Neil
zapytał:
Które
mityczne stworzenie chcielibyście spotkać w październiku?
(i dlaczego?)
(i dlaczego?)
@elainelowe
odpowiedziała:
Dżina.
Nie po to, by spełnił życzenie. Ale żeby dostać najlepszą radę
jak być szczęśliwym z tym, co się już ma.
Opowieść październikowa
tłumaczyła gościnnie ann
tłumaczyła gościnnie ann
– Jak
dobrze – powiedziałem i wyciągnąłem szyję, żeby pozbyć
się skurczu.
Tak
naprawdę czułem się lepiej niż dobrze, czułem się
wspaniałe. Tak długo siedziałem ściśnięty w tej lampie. Po
jakimś czasie zaczynasz myśleć, że już nigdy nikt jej nie
potrze.
– Jesteś
dżinem –
powiedziała
młoda kobieta ze ściereczką do polerowania w ręku.
– Jestem.
A Ty, złotko, jesteś całkiem bystra. Co mnie wydało?
– Pojawienie
się w obłoczku dymu –
powiedziała
uśmiechając się lekko. –
No
i wyglądasz jak dżin. Masz turban i spiczaste buty.
Skrzyżowałem
ramiona na piersiach i mrugnąłem. Teraz byłem ubrany
w niebieskie jeansy, szare tenisówki i wypłowiały szary
sweter, standardowy męski strój w tym czasie i miejscu.
Uniosłem rękę do czoła i głęboko się skłoniłem.
– Jestem
dżinem z lampy –
powiedziałem
jej. –
Raduj
się, bo oto uśmiechnęło się do ciebie szczęście. Mogę spełnić
trzy twoje życzenia. i nie próbuj numeru z życzeniem
sobie więcej życzeń –
tego nie spełnię i stracisz życzenie. Zaczynaj.
Znów
skrzyżowałem ramiona na piersiach.
– Nie
–
powiedziała.
–
To
znaczy dzięki i w ogóle, ale mam wszystko czego chcę. Nic mi
więcej nie potrzeba.
– Kochanie
–
powiedziałem
–
Złotko.
Słoneczko. Chyba mnie nie zrozumiałaś. Jestem dżinem. No wiesz,
trzy życzenia? Możesz mieć wszystko, czego tylko zapragniesz.
Marzyłaś kiedyś o lataniu? Mogę Ci dać skrzydła. Chcesz
być zamożna, bogatsza niż krezus? Pragniesz potęgi? Wystarczy
powiedzieć. Trzy życzenia. Co tylko chcesz.
– Tak
jak powiedziałam –
odparła –
dzięki,
ale mam wszystko czego potrzebuję. Napijesz się czegoś? Na pewno
jesteś bardzo spragniony po tak długim czasie w lampie. Wina?
Wody? Herbaty?.
– Hmm…
–
w sumie, gdy zapytała, zdałem sobie sprawę, że chciało mi
się pić. –
Masz
może herbatę miętową?
Zrobiła
mi herbatę miętową w dzbanku który wyglądał niemal
identycznie jak lampa w której spędziłem większość
ostatniego tysiąclecia.
– Dzięki
za herbatę.
– Nie
ma za co.
– Ale
ja nie rozumiem. Każdy, kogo spotykam, zawsze zaczyna o coś
prosić. Luksusowy dom. Harem pięknych kobiet –
nie żebyś ty miała go pragnąć, rzecz jasna…
– Czemu
nie? Mogłabym –
powiedziała –
Nie
możesz tak po prostu zakładać, że wiesz, czego ludzie chcą.
i nie nazywaj mnie złotkiem, słoneczkiem ani niczym takim, mam
na imię Hazel.
– Ach!
–
Zrozumiałem. –
Pragniesz
więc pięknej kobiety! Przepraszam w takim razie. Musisz tylko
wypowiedzieć życzenie!.
Skrzyżowałem
ramiona.
– Nie
–
powiedziała. –
Mam
wszystko czego potrzebuję. Nie mam żadnych życzeń. Jak tam
herbata?
Powiedziałem
jej, że to najlepsza herbata jaką kiedykolwiek piłem.
Zapytała,
kiedy zacząłem czuć potrzebę spełniania życzeń i czy
odczuwam desperacką potrzebę zadowalania innych. Zapytała o moją
matkę, a ja powiedziałem jej, że nie może mierzyć mnie tą
samą miarą, co zwykłych śmiertelników, gdyż jestem dżinem,
potężnym i mądrym, magicznym oraz tajemniczym.
Zapytała,
czy lubię humus, a gdy powiedziałem, że tak, podgrzała
i pokroiła mi do niego pitę.
Zanurzałem
kawałki pity w humusie i jadłem je rozkoszując się
smakiem. To podsunęło mi pewną myśl.
– Po
prostu wypowiedz życzenie –
powiedziałem, chcąc pomóc –
a dostarczę
ci posiłek godny sułtana. Każde danie będzie wspanialsze niż
poprzednie, a wszystko to podane na złotych talerzach. No
i będziesz mogła zatrzymać talerze.
– Nie
trzeba –
powiedziała z uśmiechem. –
Chciałbyś
może pójść na spacer?
Przeszliśmy
razem przez miasto. Przyjemnie było rozprostować nogi po tylu
latach spędzonych w lampie. w końcu znaleźliśmy się
w parku, na ławce and jeziorem. Było ciepło, ale wietrznie,
a jesienne liście opadały z drzew za każdym podmuchem
wiatru.
Opowiedziałem
Hazel o mojej młodości dżina, o tym, jak
podsłuchiwaliśmy aniołów i jak oni rzucali w nas
kometami jeśli nas na tym nakryli. Opowiedziałem jej o trudnych
dniach wojen dżinów i o tym jak Król Sulejman uwięził nas
w pustych naczyniach: butelkach, lampach, glinianych dzbankach
i tym podobnych.
Ona
opowiedziała mi o swoich rodzicach, którzy oboje zginęli
w tej samej katastrofie lotniczej i którzy zostawili jej
w spadku dom. Opowiedziała mi o swojej pracy ilustratorki
książek dla dzieci, pracy, do której wróciła przypadkowo,
w momencie gdy zdała sobie sprawę, że nigdy nie będzie
naprawdę dobrym ilustratorem medycznym i o tym jak szczęśliwa
czuła się za każdym razem, gdy dostawała nową książkę do
zilustrowania. Opowiedziała o uczeniu dorosłych rysowania
z modela, raz w tygodniu, wieczorem, w lokalnym
college'u.
Nie
widziałem w jej życiu żadnej wyraźnej rysy, żadnej pustki
którą mogłaby wypełnić życzeniem, prócz jednej.
– Masz
dobre życie –
powiedziałem jej. –
Ale
nie masz nikogo, z kim mogłabyś je dzielić. Wypowiedz
życzenie, a dam ci idealnego mężczyznę. Albo kobietę.
Gwiazdę filmową. Bogatego… bogatą osobę….
– Nie
trzeba. Mam wszystko, czego potrzebuję –
powiedziała.
Wróciliśmy
do jej domu, mijając domy udekorowane na Halloween.
– To
nie jest normalne –
powiedziałem jej. –
Ludzie
zawsze czegoś chcą.
– Nie
ja. Mam wszystko, czego mi potrzeba.
– To
co ja mam robić?
Zastanowiła
się chwilę po czym wskazała swoje podwórko.
– Mógłbyś
zgrabić liście?
– Czy
to jest twoje życzenie?
– Nie.
To po prostu coś co mógłbyś zrobić w czasie gdy ja
przygotuję kolację.
Zgrabiłem
liście na stertę pod żywopłotem, żeby nie rozwiał ich wiatr. Po
kolacji pozmywałem naczynia. Noc spędziłem w pokoju gościnnym
Hazel.
Nie
było tak, że nie chciała pomocy. Pozwoliła mi pomagać.
Załatwiałem dla niej różne sprawy, przywoziłem przybory
plastyczne i zakupy. w dni gdy długo malowała, pozwalała
wymasować sobie szyję i ramiona. Mam dobre, mocne ręce.
Jakiś
czas przed Świętem Dziękczynienia przeniosłem się z pokoju
gościnnego na drugą stronę holu, do głównej sypialni i do
łóżka Hazel. Tego ranka, gdy spała, patrzyłem na jej twarz.
Przyglądałem się kształtowi jej ust zmieniającemu się podczas
snu. Skradające się słońce dotknęło jej twarzy, a wtedy
otworzyła oczy, popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.
– Wiesz,
o co nigdy nie zapytałam? –
powiedziała. –
A Ty?
Czego byś sobie życzył, gdybym zapytała o twoje trzy
życzenia?
Pomyślałem
przez chwilę. Objąłem ją, a ona wtuliła twarz w moje
ramię.
– Jest
w porządku –
powiedziałem.
–
Mam
wszystko, czego potrzebuję.
Autorką powyższej ilustracji jest Maja Lulek, której pracom możecie przyjrzeć się na jej blogu.
(A sam rysunek kliknąć i obejrzeć z bliska!)
(A sam rysunek kliknąć i obejrzeć z bliska!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz