie nominacje do Galaxy Award.
niedziela, 5 kwietnia 2009
Jason Webley
To eksperymentalny post... próbuję przesłać na Blogger zdjęcie mailem. Tym razem Jason Webley, Cabal i ja dzisiaj rano na tle czegoś co mam nadzieję jest ostatnim opadem śniegu w tym roku.
Wiązałem duże nadzieje z koncertem, który okazał się lepszy niż miałem nadzieję. Jeśli Jason gra w waszej okolicy, pójdźcie go zobaczyć. Zaufajcie mi. Później możecie mi dziękować.
----------
czwartek, 2 kwietnia 2009
Otóż wystarczy napisać "BÓBR!" i ludziom od razu się kojarzy
5NEIL NAPISAŁ W PONIEDZIAŁEK, 2 KWIETNIA O 10:11
Jakieś 10 lat temu mieliśmy w naszym strumieniu (tu, gdzie mieszkam, tak mówią na takie coś większego od potoku i mniejszego od rzeki) bobry. A potem przyszła powódź i bobry razem z tamą odpłynęły dal.
Tęskniłem za nimi. Brakowało mi nawet chodzenia z piłą łańcuchową i porządkowania drzew, które upadły gdzie nie trzeba. (Jak na inżynierów natury, bobry strasznie zaniedbywały przenoszenie drzew na miejsca, gdzie powinny się znajdować.)
Tak więc dziś podczas spaceru z psem byłem podekscytowany odkryciem, że wróciły.



...
Moje plany na Sobotni Wieczór są bardzo proste. Idę zobaczyć Jasona Webleya, którego odkryłem w 2006, kiedy to zobaczyłem teledysk do "Eleven Saints on the Fabulist" i go tu podlinkowałem. Jason wysłał mi wtedy dużo muzyki (w tym tę piosenkę), bardzo mi się podobała, spotkaliśmy się przelotem w Londynie, potem znowu na scenie podczas koncertu Amandy Palmer w Camden… i przez cały ten czas widowiskowo nie udawało mi się być w domu, kiedy grał w Minneapolis.

I – wreszcie – jestem w domu i Jason tu gra. Więc i ja tam będę. http://www.bedlamtheatre.org/display.php?event=325
a Jason w tym roku jest po prostu wszędzie. Jeśli chcecie sprawdzić, czy przyjeżdża do Was, wejdźcie na http://www.jasonwebley.com/events.html.
...
Skoro już mowa o wydarzeniach, na których chcę być, w czerwcu w Minneapolis będzie konwent fantasy Fourth Street. Będzie to konwent bez Gościa Honorowego, co jest w porządku, bo w konwentach i tak chodzi o rozmowy. Na poprzednich Fourth Streets, na których byłem, dyskusje panelowe mają swój ciąg dalszy w korytarzach, a rozmowy korytarzowe przeradzają się w dyskusje panelowe.
Powiedziałem, że w tym roku – poza Worldconem – nie pojawię się na żadnym konwencie jako gość, ale jeśli będę na Fourth Street, nie będę tam gościem, a tylko częścią rozmów.
...
Neil,
Odkryłam, że ani tu, ani na Twitterze nie wspomniałeś o filmie „Strażnicy”. Wiem, że jesteście z Alanem Moore'em kumplami i zastanawiałam się, co myślisz o filmie? Miałeś już okazję go obejrzeć?
Pozdrawiam,
Shannon
Nie widziałem go. Czekałem, aż ktoś, kogo opinię szanuję albo kto ma chociaż gust podobny do mojego, powie mi: "Jest wspaniały, musisz go zobaczyć, zachwycisz się!", ale zamiast tego wciąż słyszę "No cóż... ma dobre momenty, to z napisami jest super, spodoba ci się, no i zakończenie jest niezłe... no i... wiesz, historia jest trochę pokręcona i... Znaczy, bardzo się starali odtwarzać sceny z komiksu, czasem trochę bez sensu... i wiesz, teraz wszyscy są bohaterami, nie tylko Doktor Manhattan, znaczy wszyscy potrafią robić różne super-rzeczy... no, niewątpliwie ma naprawdę fajne fragmenty..." - i tak w kółko. Pewnie prędzej czy później obejrzę go na HBO. Może będę nawet pozytywnie zaskoczony.
Hej, Neil,
Nie wiem, czy już to widziałeś:
http://www.contrariwise.org/2009/04/02/theme-week-neil-gaiman-day-1
Wygląda na to, że jesteś popularnym motywem tatuaży!
Podoba mi się ta strona – w literackich tatuażach jest coś fantastycznego (oczywiście z wyjątkiem tych z błędami ortograficznymi). Nie mogę się doczekać, co przyniesie ten tydzień.
Drogi Neilu,
Wiele szkół próbuje przewalczyć pomysł, by literatura dla młodych dorosłych, szczególnie komiksy, znalazły się w programie nauczania. Jako autor takich dzieł, wyobrażasz sobie, żeby twoje pracy były omawiane w szkole? Czy wyobrażasz sobie taką literaturę jako wprowadzenie do literackiego kanonu, czy raczej widzisz ja jako rozrywkę?
Ciekawi mnie to, bo sama niedługo będę nauczycielką i chciałabym wykorzystywać takie książki w nauczaniu angielskiego, ale z drugiej strony rozumiem, że czasami książka jest tylko rozrywką. Dzięki!
Allison
Serio? Jestem ostatnia osobą, którą powinnaś o to pytać.
Nigdy nie wierzyłem, że istnieje jakieś wyraźne rozgraniczenie pomiędzy kultura wysoką i popkulturą. Wierzę, że są dzieła dobre i dzieła nie najlepsze, i że Prawo Strugeona odnosi się i do kultury wysokiej, i popularniej. 90% z nich to śmieci, co oznacza, że 10% jest niesamowicie dobre.
Zawsze jest mi miło i troszkę się dziwię, kiedy słyszę od ludzi, że uczą o moich pracach, ale już mnie to tak nie zaskakuje.
(ani Scotta McClouda.)
W pierwszych latach istnienia tego bloga ktoś spytał, czy istnieją jakieś szkoły, w których omawiano moje prace, i dostaliśmy około 60 odpowiedzi. To chyba trochę więcej, niż jestem w stanie wymienić.
I o ile nie psuje to przyjemności z czytania, wcale mnie to nie martwi. (Z ogromną przyjemnością wspominam jednak tekst Matthew Cheneya o omawianiu "Smaku goryczy".)
...
Bardzo podobał mi się artykuł Tima Martina w Telegraph o tym, "Jak komiksy stały się częścią literatury" (z dodatkowym smaczkiem dla mnie, ponieważ osobą, która podsunęła cytat z „damą wieczoru” był emerytowany redaktor literacki Telegraph).
Nowa piosenka Tori, "Welcome to England" ze wspaniałym teledyskiem jest już w sieci na Pink Is The New Blog: http://www.pinkisthenewblog.com/2009/04/first-look-tori-amos-welcome-to-england/
Ogromnie spodobała mi się ta recenzja "Blueberry Girl":
Dodatkowo, moja asystentka ma lamparta.
Jakieś 10 lat temu mieliśmy w naszym strumieniu (tu, gdzie mieszkam, tak mówią na takie coś większego od potoku i mniejszego od rzeki) bobry. A potem przyszła powódź i bobry razem z tamą odpłynęły dal.
Tęskniłem za nimi. Brakowało mi nawet chodzenia z piłą łańcuchową i porządkowania drzew, które upadły gdzie nie trzeba. (Jak na inżynierów natury, bobry strasznie zaniedbywały przenoszenie drzew na miejsca, gdzie powinny się znajdować.)
Tak więc dziś podczas spaceru z psem byłem podekscytowany odkryciem, że wróciły.
Opodal mostu bobry zbudowały tamę przy starym słupie telegraficznym (który był kiedyś mostkiem, a potem powódź, która zmyła bobry, jego tez zmyła).
Oto bardzo obgryziony przez bobry i obdarty z kory kawał drewna.
A oto pies, który nie rozumie, dlaczego przerwałem całkiem znakomity spacer tylko po to, żeby robić zdjęcia nudnych rzeczy.
...
Moje plany na Sobotni Wieczór są bardzo proste. Idę zobaczyć Jasona Webleya, którego odkryłem w 2006, kiedy to zobaczyłem teledysk do "Eleven Saints on the Fabulist" i go tu podlinkowałem. Jason wysłał mi wtedy dużo muzyki (w tym tę piosenkę), bardzo mi się podobała, spotkaliśmy się przelotem w Londynie, potem znowu na scenie podczas koncertu Amandy Palmer w Camden… i przez cały ten czas widowiskowo nie udawało mi się być w domu, kiedy grał w Minneapolis.

(Ja to ten po lewej. Jason Webley z gitarą. Na scenie z Panna Amandą w Koko w Camden Town.)
I – wreszcie – jestem w domu i Jason tu gra. Więc i ja tam będę. http://www.bedlamtheatre.org/display.php?event=325
a Jason w tym roku jest po prostu wszędzie. Jeśli chcecie sprawdzić, czy przyjeżdża do Was, wejdźcie na http://www.jasonwebley.com/events.html.
...
Skoro już mowa o wydarzeniach, na których chcę być, w czerwcu w Minneapolis będzie konwent fantasy Fourth Street. Będzie to konwent bez Gościa Honorowego, co jest w porządku, bo w konwentach i tak chodzi o rozmowy. Na poprzednich Fourth Streets, na których byłem, dyskusje panelowe mają swój ciąg dalszy w korytarzach, a rozmowy korytarzowe przeradzają się w dyskusje panelowe.
Powiedziałem, że w tym roku – poza Worldconem – nie pojawię się na żadnym konwencie jako gość, ale jeśli będę na Fourth Street, nie będę tam gościem, a tylko częścią rozmów.
...
Neil,
Odkryłam, że ani tu, ani na Twitterze nie wspomniałeś o filmie „Strażnicy”. Wiem, że jesteście z Alanem Moore'em kumplami i zastanawiałam się, co myślisz o filmie? Miałeś już okazję go obejrzeć?
Pozdrawiam,
Shannon
Nie widziałem go. Czekałem, aż ktoś, kogo opinię szanuję albo kto ma chociaż gust podobny do mojego, powie mi: "Jest wspaniały, musisz go zobaczyć, zachwycisz się!", ale zamiast tego wciąż słyszę "No cóż... ma dobre momenty, to z napisami jest super, spodoba ci się, no i zakończenie jest niezłe... no i... wiesz, historia jest trochę pokręcona i... Znaczy, bardzo się starali odtwarzać sceny z komiksu, czasem trochę bez sensu... i wiesz, teraz wszyscy są bohaterami, nie tylko Doktor Manhattan, znaczy wszyscy potrafią robić różne super-rzeczy... no, niewątpliwie ma naprawdę fajne fragmenty..." - i tak w kółko. Pewnie prędzej czy później obejrzę go na HBO. Może będę nawet pozytywnie zaskoczony.
Hej, Neil,
Nie wiem, czy już to widziałeś:
http://www.contrariwise.org/2009/04/02/theme-week-neil-gaiman-day-1
Wygląda na to, że jesteś popularnym motywem tatuaży!
Podoba mi się ta strona – w literackich tatuażach jest coś fantastycznego (oczywiście z wyjątkiem tych z błędami ortograficznymi). Nie mogę się doczekać, co przyniesie ten tydzień.
Drogi Neilu,
Wiele szkół próbuje przewalczyć pomysł, by literatura dla młodych dorosłych, szczególnie komiksy, znalazły się w programie nauczania. Jako autor takich dzieł, wyobrażasz sobie, żeby twoje pracy były omawiane w szkole? Czy wyobrażasz sobie taką literaturę jako wprowadzenie do literackiego kanonu, czy raczej widzisz ja jako rozrywkę?
Ciekawi mnie to, bo sama niedługo będę nauczycielką i chciałabym wykorzystywać takie książki w nauczaniu angielskiego, ale z drugiej strony rozumiem, że czasami książka jest tylko rozrywką. Dzięki!
Allison
Serio? Jestem ostatnia osobą, którą powinnaś o to pytać.
Nigdy nie wierzyłem, że istnieje jakieś wyraźne rozgraniczenie pomiędzy kultura wysoką i popkulturą. Wierzę, że są dzieła dobre i dzieła nie najlepsze, i że Prawo Strugeona odnosi się i do kultury wysokiej, i popularniej. 90% z nich to śmieci, co oznacza, że 10% jest niesamowicie dobre.
Zawsze jest mi miło i troszkę się dziwię, kiedy słyszę od ludzi, że uczą o moich pracach, ale już mnie to tak nie zaskakuje.
(ani Scotta McClouda.)
W pierwszych latach istnienia tego bloga ktoś spytał, czy istnieją jakieś szkoły, w których omawiano moje prace, i dostaliśmy około 60 odpowiedzi. To chyba trochę więcej, niż jestem w stanie wymienić.
I o ile nie psuje to przyjemności z czytania, wcale mnie to nie martwi. (Z ogromną przyjemnością wspominam jednak tekst Matthew Cheneya o omawianiu "Smaku goryczy".)
...
Bardzo podobał mi się artykuł Tima Martina w Telegraph o tym, "Jak komiksy stały się częścią literatury" (z dodatkowym smaczkiem dla mnie, ponieważ osobą, która podsunęła cytat z „damą wieczoru” był emerytowany redaktor literacki Telegraph).
Nowa piosenka Tori, "Welcome to England" ze wspaniałym teledyskiem jest już w sieci na Pink Is The New Blog: http://www.pinkisthenewblog.com/2009/04/first-look-tori-amos-welcome-to-england/
Ogromnie spodobała mi się ta recenzja "Blueberry Girl":
Alchemia współpracy sprawia, że jej wynik jest wspanialszy niż tylko suma części, zupełnie od tych części różny i niezwykle piękny. Przeczytanie tej książki zajmuje ledwie parę minut, ale, jeśli nie potraficie medytować, to z niej możecie czerpać spokój. Daje odrobinę radości i wytchnienia i może sprawić, że na chwilę zapomnicie o tym, co może przygnębiać. Kiedy wrócicie, poczujecie się odświeżeni. Poczujecie się wynagrodzeni. Nie potrzeba wiele pisać o tej książce. Będzie świetnym prezentem dla każdej dziewczynki, jaką znacie, każdej kobiety czy rodziny, wreszcie dla was samych. Odwróćcie się od świata, by na chwilkę zaznać ukojenia. Kiedy spojrzycie na niego znów, będzie wyglądał lepiej.
Dodatkowo, moja asystentka ma lamparta.
Tam, gdzie są książki
NEIL NAPISAŁ W ŚRODĘ, 1 KWIETNIA O 15:22
Jest już po porze lunchu w Prima Aprilis, może poza Hawajami. Ale ten artykuł jest, hm, opublikowany bez komentarza.
Świat literatury zszokowany - kobieta zadeklarowała, że nie pożąda Neila Gaimana
co przypomina mi o Gaiman o krok bliżej świętości
Jest jeszcze tragiczna wiadomość, że Locusa. mają mi odebrać Newbery.
W ogóle dziwnie jest obudzić się pierwszego kwietnia i zobaczyć, że za oknem dzieje się coś, co bardzo stara się być śnieżycą.
Pierwszy mail, którego dziś wysłałem, adresowany był do ludzi, którzy chcieli mi wręczyć nagrodę. Odmówiłem jej przyjęcia, ponieważ tego samego dnia miałem być gdzie indziej i odbierać inną nagrodę. Nie było to fajne i nie czułem się z tym szczęśliwy, ani wyjątkowy, ani w ogóle dobrze. Głównie czułem, że wszechświat postanowił być wyjątkowo sarkastyczny. Miałem ochotę powiedzieć mu „tak, zrozumiałem”. Ważne rzeczy = ludzie, których kocham i historie; nieważne rzeczy = wszystko inne. Wszystko.
A najlepszą wiadomością jest to, że chyba znowu coś piszę. Wczoraj skończyłem coś, nad czym pracowałem od stycznia i poczułem ogromną ulgę, bo pomiędzy podróżowaniem i promocją filmu i rodzinną tragedią zacząłem już myśleć, że zapomniałem, jak to się robi.
Pisałem sporo we wczesnych godzinach porannych, puszczając sobie dla towarzystwa przypadkowe DVD - wyszło tak, że jednym okiem oglądałem nigdy wcześniej nie widziane dodatki DVD tylko dlatego, że nie chciało mi się wchodzić na górę po nową płytę i nagle odkryłem, że patrzę, jak Val Singelton robi ciasto Dalek z rolady, mieszanki cukierków z lukrecji i lentilków o czwartej nad ranem.
Teraz pracuję nad paroma krótszymi rzeczami i wstępami.
Twitterowy konkurs #100K się skończył. (Ocenienie go zajęło Kitty i Lorraine dłużej, niż się spodziewaliśmy, bo przyszło około 600 zgłoszeń.) Możecie przeczytać 27 zwycięskich zgłoszeń (i być może zobaczyć, czy wygraliście) na http://kittysneverwear.blogspot.com/2009/03/100k-contest-winners.html
(z której to strony dowiedziałem się też, że Kitty zostało kilka ostatnich "Day The Saucers Came".)
No. Zamykamy…
Śliczna recenzja "Blueberry Girl"
I kolejna na blogu FPI.
Todd Klein pracuje nad liternictwem „Death: The High Cost of Living”, zanim zostanie wydane "Absolute Death. Pisze o tym na http://kleinletters.com/Blog/?p=3440.
Library Thing proponuje flashmoby bibliotekarzy, którzy sortują i skanują pisarzom książki. Szczerze mówiąc, pomysł flashmobu bibliotekarzy mnie zachwyca.
Empire recenzuje "Koralinę" - pierwsza brytyjska recenzja, jak sądzę. (Film wchodzi tam do kin ósmego maja.)
Michael Marshall Smith właśnie wygrał francuską nagrodę literacką. A kiedy czytałem listę zwycięzców, odkryłem, ze „Sandman: Panie Łaskawe (Les Bienveillantes)” też ją wygrał. A to wspaniała wiadomość. Zawsze frustrowało mnie, że historia wydawania Sandmana we Francji jest tak strasznie w kratkę. Wygrał tam masę nagród (w tym Nagrodę Angouleme za „Porę Mgieł”), ale wydanie wszystkiego zajęło mnóstwo czasu. (Nie jestem nawet pewien, czy wyszło tam już „Przebudzenie”.)
Klienci audible.com mogą zechcieć zagłosować na „Księgę Cmentarną” (jeśli się Wam podobała) w Finale Audible Award.
Cześć Neil,
Widziałeś to już?
http://www.dvdrama.com/imagescrit2/t/h/e/the_graves_1.jpg To plakat filmu reżyserowanego przez Briana Pulido.
http://www.imdb.com/title/tt1203517/
Pozdrawiam,
Fred
Ta, widziałem. Byłem zaskoczony i rozbawiony.
Witam, Panie Neil.
Oto moje pytanie: Przez większość życia mieszkał Pan w Anglii, ale teraz mieszka Pan w USA, prawda? Które z tych miejsc uważa Pan za swój dom? I, przy okazji, co nazwałbyś „domem”? Pytam, ponieważ moja mama zmarła w styczniu. A ja mam siedemnaście lat. Chyba zapomniałam, czym miał być dom. Nagle sama idea „domu” wydaje mi się dziwnie obca. Miałam nadzieję, że ktoś, kto doświadczył dwóch potencjalnych domów mógłby mi pomóc - i wyjaśnić sprawy w sposób zrozumiały dla wypalonego komiksami mózgu.
Pozdrawiam.
Chelsea
Pamiętam, że Richard Burton (aktor, nie ten od „Arabian Nights”) powiedział, że „dom jest tam, gdzie książki”. W tym sensie mój dom jest w USA.
Ale tak naprawdę, nawet teraz, kiedy jadę do Anglii, myślę, że jadę do domu. A kiedy jadę, hm, do domu, myślę, że jadę do Ameryki. Prawdopodobnie z tego powodu nigdy nie ubiegałem się o obywatelstwo.
Pod koniec dnia myślę jednak, że Dom to coś, co tworzysz, a nie znajdujesz. Coś, skąd zawsze się wyjeżdża i dokąd zawsze chce się wrócić. To część dorastania, i to wcale nie najlepsza część.
Jest już po porze lunchu w Prima Aprilis, może poza Hawajami. Ale ten artykuł jest, hm, opublikowany bez komentarza.
Świat literatury zszokowany - kobieta zadeklarowała, że nie pożąda Neila Gaimana
co przypomina mi o Gaiman o krok bliżej świętości
Jest jeszcze tragiczna wiadomość, że Locusa. mają mi odebrać Newbery.
W ogóle dziwnie jest obudzić się pierwszego kwietnia i zobaczyć, że za oknem dzieje się coś, co bardzo stara się być śnieżycą.
Pierwszy mail, którego dziś wysłałem, adresowany był do ludzi, którzy chcieli mi wręczyć nagrodę. Odmówiłem jej przyjęcia, ponieważ tego samego dnia miałem być gdzie indziej i odbierać inną nagrodę. Nie było to fajne i nie czułem się z tym szczęśliwy, ani wyjątkowy, ani w ogóle dobrze. Głównie czułem, że wszechświat postanowił być wyjątkowo sarkastyczny. Miałem ochotę powiedzieć mu „tak, zrozumiałem”. Ważne rzeczy = ludzie, których kocham i historie; nieważne rzeczy = wszystko inne. Wszystko.
A najlepszą wiadomością jest to, że chyba znowu coś piszę. Wczoraj skończyłem coś, nad czym pracowałem od stycznia i poczułem ogromną ulgę, bo pomiędzy podróżowaniem i promocją filmu i rodzinną tragedią zacząłem już myśleć, że zapomniałem, jak to się robi.
Pisałem sporo we wczesnych godzinach porannych, puszczając sobie dla towarzystwa przypadkowe DVD - wyszło tak, że jednym okiem oglądałem nigdy wcześniej nie widziane dodatki DVD tylko dlatego, że nie chciało mi się wchodzić na górę po nową płytę i nagle odkryłem, że patrzę, jak Val Singelton robi ciasto Dalek z rolady, mieszanki cukierków z lukrecji i lentilków o czwartej nad ranem.
Teraz pracuję nad paroma krótszymi rzeczami i wstępami.
Twitterowy konkurs #100K się skończył. (Ocenienie go zajęło Kitty i Lorraine dłużej, niż się spodziewaliśmy, bo przyszło około 600 zgłoszeń.) Możecie przeczytać 27 zwycięskich zgłoszeń (i być może zobaczyć, czy wygraliście) na http://kittysneverwear.blogspot.com/2009/03/100k-contest-winners.html
(z której to strony dowiedziałem się też, że Kitty zostało kilka ostatnich "Day The Saucers Came".)
No. Zamykamy…
Śliczna recenzja "Blueberry Girl"
I kolejna na blogu FPI.
Todd Klein pracuje nad liternictwem „Death: The High Cost of Living”, zanim zostanie wydane "Absolute Death. Pisze o tym na http://kleinletters.com/Blog/?p=3440.
Library Thing proponuje flashmoby bibliotekarzy, którzy sortują i skanują pisarzom książki. Szczerze mówiąc, pomysł flashmobu bibliotekarzy mnie zachwyca.
Empire recenzuje "Koralinę" - pierwsza brytyjska recenzja, jak sądzę. (Film wchodzi tam do kin ósmego maja.)
Michael Marshall Smith właśnie wygrał francuską nagrodę literacką. A kiedy czytałem listę zwycięzców, odkryłem, ze „Sandman: Panie Łaskawe (Les Bienveillantes)” też ją wygrał. A to wspaniała wiadomość. Zawsze frustrowało mnie, że historia wydawania Sandmana we Francji jest tak strasznie w kratkę. Wygrał tam masę nagród (w tym Nagrodę Angouleme za „Porę Mgieł”), ale wydanie wszystkiego zajęło mnóstwo czasu. (Nie jestem nawet pewien, czy wyszło tam już „Przebudzenie”.)
Klienci audible.com mogą zechcieć zagłosować na „Księgę Cmentarną” (jeśli się Wam podobała) w Finale Audible Award.
Cześć Neil,
Widziałeś to już?
http://www.dvdrama.com/imagescrit2/t/h/e/the_graves_1.jpg To plakat filmu reżyserowanego przez Briana Pulido.
http://www.imdb.com/title/tt1203517/
Pozdrawiam,
Fred
Ta, widziałem. Byłem zaskoczony i rozbawiony.
Witam, Panie Neil.
Oto moje pytanie: Przez większość życia mieszkał Pan w Anglii, ale teraz mieszka Pan w USA, prawda? Które z tych miejsc uważa Pan za swój dom? I, przy okazji, co nazwałbyś „domem”? Pytam, ponieważ moja mama zmarła w styczniu. A ja mam siedemnaście lat. Chyba zapomniałam, czym miał być dom. Nagle sama idea „domu” wydaje mi się dziwnie obca. Miałam nadzieję, że ktoś, kto doświadczył dwóch potencjalnych domów mógłby mi pomóc - i wyjaśnić sprawy w sposób zrozumiały dla wypalonego komiksami mózgu.
Pozdrawiam.
Chelsea
Pamiętam, że Richard Burton (aktor, nie ten od „Arabian Nights”) powiedział, że „dom jest tam, gdzie książki”. W tym sensie mój dom jest w USA.
Ale tak naprawdę, nawet teraz, kiedy jadę do Anglii, myślę, że jadę do domu. A kiedy jadę, hm, do domu, myślę, że jadę do Ameryki. Prawdopodobnie z tego powodu nigdy nie ubiegałem się o obywatelstwo.
Pod koniec dnia myślę jednak, że Dom to coś, co tworzysz, a nie znajdujesz. Coś, skąd zawsze się wyjeżdża i dokąd zawsze chce się wrócić. To część dorastania, i to wcale nie najlepsza część.
Subskrybuj:
Posty (Atom)