piątek, 24 sierpnia 2007

Wziu. Wziu.

Zobaczmy.

Poszedłem na lotnisko w Minneapolis. Poleciałem do Tokio. Zmiana planów. Poleciałem do Szanghaju. Wysiadłem z samolotu. Odebrałem torbę. Przeszedłem odprawę celną. Pomyślałem "Powinienem dowiedzieć się jak dotrzeć do hotelu", kiedy zobaczyłem swoje imię na kartce papieru i ktoś powiedział "Ty jesteś Neil. Jesteśmy ochotniczkami science-fiction. Zabierzemy cię teraz do hotelu". I zrobiły to. Magia. (Były to Vicky i Hida. Czytają ten blog, choć nie były pewne czy naprawdę sam go piszę, czy ktoś robi to za mnie. No więc, przekonajcie się. To faktycznie ja. Dziękuję Wam obu.)

Teraz spać. Jutro od rana wstać i polecieć do Chengdu.

Brak komentarzy: