wtorek, 8 grudnia 2009

"Krew! W niewyobrażalnych ilościach!"

Neil napisał w czwartek 19 listopada 2009 o 23:40

Z radością informuję, że w ciągu ostatniej doby nie zdobyłem żadnej nagrody, ani nie zrobiłem niczego szczególnie wartego odnotowania. Poszedłem na spacer z psem. Pisałem. Słuchałem muzyki na słuchawkach. Trochę zjadłem. (Przez ostatni rok straciłem na wadze. Ważę około 10 kilo mniej, niż rok temu, a nie robiłem w tym celu nic poza jedzeniem rozsądniej i jedzeniem mniejszych porcji. Bardzo mnie to cieszy.) Doprawiłem trzy różne rodzaje chili (Ostre, Łagodne i Wegetariańskie) dla weekendowych gości. (Moja asystentka Lorraine tradycyjnie przygotowuje chili, a ja pod koniec je doprawiam. Tak było od zawsze.) W smutnych chwilach czytałem komiksy, aby przygotować się do projektu, o którym chyba jeszcze nie wolno mi wspominać. Niektóre z nich były zadziwiająco dobre, inne nie.

Obejrzeliśmy z Maddy "Wody Marsa", trzeci od końca odcinek specjalny "Doctora Who", który obojgu podobał się on o wiele bardziej, niż wcześniejszy odcinek z autobusem na pustyni. Dobry, klasycznie potworny "Doctor Who", wszystko było przewidywalne (ale w tym dobrym znaczeniu - prawie nieuniknione) do momentu, aż przestało i zrobiło się bardzo interesujące w bardzo wielu aspektach. Podobała mi się fabuła i gra aktorów, poczułem się tez zupełnie pewny, że Doktor grany przez Davida Tennanta będzie miał znacznie bardziej efektowny finał, niż którykolwiek z poprzednich dziewięciu. (Proszę nie pisać do mnie, że Colin Baker nigdy nie miał okazji się zregenerować, tak samo jak Paul McGann, więc powinienem napisać "z siedmiu", bo mogę nie okazać się wyrozumiały.)

Zamknijmy trochę spraw:

Dla zainteresowanych: tu jest video zwycięzkiego przyjęcia w stylu "Księgi cmentarnej" w Winnipeg oraz zdjęcia zwycięzkiego przyjęcia w Decatur.

Drogi Panie Gaiman,
Jak bardzo się cieszę, że przyjedzie Pan podpisywać książki do mojego miasta, do Winnipeg! Mam jednak malutkie pytanie: ile książek podpisuje Pan jednej osobie? Bardzo prosze o odpowiedź! Nie mogę się doczekać podpisywania 15 grudnia 2009!
Pana największa fanka, Shivani Hunter

To będzie zależało od tego ile osób się pojawi. Zakładając, że w każdym z miejsc będzie to około tysiąca osób (i w Winnipeg i w Decatur), będę prawdopodobnie wcześniej podpiszę mnóstwo książek, więc ci, którzy chcą posłuchać jak czytam i odpowiadam na pytania i nie chcą stać w długiej kolejce, będą mogli dostać podpisaną książkę i iść do domu. Dla pozostałych zrobimy pewnie tak, że każdemu podpiszę jedna książkę, chyba że kupią coś mojego w tej księgarni, podpiszę również to, żeby każdy mógł dostać autograf w Swojej Ukochanej Książce i drugi, dla kogoś innego (bo zbliżają się święta) albo też dla siebie.
...
Ilustrowane opowiadanie Shauna Tana o Ericu, Zagranicznym Studencie zamieszczone w "Guardianie", szalenie mi się podoba. Zostało opublikowane jakiś czas temu i już wiele razy miałem zamiar o nim tu napisać. Kliknijcie na link i obejrzyjcie historyjkę, a nie pożałujecie spędzonego w ten sposób czasu, przyrzekam. Subtelna, mądra, dziwaczna i oryginalna, ale w najlepszym znaczeniu tych słów. (Możliwe, że już to gdzieś tu zamieściłem. Jeśli tak, uśmiechnijcie się pobłażliwie i przeczytajcie ją raz jeszcze.)
...
W Naperville, w pobliżu Chicago, odbędzie się w tym roku po raz dziewiąty doroczny festiwal czytania "Naperville Reads". Wszystkich w mieście zachęca się do czytania dzieł tego samego pisarza. W Naperville pod koniec lutego będę ja i są tam "zaplanowane liczne imprezy w całym mieście". Ja też nie wiem co dokładnie. Szczegóły na http://www.dailyherald.com/story/?id=338299

...
Zacząłem dziś otrzymywać nieco przedwczesne gratulacje, kiedy "Screen International" zamieścił wywiady z reżyserami "Odlotu", "Fantastycznego Pana Lisa" oraz "Koraliny" i opisali ich w nagłówku jako "tegorocznych nominowanych do Oscara". Myślę, że autorzy mieli na myśli "zgłoszonych w tym roku do Oscara ze sporą szansą na nominację", bo zgłoszonych zostało na razie 20 filmów animowanych. I do drugiego lutego 2010 nikt nie będzie wiedział, które otrzymały nominacje.

A o "Koralinie" napisali w tym znakomitym artykule w "New York Times" na temat Uwalniania w Życiu Dzikich Stworów.


Na stronie Molly Crabapple jest świetne zdjęcie obrazów, którą ona i Fred Harper zrobili podczas brooklińskiego koncertu Amandy Palmer, na zdjęciu ja, ona, Fred i Amanda.

(Przypomnienie: Ostatni koncert Manny Amandy odbędzie się w niedzielę w Knoxville, TN. Wspomnijcie przy stoliku z gadżetami, że jakiś dziwny facet na tym blogu was tam przysłał i dostaniecie coś fajnego.)
...

Pamiętacie ciasto orzechowe, które dostałem za to, że "Księga cmentarna" utrzymywała się na liście Bestsellerów NYT przez 52 tygodnie? Elise Howard opisuje historię tego ciasta oraz jak się je robi. Jak dobre może być takie ciasto? Właśnie tak dobre.
...

Bardzo cieszą mnie komentarze i zdjęcia z podróży na stronie
http://neverwhat.blogspot.com -- Nie wiem, czy uda mi się w kwietniu dotrzeć do Chicago, żeby obejrzeć ich wersję "Nigdziebądź", ale po lekturze komentarzy wiem, że chcę.

Doroczna aukcja Moth dobiegła końca i wkrótce dowiem się kto zapłacił $4,400 za wypicie popołudniowej herbatki w moim towarzystwie i kiedy ona się odbędzie. (Jakaś część mnie krzyczy "DLACZEGO NA BOGA DLACZEGO?", a jakaś inna część "NO CÓŻ, TO IDZIE NA SZCZYTNY CEL".)
...

Byłem naprawdę urzeczony odkryciem, że istnieje strona prowadząca spis przepadków hoteli zaatakowanych przez pluskwy. O tym, w których hotelach je znaleziono można przeczytać na
...

I na koniec list od niejakiego Ruperta Psmitha, dżentelmena, którego dotąd uważałem za postać wymyśloną:

Drogi zacny Panie, chciałbym doinformować się w kwestii Pana ulubionych powieści Wodehouse'a. Gdy przeglądałem dzienniki, w których upamiętniam swe wyczyny, osobliwie spisane w trzeciej osobie, zdało mi się, że moje autobiograficzne opowieści zawsze robiły największe wrażenie. Zaastanawiałem się, czy odczucia Pana są podobne.
Z wyrazami szacunku,
Jakiś Osioł


Są. Moją ulubioną powieścią Wodehouse'a jest zdecydowanie "Psmith Journalist". Myślę, że dlatego, że opowiadała o czymś nieco innym, niż większość książek Wodehouse'a. (Są o nich samych, tak jak powieści Agathy Christie.)

I owszem, Towarzyszu Psmith (P jest nieme, jak w [angielskiech] słowach Psittacosis [papuzica] czy Pneumonia [zapalenie płuc]), jesteś moim ulubionych bohaterem z książek Wodehouse'a. Nawet, jeżeli ukradł Cię Rupertowi D'Oyly Carte.
...


Wybaczcie tytuł notki. Mógł być taki, albo "Dość cichy dzień i kończenie różnych spraw" i pomysłałem, że mniej prawdziwy może być zabawniejszy. W sumie nie było w tym wpisie ani trochę krwi. Nawet w wyobrażalnych ilościach.

Brak komentarzy: