http://www.telegraph.co.uk/culture/books/10091579/Neil-Gaiman-I-wanted-to-write-my-wife-a-story.html
Chciałem
napisać opowiadanie dla żony
Neil Gaiman zdradza Timowi Martinowi, że jego najnowsza powieść, zawierająca wątki zaczerpnięte z dzieciństwa pisarza, to najbardziej osobiste dzieło w jego dotychczasowej twórczości.
zdj. Geoff Pugh
Neil
Gaiman sam mówi, że najnowsza powieść jest „prawdopodobnie
najlepszą” jaką napisał, a to nie byle jakie stwierdzenie z ust
człowieka, który dzięki swej wszechstronności z roku na rok staje
się coraz bardziej popularny. Podsumowanie
ostatnich dokonań Gaimana jest
nie lada zadaniem – scenariusz do odcinka Doctora
Who,
radiowa adaptacja Nigdziebądź
z udziałem Benedicta Cumberbatcha i Jamesa McAvoya, nadchodząca
ekranizacja Amerykańskich
bogów produkcji
HBO, dwie nowy premiery książkowe jeszcze w tym roku – gdyż
łatwo zapomnieć o jego wcześniejszych dokonaniach, takich jak
między innymi (głęboki wdech) seria komiksowa Sandman,
film Beowulf,
czy wielokrotnie nagradzana powieść młodzieżowa Księga
cmentarna
Zdaje
się, że tak długa lista osiągnięć oznacza ogromnie dużo pracy
i przytłaczającą wręcz ilość sławy dla radosnego, wygadana
człowieka w czarnym, wytwornym płaszczu, z którym spotykam się w
pokoju hotelowym w Londynie. Mamy rozmawiać o Oceanie
na końcu ulicy,
najnowszej powieści Gaimana przeznaczonej dla dorosłych
czytelników, która po części oparta jest na wydarzeniach z
dzieciństwa autora. Historia
wzięła się stąd –
wyjaśnia pisarz z uśmiechem – że
około 2003 roku kupiłem sobie samochód Mini, jeden z pierwszych
tego typu w USA. Powiększyli go trochę, ale byłem kompletnie
zafascynowany faktem, iż jako dziecko byłem w takiej samej
proporcji do „małego” Mini, co obecnie w stosunku do tej
większej wersji. Wywołało to we mnie ogromną nostalgię i
przyszło mi wówczas do głowy coś, o czym nie myślałem przez 30
lat. Powiedziałem ojcu, że uwielbiałem jego białe Mini i
zapytałem, co się z nim stało. Na co ojciec odrzekł: Nie mówiłem
ci? Nie słyszałeś tej historii?
Opowiedziana mu przez ojca historia pojawia się w książce z
niewielkimi zaledwie zmianami. Kiedy Gaiman miał siedem lat, lokator
mieszkający z jego rodziną w domu w West Sussex przegrał cały
swój majątek, ukradł ich samochód, odjechał na koniec ulicy i
popełnił w nim samobójstwo. W rzeczywistości opowieść
zakończyła się, gdy ojciec Gaimana sprzedał samochód jeszcze
tego samego popołudnia. Syn dowiedział się tylko, że pozbyli się
samochodu. Usłyszawszy tę historię po latach Gaiman przyznaje:
Pamiętam, jak dziwne wydawało mi się, że w dzieciństwie
uważałem samobójstwo za coś, co występuje się tylko w
książkach. To wydarzenie miało miejsce naprawdę, a ja nie
miałem o niczym pojęcia.
W powieści metafizyczny ślad tragicznej śmierci przyciąga
żerującego na ludzkich duszach drapieżnika nie z tego świata,
który koncentruje się na siedmioletnim narratorze i jego rodzicach.
Czy trzy kobiety o niemożliwym do określenia wieku, które
mieszkają na farmie przy tej samej ulicy, będą w stanie im pomóc,
zanim będzie za późno?
Opowieść pozwoliła Gaimanowi wykorzystać jeszcze jeden
fantastyczny element, który tkwił w jego głowie od lat. Kiedy
miałem siedem czy osiem lat odkryłem, że jedna z farm przy naszej
ulicy została wspomniana w „Domesday Book” – wyjaśnia.
[Domesday Book to rodzaj spisu gruntów sporządzony w Anglii
na rozkaz Wilhelma Zdobywcy w 1086 roku – przyp. Noita]
Pamiętam,
co sobie pomyślałem: „czy nie byłoby interesujące, gdyby
również jej mieszkańcy pozostawali tam od tysiąca lat?”
Wraz z dorastaniem autora wokół pomysłu narosła cała mitologia.
[Mieszkańcy farmy] otrzymali nazwisko Hempstock – mówi
pisarz – i wielokrotnie miałem zamiar ich wykorzystać. Ciągle
myślałem, że nadarzy się odpowiednia dla nich okazja. A tymczasem
umieszczałem drobne wzmianki w innych książkach. Daisy Hempstock
pojawia się w Gwiezdnym pyle, Liza Hempstock w Księdze
cmentarnej. Ale ponieważ w moje głowie mieszkały one na farmie
na końcu tej samej co ja ulicy, nigdy nie zdołałem napisać
historii o nich samych. Bo na mojej ulicy nie wydarzyła się
historia warta opowiedzenia.
To zmieniło się w końcu w ubiegłym roku, kiedy żona Gaimana,
artystka Amanda Palmer, wyjechała nagrywać płytę. Postanowiłem
napisać dla niej opowiadanie, bo bardzo za nią tęskniłem. Amanda
nie przepada za fantasy, ale bardzo lubi szczerość i naprawdę
bardzo lubi mnie. Pisanie równało się dla mnie z pokazaniem jej:
popatrz, to byłem ja. Zawsze się mną interesujesz. Rodzina nie
jest taka, jak moja, te wydarzenia tak naprawdę mi się nie
przytrafiły, ale krajobraz i miejsce akcji – to właśnie
jestem ja, a perspektywa siedmiolatka, którego oczami przedstawiona
jest opowieść to mój dziecięcy punkt widzenia.
Gaiman zaczął pisać opowiadanie, które urosło do rozmiaru
noweli, by ostatecznie przerodzić się w powieść.
Po
postu nie mogło się zatrzymać,. Pisałem tak jak jedzie się
samochodem we mgle, gdy wysiadł ci jeden z reflektorów: nie widzisz
za bardzo, co cię czeka, ale wystarczająca dużo, żeby posuwać
się naprzód.
Efektem takiej pracy jest najbardziej poruszająca książka, jaką
Gaiman dotąd napisał; powieść zawierająca tak trafne obserwacje
na temat naszej rzeczywistości, że wszystkie nadnaturalne elementy
zdają się podwójnie zdumiewające i wymowne.
Kilka
aspektów Oceanu należy
do najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek robiłem: były to
elementy na tyle trudne pod względem technicznym, że pewnie jeszcze
10 lat temu nie dałbym sobie z nimi rady.
Ale pomimo tego, że praktycznie wszystko, czego Gaiman dotknie,
zmienia się w złoto, zwracając się do wydawców z pomysłem na tę
powieść pisarz miał duszę na ramieniu. Jak sam opowiada:
Od
razu dołączyłem notatkę z przeprosinami: To jest małe i bardzo
osobiste, zrozumiem, jeżeli nie zechcecie tego wziąć –
śmieje się teraz. – Było mi bardzo daleko do
nastawienia „napisałem najlepszą książkę w swoim życiu!”.