środa, 29 października 2008

Myśli o guacamole

Neil napisał 17. października


Wciąż mam papkę zamiast mózgu, ale już całkiem wyzdrowiałem akurat na tour po Wielkiej Brytanii i aby zrobić to wszystko raz jeszcze.

Tylko szybka notka: http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=95790778, to urocza recenzja. Link do fragmentu programu „All Things Considered” („Wszystkie rozważane rzeczy”) o mnie, pszczelarstwo, „Doctor Who”, i (przede wszystkim) „Ksiega cmentarna”. (I kiedy surfowałem w internecie, natknąłem się na ten wywiad a także piosenki Stephina Merritta: http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=94926812)


To recenzja „Księgi cmentarnej” z San Francisco Chronicle:


Mimo że jest skierowana głównie do młodszych czytelników, „Ksiega cmentarna” potrafi dogłębnie wciągnąć również dorosłych. Modelem dla tej historii jest oczywiście „Księga dżungli”, ale Gaiman składa hołd również Rayowi Bradbury’emu, a na dodatek, prawdopodobnie, oddaje salwę honorową Charlesowi Addamsowi. Dorastanie Nika ma swoje cudowne, przerażajace i czułe chwile, a Gaiman za każdym razem uderza w odpowiedni ton.


Inna z Washington Post kończy się tak:

Jak kęs deserowej czekolady na Halloween, książka okazuje się bogatą, słodko-gorzką i bardzo satysfakcjonującą powieścią.


Barnes i Noble wyciągnęło wywiad, którego udzieliłem kilka lat temu, kiedy ukazali się „Chłopaki Anansiego”. Zawiera on kilka zgrabnych i przyzwoitych odpowiedzi na niektóre często zadawane pytania.


To wspaniała relacja z podróży do studia, gdzie kręcono „Koralinę” http://community.livejournal.com/ohnotheydidnt/28623270.html


Brad Meltzer w Białym Domu. I Lincoln. I ja.


Myślę, że zaczynam raczej lubić „Middlemana”. (Jest tego trochę na Tivo, grali w tle, gdy pracowałem dziś wieczorem.) Rękawiczkowe pacynki wampirów sprawiły, że pomyślałem „Szkoda, że na to nie wpadłem” (Zrobiłem dawno temu demoniczną pacynkę-rękawiczkę seryjnego zabójcy, przedrukowaną w „Księciu opowieści” Golden-Wagner-Bissette’a. Ale rękawiczkowe-pacynki wampiry…)


Mam głupie pytanie – przenikliwe umysły! – dotyczące twojej opinii o wzięciu Montblanc'a „w kolorze zaschłej krwi”, żebyś mógł dać mi autograf podczas twojego tournee po Stanach. Czy to jest w ogóle możliwe, żeby przemycić butelkę tuszu pod nosem ochroniarzy?!? Domyślam się, że nie zdaje się bagażu, ale jak ujść z tym cudem płynnej własności? Kosmetyczka z tuszowymi środkami czystości?!? Podejrzewam, że się uda, jeśli butelka będzie zawierała mniej niż 2 uncje cieczy…

Pokochałam „Księgę cmentarną”- przypomina mi ona także, żeby przeczytać ponownie Kiplinga, moja ulubiona a zarazem najbardziej magiczna książka dzieciństwa to „ Puk z Pukowej Górki”!


wszystkiego najlepszego,
Jenny Davidson


To nie jest wcale głupie pytanie. Możesz włożyć buteleczkę tuszu do przejrzystej kwartowej torby na płyny (jeśli nie przekroczy 100 ml). Albo możesz schować butelki tuszu do bagażu podręcznego i zapomnieć o włożeniu ich do tej torby. Odkryjesz, że nikt nie zdaje się ich zauważać, prawdopodobnie ponieważ ich kształt nie przypomina butelki w promieniach rentgenowskich. (Być może będziesz musiała wytłumaczyć ludziom z ochrony czym jest tusz i dlaczego przechowuje się go w ciężkich szklanych buteleczkach.) Możesz też wziąć naboje zamiast tuszu.

Oszukiwałem podczas ostatniego tournee, chociaż, oddałem buteleczkę tuszu Elyse Marshall, z Harper Collins, a ona wyprodukowała ją, gdy była mi potrzebna.



Widzieliście tę stronę? Wow.

http://www.suck.uk.com/product.php?rangeID=103&rangeNew=1

Zobaczcie Koci Dom Zabaw. I Czajnik-terrorystę.

Stephanie.

To jest najlepszy Czajnik-terrorysta, jaki kiedykolwiek widziałem.




Hej Neil,

Po prostu pomyślałem, że możesz być zainteresowany dynią
à la „Księga cmentarna”, którą zrobiłem razem z moją dziewczyną. Wymodelowaliśmy ją na wzór okładki i dodaliśmy naszą własną ghulową bramę. Zabrało to trochę czasu, ale warto było. Umieściłem zdjęcia na blogu, oto one:

http://decaffeinating.blogspot.com/2008/10/graveyard-pumpkin.html

Wesołego Halloween i mam nadzieję, że spodoba ci się nasza dynia! A przede wszystkim dzięki za napisanie „Księgi cmentarnej”.

Brent


I to jest najlepsza dynia à la „Księga cmentarna”, jaką kiedykolwiek widziałem.

Brak komentarzy: