poniedziałek, 4 czerwca 2007

Różnica czasu i naganny wygląd włosów

Neil napisał w niedzielę, 3 czerwca 2007

Bohatera widziano ostatnio gdy odkładał swój komputer i skierował się w stronę namiotu...

Namiot był pełen. Wytłumaczyliśmy ludziom, że nie możemy wyświetlić jeszcze całego filmu (co uważam za dobre posunięcie, biorąc pod uwagę, że to był bardzo gorący namiot w którym znajdowało się pełno ludzi, niektórzy z nich mieli małe dzieci które pewnie nie byłyby zachwycone dwugodzinnym seansem zakończonym jeszcze dyskusją) i pokazałem około pół godziny scen, a potem opowiedziałem o tym publiczności -- przy świetnej moderacji Paula Blezarda -- to była wielka przyjemność.

Jestem uwieczniony w The Guardian blog (nie jestem pewien użycia słowa "chyłkiem" co może oznaczać za równo skradanie się jak i sprawianie wrażenia że się powinno skradać, ale Imogen trafiła w dziesiątkę z syndromem zmiany czasu) (no i obeszli się ze mną o wiele lepiej niż z Anne Fine )

Potem podpisywanie i dużo wywiadów (ten dla BBC Wales powinien się pojawić tutaj), potem pociąg z powrotem do Londynu objuczony walizą szampana, prezent "dzięki że przyjechałeś" od festiwalu Hay. Zważywszy, że nie mogę zawieźć walizki szampana do Stanów, ani nie jestem w stanie go wypić do wtorku rana, będę musiał wymyślić co z nim zrobić.

Wróciłem do Londyńskiego hotelu pociągiem, który się spóźnił (oszczędziłem wam sagi o piątkowej nocnej podróży do Hay pociągiem, który również się spóźnił co oznaczało, że kolację zjedliśmy w namiocie obsługi, ponieważ wszystko już zamknięto, a potem wyruszyliśmy pomiędzy wąskie, wietrzne uliczki w poszukiwaniu domu, który uparcie odmawiał bycia tam, gdzie powiedziano kierowcy, że będzie.) Holly poszła ze swoim chłopakiem na chwilę do pubu, podczas gdy ja, niezainteresowany wybieraniem Co Robić Na Londyńskim West Endzie w Sobotnią Noc postanowiłem poobcować z moim syndromem zmiany strefy czasowej i wybrałem a) długą kąpiel z rodzaju tych, kiedy czytasz gazetę która jest potem cała w pianie a ciebie to nie obchodzi, bo natychmiast przechodzi w b) łóżko.

Spałem przez dziesięć błogosławionych godzin. Teraz jestem mniej lub bardziej przytomny i mniej lub bardziej ludzki, chociaż moje włosy wylądają, jakbym wziął długą kąpiel i zapomniał ich wysuszyć zanim poszedłem spać i sterczą wokół mojej głowy jak ta przerażająca peruka Einsteina.

Dzisiaj obejrzę (prawie) dokończony Gwiezdny Pył. Chyba że pojawi się kilka dodatkowych osów, wtedy łaskawie ustąpię miejsca (to niewielki pokój kinowy).

Tutaj jest telewizyjny trailer -- oglądałem bardzo dużo takich trailerów kiedy ostatnio byłem w Anglii, to nie jest jeden z pół tuzina moich ulubionych (podobały mi się te z Charliem Coxem, które wyglądały jakby film był zabawnym i ekscytującym rodzajem romansu z dodatkiem magii) ale to nie jest jeden z tych złych...



A więc kilka dni temu zobaczyłem tę plotkę na Sci Fi Wire, mówili, że przygotowujesz się do własnej adaptacji Death: The High Cost Of Living. (tu jest ta plotka:
http://www.scifi.com/scifiwire/index.php?id=41698 ) wywnioskowałem że zostaniesz zalany pytaniami w tym stylu i napiszesz sprostowanie, albo puścisz takie sprytne oczko "bez komentarza", ale jak na razie nic nie mówiłeś. Czyżby nikt nie zapytał? Bardzo chciałabym wiedzieć!

-Rachel


Wiele osób pytało i jak tylko będę mógł powiedzieć coś trochę pewniejszego, powiem. Na teraz mogę prawdopodobnie powiedzieć, że Guillermo jest wciąż producentem Death (jak wspomniałem tutaj), ja będę reżyserem, a wugląda na to, że to na pewno się stanie, ale nie, aktorka grająca Didi nie została jeszcze wybrana ale spotkałem kilka branych pod uwagę.

Mam dylemat. Wypożyczyłem dźwiękową wersję Koraliny z biblioteki. Zaimportowałem ją na dysk komputera, żeby były bezpieczne póki ich słucham (tata pożycza mój komputer i rozrzuca płyty po całym pokoju, dlatego trudno je znaleźć)

Wiem, że nie zapłaciłem za Koralinę i powinienem ją skasować z dysku, kiedy oddam płyty do biblioteki. Ale bardzo lubię Koralinę i zamierzam ją kupić, kiedy będę mógł sobie na to pozwolić - książkę i wersję audio. (i film, kiedy już będzie w sprzedaży)

Będziesz miał coś przeciwko, jeśli będę miał Koralinę na komputerze dopóki jej nie kupię, albo chociaż dostanę na jakąś "prezentową" okazję?

Przy okazji, dzięki za nagranie takiej fantastycznej książki dźwiękowej!
-Anna


Cieszę się, że ci się podobała!
Ostatnim razem zapytano mnie o coś takiego (podobnie, ale nie całkiem tak samo) było tu --

... wiecie co, Blogger czasem jest dziwny. Ostatni akapit tej notki po prostu całkiem zniknął chociaż nic w tym celu nie zrobiłem. Grr.

W każdym razie, odesłałem do http://www.neilgaiman.com/journal/2005/10/dublin-again-and-lots-of-other-things.html
kiedy zapytano mnie o coś podobnego.

Wcale mi to nie przeszkadza. Płyty muszą wrócić do biblioteki, ponieważ ktoś inny może ich potrzebować, ale nie wiem, dlaczego musiałabyś je mieć na własność żeby ich posłuchać, nie ważne czy to wersja mp3 CD, czy Audio CD -- nie możesz powstrzymać innych przed słuchaniem jej. Mimo to wolałbym, żebyś nie przekazywała swojej kopii nikomu. Wolałbym też, żeby Stany przyłączyły się do PLR. Ale i tak możesz słuchać...

Brak komentarzy: