niedziela, 17 kwietnia 2016
Dobry omen, tanie miejsca i wspominanie
sobota, 14 marca 2015
Terry Pratchett
środa, 14 września 2011
Poplątany niczym bluszcz
Przygotowywałem listę ważnych rzeczy, o których muszę napisać na blogu i zapominałem o nich, głównie dlatego, że spędzenie kilku dni z żoną było ważniejsze. A w wolnym czasie wymyślałem różne rzeczy i zapisywałem je i nie pisałem bloga.
Ale on do mnie woła...
...
Dołączyłem do Google+ i uznałem, że na razie nie potrzebuję kolejnego publicznego kanału informacyjnego.Lubię Twitter. Znoszę Facebook. Google+ wydaje się (przynajmniej dla mnie) osobliwą mieszanką obydwu rzeczy. Niekończący się ciąg powiadomień, że kolejne 500 nieznajomych osób umieściło mnie w swoich kręgach i że mnóstwo innych o mnie wspominało, był irytujący i rozpraszający. Nie dało się ich łatwo wyłączyć, ani odnaleźć sygnału w szumie (ani odnaleźć przyjaciół w tłumie osób, które gdzieś mnie umieściły). A kiedy zacząłem nieco narzekać (zgadzając się z Warenem Ellisem, że wśród tysięcy ludzi, którzy umieścili mnie w jakimś kręgu nie sposób odnaleźć tych znajomych, których ja chcę gdzieś umieścić) kilkaset osób pospieszyło z wyjaśnieniem, że Robię To Źle.
Dopiero te wiadomości przelały czarę goryczy. Dla mnie wyznacznikiem dobrej platformy społecznościowej jest fakt, że albo spełnia swoje zadanie w sposób łatwy i przejrzysty albo jest na tyle elastyczna, że można ją do swoich potrzeb dostosować. A czytanie, że „próbuję tego używać jak Facebooka, a tak naprawdę to jest jak Twitter” sprawiło, że zatęskniłem za Twitterem. A ponieważ Twitter nadal działa, usunąłem swoje konto Google+ z przekonaniem, że nie potrzebny mi kolejny złodziej czasu, kolejne miejsce do którego trzeba zaglądać i jeszcze jedna rzecz, która odciąga mnie od pracy i życia.
W każdym razie życzę Google+ jak najlepiej. Pewnie za jakiś rok sprawdzę, jak wygląda, jeśli w dalszym ciągu będę korzystał z Internetu. A jeżeli nie będzie już można prowadzić bez tego bloga – pewnie nawet szybciej. I pewnie w końcu ma szansę stać się znakomitym portalem społecznościowym. Ale póki co jest to wersja beta, a większość użytkowników nie zdobędzie natychmiast tłumu osób śledzących (zakreślających?).
...
Pojawił się The Nerdist Podcast:Oto link do wpisu http://www.nerdist.com/2011/07/nerdist-podcast-106-neil-gaiman/Sporo linków do klipów i fragmentów, które nie zostały wyemitowane na http://minnesota.publicradio.org/radio/programs/wits/
...
W ubiegłą niedzielę pojechałem do Madison, by pojawić się niezapowiedziany i – miałem nadzieję – niespodziewany ma Konwencie Świata Dysku. Przez prawie dwie godziny rozmawiałem na scenie z Terrym Pratchettem o Dobrym omenie. Tak naprawdę był to pretekst, by spędzić trochę czasu z Terrym przed, w czasie i po panelu. Oznaczało to również, że rozmowa i ten niedługi czas, jaki mieliśmy do dyspozycji sprawił, iż nasz panel był o wiele „prawdziwszy” (w każdym znaczeniu tego słowa) niż zwykłe panele. Nie sypaliśmy z rękami przygotowanymi zawczasu anegdotkami, nie staraliśmy się uszczęśliwić widowni. Wystąpiliśmy jako para starych przyjaciół wspominających wydarzenia sprzed ponad 20 lat, którzy przypominają sobie nawzajem rzeczy, o których zdążyliśmy zapomnieć. Zaśpiewaliśmy też wspólnie piosenkę They Might Be Giants "Shoehorn With Teeth" [„Zębata łyżka do butów”] i okazało się, że pamiętamy prawie cały tekst.



Nie muszę wam tłumaczyć kim jest Harlan Ellison, ani że napisał niektóre spośród najważniejszych odcinków seriali science-fiction. Jego scenariusze do „Po tamtej stronie”, „Star Treka”, „Strefy Mroku” i innych produkcji wygrały niezliczone nagrody i są uważane za kanon gatunku.
Jakiś czas temu zaangażowałem się w supertajny projekt przygotowywany przez wydawnictwo Publishing 180, które wydaje scenariusze z „Babylonu 5”. Dotyczył on scenariuszy, które napisał do tego serialu Harlan. (Uwaga: nie jestem właścicielem żadnej części P180, nie otrzymuję wynagrodzenia za udział w projekcie, robię to jako fan i wielbiciel.) Trzymam teraz w ręku wstępna wersję książki i chciałbym wszystkich uprzedzić, bo to coś naprawdę nie z tej ziemi.
Książka zatytułowana jest BRAIN MOVIES [„Filmy mózgu”] i zawiera scenariusze Harlana do odcinków “Soldier”[Żołnierz] i “Demon With a Glass Hand” [Demon o ręce ze szkła] serialu PO TAMTEJ STRONIE; “Paladin of the Lost Hour”[Paladyn Zaginionej Godziny] i “Crazy as a Soup Sandwich” ze STREFY MROKU, “Memo from Purgatory” [Notatka z czyśćca] z ALFRED HITCHCOCK PRZEDSTAWIA, “The Face of Helen Bournouw” [Twarz Helen Bournouw] i legendarny już manifest Harlana na temat pisania dobrej SF napisany specjalnie dla następnych scenarzystów BABYLONU 5. (Scenariusze „Paladyna” i „Demona” otrzymały prestiżową nagrodę Gildii Scenarzystów.)
W wielu przypadkach oprócz scenariusza jego plany, które zazwyczaj nie wychodzą w ogóle ze studia. Ale najbardziej zadziwiające, że do książki trafiła nie tylko ostateczna wersja odcinka HITCHCOCKA, ale i jego wcześniejsze wersje wraz z odręcznymi notatkami i poprawkami.W czasie emisji odcinka nie mamy wglądu w umysł scenarzysty przy pracy, nie mamy szansy doświadczyć tej chwili, kiedy postanawia umieścić w nim jakąś kwestię lub ukształtować w dany sposób określoną scenę. Jak w ostatniej chwili zmieniło się jedno istotne zdanie. Widzimy tylko produkt końcowy. Dzięki szkicom z odręcznymi notatkami proces tworzenia rozgrywa się przed naszymi oczami. Możliwość zajrzenia do wnętrza umysłu pisarza jest niezmiernie rzadka.
Co najlepsze, nie są to złożone i łamane na nowo wersje. Scenariusze zostały zeskanowane i odtworzone dokładnie tak, jak zostały napisane.
A co może być lepszego dla przyszłych autorów SF, niż wskazówki samego Harlana Ellisona, jak pisać dobrze w tym gatunku, jak unikać pułapek i ulepszyć swoja twórczość?
Wartość tej książki dla aspirujących pisarzy, naukowców, kolekcjonerów, fanów i zwykłych ludzi, którzy uwielbiają SF w telewizji, jest nie do przecenienia. To nie jest po prostu zbiór scenariuszy, to ważny fragment historii.
Kiedy dowiedziałem się, że Harlan chce włączyć do książki manifest B5 (zatytułowany „Przerażająca Lista Rzeczy Których Nie Wolno Robić Pisząc Babylon 5”), zaproponowałem, że napiszę do niej wstęp. Wprowadzenie pt. „Dotknąć magii” znalazło się ostatecznie w książce.
I ostatnia, być może najfajniejsza wiadomość: ze względu na materiały dotyczące B5, wypuszczona zostanie pewna liczba książek podpisanych zarówno przeze mnie, jak i przez Harlana. Z jednym wyjątkiem, to JEDYNY raz, kiedy wspólnie z Harlanem podpisaliśmy książkę. Kiedy ta seria się skończy... więcej takich nie będzie.
Publishing 180 to niewielkie wydawnictwo, które nie ogłasza zapowiedzi na długo przed datą premiery, ale ta książka jest na tyle ważna i tak wyjątkowa, że poprosiłem o pozwolenie na poinformowanie o niej fanów B5 i fanów Harlana Ellisona. W ten sposób nikt zainteresowany nie przegapi okazji zdobycia egzemplarza z dwoma autografami.
Książka trafi do sprzedaży za parę tygodni, około 20. i automatycznie powiadomieni o tym zostaną subskrybenci listy mailingowej B5. Ale tutaj na pewno też o tym napiszę, jak tylko znajdzie się online. Jeśli nie chcecie tego przegapić – zapisy trwają na stronie www.harlanbooks.com
...
I właśnie zorientowałem się, że to jeszcze nie wszystko. Wygląda na to, że w moim domu zamieszkał nowy, obecnie bezimienny kot. Opowiem o nim w następnej notce.
I prawie zapomniałem – coś dla tym, którzy wytrzymali do końca - Steve Cleff namalował mój portret z przeznaczeniem na aukcję CBLDF. Potrwa jeszcze kilka godzin. Oto link.
niedziela, 27 marca 2011
Nowości: Gaiman o serialu Dobry Omen
Znany z Monthy Pythona Terry Jones zajmie się adaptacją "Dobrego Omenu" dla telewizji. To wspaniale, bo wcześniej inny Terry - i inny Python - Terry Gilliam chciał nakręcić film. I jestem jego wielkim fanem, ale choć napisał świetny scenariusz, nie udało mu się zgromadzić potrzebnych funduszy.W czteroodcinkowym serialu najlepsze jest to, że nie trzeba robić streszczenia. Nie zaczyna się pracy od decyzji co wyrzucić, bo wszystko się zmieści. Czasem można nawet coś dodać.Głównym wyzwaniem dla Terry'ego Jonesa i jego współpracowników będzie umiejscowienie akcji w czasie.W książce pojawiają się elementy, które praktycznie przeszły już do historii, jak choćby samochodowe odtwarzacze kaset magnetofonowych. A więc jaka to ma być przeszłość? Opowieść zaczyna się 11 lat przed główną akcją, więc czy to będzie 11 lat temu licząc od dziś, czy 11 lat przed bliżej nieokreślonym momentem z przeszłości?Ale całe szczęście to już nie mój problem.Nie sądzę, żebyśmy mieli się angażować w proces powstawania serialu. Rozmawiałem o tym z Terrym Pratchettem i uznaliśmy, że chcemy pojawić się na planie kilka razy, najlepiej w scenach kręconych w dobrych restauracjach. Może jako statyści, gdzieś w tle. I będziemy cierpliwie znosić kolejne powtórzenia ujęć, podczas gdy kelnerzy będą przed nami stawiać coraz to nowe pyszne dania. I raczej nic poza tym.Ale nasze zamiary wobec "Dobrego Omenu" zawsze wyglądały tak, że znajdziemy najlepsze osoby do tego zadania i pozwolimy im robić swoje.

czwartek, 24 marca 2011
Widok z burzy lodowej

Telefon nie pozwala mi na wstawienie linku, [ale nam się udało - przyp. noita :]
I właśnie obejrzałem gotowy, skończony odcinek Doctora Who, który napisałem. Jestem zadowolony. Kilku scen mi brakowało, ale z filmami zawsze tak jest. Przede wszystkim ogromne wrażenie zrobili na mnie aktorzy, reżyseria i muzyka. Oraz efekty specjalne. Ten odcinek sporo kosztował i od razu to widać.
piątek, 21 marca 2008
Różne rzeczy na które można kliknąć
Neil napisał w środę 19 marca 2008 o 10:31
W kwestii wszystkiego, co związane z Terrym Pratchettem - w Phoenix w stanie Arizona odbędzie się North American Discworld convention podczas Labor Day Weekend 2009 (4-7 września, może 3 również). Szczegóły na http://www.nadwcon.org/.(Terry zaznacza też, że choć Matchitforpratchett to akcja nieoficjana, ten link jest jak najbardziej oficjalny: https://www.committedgiving.uk.net/art/public/donor.aspx?id=cc)
Pierwsza recenzja "The Dangerous Alphabet" ["Niebezpiecznego Alfabetu"], dziwacznej książki o alfabecie, którą napisałem z Grisem Grimlym na http://editoon.com/sandbox/?p=849.
Możecie zobaczyć jak Matthew Vaughn i Jane Goldman odbierają statuetkę za "Gwiezdny pył" na rozdaniu nagród Empire. (Wygrał w kategorii Najlepszy Film SF/Fantasy film, pokonując kilku znaczących konkurentów. Na tyle znaczących, że ani Jane ani Matthew nie zastanowili się nawet przez moment nad mową z podziękowaniami.)
Przez najbliższe 6 dni będzie można posłuchać opowiadania "Pani Mabb" Susanny Clarke przez stronę http://www.bbc.co.uk/radio4/arts/afternoon_play.shtml kliknijcie na "wtorek".
Naprawdę podobał mi się artykuł w "New Yorkerze" na temat Jamy'ego Iana Swissa i magii. (Jamy był moim doradcą od sztuczek z monetami w "Amerykańskich bogach" - patrz http://journal.neilgaiman.com/2008/03/american-gods-blog-post-10.html). Chyba nie ma tego online, ale możecie posłuchać jak Adam Gopnik opowiada o tym na http://www.newyorker.com/online/2008/03/17/080317on_audio_gopnik
--znów, żeby pozamykać wszystkie sprawy zanim rano wyruszę do Wielkiej Brytanii na Eastercon (http://www.orbital2008.org/). Mam nadzieję, że się tam zobaczymy...
...
Przepraszam wszystkich z okolic Portland, którzy pisali pytając, czy będę podpisywał książki, a jeśli nie, to czy mógłbym podpisać coś tylko dla nich. Nie. Może następnym razem (bo tym razme spędziłem kilka godzin podpisując się setkom modelarzy, animatorów, kostiumologów, cieśli i innych cudotwórców ze studia Laika. Głównie ich książki i plakaty "Koraliny", ale też kilka dziwnych rzeczy, w tym nagą Pannę Forcible).
Arthur C Clarke (i zamykanie wielu zakładek)
Neil napisał w środę 19 marca o 12:41
Spotkałem Sir Arthura C Clarke'a w 1985, gdy przyjechał do Wielkiej Brytanii promować film "2010". Zatrzymał się w hotelu Brown's w Londynie, gdzie odźwierni nosili cylindry, a wnętrze wyglądało jakby nie zmieniło się od stu lat. Przeprowadzałem a nim wywiad dla magazynu "Space Voyager", ale pamiętam tylko, że był bardzo miły i uprzejmy oraz swoje lekkie zdziwienie, kiedy odkryłem, że w jego głosie słychać lekki akcent z południowo-zachodniej Anglii. 22 lata temu, w tym starodawnym hotelu z drewna i skóry wydawał się być kimś z poprzedniej epoki, taki kruchy i mocno już starszy. Ale to on pokazał mi przyszłość, w której sam żył i to bardzo szczęśliwie.
Dorastałem czytając Clarke'a - książki takie jak "A Fall of Moondust" i "The Deep Range"["Kowboje oceanu"] przeczytałęm i pokochałem zanim skończyłem 10 lat, ale największe wrażenie wywarło na mnie opowiadanie "The Nine Billion Names of God" ["Dziewięć miliardów imion Boga"].
W "The Guardian" jest wspaniały wywiad z Terrym Pratchettem. Chociaż chciałbym znaleźć się w tym samym pokoju co Terry, kiedy będzie on czytał ostatnie zdanie: "Good luck, you sweet man" ["Powodzenia, słodki człowieku."] Pamiętam jaki odgłos wydał z siebie Terry, kiedy mu powiedziałem, że jego ochroniarz na jednym z konwentów opisał go jako "radosnego starego elfa". Nie wydaje mi się, żeby zęby rzeczywiście mu zgrzytały, ale i tak był to raczej radosny odgłos, a Terry powiedział kilka rzeczy, które zupełnie elfom nie przystoją.
Pamiętajcie o http://www.matchitforpratchett.org/.
...
Wznowiony został zestaw kart Tarota Vertigo Dave'a McKeana wraz z towarzyszącą mu książką Rachel Pollack - szczegóły na http://www.dccomics.com/dcdirect/?dcd=3403. Karty możecie zobaczyć na http://www.elsewhere.org/tarot/vertigo/
...
Brytyjski "Daily Star" odtworzył scenę z nagą-gdyby-nie-ociekała-złotem Angeliną Jolie z "Beowulfa" z żywą modelką http://www.dailystar.co.uk/news/view/32553/Daily-Star-babe-Claire-s-Jolie-good/
"Claire, lat 23, z pewnością została dotknięta przez króla Midasa, a nam pokazuje swoje złote globy..."...
To był Najlepszy Światowy Dzień Książki w Historii.
...
Znacznie lepszy artykuł o pszczelim wypadku na autostradzie z "Sacromento Bee". (Tak nazywa się ich gazeta.)
...
Neil,
Wiem, że mówiłeś, że nie będziesz zajmował się "znajomymi" na last.fm, ale czy mimo wszystko mógłbyś? Pytam, bo tylko tak mogę obejrzeć Twoją listę utworów i słuchać Twojej muzyki przez moje domowe centrum rozrywki (program, którego używam pozwala mi wybierać i słuchać stacji radiowych tylko moich "znajomych"; nie mogę po prostu wybrać nazwy użytkownika.)
To tylko ciekawość, zrozumiem, jeśli nie zechcesz otworzyć tej puszki Pandory! :-D
Zmieniłem zdanie i teraz, żeby ułatwić wszystkim życie automatycznie akceptuję każdego, kto na LAST FM mnie zaprosi. http://www.last.fm/user/neilhimself to mój profil -- na http://www.last.fm/music/Neil+Gaiman możecie znaleźć moje rzeczy do przesłuchania lub ściągnięcia.
wtorek, 18 marca 2008
wybiegając z domu
Niekiedy tracę poczucie czasu - za kilka dni Maddy i ja wybieramy się na parę dni do studia Laika w Portland żeby zobaczyć plany zdjęciowe "Koraliny". Prawdę mówiąc, większośc pracy będzie miała do wykonania Maddy - chcą, żeby przeprowadziła wywiad ze mną, z Henrym Selickiem i kilkoma osobami z ekipy. Myślałem, że mam jeszcze wiele godzin do wyjścia. Może nawet dni. I nagle ledwie przytomnym wzrokiem spoglądam jaki jest dzień podczas gdy Lorraine oznajmia mi, że na podjeździe czeka samochód, a Maddy i ja wychodzimy za piętnaście minut, więc pewnie powinienem założyć skarpetki.
Drogi Neilu,
Dzięki, że napisałeś o inicjatywie aby zmierzyć się z dotacją Terry'ego Pratchetta na rzecz Alzheimer's Research Fund w wysokości 1 miliona dolarów . W ramach aktualności w tej sprawie: jest już strona internetowa - http://www.matchitforpratchett.org/ oraz grupa na Facebook (naturalnie) - Matching Funds with Terry Pratchett. Warto wspomnieć na Twoim blogu także o nich.
Do zobaczenia na Orbital.
Wszystkiego dobrego,
Nina
Absolutnie. Zostały wspomniane.
Wydaje mi się również, że wślizgnąłem się do równoległego wszechświata, gdzie wszystko jest na odwrót. "The Sun" drukuje wiernie wszystko co powiedział, podczas gdy "Daily Telegraph" stara się podkoloryzować i sprawić, by brzmiało kontrowersyjnie.