Hej hola! Tu znowu Maddy Gaiman. Tata napisał ten poprzedni post... nie sądzicie, że w porównaniu ze mną był nudny? Wiedziałam, że tak. Mówiąc to założę się, że jest pełno ludzi, którzy myślą, że jestem dziwna i nie mogą się doczekać aż on wróci. Jaka szkoda! Wczoraj tata dał kilka wywiadów tutaj w hotelu, a potem poszliśmy na pyszny obiadek. Na kolację poszliśmy do Indyjskiej restauracji, gdzie dołączyli do nas oddziałowy publicysta Hellboya 2 i koleś, który robi dodadtki specjalne i wszystkie fajne rzeczy na DVD. (Ma na imię Javier i jest w gruncie rzeczy najfajniejszą osobą o której kiedykolwiek słyszałam, usłyszycie o nim więcej jutro.)
Dzisiaj poszliśmy na spacet po Budapeszcie z Dougiem Jonesem, kiedy to pierwszy raz widziałam go bez całego makijażu Abe'a! Jeju, ale jazda! Przeszliśmy się od hotelu do Margaret Island (którą tata wciąż nazywał Madeleine Island) i z powrotem, czyli jakieś pięć mil piechotą. Na Margaret Island zachciało mi się pić i natrafiliśmy na taki mały stolik z mnóstwem lokalnego jedzenia i napojów. Tata zauważył na niej płatki zbożowe i ustaliśmy, że to musiał być stolik z jedzeniem, jakie mają na planach filmowych. Ni z tąd ni z owąd zobaczyliśmy tego gością z włosami zaczesanymi do tyłu, w garniturze i płaszczu, raczej niespotykana rzecz, biorąc pod uwagę, że było raczej gorąco. Po bliższym przyjrzeniu się Doug stwierdził, że to Viggo Mortensen! Zaraz po tym odkryciu zobaczyliśmy charakteryzatorów i wózki z masą sprzętu, więc oczywistą sprawą było, że kręcili tam film! (Żeby mieć pewność, że podaję wam fakty sprawdziłam przed chwilą na IMDB i najwidoczniej kręcą tam film "Good", a na samym dole jest napisane Miejsce powstawania: Budapeszt, Węgry !)
Po opuszczeniu Margaret Island mijaliśmy mały stragan na moście i tata kupił mi śliczny mały pierścionek! Radość!
Cóż to koniec (na dziś) dzieciaki! :):)
--Maddy G-Dawg
P.S. Tata przekazał mi tę wiadomość: "Chciałem tylko, żebyście wiedzieli, Pan Gaiman:
http://community.livejournal.com/lolgaimans/
mam nadzieję, że zadziwi was to jak innych." Lubię te ze mną.
Dzisiaj poszliśmy na spacet po Budapeszcie z Dougiem Jonesem, kiedy to pierwszy raz widziałam go bez całego makijażu Abe'a! Jeju, ale jazda! Przeszliśmy się od hotelu do Margaret Island (którą tata wciąż nazywał Madeleine Island) i z powrotem, czyli jakieś pięć mil piechotą. Na Margaret Island zachciało mi się pić i natrafiliśmy na taki mały stolik z mnóstwem lokalnego jedzenia i napojów. Tata zauważył na niej płatki zbożowe i ustaliśmy, że to musiał być stolik z jedzeniem, jakie mają na planach filmowych. Ni z tąd ni z owąd zobaczyliśmy tego gością z włosami zaczesanymi do tyłu, w garniturze i płaszczu, raczej niespotykana rzecz, biorąc pod uwagę, że było raczej gorąco. Po bliższym przyjrzeniu się Doug stwierdził, że to Viggo Mortensen! Zaraz po tym odkryciu zobaczyliśmy charakteryzatorów i wózki z masą sprzętu, więc oczywistą sprawą było, że kręcili tam film! (Żeby mieć pewność, że podaję wam fakty sprawdziłam przed chwilą na IMDB i najwidoczniej kręcą tam film "Good", a na samym dole jest napisane Miejsce powstawania: Budapeszt, Węgry !)
Po opuszczeniu Margaret Island mijaliśmy mały stragan na moście i tata kupił mi śliczny mały pierścionek! Radość!
Cóż to koniec (na dziś) dzieciaki! :):)
--Maddy G-Dawg
P.S. Tata przekazał mi tę wiadomość: "Chciałem tylko, żebyście wiedzieli, Pan Gaiman:
http://community.livejournal.com/lolgaimans/
mam nadzieję, że zadziwi was to jak innych." Lubię te ze mną.
Labels: dinner, javier, maddy's awesome ring, margaret island, viggo mortensen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz