Neil napisał w piątek, 16 marca, 2007
To była jedna z tych chwil, kiedy wiesz, że jesteś za granicą. Dokładniej w Niemczech.
O 10:53 – jestem w moim pokoju hotelowym i odpowiadam na pisemny wywiad, kiedy dzwoni dzwonek. Odzywa się damski głos:
„Dzień Dobry. Panie Gaiman, tu recepcja. Musi pan natychmiast zejść na dół. Jest tu ktoś, kto chce przeprowadzić z panem wywiad.”
“Właściwie, to przyszedł trochę za wcześnie, jestem zajęty..” odpowiadam.
”Wspaniale.” Stanowczo wchodzi mi w słowo. “W takim razie będzie pan na dole za dokładnie siedem minut.”
I odkłada słuchawkę, pozostawiając mnie całkiem ogłupiałego a dziennikarza przeprowadzającego wywiad stojącego u stóp schodów, poważnie zawstydzonego.
Schodziłem na dół dziewięć minut myśląc “Ha! Już ja jej pokażę”, co właściwie nie było w porządku wobec mojego gościa.
Dzisiejsze wywiady były fajne, czytanie (w Toyota Showroom) bardzo przyjemne, no i udało mi się zobaczyć z niesamowicie utalentowaną Dagmarą Matuszak przez krótką chwilę i dowiedzieć, jak idzie wydaniu Chłopaków Anansiego Hill House, którą projektuje.
(Chociaż nie mogę wam powiedzieć, kiedy Hill House ją opublikuje, mam to szczęście móc podzielić się tym, że dowiedziałem się od Petera Schneidera w Hill Mouse, iż założył konto g-mail z osobą, która odpowiada na maile z zapytaniami o to, adres to hillhousepub@gmail.com. Jeśli mieliście problemy ze skontaktowaniem się z nim albo kimkolwiek z Hill House, wyślijcie maila tam. Jeśli nadal są problemy, śmiało zostawcie mi wiadomość)
Drogi panie Gaimanie,
Myślałem o wydaniu “M jak Magia” przez Subterranean Press i wprawiło mnie to w zadumę. Czy nie zastanawiasz się czasami nad tym, że te piękne wydania twoich dzieł nigdy nie wpadną w ręce, co tu mówić o posiadaniu, większości twoich fanów z powodu tej strasznie wysokiej ceny? W żadnym wypadku nie twierdzę, że te wydania nie są warte swojej ceny, zastanawiam się tylko, czy nigdy nie chciałeś, żeby były bardziej dostępne? Mam nadzieję, że Twoja podróż, rodzina i koty (szczególnie Fred) mają się dobrze,
Dzięki,
Nie bardzo. Martwiłoby mnie, gdyby to drogie wydanie było jedynym wydaniem czegoś, co chciałbym, żeby dużo ludzi przeczytało, ale generalnie droga edycja jest droga z powodu mniejszego nakładu i dużo większej jakości, ze specjalnymi ilustracjami, albo czymś w tym rodzaju i dlatego kosztuje. Wydanie „M jak Magia” przez Harper Children będzie w cudownie dostępnej twardej okładce, wyceniona dla szkolnych bibliotek, a pierwsza partia druku będzie zawierała od 70 000 do 150 000 egzemplarzy. Nakład wydania Subterranean będzie bardzo mały i zrobiony dla tych, którzy kochają książki. Właściwie bardzo lubię limitowane edycje, głównie dlatego, że lubię piękne książki.
W twoim ostatnim poście wspomniałeś, że jako dziecko chciałeś dostać procę (katapult). Oczywiście jestem pewien, że to było w żartach, ale przypomniało mi to o czasach, kiedy podróżowałem po Europie i zdarzyło mi się koczować na Heathrow przez dłuższy czas. Nudząc się trafiłem na zabawny znak który pomiędzy rzeczami, których absolutnie nie powinno się wnosić na pokład samolotu wymieniał procę ręczną. Nie jestem Brytyjczykiem, więc strasznie ciekawi mnie, czy to my, jankesi mówimy na procę ‘slingshot’, czy ‘catapult’ to coś zupełnie innego i bardziej niszczącego =)
-Sean
Angielskie słowo proca - ‘catapult’ (albo ‘hand catapult’) to amerykańska proca ‘slingshot’, tak.
Drogi panie Gaimannie,
Do tego wynalazku jest opis, że został on wymyślony przez ekscentrycznego milionera żyjącego w Utah. Widząc, że jesteś ekscentrykiem, no i przynajmniej nieźle ci się wiedzie i mieszkasz w moim stanie, mógłbyś może zrobić taki? A jeśli ci się uda, mógłbyś mnie zaprosić? Przyniósłbym faszerowane jajka i sałatkę z kurczakiem curry. http://geekologie.com/2007/01/girl_in_human_sling_shot.php.
Wielbiciel, Rain.
Nie mam gdzie tego zamontować, żeby nie posłać dziewczyny na spotkanie z drzewem, ale…
Wrzucone przez Neila o 20:00 czasu amerykańskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz