Neil napisał w środę 13 sierpnia 2008 o 23:11
Dobra. Dzisiaj siedzę w domu na kanapie z córkami, które oglądają Olimpiadę. Rano wybrałem się z moją asystentką Lorraine zakupić mnóstwo lekkich, szybkoschnących ubrań i innych rzeczy przydatnych w podróży. (w pewnym momencie podczas zakupów ubraniowych Lorraine z nadzieją w głosie powiedziała do mnie: “Szefie, wciąż masz na sobie ich spodnie. Może przebrałbyś się z powrotem w swoje własne?” Wydawało się to rozsądnym pomysłem, więc złapałem swoje dżinsy i udałem do przebieralni słysząc jak sprzedawczyni za mną pyta “Czy on jest profesorem?”, a Lorraine odpowiada “Jest pisarzem. Na jedno wychodzi.”)
Mam więc teraz dużo nowych, lekkich i łatwych do prania ubrań, z których część jest szara lub biała, czyli przez następne cztery tygodnie będę się czuł jak w przebraniu.
Nie wiem czy będę mógł pisać tu podczas podróży. Większość czasu będę spędzał z dala od uczęszczanych szlaków robiąc rozeznanie pod kontem następnego dużego projektu i dużo czasu spędzę podróżując pieszo po wiejskich rejonach Chin, więc mam nadzieję, że Webgoblin Dan Guy będzie Was informował na bieżąco o czym trzeba. I zawsze jest też Maddy (czy nawet Holly).
Pertraktowałem z wydawnictwem Harper na temat kolejnej po “Amerykańskich bogach” odsłony rozdawnictwa. W następnej kolejności chcemu udostępnić “Nigdziebądź”, ale na nieco innych zasadach, niż poprzednią książkę. Mam nadzieję, że uda się to zrobić we wrześniu. Więcej informacji podam ja lub Webgoblin, jak tylko będziemy je mieć.
Wygląda na to, że potężne rozdawnictwo uruchomiono na http://fashion-piranha.livejournal.com/23000.html
I zapomniałem nadmienić, że to Béla Fleck przeczytawszy na tym blogu, że marzy mi się Makabrel grany na banjo nagrał zachwycające wykonanie na banjo i wiolonczelę, które znajdzie się na audiobooku.
Dobra. Do łóżka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz