środa, 19 stycznia 2011

Banan, pomidor, kalendarz

Neil napisał w czwartek 16 grudnia 2010 o 23:39
From mobile

Dzisiaj było przepięknie. Zabrałem psy do lasu i w pewnym momencie zacząłem się rozglądać, czy gdzieś w śniegu nie widać starej, londyńskiej latarni z czasów wiktoriańskich. Zawsze zima, nigdy Gwiazdka, pomyślałem spoglądając na zamarznięte jezioro...

I wtedy zacząłem się zastanawiać, czy nie warto byłoby znaleźć i zainstalować tutaj taką latarnię. Jeszcze nie wiem, może naprawdę to zrobię. To wydaje się wspaniale niedorzecznym pomysłem. I wymagałoby mnóstwa pracy. I prawie nikt nie będzie jej oglądał...

Jeszcze trochę i sam się na to namówię, prawda?
....

6 marca 2009 to był ciężki dzień.

(Pisałem o tym tutaj: http://neilgaiman-pl.blogspot.com/2009/03/dzien.html i tutaj: http://neilgaiman-pl.blogspot.com/2009/03/kolejny-dzien.html.)

W taksówce, w drodze na podpisywanie Blueberry girl dowiedziałem się, że mój ojciec zmarł z powodu nagłego ataku serca. Pojechałem na Union Square i w jakimś zamroczeniu chodziłem, dzwoniłem, do siostry, do dzieci... potem zadzwoniłem do Amandy, która była wówczas w trasie w Perth, w Australii. To, że natychmiast postanowiłem zadzwonić właśnie do niej, powiedziało mi bardzo wiele o tym, co do niej czułem. To, że natychmiast zaproponowała odwołanie reszty koncertów, żeby przyjechać i być przy mnie powiedziało mi bardzo wiele o tym, co ona czuła do mnie.

Powiedziałem, żeby tego nie robiła, tak samo jak wbrew radom nie chciałem odwołać spotkania z czytelnikami. Wraz z Charlesem Vessem podpisaliśmy książki dla ponad tysiąca osób, a dziewięć godzin później, kiedy było już po wszystkim, asystentka Amandy, Beth Hommel, miała dla mnie trzy podarunki.

Wspominam o tym, żeby wyjaśnić o co chodziło w tym wpisie: http://blog.amandapalmer.net/post/2340743748/map-of-tasmania-a-short-history: Amanda opisuje ten dzień, co wtedy zrobiła i dlaczego oraz zamieszcza zdjęcia, które Beth robiła po wręczeniu mi prezentów. To jest jedyny uśmiech, jaki przypominam sobie tamtego dnia, kiedy o uśmiechy było trudno.

A zdjęcie, którego nigdy dotąd nie widziałem przywołało wszystkie tamte wspomnienia...
...

Na stronie Neverwear Kitty ustaliła swoją własną metodę wyceny limitowanych artykułów. Im mniej ich zostało, tym wyższa cena. Spedała się już ponad połowa grafik "100 słów" Jima Lee, pięknie zilustrowanego wiersza. Kitty podniesię cenę do 50 $ za sztukę, ale ponieważ są święta, poczeka do 27 grudnia. Jeśli złożycie zamówienie przed tą datą, zapłacicie tylko 38 $.

Więcej na ten temat na http://kittysneverwear.blogspot.com/2010/12/jim-leeneil-gaiman-print-run-halfway.html

Kitty zaplanowała na przyszły rok wiele wspaniałości. Tegoroczne koszulki są na http://neverwear.net/store/index.php?main_page=index&cPath=1, grafiki tutaj http://neverwear.net/store/index.php?main_page=index&cPath=4 a resztę strony przejrzyjcie sami. Duża część tego, co zapłacicie zostanie przekazana na konto CBLDF, a reszta na zapełnienie misek kotów Kitty.

Brak komentarzy: