Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cabal i ja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cabal i ja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 lutego 2013

BARDZO spóźniony wpis o próbach tworzenia sztuki wraz z wieloma osobami, w tym Tobą...

Neil napisał w poniedziałek, 4 lutego 2013 r. o 23:16

Miałem napisać na blogu wcześnie rano. Potem miałem napisać w trakcie dnia. A teraz dzień już się prawie kończy, a wpis nawet nie jest rozpoczęty.

A więc...

Najpierw obejrzyjcie to:

 

 ...i to nie tylko z powodu pięknych ujęć z Cabalem.

(Klip został nakręcony w połowie grudnia i kiedy go oglądam, czuję na przemian radość i smutek, widząc mojego starego psa hasającego przy mnie przez śnieg.)

Dzisiaj rozpocząłem przez Twitter dziwny i piękny projekt artystyczny. Jest mniej więcej w połowie pierwszego etapu, który polega na zadawaniu pytań i zbieraniu odpowiedzi.

Pytań takich jak „Dlaczego styczeń jest taki Niebezpieczny?”

lub „Gdzie byście spędzili idealny czerwiec?” z odpowiednim oznaczeniem, w tym przypadku #JunTale.

Odpowiedzi były zadziwiające. Osobiste, szczere, kreatywne, znakomite, zaskakujące, dziwne, niespodziewane, dobrze znane, magiczne, mądre, zabawne... każdego rodzaju. Można je przeczytać w Centrum BlackBerry projektu oraz na Twitterze (wystarczy kliknąć na odpowiedni tag – tutaj jest kwiecień. A tu czerwiec.)

Udostępniałem je dalej jak szalony, ponieważ niesamowicie mi się podobały i chciałem, żeby inni ludzie się o nich dowiedzieli.

Używam też tagu #KeepMoving BlackBerry10, a ponieważ to BlackBerry pomaga mi w całym projekcie, staram się zarówno używać tagu #BlackBerry10 i pisać wielką literę w środku BlackBerry.

Widząc to, pewnie myślicie: widziałem ten telefon, model Z10, po raz pierwszy jesienią w Wielkiej Brytanii, pobawiłem się nim i naprawdę mi się podobał: przesuwanie elementów po dotykowym ekranie było całkiem naturalne, poza tym ma najłatwiejszą w obsłudze klawiaturę ekranową, z jakiej do tej pory korzystałem. (Zwykle nie cierpię klawiatur ekranowych, ale w tym przypadku jest inaczej. Ta jest inteligentna. Skorzystałem już z czterech z pięciu opcji, o których piszą na NBC i jestem z nich zadowolony tak samo jak oni.) (I nie, nikt nie kazał mi napisać tego akapitu. Gdyby telefon mi się nie podobał, odmówiłbym.)

Tak więc oni przystali na mój pomysł wykorzystania internetowych społeczności do zrobienia czegoś fajnego i wyjątkowego, co zbliżyłoby do siebie wielu ludzi, a ja zgodziłem się, żeby pracować pod ich patronatem.

Chodzi o to: zamierzam zrobić Kalendarz Opowieści (tak, nadal mam obsesję na punkcie miesięcy). Będę szukał na Twitterze podpowiedzi do stworzenia historii. Później, w trakcie paru dni napiszę opowiadanie, po jednym na każdy miesiąc. Kiedy już będę miał wszystkie 12 historii, znów zwrócę się do świata, by inne osoby stworzyły sztukę w dowolnej formie na podstawie opowiadań. Aż powstanie jeden wielki artystyczny kram. Albo odbijanie piłeczki. Albo wstawcie tu własną metaforę.

Nie, nie trzeba do tego mieć telefonu BlackBerry, chociaż można zacząć obserwować konto @Blackberry ta Twitterze, ponieważ może się to przydać na przykład wtedy, gdy trzeba napisać bezpośrednio do tych osób, których tweety chciałbym wykorzystać jako podpowiedzi do napisania historii (ale jeśli go nie będziecie obserwować, dam wam znać, żeby wam przypomnieć).

Mamy nadzieję, że ostatecznie powstanie wydrukowany kalendarz, dzięki któremu pomożemy fundacjom charytatywnym, a także niesamowita aplikacja (może nawet strona internetowa) ze wszystkimi historiami i sztuką w każdej formie, dostępna dla każdego.

Bawię się przy tym bezgranicznie: wspaniale jest po prostu rzucać nowe pytania i czuć się naładowany energią i radosny (właściwie grudzień nie sprawił, że byłem radosny. Sprawił, że miałem ochotę wszystkich przytulić i przypomnieć sobie, jak wiele tracimy, gdy odchodzą od nas ludzie, zwierzęta i my z przeszłości, jak to zawsze się dzieje.)

Myślę, że teraz o wiele lepiej rozumiem Amandę, która korzysta z Twittera, podając dalej tweety i wykorzystując to do tworzenia społeczności, zbliżania do siebie ludzi, sprawiania, że czują się mniej samotni.

Nie sądziłem, że przy tej części projektu będę czuł, że powstaje sztuka, ale widząc, jak bardzo zbliżyło to do siebie ludzi, myślę, że mogło tak być. Czułem, jakby ktoś bez przerwy łamał i uzdrawiał moje serce.

(Uprzedzam też, że nie wiem, jak bardzo naładowany energią i szczęśliwy będę się czuł za parę dni, kiedy skończę pisać dwanaście bardzo krótkich opowiadań. Możliwe, że będę zrzędliwy, zły i utyskujący.)


Jeśli wejdziecie na stronę http://keepmoving.blackberry.com/desktop/en/us/ambassador/neil-gaiman.html , znajdziecie wszystkie potrzebne informacje i inne rzeczy (przewińcie do końca strony).

Jak pisałem, nadal można proponować nowe rzeczy: wystarczy użyć tagu z miesiącem i #Keepmoving.

Jutro będę musiał wybrać 12 podpowiedzi, co w tym momencie wydaje mi się praktycznie niemożliwym zadaniem, patrząc na wszystko, co dostałem, ale sam wyznaczyłem zasady i teraz nie mogę marudzić. A w środę zabieram się za pisanie.

Podczas pisania będzie mnie obserwować ekipa filmowa. To będzie BARDZO interesujące i możliwe, że poproszę ich, żeby sobie poszli albo przynajmniej żeby filmowali mnie z dużej odległości.

Zawsze zazdrościłem Harlanowi Ellisonowi, który pisał opowiadania w oknach księgarni. Może to będzie coś w tym stylu.

środa, 5 grudnia 2012

Pisarz spotyka świat

Neil napisał w środę 28 listopada 2012 o 15:26


Witaj, świecie.


Mieszkam obecnie w Cambridge, MA, w domu, który wynajęliśmy z Amandą. Chciała zatrzymać się tutaj, żeby wspierać swojego przyjaciela, Anthony'ego, w czasie wyjątkowo drastycznej terapii antynowotworowej. Dom jest wielki i dziwny, wyłożony drewnem dębowym i znajdują się w nim pokoje o dziwnych kształtach, których z początku nie zauważyliśmy. Jestem zachwycony, pomimo mieszkania na walizkach.

Amanda, całkiem słusznie, uważa, że jest zbyt wielki, ale zgodziła się na to dla mnie. (Sama urządziła kwaterę główną w Cloud Clubie.)

Najbardziej brakuje mi tu psów – Cabal nie czuje się chwilowo najlepiej. Cierpi na zwyrodnienie rdzenia kręgowego, tylne łapy w każdej chwili mogą odmówić mu posłuszeństwa i nie może już chodzić po schodach. Po przyjeździe zdałem sobie sprawę, że nie dałby sobie w tym domu rady i z żalem porzuciłem plan zabrania psów ze sobą. Cabal ma swój świat, który kocha, więc to ja będę wracał na środkowy zachód i odwiedzał go tak często będę mógł.
(Natomiast Lola, bez problemu by się tutaj odnalazła, ale dotrzymuje Cabalowi towarzystwa.)

Dzień Dziękczynienia spędziliśmy z Mamą i ojczymem Amandy, ale w trakcie świątecznego weekendu z całego kraju zjechał się wszystkie moje dzieci.

Zaczynam się znów wdrażać w rytm pisania, co mnie cieszy.

Nie byłem przy kręceniu kolejnego mojego odcinka Doctora Who, ale widziałem wstępny montaż. Warwick Davies jest w nim naprawdę świetny, a od Matta Smitha zażądałem niemożliwego i wykonał zadanie ze swadą. (Oglądanie pierwszych nagrań, na których Matt wspaniale i przepraszająco przeklina ujęcia nieudane z powodu napisanych przeze mnie dialogów sprawiło, że śmiałem się jak szaleniec.)

Właśnie w tej chwili – ponieważ jestem nie w tym kraju, co trzeba – omija mnie to, co podesłano mi parę godzin temu:




Są to, od lewej: Benedict Cumberbatch, David Harewood, Natalie Dormer, Dirk Maggs, James McAvoy, David Schofield i Anthony Head, zebrani dziś na nagranie Nigdziebądź produkowanego przez BBC Radio 4/Radio 4 Extra.

(Emisja rozpocznie się w Radio 4, a potem przejdzie do Radio 4 Extra.) Adaptacją zajął się Dirk Maggs, który był odpowiedzialny za trzy ostatnie radiowe adaptacje Autostopem przez galaktykę. Współreżyserować będzie producentka Heather Lamour, która zajęła się realizacją całego przedsięwzięcia po króciutkiej entuzjastycznej pogawędce w londyńskiej kawiarni, która odbyliśmy na początku roku. Była to jedna z rozmów, które poprawiają nastrój, ale tak naprawdę do niczego nie prowadzą. Tym razem – do czegoś doprowadziła.

W obsadzie znaleźli się...

 James McAvoy      Richard
Natalie Dormer       Drzwi
David Harewood       Markiz
Sophie Okonedo       Łowczyni      
Benedict Cumberbatch       Islington
Anthony Head       Croup
David Schofield       Vandemar
Bernard Cribbins       Stary Bailey
Romola Garai       Jessica
Christopher Lee       Hrabia z Earl's Court
Andrew Sachs       Tooley
George Harris       Abbot
Don Gilet       Fulingous, Ruislip, Czarny Mnich
Abdul Salis       Sable, Sump, Clarence, Bezdomny
Paul Chequer       Gary, Strażnik 2
Lucy Cohu       Lamia
Yasmin Paige       Anestezja, Lokatorka, Dziewczyna z zapałkami
Johnny Vegas       Szczuromówca
Stephen Marcus       Varney, bezdomny, agent nieruchomości, Strażnik 1
Karen Archer       Sylvia, Stara Kobieta, Dream Hawker, Matka...


...i wielu innych (w tym sam autor, który swoją partię nagrał w ubiegłym miesiącu).
Słuchowisko będzie miało sześć odcinków.

Czy jestem podekscytowany? Jestem. Nawet bardzo.

(Co więcej, CHRISTOPHEN LEE BĘDZIE WYPOWIADAŁ NAPISANE PRZEZE MNIE SŁOWA. To czyni mnie o wiele szczęśliwszym, niż na to zasługuję.)

Słuchowisko zostanie wyemitowane w pierwszej połowie 2013 roku. A za pomocą BBC iPlayera będzie można wysłuchać go na całym świecie.

Teraz słucham skompilowanej przez Tor.com SKŁADANKI AMERYKAŃSKICH BOGÓW podczas gdy pracuję nad pilotem serialu HBO na podstawie tej powieści.
http://www.tor.com/blogs/2012/11/the-complete-american-gods-mix-tape

Dobra. Czas wrócić do pracy...

sobota, 12 lutego 2011

Już prawie dziesięć

Neil napisał w poniedziałek 7 lutego 2011 o 20:25

Od kiedy wróciełem z Australii, dość dużo czasu poświęciłem na poprawę swojego zdrowia.

Jadałem bardzo rozsądnie, dużo ćwiczyłem, zbijałem wagę (to przez zdjęcia z Opery w Sydney, na których widać jak brzuch mi wystaje z kamizelki Kambriel. Dotarło do mnie, że jeśli jesteś w średnim wieku to trzeba się naprawdę pilnować). Zamiast półki ze spodniami w rozmiarze 33, zacząłem sięgać na półkę z rozmiarem 32 (to oznacza, że moje BMI wynosi tyle, ile powinno). Dziś zauważyłem, że na półce z 31 jest mnóstwo dobrych, mało noszonych jeansów i postanowiłem dociągnąć do tego rozmiaru, czyli do wagi, która zadowoli mojego lekarza. I zrobię, co w mojej mocy, żeby przy tym rozmiarze pozostać.

Nie jest to trudne, kiedy sam przygotowuję jedzenie, gorzej w trasie.

(Proszę nie spodziewać się częstych wieści na temat diety/wagi, choć dam znać, kiedy jeansy 31 będą na mnie dobre. Proszę również nie pisać do FAQ aby tłumaczyć, że to, co robię jest złe z przyczyn zdrowotnych lub ideologicznych, nie polecać diet i programów ćwiczeń. Zawsze jestem wdzięczny za rady, po przeczytaniu których jedynie wzruszam ramionami i dalej robię swoje. Teraz jem dużo warzyw i biegam w śniegu z psami.)

...

Ponieważ jest luty (a w lutym powstał ten blog), przez następne 21 dni Kryształowa Kula będzie wyglądała jakbym został Swami.

A jeśli ktoś zastanawia się czym jest Kula i jak powstała, wszystko zaczęło się tutaj: http://journal.neilgaiman.com/2007/02/now-we-are-six.html i był to prezent na szóste urodziny bloga.

To było cztery lata temu. W środę blog skończy dziesięć lat. Gorączkowo staramy się wymyślić w jaki sposób można to uczcić. Pomysły z Twittera to m. in. sprzedać firmie AOL za 315 milionów dolarów oraz pisanie bloga nago. (Niestety jestem prawie pewny, że akurat to już robiłem.)

Ech.

Poniższe zdjęcie zrobiłem dla Cat Mihos, która przysłała mi naklejkę "To tylko limonka", którą wziąłem za zakładkę i drugą, z Potężnym Cabalem (która powstała, aby wspierać schronisko dla zwierząt Valley of the Kings.)




Cabal ma się lepiej.

Weterynarze z kliniki nie wiedzieli co mu jest: często się przewracał, zdawało się, że nie panuje nad tylnymi łapami i miał trudności z bieganiem, chodzeniem po schodach i śliskich podłogach. Bywały takie dni, kiedy nie mógł wstać i piszczał z bólu. Stwierdzili, że może to być zwyrodnienie rdzenia kręgowego (DM - mielopatia zwyrodnieniowa), coś w rodzaju stwardnienia rozsianego u owczarków niemieckich. Sprawdziłem w Internecie i znalazłem tę stronę... Najpierw poczytałem czym jest DM... potem dowiedziałem się jaka dieta pozwala ograniczyć objawy. Stronę firmuje University of Florida. Wydaje się, że to wiarygodne źródło...

Weterynarz przestał podawać mu dotychczasowe leki. Cabal przeszedł na dietę.

I ma się lepiej. Zupełnie poprawiły się rzeczy, które najbardziej nas przerażały (to, że nie mógł wstać, jęki bólu, przewracanie się), a o 75% lepiej jest ze wszystkim innym. I poprawia się z każdym dniem.

Piszę to, aby rozpowszechnić link i informacje pod nim zawarte. I żeby powiedzieć, że w naszym przypadku metoda się sprawdziła.


...

Sxip Shirey napisał muzykę do Statuesque, krótkometrażowego niemego filmu, który nakręciłem, z Billem Nighy w roli głównej (w Wielkiej Brytanii jest już dostępny na DVD. Wspomniałbym o tym wcześniej, ale dopiero co zauważyłem.) Sxip jest genialny. Jego zespół, The Luminescent Orchestrii, połączył niedawno siły z grupą Carolina Chocolate Drops, i z połączenia dwóch bardzo odmiennych typów muzyki wyszło EP.

Obejrzałem film dokumentujący tworzenie sztuki: cztery minuty podczas których dwa zespoły dyskutują i omawiają w jaki sposób tego dokonać, potem cztery minuty wspaniałej muzyki - i uznałem, że to radość w czystej postaci. Uwielbiam to oglądać i patrzeć, jak grają. To jakaś magia, coś, co mogło zdarzyć się tylko raz, a my mieliśmy niezwykle dużo szczęścia, że dane nam było to zobaczyć.

Obejrzyjcie. Nie obiecuję, że się wam na pewno spodoba (piosenka zaczyna się os 4:00) ale obstawiam, że sprawi wam równie dużo radości, co mnie.



...

PS: Właśnie dodaliśmy do www.neilgaiman.com nową podstronę: http://www.neilgaiman.com/p/About_Neil/Patronage Jestem Patronem Open Rights Group i obok Ursuli LeGuin i badacza kosmosu Davida Southwooda - jednym z patronów Science Fiction Foundation.

Tutaj opowiadam o Open Rights Group. Ale nie jest to tak radosne i wspaniałe jak poprzedni klip:




tagi:
Cabal i ja, jedzenie zdrowo, żadna etykieta nie odda sprawiedliwości temu postowi więc przestudiujcie go dokładnie i czerpcie wiedzę z jego nauki albowiem rozrywka oferuje jedynie pustkę tam gdzie zakazane to przez prawo, sxip, jeansy

środa, 27 października 2010

Dziewięć zdjęć z życia (i jeden rysunek)

Neil napisał we wtorek 19 października 2010 o 22:03

Nie napiszę dużo o Campfire - ani o tym, co się działo, ani o tym, kto się tam pojawił, bo to było bardzo tajemnicze spotkanie.


Na początku byłem podejrzliwy. Na przełomie lat 60. i 70. naoglądałem się fantastyczno-naukowych programów telewizyjnych, gdzie zabierano grupę kreatywnych ludzi prywatnym samolotem w bliżej nieokreślone miejsce zazwyczaj po to, by poddać ich praniu mózgu albo zastąpić replikantami o złowieszczych i tragicznych w skutkach zamiarach.

Prywatny samolot. Jest. Tajemnicze miejsce. Jest.

Niedobrze.

Znaczną część podróży i pierwszy dzień na Campfire spędziłem w przekonaniu, że wszystko jest za dobre, żeby mogło być prawdziwe i że kiedy wrócę do swojego pokoju, w garderobie będzie na mnie czekał sobowtór ze srebrzystym pistoletem w dłoni...

Wszystko na to wskazywało. 'Aha!', pomyślałem, kiedy podjechały autobusy oznaczone tabliczkami THE COMPOUND ("teren zamknięty"). Spodziewałem się drutu kolczastego, ogromnych psów obronnych i że nie będzie nam dane skontaktować się z rodziną, powiadomić ich o naszym losie i przestrzec przed robotami-sobowtórami, które wrócą zamiast nas.

"Teren zamknięty" okazał się być bardzo przyjemną okoliczną restauracją.

Pozwolili nam zabrać osobę towarzyszącą i (ponieważ Amanda nadal gra w "Kabarecie", a Maddy wyjechała na wycieczkę szkolną) zabrałem swoją agentkę - Merrilee Haifetz. Nie jako agentkę, ale jako przyjaciółkę od (już) 23 lat. Bawiła się równie dobrze, co ja.


Zdjęcie: Seth Godin

Wyjechałem z Campfire z nowymi zapasami energii, podekscytowany obcowaniem ze sztuką, niecierpliwie oczekujący powrotu do pracy i szczęśliwy, że znów zabiorę się za pisanie. Spotkałem kilku starych znajomych, nawiązałem kilka nowych znajomości, dowiedziałem się wielu rzeczy o bardzo wielu rzeczach i byłem szczęśliwy.


To właśnie dwójka moich nowych znajomych: Aubrey de Grey (po lewej) i dr Sarah Marr (która prowadzi blog na http://scidoll.com). Aubrey, którego broda może spokojnie rywalizować z zarostem młodego Alana Moore'a, jest niezwykłym mówcą. Głosi on, że starzenie się powinno być traktowane jak uleczalna choroba i większość godzinnego lotu z Nowego Jorku spędziłem na zadawaniu mu trudnych pytań i słuchaniu z radością odpowiedzi. Ich strona to http://sens.org/ i mam nadzieję, że uda mi się już wkrótce napisać o Aubreyu i Sens.org nieco więcej. (A Sarah obiecała, że kiedy to zrobię, dostanę na tej stronie swój własny, specjalny link.)

A potem wróciłem do domu. (Wróciłem z podpisanym przez autora egzemplarzem Mary Ann in the Autumn Armisteada Maupina i powiedziałem mu jak wiele, moim zdaniem, Sandman zawdzięcza Tales of the City. [Opowieściom o mieście]. Teraz czytam "Mary Ann..." i strasznie mi się podoba.)

Podczas mojej nieobecności Maddy urosła jeszcze bardziej, zmieniła fryzurę i przeistoczyła się w pewną siebie młodą kobietę...


Tutaj Maddy z prawdziwym i oryginalnym tatą, który nie przeszedł prania mózgu i z pewnością nie jest sobowtórem-androidem przysłanym, aby siać zniszczenie:


Rekonwalescencja Cabala po operacjach wciąż trwa: nic już nie uciska mu kręgosłupa i znów może chodzić. Jeszcze nie może biegać, więc cały czas jest na smyczy, żeby przypadkiem nie popędził za jakimś interesującym zającem.

Wczoraj nad ranem nie mógł wstać i zaczął wyć z bólu. Nie słyszałem dotąd, żeby robił coś takiego. Wiem, że owczarki niemieckie mają niewiarygodnie wysoki próg bólu, więc musiało boleć go bardziej, niż wszystko inne do tej pory. Było bardzo źle. Przytulałem go dopóki nie udało mu się wstać o własnych siłach, potem podałem mu lekarstwo, a potem się o niego martwiłem. Wciąż się martwię i będę martwił się nadal, dopóki nie zacznie chodzić i biegać bez kłopotów.

Tymczasem Lola urosła kilka centymetrów, sporo przybrała na wadze (jestem pewien, że to z powodu zjadania obu psich porcji), jest piękna, szybka i niewiarygodnie mądra.

Ale Cabal to nadal Mój Pies, a ona, cóż, nie jest moim psem w takim samym sensie. Ona jest dobrą przyjaciółką, on - członkiem rodziny.


...

Kilka rzeczy do przypomnienia na szybko: Jeśli wiecie, czym jest W00tstock, nie musicie zaglądać na stronę http://w00tstock.net/ w poszukiwaniu wyjaśnienia. Jeśli nie wiecie, powinniście zajrzeć na http://w00tstock.net/ i przeczytać, co jest tam napisane.

2 listopada będę zastępował Willa Wheatona na Austin Texas W00tstock. Na http://www.austintheatre.org/site/Calendar/250633393?view=Detail&id=24581 jest sporo informacji na temat imprezy i zamawiania biletów. O ile wiem, rozchodzą się one niezwykle szybko. Jeśli nie chcecie oglądać mnie, będą tam też inni ludzie - utalentowani i z poczuciem humoru. A jakby tego było mało, obawiam się, że Paul and Storm prawie na pewno zaśpiewają Captain's Wife's Lament [Lament żony kapitana].

Austin. Miasto w Teksasie. Trzy dni przed Dniem Guy'a Fawkesa. Którego pewnie wcale się w Teksasie nie obchodzi.
...


W którymś momencie opowiadam o naturze prywatności oraz prowadzeniu bloga i wspominam o Amandzie, która zastanawia się nad tym samym (i chyba ostatecznie nie zgadza ze mną) na http://blog.amandapalmer.net/post/1344925312/the-mutation-of-embarrassment-art-random-thoughts-of, w notce z gatunku tych, pod którymi znajdzie się mnóstwo interesujących komentarzy.

...

I zobaczyłem wreszcie "Falafelozofię", czyli odcinek Arthura z moim udziałem. Jestem tam chodzącym, mówiącym, pisarskim czarnym kotem, który nazywa się Neil Gaiman. W USA odcinek będzie emitowany 25 października, choć pokazano go już w Australii i (chyba) Kanadzie.

Jest zabawny i uroczy i mówi rzeczy, w które wierzę. Mam nadzieję, że każde dziecko, które go obejrzy postanowi napisać własną powieść graficzną.

niedziela, 15 lutego 2009

zoom. zzzzoom.


Na lotnisku w Minneapolis. W drodze do Atlanty, gdzie przesiadam się w samolot do Dublina.

Mój pies nauczył się dostrzegać znaki, że wyjeżdżam z domu - zniesiona na dół torba, przybory podróżne (płaszcz, pióra, atrament, paszport) piętrzące się na kuchennym stole - i wcale one mu sie nie podobają. Kręci się w pobliżu starając się zapobiec temu, co nieuniknione, zmartwiony, z uszami po sobie...
Ale jest też dobra strona: jeszcze tydzień i zostanie spuszczony ze smyczy, wolno mu też wchodzić i schodzić po schodach, biegać i robić te wszystkie rzeczy, które jego zdaniem i tak powinno mu być wolno robić. Czyli kiedy wrócę do domu będzie o wiele szczęśliwszym psem.
...

Jeszcze a propos poprzedniej notki - musicie wiedzieć, że mam wspaniałą agentkę, która dba o moje interesy i jej zadaniem jest upewnić się, że a) pisząc zarabiam i b) że w jakiś sposób nie sprzedam tych samych praw dwóm różnym grupom ludzi. A zatem jej troska o to, czy syntezator mowy nie łamie praw do książki audio jest naturalna i rozsądna.

A kiedy dostałem to:

Miło mi słyszeć, że popierasz syntezator mowy Kindle.
Jestem osobą dotkniętą od kilku lat porażeniem czterokończynowym z powodu uszkodzenia rdzenia kręgowego. Ostatnie osiągnięcia technologiczne pozwalają mi na samodzielne napisanie tego maila za pomocą jedynie mojego komputera, oprogramowania i mikrofonu. Niemniej jednak technologia ta jest wciąż bardzo nowa, niezdarna i nie bez wad. ("Napisanie" tego krótkie maila zajmie prawdopodobnie więcej czasu, niż wysłuchanie pierwszego rozdziału "Koraliny" w wykonaniu mojego przyjaciela!) (Nawet nie pytaj ile czasu zajęło mi napisanie słowa "Koralina" - teraz dwukrotnie!) Nikt nie łoży specjalnie na reklamowanie produktów przeznaczonych dla ludzi sparaliżowanych, czy z porażeniem, więc jesteśmy zmuszeni polegać na tym, że technologia idzie na przód dla samego postępu. Wydaje mi się, że spowalnianie takich ulepszeń z powodu kwestii finansowych byłoby niemądre i smutne. Dzięki za poparcie dla technologii i do zobaczenia, mam nadzieję, na comic-conie.
-Brook McCall


jej odpowiedź brzmiała

Cóż. No dobrze. Racja. (odgłos agentki, której brakuje argumentów)

Ponieważ jest mądrą kobietą.

ups. czas wchodzić na pokład. Szczęśliwego piątku trzynastego. Uważajcie na lovecraftowskie potwory czające się w argh...