Neil napisał we wtorek 19 czerwca 2007 o 2:18
Wiecie, najlepsze w psie - oprócz samego psa oczywiście - są spacery. Gdzieś tam są całe światy o istnieniu których nie miałem pojęcia dopóki nie zacząłem tamtędy spacerować.
Dziś spacerowaliśmy pod niebem na którym były miliony, biliony, tryliony gwiazd oraz idealny rogalik księżyca i obserwowaliśmy konstelacje świetlików migających zielono i magicznie wśród drzew i żywopłotów, jak miniaturowy magiczny pejzaż miasta. Inne świetliki wzlatywały w górę i opadały łukiem na niebie, jak spadające gwiazdy.
Kiedy szliśmy śpiewałem piosenkę Stephina Merritta "100, 000 fireflies" a przynajmniej wszystko co z niej pamiętałem. Psom nie przeszkadza, jeśli zapominasz fragmenty, a świetliki są zbyt zajęte miganiem, fruwaniem, świeceniem i marzeniem żeby zwrócić uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz