czwartek, 3 maja 2007

Prawdopodobnie nie do końca nieoczekiwane wieści

Neil napisał w środę, 2 maja 2007

Wygląda na to, że dorobiłem się psa.

Zadzwoniono dzisiaj do mnie, że właściciel psa, którego znalazłem w poniedziałek zadzwonił do Humane Society i odebrał go. Cieszyłem się, że pies wrócił do swojej rodziny, ale jednocześnie zdałem sobie sprawę, że bardziej mnie to smuci, niż podejrzewałem – okazało się, że prawie łudziłem się, że nikt się po niego nie zgłosi.

Ale w rozmowie powiedziano mi, że właściciel psa, okoliczny farmer, który trzymał go na łańcuchu na podwórzu i mający trudności z chodzeniem, a więc niezdolny do wyprowadzania zwierzaka pomyślał, że pies jest mu zawadą, ciągle ucieka i wybiega na drogę, przez co prędzej, czy później spowoduje wypadek i że kiedy kobieta z Humane Society wspomniała, że osoba, która go znalazła raczej go polubiła, odparł, że jeśli przyjadę, żeby go zabrać, mogę go sobie wziąć.

No i pojechałem.

Rolnik myślał, że pies jest białym owczarkiem niemieckim. Ja myślę, że to skrzyżowanie owczarka i labradora, ale pewnie się mylę.

Jak na razie wygląda na to, że świetnie się dogadujemy.

Planowałem opisać niesamowity poranek z pszczołami i fryzury i jak to Jouni robi rysunki do do Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach.

Ale ten wpis jest o psie, który jeszcze nie ma imienia i nie chce usiedzieć spokojnie, żebym mógł zrobić mu zdjęcie, dlatego zaciągnąłem go do gabinetu i włączyłem Photobooth...




1 komentarz:

Mikołaj pisze...

zawsze się zastanawiałem jak można czytać o takich codziennych sprawach, to prawie jak reality show.. ale coś jest w tych notkach neila że nawet jak mówią o głupotach to są sympatyczne :)