piątek, 1 czerwca 2007

Nierozsądne życie

Neil napisał w czwartek 31 maja 2007

Wylatuję do Wielkiej Brytanii za kilka godzin rzeby zaprezentować kilka fragmentów Gwiezdnego Pyłu na festiwalu Hay on Wye, a potem do Londynu gdzie udzielę masy wywiadów i zobaczę PRAWIE dokończony montaż Gwiezdnego Pyłu. Przetrzymałem ostatnich sześć miesięcy nie oglądając stale modyfikowanych bardziej ukończonych wersji Gwiezdnego Pyłu czekając na moment, kiedy zobaczę go z całą muzyką i efektami. To jeszcze nie całkiem koniec, ale zamierzam go zobaczyć i tak, a potem opowiem o tym. Potem wracam do domu we wtorek. Za dużo cholernego podróżowania, jeśli o mnie chodzi.

Czasami narzekam na niskie standardy w dziennikarstwie będąc gdzieś w świecie, ale zafascynowało mnie jak The Independent z, mniej lub bardziej, powietrza wymyśliło teorię jak to "telefony komórkowe niszczą pszczoły". Byli w oczywisty sposób dumni ze swojego artykułu -- jak wspomnieli potem w jednym z miasteczek zablokowano anteny sieci komórkowej z powodu szkód jakie mogą spowodować wśród pszczół. W zeszłym miesiącu niedzielny The Independent doniósł, że badania na niemieckim Uniwersytecie Landau sugerują, że promieniowanie może zakłócać system nawigacji u pszczół. Przeczytajcie ten artykuł w Herald Tribune, w którym wyjaśniają jak to artykuł w Independent to "niezła historia"...



ale badania nie miały nic wspólnego z telefonami komórkowymi, a właściwie miały na celu zbadać wpływ pól elektromagnetycznych, szczególnie tych związanych z bezprzewodowymi telefonami które działają kilkuliniowych połączeniach, i zdolności poznawcze pszczół. Niewielkie badania, według badaczy zbyt niewielkie, aby uważać ich wyniki za ważne, dowiodły, że pola elektromagnetyczne podobne do tych używanych przez bezprzewodowe telefony mogą zakłócać wrodzony pszczeli instynkt który pozwala im znaleźć powrotną drogę do ula... Telefony komórkowe i bezprzewodowe emitują różne promieniowanie i to, czego dowiadujemy się badając jedno z nich nie koniecznie odnosi się do drugiego, według badaczy.


Co oznacza, że to nie nauka, tylko zła interpretacja doniesień. Koniec narzekania.



No i w końcu, zanim wskoczę do samochodu i pojadę na lotnisko, oto ukradkiem podejrzana okładka Dymu i luster które wyjdą, ee, właściwie jeszcze nie wiem kiedy. Wydania do sprzedaży (nadmiarowe) Harper Perennial dostaną nowe okładki w zuniformizowanej serii wydań. Wszystkie przez następne kilka lat będą wyglądać podobnie. Jakby tu powiedzieć, obie zacne i osobliwe. Z powodów, których nie rozumiem (ale niewątpliwie ktoś z was będzie) kolory zmieniły się zupełnie dziwnie kiedy chciałem wrzucić je na Blogger, dlatego załadowałem pliki jpg na Picassa i starałem się przekręcić je spowrotem tak jak wyglądały w wersji, którą mi posłano, oprócz zdjęcia w oknie, które nie jest niebieskie, jest raczej musztardowo zielone...



Cierpliwości. Zamierzam spróbować jeszcze raz. Może jeśli pożągluję formatami...







Hmm. No cóż, to jest coś pomiędzy tymi dwoma...

...

No i muszę biec. Albo przynajmniej jechać.

Brak komentarzy: