Neil napisał w sobotę 16 czerwca 2007 o 13:51
Rzeczy - w szczególności te związane z filmami - gdy już się zdarzają, dzieją się w osobliwy sposób, ale nigdy tak, jakbyś tego oczekiwał.
Na przykład: w 1996 Michael Reaves pracował robiąc animowane seriale dla Dreamworks Animation. Zaczął rozmawiać ze mna o czymś co mogło stać się animowaną historią. Zaczęliśmy przerzucać się pomysłami na to, co chcielibyśmy w takiej animacji zobaczyć i dlaczego, co z kolei przerodziło się w opowieść o chłopcu, który znalazłszy się w samym środku wojny pomiędzy dwiema równie potężnymi siłami dołącza do superdrużyny złożonej z pochodzących z alternatywnych rzeczywistości wersji siebie samego aby utrzymać kosmiczną równowagę.
Nazwaliśmy to "Interworld" [świat wewnętrzny, międzyświat] (to jedna z tych nazw, których nie sposób sobie wybić z głowy)
Podrzucaliśmy to producentom, z początku w Dreamworks, potem gdzie indziej i obserwowaliśmy jak robią się coraz bardziej zmieszani i zrzędliwi.
Gdzieś w okolicy zimy 1998 czy 1999 roku Michel pojawił się u mnie i spisaliśmy to jako powieść starając się zachować styl literatury młodzieżowej Heinleina, bo nasza obróbka sprawiała, że ludzie się gubili, a byliśmy pewni, że zrozumieliby gdyby przeczytali powieść.
A potem odkryliśmy, że również powieść jest dla nich zagmatwana, westchnęliśmy, odłożyliśmy ją na bok i każdy wrócił do swojego życia.
W zeszłym roku Michael przypomniał mi o książce, wyciągnęliśmy ją, odkurzyliśmy, wysłaliśmy do wydawców i ucieszyło nas, że Harper Childrens chce ją wydać. Zamówili do niej piękną okładkę u Jamesa Jeana.
Pierwsze recenzje były pardzo pozytywne. Ludzie z filmu i telewizji zaczęli kontaktować się z moim agentem w tej sprawie. I teraz, po dziesięciu latach, jestem zachwycony i nieco speszony donosząc, że Dreamworks Animation własnie rozważa zrobienie z tego filmu...
Wiecie co, tu gdzieś jest morał, ale nie mam pojęcia jaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz