Neil
zapytał:
Z
jaką postacią historyczną kojarzy wam się marzec?
@MorgueHumor odpowiedziała:
Anne
Bonny i jej szubrawcze serce, marząca o własnym statku.
Opowieść marcowa
„Wiemy
jedynie, że jej nie stracono.”
Daniel
Defoe, A General History of the Robberies and Murders of the Most Notorious
Pirates
W wielkim domu było zbyt ciepło, więc
wyszły we dwie na ganek. Daleko na zachodzie zbierało się na burzę. Już teraz
błyskało się, a nieprzewidywalne porywy zimnego wiatru stanowiły dla nich
ochłodę. Siedziały dystyngowanie na huśtawce, matka z córką, i rozmawiały o
tym, kiedy mąż kobiety miał wrócić do domu, gdyż zabrał statek z tytoniem do
dalekiej Anglii.
Mary, licząca sobie lat trzynaście, tak
urocza, z taką łatwością dziwiąca się wszystkiemu, rzekła:
- Zaiste,
jestem rada, że wszyscy piraci poszli na stryczek i ojciec powróci do nas cały
i zdrów.
Uśmiech
jej matki był łagodny i wyraz jej twarzy nie zmienił się, gdy odpowiedziała:
- Nie
mam ochoty rozmawiać o piratach, Mary.
***
Gdy była dziewczynką, ubierała się jak
chłopiec, by zatuszować skandal wywołany przez jej ojca. Nie przywdziała
kobiecych sukni dopóki nie znalazła się na statku płynącym z Cork do Karoliny z
ojcem i matką, jego służącą i kochanką, którą w Nowym Świecie miał zwać żoną.
Podczas tej podróży pokochała po raz
pierwszy, odziana w strój, do którego nie nawykła, niezdarna w dziwnych
sukniach. Miała jedenaście lat, a jej serca nie skradł żaden marynarz, a sam
statek: przesiadywała na dziobie, obserwując, jak brunatny Atlantyk przetacza
się pod nią, słuchając krzyku mew i czując, że z każdą chwilą oddala się od
Irlandii i starych kłamstw, które tam pozostawili.
Gdy dobili do brzegu, z żalem rozstała
się ze swoją miłością i nawet, gdy jej ojcu powodziło się na nowych ziemiach,
ona marzyła o skrzypie lin i łopocie żagli.
Jej ojciec był dobrym człowiekiem.
Uradował go jej powrót i nie wspominał o czasie, gdy jej nie było: ani o młodym
człowieku, którego poślubiła, o tym, jak ów zabrał ją do Providence. Wróciła do
swojej rodziny po trzech latach, z dzieckiem u piersi. Twierdziła, że jej mąż
zmarł i mimo mnożących się plotek i opowieści, nawet najzłośliwsze języki nie
odważyły się głosić, że Annie Riley to Anne Bonny, piracka dziewka, pierwszy
oficer Czerwonego Rackhama.
- Gdybyś
walczył jak mężczyzna, nie zginąłbyś jak pies. - powiadano, że były to ostatnie
słowa wypowiedziane przez Anne Bonny do mężczyzny, który uczynił ją ciężarną.
***
Pani Riley przyglądała się igraszkom
błyskawic, gdy usłyszała pierwsze pomruki dalekiego grzmotu. W jej włosy
wkradła się już siwizna, a lico miała równie jasne, jak wszystkie majętne
kobiety w okolicy.
- Jakby
strzał armatni! - powiedziała Mary (Anne nadała jej imię, które nosiła jej
własna matka, a także najlepsza przyjaciółka z czasów, gdy przebywała z dala od
domu.
- Skąd
u ciebie takie pomysły? - zapytała jej matka, sztywno. - W tym domu nie
rozmawiamy o strzałach armatnich.
Wtedy spadł pierwszy marcowy deszcz, a
pani Riley zaskoczyła swoją córkę, podnosząc się z huśtawki i wychylając się
ganku na deszcz/ulewę, tak, że zmoczyła jej twarz, jak morska piana. Było to
zachowanie dość niezwykłe dla kobiety tak szacownej.
Gdy deszcz spryskał jej twarz,
wyobraziła sobie siebie: jako kapitana własnego statku, wokół nich kanonada,
zapach prochu niesiony słoną bryzą. Pokład jej statku byłby szkarłatny, by
zamaskować rozlaną podczas bitew krew. Wiatr wypełniałby wybrzuszone żagle z
hukiem tak głośnym, jak strzał armatni, gdy abordowaliby kupiecki statek,
wzięliby wszystko, czego by zapragnęli, klejnoty, czy też złoto, a potem, gdy minęłoby już
szaleństwo - gorące pocałunki jej pierwszego oficera...
-
Matko - odezwała się Mary. - Zdaje mi się, że rozmyślasz o jakimś wielkim
sekrecie. Uśmiechasz się tak osobliwie.
- Acushla,
mój głuptasku – powiedziała jej matka. Po czym dodała:
- Myślałam
o twoim ojcu. - mówiła prawdę. W marcowym wietrze niosło się szaleństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz