Neil napisał we wtorek 22 lipca 2008 o 01:37
Kilka osób pytało dlaczego nie biorę udziału w dyskusji na temat filmu „Koralina” w San Diego w sobotę jak pisałem kilka miesięcy temu. Laika prosiło mnie o to (i wtedy o tym napisałem), ale o ile wiem w tej chwili wszyscy związani z „Koraliną” pracują szaleńczo próbując skończyć film na czas, nigdy więcej o tym nie wspominali i nie ma tej dyskusji w programie Comic-Conu.
Chłopie- pewnie, że La Jolla jest dziesięć mil od centrum San Diego, ale to również tylko dziesięć minut drogi! Dlaczego nie możesz wpaść na jeden dzień? W końcu jak skomplikowane może być uczenie? Czy twoi fani nie są tego warci? Nara- Chip
Zdecydowanie są – dlatego właśnie jutro będę na spotkaniu w Mysterious Galaxy i będę podpisywał (choć wydaje mi się, że numerki do podpisywania już się skończyły).
A jeśli chodzi o to, że uczenie nie jest takie trudne, to z pewnością masz rację. Ale nie w tym rzecz. Dzień pracy zaczyna się o 8:30 i trwa mniej więcej do północy. Clarion to jak obóz wojskowy dla pisarzy: rano intensywne spotkania przy okrągłym stole i krytyka prac. Po południu kiedy studenci piszą (co najmniej sześć opowiadań w przeciągu sześciu tygodni, czasem więcej) mam godzinę indywidualnych zajęć z każdym studentem (w tym roku jest ich 18) i będę prowadził wykłady na poszczególne wybrane przez studentów tematy (w najbliższym czasie: pisanie komiksów, pisanie dla filmu i telewizji oraz jeden na temat Opowieści i Mitu) będę przedstawiał wieczornych gości-wykładowców (dziś był to pisarz David Brin, w tym tygodniu pojawią się jeszcze geniusz komiksu Scott McCloud oraz wydawcy Patrick Nielsen Hayden i Liz Gorinsky), a noc spędzam na czytaniu opowiadań o których dyskutować będę następnego ranka.
Rola gościnnego wykładowcy jest dla mnie naprawdę frajdą i fascynującym doświadczeniem: minęło początkowe przerażenie i wydaje mi się, że studenci mnóstwo się uczą – prawdopodobnie więcej od siebie nawzajem, niż od któregokolwiek z prowadzących. Ale taki plan zajęć nie sprzyja wpadaniu na Comic-Con na dyskusję czy podpisywanie na poczekaniu. Zależnie od tego ile indywidualnych sesji będę miał w sobotę być może byłbym w stanie wybrać się tam na kilka godzin, ale wtedy spędziłbym ten czas witając się ze wszystkimi starymi znajomymi czy wpadając na jakąś dyskusję. Potem musiałbym wracać dość wcześnie żeby spotkać się z Geoffem Rymanem i Nalo Hopkinson, którzy będą razem uczyć przez ostatnie dwa tygodnie i udzielić im wszystkich potrzebnych informacji.
(tak na marginesie, bardzo się ucieszyłem, że niektórzy spośród studentów Clarion dowiedzieli się o tym z tego właśnie blogu.)
Panie Gaiman, nazywam się Bruno D’Alincourt i mam pytanie jak pan sporządza tego dialogi?
Jeśli mówi pan sam, dostanie cię.
Jeśli używa pan swoich kotów.
Jego rodziny.
Pana przyjaciół.
Lub inny przypadek żeby ich teksty płynęły jakby były wołane w prawdziwym życiu.
Wiem, że dialogi które tworzą opowiadanie (to jest dla większej fícção lub opisu) bardziej „rodzinnie” możliwe, jak już zostało policzone i tak wielu się z tym utożsamia.
Skoro już dziękuję panu bardzo.
Ale jeśli nie zobaczymy więcej, mając dzień dobry, dobre popołudnie i dobrej nocy.
I jest pan prawdziwie szczęśliwy.
Wszystko czego pan pragnie niech Bóg da panu podwójnie.
I proszę nie zapominać co zdarzyło się człowiekowi, który miał wszystko czego pragnąłem...
...miał bardzo szczęśliwe życie na całe zawsze.
Mam nadzieję, że ta skromna odpowiedź fan.
Ja przepraszam za mój angielski źle pisany, obiecuję lepiej.
Cokolwiek zobaczymy w przyszłości.
Naprawdę nie wiem o co chciałeś mnie zapytać, Bruno, ale powinieneś wiedzieć, że program tłumaczący zmienił to praktycznie w poezję. Jeżeli już wcześniej nią nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz