Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strażnicy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strażnicy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 czerwca 2014

WIEŚCI: Strażnicy, Sandman, Chu, Rosja i Cthulhu w butach klauna

Neil napisał w piątek 7 lutego 2014 r. o 23:40


Właśnie napisałem do Amandy przyznając, że jestem najnudniejszym człowiekiem na świecie. W tej chwili moje życie zdaje się polegać na pisaniu i – raz dziennie – bieganiu. Nowy iPod nano postanowił robić to samo, co jego poprzednik, czyli restartuje się na 2 minuty przed końcem planowanej przebieżki, więc postanowiłem go przechytrzyć nie mówiąc mu jak długo zamierzam biegać i sposób działa.

Dostaję od J.H. Williamsa narysowane strony Sandmana: Uwertury, podczas gdy ja wysyłam mu inne. Te, które do mnie przychodzą to chyba najpiękniejsze przykłady mainstreamowego komiksu, jakie w życiu widziałem. Te, które sam wysyłam… cóż, wszyscy bohaterowie pozostali sobą. A jeżeli spotykaliśmy ich już wcześniej – brzmią dokładnie tak samo. I to naprawdę dziwne, że kiedy pojawia się postać, której nie pisałem od 1995 r., wszystko co robię przy pisaniu dialogu to słucham i zapisuję co mówi. W pewnym momencie potrzebowałem opowieści wewnątrz opowieści, więc na trzech stronach streszczam historię, którą kiedyś planowałem nawet rozwinąć w samodzielną, dużą miniserię…

Wszystkie wstępy, które zgodziłem się napisać w ciągu ostatnich trzech lat są nagle potrzebne na już, więc je piszę. To po części świetna zabawa, bo mam okazję opowiedzieć o rzeczach, które kocham i wytłumaczyć, dlaczego kocham te książki, ale ponieważ wszystkie muszę oddać na raz, czuję się trochę, jakbym odrabiał pracę domową.

czwartek, 2 kwietnia 2009

Otóż wystarczy napisać "BÓBR!" i ludziom od razu się kojarzy

5NEIL NAPISAŁ W PONIEDZIAŁEK, 2 KWIETNIA O 10:11

Jakieś 10 lat temu mieliśmy w naszym strumieniu (tu, gdzie mieszkam, tak mówią na takie coś większego od potoku i mniejszego od rzeki) bobry. A potem przyszła powódź i bobry razem z tamą odpłynęły dal.

Tęskniłem za nimi. Brakowało mi nawet chodzenia z piłą łańcuchową i porządkowania drzew, które upadły gdzie nie trzeba. (Jak na inżynierów natury, bobry strasznie zaniedbywały przenoszenie drzew na miejsca, gdzie powinny się znajdować.)

Tak więc dziś podczas spaceru z psem byłem podekscytowany odkryciem, że wróciły.


Opodal mostu bobry zbudowały tamę przy starym słupie telegraficznym (który był kiedyś mostkiem, a potem powódź, która zmyła bobry, jego tez zmyła).


Oto bardzo obgryziony przez bobry i obdarty z kory kawał drewna.


A oto pies, który nie rozumie, dlaczego przerwałem całkiem znakomity spacer tylko po to, żeby robić zdjęcia nudnych rzeczy.

...

Moje plany na Sobotni Wieczór są bardzo proste. Idę zobaczyć Jasona Webleya, którego odkryłem w 2006, kiedy to zobaczyłem teledysk do "Eleven Saints on the Fabulist" i go tu podlinkowałem. Jason wysłał mi wtedy dużo muzyki (w tym tę piosenkę), bardzo mi się podobała, spotkaliśmy się przelotem w Londynie, potem znowu na scenie podczas koncertu Amandy Palmer w Camden… i przez cały ten czas widowiskowo nie udawało mi się być w domu, kiedy grał w Minneapolis.



(Ja to ten po lewej. Jason Webley z gitarą. Na scenie z Panna Amandą w Koko w Camden Town.)

I – wreszcie – jestem w domu i Jason tu gra. Więc i ja tam będę. http://www.bedlamtheatre.org/display.php?event=325

a Jason w tym roku jest po prostu wszędzie. Jeśli chcecie sprawdzić, czy przyjeżdża do Was, wejdźcie na http://www.jasonwebley.com/events.html.

...

Skoro już mowa o wydarzeniach, na których chcę być, w czerwcu w Minneapolis będzie konwent fantasy Fourth Street. Będzie to konwent bez Gościa Honorowego, co jest w porządku, bo w konwentach i tak chodzi o rozmowy. Na poprzednich Fourth Streets, na których byłem, dyskusje panelowe mają swój ciąg dalszy w korytarzach, a rozmowy korytarzowe przeradzają się w dyskusje panelowe.

Powiedziałem, że w tym roku – poza Worldconem – nie pojawię się na żadnym konwencie jako gość, ale jeśli będę na Fourth Street, nie będę tam gościem, a tylko częścią rozmów.

...

Neil,

Odkryłam, że ani tu, ani na Twitterze nie wspomniałeś o filmie „Strażnicy”. Wiem, że jesteście z Alanem Moore'em kumplami i zastanawiałam się, co myślisz o filmie? Miałeś już okazję go obejrzeć?

Pozdrawiam,
Shannon

Nie widziałem go. Czekałem, aż ktoś, kogo opinię szanuję albo kto ma chociaż gust podobny do mojego, powie mi: "Jest wspaniały, musisz go zobaczyć, zachwycisz się!", ale zamiast tego wciąż słyszę "No cóż... ma dobre momenty, to z napisami jest super, spodoba ci się, no i zakończenie jest niezłe... no i... wiesz, historia jest trochę pokręcona i... Znaczy, bardzo się starali odtwarzać sceny z komiksu, czasem trochę bez sensu... i wiesz, teraz wszyscy są bohaterami, nie tylko Doktor Manhattan, znaczy wszyscy potrafią robić różne super-rzeczy... no, niewątpliwie ma naprawdę fajne fragmenty..." - i tak w kółko. Pewnie prędzej czy później obejrzę go na HBO. Może będę nawet pozytywnie zaskoczony.

Hej, Neil,

Nie wiem, czy już to widziałeś:

http://www.contrariwise.org/2009/04/02/theme-week-neil-gaiman-day-1

Wygląda na to, że jesteś popularnym motywem tatuaży!

Podoba mi się ta strona – w literackich tatuażach jest coś fantastycznego (oczywiście z wyjątkiem tych z błędami ortograficznymi). Nie mogę się doczekać, co przyniesie ten tydzień.

Drogi Neilu,

Wiele szkół próbuje przewalczyć pomysł, by literatura dla młodych dorosłych, szczególnie komiksy, znalazły się w programie nauczania. Jako autor takich dzieł, wyobrażasz sobie, żeby twoje pracy były omawiane w szkole? Czy wyobrażasz sobie taką literaturę jako wprowadzenie do literackiego kanonu, czy raczej widzisz ja jako rozrywkę?

Ciekawi mnie to, bo sama niedługo będę nauczycielką i chciałabym wykorzystywać takie książki w nauczaniu angielskiego, ale z drugiej strony rozumiem, że czasami książka jest tylko rozrywką. Dzięki!

Allison

Serio? Jestem ostatnia osobą, którą powinnaś o to pytać.

Nigdy nie wierzyłem, że istnieje jakieś wyraźne rozgraniczenie pomiędzy kultura wysoką i popkulturą. Wierzę, że są dzieła dobre i dzieła nie najlepsze, i że Prawo Strugeona odnosi się i do kultury wysokiej, i popularniej. 90% z nich to śmieci, co oznacza, że 10% jest niesamowicie dobre.

Zawsze jest mi miło i troszkę się dziwię, kiedy słyszę od ludzi, że uczą o moich pracach, ale już mnie to tak nie zaskakuje.

(ani Scotta McClouda.)

W pierwszych latach istnienia tego bloga ktoś spytał, czy istnieją jakieś szkoły, w których omawiano moje prace, i dostaliśmy około 60 odpowiedzi. To chyba trochę więcej, niż jestem w stanie wymienić.

I o ile nie psuje to przyjemności z czytania, wcale mnie to nie martwi. (Z ogromną przyjemnością wspominam jednak tekst Matthew Cheneya o omawianiu "Smaku goryczy".)

...

Bardzo podobał mi się artykuł Tima Martina w Telegraph o tym, "Jak komiksy stały się częścią literatury" (z dodatkowym smaczkiem dla mnie, ponieważ osobą, która podsunęła cytat z „damą wieczoru” był emerytowany redaktor literacki Telegraph).

Nowa piosenka Tori, "Welcome to England" ze wspaniałym teledyskiem jest już w sieci na Pink Is The New Blog: http://www.pinkisthenewblog.com/2009/04/first-look-tori-amos-welcome-to-england/

Ogromnie spodobała mi się ta recenzja "Blueberry Girl":

Alchemia współpracy sprawia, że jej wynik jest wspanialszy niż tylko suma części, zupełnie od tych części różny i niezwykle piękny. Przeczytanie tej książki zajmuje ledwie parę minut, ale, jeśli nie potraficie medytować, to z niej możecie czerpać spokój. Daje odrobinę radości i wytchnienia i może sprawić, że na chwilę zapomnicie o tym, co może przygnębiać. Kiedy wrócicie, poczujecie się odświeżeni. Poczujecie się wynagrodzeni. Nie potrzeba wiele pisać o tej książce. Będzie świetnym prezentem dla każdej dziewczynki, jaką znacie, każdej kobiety czy rodziny, wreszcie dla was samych. Odwróćcie się od świata, by na chwilkę zaznać ukojenia. Kiedy spojrzycie na niego znów, będzie wyglądał lepiej.

Dodatkowo, moja asystentka ma lamparta.

środa, 25 lutego 2009

Krzyczał, gdy wywlekano go z podziemi...

Neil napisał w środę 25 lutego 2009 o 12:33

Z wrześniowego numeru "Time Out" z 1986 roku. Stałem się wtedy bardzo dumnym 25-letnim dziennikarzem, ponieważ był to pierwszy większy artykuł na temat komiksu, jaki ukazał się w brytyjskiej prasie i to w "poważnym" magazynie. Obecnie, w złotych czasach dla wszelkich maniaków ciężko przekazać jakie trudne to było zadanie, albo jak istotne m.in. dla morale. (Przygotowywali okładkę z ilustracją Dave'a Gibbonsa ze "Strażników", a w ostatniej chwili postanowili, że zamiast niej pójdzie Michael Clark.) Są tam pomyłki (nie chodziło o Waltera Hilla, tylko o Joela Silvera i powtarzam raz jeszcze - to Spiderman, a nie "Spider-man". Nie jestem też przekonany, czy wszystkie streszczenia polecanych komiksów na ostatniej są mojego autorstwa, mogły zostać przycięte lub przerobione) ale byłem zadowolony i pomyślałem, że warto wyciągnąć artykuł z podziemi.


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGIRx4TQcmQ4V70iFu_KPbrGCuLjD95czaStreE5ncpdOQKl8bPSebVdjvWbtMu7bZaJfZriF97GIH8Y5KIbOCWF4SVeYIl8awUhJeyFOeZc1m61LKH5wkBUj51v3VmGOwqcoYcwbwH4OW/s1600-h/Scan30068.jpg


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaakqSLlvKvDgED6fejkklXQICkA7YFqqGxd_2hdaIY10PQkwlT9uE0zCg0oLHNe_Dw-9Ox2dbD6BOjac3JhYZUsKEBu9lqVGaRjA7Hoc6WmXyeWj_7UTGw34fNwBBDXBoiVEhet5gMuNf/s1600-h/Scan30069.jpg


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLIzavwOGaa9drSiFvzf_QYlf0AfqPnSpAVLBocNqnJl0qiIqnR9V5G_nJ57iyg7r6lYQOorIBUy9musXiL8uj8_3iYueIySqpY5dRqh2FUvfFLgk1FeZvnfaODFGt7Mcj7fAu9hnJoR5w/s1600-h/Scan30070.jpg


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU0EVJl7ikYAjTKZSuE1R8ETXyaWswa4y4F-Iz3to74gsLOiKc_1rWf6Hf7-PrPTh-zLA8Ker-Xri5vyZKNXN-lvB5L_yDREeWbRkcrTJDdoDzd317OpjnDAEfasBIlOrrIe6Vt5eNZxkb/s1600-h/Scan30071.jpg

(Po tym napisałem obszerny artykuł o komiksach na zamówienie "Sunday Times Magazine", do którego przeprowadziłem wywiady ze wszystkimi, dostałem oryginalną pracę Briana Bollanda, a kiedy już go dostarczyłem redaktor odrzucił go tłumacząc, że "brakuje równowagi w ocenie". Zapytałem o jaką równowagę chodzi. Zapadła cisza. "No cóż, te komiksy..." powiedział. Po czym wypalił: "Pan zdaje się uważać, że one są dobre.")

Tak. Teraz poszukujemy wywiadu z Alanem Moorem z magazynu "Knave". Jest gdzieś na strychu.

wtorek, 5 sierpnia 2008

błagam, uratujcie moją asystentkę od losu szalonej kociary

Neil napisał we wtorek 4 sierpnia 2008 o 2:44

Popatrzmy. Na początek to, co najważniejsze:

Moja asystentka, Bajeczna Lorraine przygarnęła dwa koty bengalskie i mówi, że są ju gotowe by zamieszkać z kimś, kto je pokocha. Gdy do niej trafiły były smutne i wystraszone, ale ze smutnych kotów przeistoczyły się w zupełnie wspaniałe stworzenia. Lorraine mówi, że czas, aby znalazły dobry dom, bo inaczej za bardzo się do nich przywiąże (a ma już dwa koty bengalskie, więc jeśli dobrzy ludzie nie zgodzą się ich zaadoptować istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie wariatką z mnóstwem kotów). Nazywają się Sabrina i Ginger [Imbir - przyp. noita] i mogą iść tylko razem. Jeśli jesteście zainteresowani - tędy na blog Lorraine.

Cześć Neil. W ubiegły weekend próbowałem zapoznać moją dziewczynę z sushi. Nie za dobrze mi poszło. Rzeczywiście spróbowała i zachowała kamienną twarz, za co podziwiam ją jeszcze bardziej. Niestety sushi nie było zbyt świeże i ktoś przesadził z wasabi. Jest skłonna spróbować raz jeszcze (czy wspominałem już o moim podziwie i jaki ze mnie szczęściarz?) Będziemy jechać z Des Moines do Minneapolis, więc pomyślałem, że zapytam, czy masz ulubione bary sushi w tej okolicy. Dzięki.


Jeśli chodzi o próbowanie nowych rzeczy zasada jest zawsze taka sama - próbuj tego, co najlepsze. Zawsze. Są ludzie, którzy próbowali sushi z supermarketu i nie mogą zrozumieć kto chciałby jeść dla przyjemności podejrzane, gumowe, najpewniej lekko oślizgłe kawałki zimnej ryby na wysuszonym, zimnym ryżowym puddingu i wydaje im się, że właśnie to jest sushi. Czy chodzi o Sushi, czy o cokolwiek nowego, trzeba próbować najlepszych dostępnych rzeczy. W ten sposób jeśli nie będzie ci odpowiadało, będziesz wiedział, że nie lubisz właśnie tego, a nie smutnego cienia czegoś, czym mogłoby być.

W Minneapolis jest mnóstwo dobrych miejsc oferujących przyzwoite sushi. Naprawdę lubię Sakurę w St.Paul, zarówno z powodu ludzi, którzy ją prowadzą, jak i (zwykle bardzo dobrego) jedzenia. Origami też jest przyjemne, tak samo obydwie restauracje Fuji-Ya. Kikigawa jest w porządku. Inni polecają (lub przeklinają) inne. Jakieś pięć lat temu w odpowiedzi na podobne pytanie napisałem w tym dzienniku, że:

"jeśli mam być szczery, w Minneapolis sushi jest wszędzie podobne. Nie ma tu nic nadzwyczajnego, jak Nobu i nic z tego, czego dotąd próbowałem nie było szczególnie złe (nie licząc Fuji Ya kiedy dopiero co wprowadzili sushi do menu około ośmiu lat temu, ale szybko nauczyli się o co w tym chodzi). Bywam w Sakurze w St.Paul, bo Miyoko i obsługa traktują mie jak członka rodziny, a jedzenie jest dobre."

Miałem właśnie stwierdzić, że być może jest to spowodowane naszą odległością od morza, ale przypomniałem sobie, że Katsu w Chicago to jedna z najlepszy restauracji sushi na świecie, a jest równie daleko od morza, co Minneapolis.

Cześć Neil.
Nie sądzę, żebyś już o tym wspominał: na fali odnowionego ostatnio zainteresowania "Strażnikami" zastanawiają mnie "specjalne podziękowania" dla Ciebie w wydaniu zebranym.
Jaki był Twój wkład? Czy to po prostu za to, że taki z Ciebie miły facet? ;)
Dzięki
Robin


Wydawało mi się, że musiałem już na to odpowiadać, ale wyszukiwanie w google nic nie dało. Jednak znalazłem na stronie the Dreaming ten wywiad Briana Hibbsa. (no cóż, raczej w pamięci podręcznej strony w google - zostało odświeżone i uruchomione hurra! ale niektóre linki mogą nie działać.)


Pamiętam jak Alan zadzwonił do mnie kiedy pisał trzecią część "Strażników" z pytaniem: "Neil, wykształcony z ciebie gość. Skąd jest cytat "Czyż Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie?" ? Chyba ktoś powiedział tak umierając, ale nie wiem kiedy dokładnie."
Więc mu to znalazłem, oddzwoniłem i powiedziałem "Nie, to Księga Wyjścia. Jak Bóg grozi, że rozniesie Sodomę i Gomorę." Odpowiedział "Dzięki" i się rozłączył. Kilka miesięcy później zadzwonił do mnie i powiedział "Neil, brakuje mi cytatów na tytuły 7. i 8. rozdziału. To i to się tam dzieje, znajdź mi jakiś cytat. A więc rozłączyłem się i wyszukałem mu do rozdziału 7. "Bratem smoków i sów towarzyszem" z Księgi Hioba
* oraz do 8. "w noc Hallowe'en przybywają stare duchy" z wiersza Eleanor Farjeon pt "Hallowe'en". W tym czasie zajmowałem się również badaniem różnych starotestamentowych historii i do wyszukiwania różnych drobiazgów posługiwałem się potężnym skorowidzem. Otworzył się kiedyś na zapomnianej opowieści i rzuciło mi się w oczy imię Ramzes. Znalazłem tam fragment, który mówił mniej więcej "Zabiłem te wszystkie miejsca i zostawiłem tam łkające wdowy. Wszędzie na świecie panuje pokój i zgoda" Więc zadzwoniłem do Alana i zapytałem go co o tym sądzi. Odpowiedział "Świetne! Umieszczę to w rozdziale 12. Stąd w "Strażnikach" Ozymandias cytuje Ramzesa. (wyd: #12, str.20)

*w polskim przekładzie Biblii Tysiąclecia ten fragment brzmi "Stałem się bratem szakali i sąsiadem młodych strusiów", podobnie we współczesnych angielskich przekładach. Powyżej jest dosłowne tłumaczenie z XVII-wiecznej Biblii Króla Jakuba: "Brother to dragons, and companion to owls..." - przyp.noita

I to właściwie tyle. Pożyczyłem Alanowi również książkę o ptakach, z której wziął cytaty dotyczące sów, które Daniel Drieberg wykorzystał na tylnej okładce 7.rozdziału "Strażników".

(Bardzo interesujące doświadczenie, takie przeczytanie 19-letniego wywiadu z samym sobą. A przynajmniej z kimś do mnie podobnym. Zarozumiały byłem, prawda?)

Dla Twojej wiadomości: Gdyby Charles Schultz rysował "Sandmana"
http://docshaner.deviantart.com/art/Charles-Schulz-s-Sandman-93543466
Mam nadzieję, że masz się dobrze.
Pozdrawiam,
jon

A niech mnie!

Niedawno czytałem po raz kolejny wydaną przez Fantagraphics kolekcję Fistaszków i powoli zdałem sobie sprawę. że jako bardzo mały chłopiec przeczytałem (i czytałem wielokrotnie i rozmyślałem o nich) wszystkie niedzielne paski komiskowe. Miałem książkę pod tytułem "Sunday's Fun Day Charlie Brown" [Niedziela to dzień zabawy, Charlie Brown] i ten tytuł zrozumiałem dopiero kilka tygodni temu.


I na koniec nagranie video uroczego wywiadu z Tori na temat projektu "Comic Book Tatoo", jej własnych doświadczeń z komiksami i planów na przyszłość.
http://latimesblogs.latimes.com/herocomplex/2008/08/tori-amos-on-he.html