Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zoom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zoom. Pokaż wszystkie posty

środa, 17 listopada 2010

Blog przejazdem

Neil napisał we wtorek 16 października 2010 o 16:15

W tej chwili trochę się miotam. Próbuję poradzić sobie z ogromem e-maili, które przyszły pod moją nieobecność, otwieram wspaniałe prezenty urodzinowe i piszę podziękowania wszystkim, którzy je przysłali. Próbuję odgadnąć od kogo dostałem Domowy Zestaw Do Robienia Sushi.

Mam w połowie napisaną notkę, której na pewno dziś nie skończę, więc postanowiłem napisać szybko tych parę słów i uciekam.

Jeśli zastanawialiście się, jak wyglądał moment mojego ukończenia 50 lat, o północy 9 listopada - dokładnie tak. W Allways Lounge w Nowym Orleanie. Zdjęcie zrobił przyczajony gdzieś Kyle Cassidy i dowiedziałem się o tym dopiero, kiedy mi je wysłał...


Wkrótce - więcej. Dużo więcej.

I link to czegoś, co uwielbiam i może wy też to pokochacie: http://nonadventures.com/2010/10/16/quote-of-arms/

Oraz zobaczcie, nowe wydanie Something Beginning With (AKA ABCs of Love)! Wszystkiego na ten temat można się dowiedzieć z http://www.sarahsalway.net/2010/11/14/2359/

sobota, 27 lutego 2010

Grając małego, wymyślonego siebie samego

Neil napisał we wtorek 2 lutego 2010 o 15:02 Ale mam zaległości.

Jestem w L.A., ciężko pracuję, chodzę na spotkania, prowadzę ustalenia, jak zwykle. Dziś rano obudził mnie telefon od agenta z informacją, że "Koralina" jest nominowana do Oscara. Byłoby miło, gdyby "Odlot" wygrał w kategorii najlepszy film, a "Koralina" zdobyła statuetkę za najlepszy film animowany, ale prawdę mówiąc, nie wierzę, żeby miało się tak stać.

Potem nagrywałem swoją część do programu PBS "Arthur". Gram samego siebie. A także miniaturową, wymyśloną wersję samego siebie. (Na zdjęciu powyżej widać, jak nagrywam swoją partię. Mam na sobie po prostu czarny podkoszulek, a wygląda, jakbym założył coś o wiele bardziej interesującego.)

Dziś czeka mnie jeszcze więcej spotkań, potem wywiad do filmu dokumentalnego o historii DC Comics.

Coś specjalnego: pracownicy Fantagraphics stworzyli sekretną stronę, żeby czytelnicy tego bloga mogli otrzymać zniżkę (i zapłacić 100$ zamiast 125$) na Wielki, Wspaniały, Trzytomowy, Kompletny Zbiór Rysunków z Playboya Gahana Wilsona, który właśnie wydają. Ponadto pierwsze 100 osób, które powołają się na tę stronę dostanie dodatkowo za darmo trójkolorową reprodukcję rysunku Gahana Wilsona, z autografem. Do jednej z książek napisałem wstęp i nic z tej promocji nie mam (w razie, gdybyście się zastanawiali), poza miłym uczuciem, że pomagam dostarczyć 50 lat znakomitych, przerażających, niepokojących i doskonałych dzieł Gahana Wilsona do serc i umysłów odbiorców na całym świecie.

wtorek, 8 grudnia 2009

Czy ktoś ma coś jeszcze do dodania?

Neil napisał w niedzielę 22 listopada 2009 o 11:45


Dzień dobry. Nie mogę zostać długo, bo terminy gonią.

Cat Mihos, z pomocą CBLDF, przygotowała najpiękniejszą reprodukcję znakomitego rysunku Jima Lee, który ma towarzyszyć mojemu wierszowi "100 słów". Będzie tylko 750 numerowanych egzemplarzy, a za liternictwo odpowiada Todd Klein. (Trzeba kliknąć na obrazek, żeby dało się cokolwiek przeczytać.) Cat uznała, że przez pierwszą dobę rysunek będzie do kupienia na jej stronie neverwear.net, będzie kosztował $35, następnego dnia już $45. Umieściłem link na Twitterze i... zawiesiłem stronę. (Albo koszyk zakupów. Nie jestem pewien. Różne wieści od różnych osób, które nie mogły się tam dostać.)

Więc Cat postanowiła przedłużyć wyprzedaż (http://www.neverwear.net/store/) do poniedziałku, kiedy wróci z wycieczki do mnie, żeby przeprosić osoby, które miały kłopoty i żeby wszyscy mieli szansę. Możecie przeczytać o tym tutaj http://kittysneverwear.blogspot.com oraz zobaczyć mnóstwo zdjęć Cat, na których jestem również ja w sześciometrowym szaliku w stylu Doctora Who Toma Bakera, który został mi przysłany przez czytelniczkę, która robi na drutach, lubi "Doctora Who" i stwierdziła, że potrzebuję takiego szalika.)

A w kwestii zdjęć, Kimberly Butler jest teraz w domu i ma mi robić zdjęcia, w czym jako asystentka pomaga jej córka Caitlin. Kimberly jest znakomitym fotografem (jej strona to http://www.kimberlybutler.com). Przyjechała tu, bo w przyszłym roku będę honorowym przewodniczącym Krajowego Tygodnia Bibliotek (szczegóły na stronie ALA).

Robi mi zdjęcia poszukując takiego, które nada się na plakat reklamujący Krajowy Tydzień Bibliotek i do materiałów prasowych. Tu jest kilka zdjęć z wczoraj, surowych, prosto z aparatu. Kilka zamieściłem na http://twitpic.com/photos/neilhimself. To moje cztery ulubione. Jedno z nich nie przedstawia mnie.

(Najdziwniejszy komentarz na twitterze przyszedł dziś rano od osoby, która skrytykowała mnie za przycięcie uszu mojemu psu. Była to osoba, która jak sądzę, nie widziała nigdy owczarka niemieckiego i nie ma pojęcia jak wyglądają ich uszy. Z uszami jest wszystko w porządku - nastawia je, kiedy coś go zainteresuje, albo kiedy nasłuchuje.)



Podczas sesji Lorraine przyniosła mi herbatę. Bardzo się ucieszyłem. Kimberly wciąż pstrykała zdjęcia.



Kocica Księżniczka i zdeformowane króliczki (i dwugłowy miś). Pewnie nie znajdzie się na plakacie Krajowego Tygodnia Bibliotek. (Trzeba kliknąć, żeby zobaczyć duży rozmiar.)



Czy ktoś ma coś jeszcze do dodania?

Idę. Recital skrzypcowy w wykonaniu Maddy, opowiadanie i wstęp do napisania czekają. Lecę.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Na szybko

Neil napisał w poniedziałek 17 sierpnia 2009 o 8:33

Szybki post, żeby napisać, że jestem w Londynie, w siedzibie wytwórni filmowej i od dwóch dni przepytuję redaktorów, projektantów, scenografów, kostiumografów i różnych takich, na okoliczność krótkiego (dziesięciominutowego) niemego filmu, który napisałem i który będę reżyserował za dwa tygodnie.

Nie mogę jeszcze powiedzieć o nim nic więcej. Wystąpi w nim gwiazda i jeszcze inna gwiazda. Pomysł na film przyszedł mi do głowy w połowie występu charytatywnego dla HousingWorks, w którym brałem udział z Amandą w kwietniu (poprawka: w czerwcu. W kwietniu był PEN.), wyciągnąłem wtedy notatnik i go zapisałem.

W piątek usłyszałem, że mam zielone światło, film dołączy do serii Niemych Filmów, które zostaną wyemitowane na Wyspach w grudniu i już chyba i tak za dużo powiedziałem.

W środę i czwartek będę występował w Edynburgu (wyprzedane wystąpienia, ale sesje z podpisywaniem po nich są otwarte).

Żeby zamknąć kilka kwestii: „The Guardian” po raz kolejny ogłasza zwycięzców Nagród Hugo i jest zarazem jedynym większym dziennikiem na świecie, który o nich wspomina. Damien Walter napisał na blogu Guardiana uroczy artykuł o mnie, i o nagrodach. (Napisał o tym także Wired.)

niedziela, 15 lutego 2009

zoom. zzzzoom.


Na lotnisku w Minneapolis. W drodze do Atlanty, gdzie przesiadam się w samolot do Dublina.

Mój pies nauczył się dostrzegać znaki, że wyjeżdżam z domu - zniesiona na dół torba, przybory podróżne (płaszcz, pióra, atrament, paszport) piętrzące się na kuchennym stole - i wcale one mu sie nie podobają. Kręci się w pobliżu starając się zapobiec temu, co nieuniknione, zmartwiony, z uszami po sobie...
Ale jest też dobra strona: jeszcze tydzień i zostanie spuszczony ze smyczy, wolno mu też wchodzić i schodzić po schodach, biegać i robić te wszystkie rzeczy, które jego zdaniem i tak powinno mu być wolno robić. Czyli kiedy wrócę do domu będzie o wiele szczęśliwszym psem.
...

Jeszcze a propos poprzedniej notki - musicie wiedzieć, że mam wspaniałą agentkę, która dba o moje interesy i jej zadaniem jest upewnić się, że a) pisząc zarabiam i b) że w jakiś sposób nie sprzedam tych samych praw dwóm różnym grupom ludzi. A zatem jej troska o to, czy syntezator mowy nie łamie praw do książki audio jest naturalna i rozsądna.

A kiedy dostałem to:

Miło mi słyszeć, że popierasz syntezator mowy Kindle.
Jestem osobą dotkniętą od kilku lat porażeniem czterokończynowym z powodu uszkodzenia rdzenia kręgowego. Ostatnie osiągnięcia technologiczne pozwalają mi na samodzielne napisanie tego maila za pomocą jedynie mojego komputera, oprogramowania i mikrofonu. Niemniej jednak technologia ta jest wciąż bardzo nowa, niezdarna i nie bez wad. ("Napisanie" tego krótkie maila zajmie prawdopodobnie więcej czasu, niż wysłuchanie pierwszego rozdziału "Koraliny" w wykonaniu mojego przyjaciela!) (Nawet nie pytaj ile czasu zajęło mi napisanie słowa "Koralina" - teraz dwukrotnie!) Nikt nie łoży specjalnie na reklamowanie produktów przeznaczonych dla ludzi sparaliżowanych, czy z porażeniem, więc jesteśmy zmuszeni polegać na tym, że technologia idzie na przód dla samego postępu. Wydaje mi się, że spowalnianie takich ulepszeń z powodu kwestii finansowych byłoby niemądre i smutne. Dzięki za poparcie dla technologii i do zobaczenia, mam nadzieję, na comic-conie.
-Brook McCall


jej odpowiedź brzmiała

Cóż. No dobrze. Racja. (odgłos agentki, której brakuje argumentów)

Ponieważ jest mądrą kobietą.

ups. czas wchodzić na pokład. Szczęśliwego piątku trzynastego. Uważajcie na lovecraftowskie potwory czające się w argh...

wtorek, 7 października 2008

W Boulder, w Colorado

Rzeczywiście spałem w samolocie...

Pomyślmy...

Słyszałem o liczbach związanych ze sprzedażą „Księgi Cmentarnej” w pierwszym tygodniu, a są one zawrotne i cudowne. To dobrze. Poza tym dostaję mnóstwo maili od ludzi, którzy po prostu nie mogą jej znaleźć – księgarnie jej nie mają, dopiero zamawiają albo okazuje się, że jakiś jeden egzemplarz tajemniczo został wrzucony pod hasłem ‘wędkarstwo muchowe’. To nie jest dobre.

Niektóre księgarnie Barnes and Nobles prawidłowo ją wystawiły, umieściły w 'Nowościach' itd. Wiele niestety nie. Borders ma natomiast problemy – słyszałem od managerów Borders, że otrzymali tylko niewielką część swojego zamówienia i ciężko im zamówić więcej.

(Słyszałem także o wersjach źle złożonych, z zagubionymi stronami lub z powtarzającymi się sygnaturami: była źle wydrukowana, strony 248-217 są w odwrotnej kolejności (to jest powodem, dla którego tak to napisałem), do góry nogami i obcięte, jednym słowem wszystko najgorsze, co mogło się zdarzyć podczas drukowania książki, właśnie się wydarzyło - westchnieniem skwitował jeden z korespondentów, strony 217-248 nie wydrukowały się, a w ich miejsce są zdublowane strony 249-280. Mam nadzieję, ze to wyrwa w czasoprzestrzennym kontinuum, jednakże czytelnicy powinny dwa razy sprawdzić, czy u nich te strony są, a także inne rzeczy. Dlatego weź swoją książkę i jeśli jest źle wydrukowana, wymień ją w księgarni na prawidłowy egzemplarz. (Jeśli posiadasz podpisaną książkę, która jest źle wydrukowana, zrobię wszystko, co w mojej mocy żebyś otrzymał dobry, podpisany egzemplarz.)

Recenzja z Tor.com „Księgi Cmentarnej”, którą przeczytałem i do której chciałem zalinkować (jako pierwszy krytyczny artykuł online, który nie jest tylko zbiorem luźnych spostrzeżeń i pochlebnych opinii) oraz kilka słów na bookslut.


Artykuł Terry’ego Pratchett’a w Daily Mail. Ciężki, ale warty uwagi.

To, co jest potrzebne to wola i determinacja. Pierwszym krokiem jest otwarcie mówić o demencji, ponieważ zakorzenionym w tradycji faktem jest, że jeśli chcemy zabić demona, to przede wszystkim musimy go nazwać.

W momencie, w którym rozpoznaliśmy już demona, bez ukrywania niczego i żalu, możemy odnaleźć jego słabe strony.

Niestety jeden z najlepszych mieczy do zabijania takich potworów jak ten jest zrobiony ze złota – z dużej ilości złota.

Te dni nazywamy tworzeniem. Wierzę, że dzień inicjujący bitwę z Alzheimerem nastąpi w krótkim czasie i wszystkie te rzeczy, które usłyszałem od ekspertów, nie zawsze oficjalnie, wzmacniają to przeświadczenie.

To choroba o podłożu fizycznym, nie jakaś mistyczna klątwa; zatem upadnie pod naporem kuracji medycznej. Jest czas aby zabić demona nim dorośnie.

Recenzja „Księgi Cmentarnej” w wersji audio na Audiofile: http://www.audiofilemagazine.com/reviews/showreview_pub.cfm?Num=39534

Ups. Jestem spóźniony. Czas podpisać książki dla Boulder.

środa, 2 kwietnia 2008

Szybka notka

Neil napisał w poniedziałek, 31 marca 2008r.

Mnóstwo pytań na temat decyzji Siegela w sprawie praw autorskich, włączając "czy nie trzeba być martwym, żeby z tego korzystać?" (nie) oraz "Czy to odnosi się też do Ciebie i czy możesz teraz zdobyć prawa autorskie do Sandmana?" (nie i nie)-- tutaj znajduje się FAQ co do decyzji Siegela: http://uncivilsociety.org/2008/03/a-siegel-superman-copyright-de.html

...

A oto plan mojego wyjazdu do Australii pod koniec kwietnia i na początku maja:

Środa, 30 kwietnia HOBART

19:00 WYSTĄPIENIE PUBLICZNE: wystąpienie autora & rozdawanie autografów

Adres: Hadley s Hotel

34 Murray St, Hobart TAS

Czas trwania: 20 min dla pisarza & 40 min pytań i odpowiedzi, następnie rozdawanie autografów

Sprzedawca książek: Ellison Hawker Bookshop


Niedziela, 4 maja MELBOURNE
9.15 WYSTĄPIENIE PUBLICZNE: CBCA Keynote Session
Adres: Melbourne Convention Centre
Róg ulic Spencer & Flinders,
Melbourne VIC


PON 5 maja MELBOURNE


13:00 WYSTĄPIENIE PUBLICZNE Author Talk & Signing

Adres: Biblioteka publiczna Victorii

Centrum Literatury Młodzieżowej

(Village Roadshow Theatrette)

325 Swanston St, Melbourne VIC

Czas trwania: 20 min dla autora & 40 min P&O/ autografy

Sprzedawca książek: The Little Bookroom


PON 5 maja MELBOURNE

19:00 WYSTĄPIENIE PUBLICZNE kolacja literacka

Adres: Georges Restaurant

819 Burke Road, Camberwell VIC

Czas trwania: 20 dla autora & 40 min P&O, rozdawanie autografów po kolacji

Sprzedawca książek: Dymocks Camberwell

WT 6 maja SYDNEY

18:00 PUBLIC EVENT wystąpienie autora & rozdawanie autografów

Adres: Books Kinokuniya

Poziom 2 The Galeries Victoria

500 George St, Sydney NSW

Czas trwania: 20 dla utora & 40 min P&O
Następnie rozdawanie autografów.

Sprzedawca książek: Kinokuniya


ŚR 7 maja SYDNEY


12.00 WYDARZENIE PUBLICZNE: Rozdawanie autografów

Adres: Dymocks George St

424 George St, Sydney NSW

Czas trwania: ok. 1 godz.

Sprzedawca książek: Dymocks George St

piątek, 16 listopada 2007

Zoom


Wciąż żyję. Dużo zaległości do nadrobienia-- ale teraz muszę wsiąść do samolotu, więc jak na razie oto zdjęcie przedstawiające mnie i moją uroczą córkę na londyńskiej premierze BOEWULFA 11 listopada.

Zdjęcie Elliota Franks

poniedziałek, 15 października 2007

Wiszenie na telefonie


Powinienem pracować właśnie nad powieścią, ale siedzę przed komputerem czekając na telefon z Anglii, dlatego w międzyczasie tutaj macie artykuł z New Scientist I(który ostatnio ogłosił swoją stornę jako bezużyteczną, ale dla zalogowanych mają to w całości)

http://www.newscientist.com/article.ns?id=mg19626255.100&feedId=online-news_rss20
Geoffrey Miller i jego współpracownicy w Albuquerque w Nowym Meksyku porównali zarobki tancerek topless które miesiączkowały normalnie i tych, które brały pigułki antykoncepcyjne. Podczas ich bezpłodnych dni cyklu menstruacyjnego obie grupy tancerek dostawały podobne napiwki. Ale kiedy naturalnie miesiączkujące tancerki wchodziły w swój płodny okres zarabiały znacznie więcej niż ich koleżanki biorące pigułki...

Vanity Fair
o Sushi .

Różne osoby wysyłały mi linki do Kreskówki o Tym, Skąd bierzesz pomysły co mnie rozśmieszyło i do blogpost o infiksach i akcentowanych sylabach...

(Kilkanaście osób napisało o tym, że są inne przykłady infiksowania w angielskim oprócz przeklinania, ale z wyjątkiem kilku chemicznych nazw nie zauważyłem, żeby jakoś zmieniały znaczenia albo podkreślały moc słowa. Edumakacja i dozm tylko demonstrują, że, tak, można wstawić dodatkowe sylaby w słowo, jak robił Ned Flanders w celu osiągnięcia komicznego efektu jak cant.)

Byłem zachwycony widząc, że Barry Humphries ( tutej widziany podczas wywiadu razem ze swoją podopieczn PaniąEdna Everage) Jest teraz Komandorem Brytyjskiego Imperium
http://news.bbc.co.uk/2/hi/entertainment/7038277.stm, i nie tylko dlatego, że Michael Swanwick był na tyle miły, żeby przesłać mi podpisany egzemplarz swojego eseju długości książki o Jamesie Branchu Cabellu - CO MOżNA OCALIć Z WRAKU? JAMES BRANCH CABELL W DWUDZIESTYM WIEKU - ze wstępem, a także podpisem specjalnie dla mnie przez pana Humphriesa. Hurra. (Tutaj można przeczytać książkę po angielsku.)

Bardzo podoba mi się esej Michaela, ale nie jestem całkiem przekonany. (Michaelowi wydaje się, że Cabell skazał siebie na niezrozumienie. Ja myślę, że to czasy i moda to sprawiły.)

Podobał mi się ten wywiad Jamy'ego Iana Swissa z Derrenem Brownem. Uwielbiam to co robi Derren, ale mam wrażenie dyskomfortu, kiedy czytam wywiady dziennikarzy, którzy nie zdają sobie sprawy, że Derren jest magikiem, a nie cudotwórcą. Nie słyszałem o żadnym innym wywiadzie z magikiem, którym omawia się różnicę między sztuczką a efektem...

Ups. Dzwoni telefon. Muszę kończyć.

Prawie zapomniałem: To jest recenzja Wilków W Ścianach z the New York Times

piątek, 24 sierpnia 2007

Wziu. Wziu.

Zobaczmy.

Poszedłem na lotnisko w Minneapolis. Poleciałem do Tokio. Zmiana planów. Poleciałem do Szanghaju. Wysiadłem z samolotu. Odebrałem torbę. Przeszedłem odprawę celną. Pomyślałem "Powinienem dowiedzieć się jak dotrzeć do hotelu", kiedy zobaczyłem swoje imię na kartce papieru i ktoś powiedział "Ty jesteś Neil. Jesteśmy ochotniczkami science-fiction. Zabierzemy cię teraz do hotelu". I zrobiły to. Magia. (Były to Vicky i Hida. Czytają ten blog, choć nie były pewne czy naprawdę sam go piszę, czy ktoś robi to za mnie. No więc, przekonajcie się. To faktycznie ja. Dziękuję Wam obu.)

Teraz spać. Jutro od rana wstać i polecieć do Chengdu.