wtorek, 27 września 2011

Wcale nie prokrastynacja przy korekcie...

 Neil napisał w sobotę 24 września 2011r. o 12:07

Dzień dobry.

Wszystkiego najlepszego z okazji Tygodnia Książek Zakazanych!

Tutaj mamy szarą, cichą sobotę. Wszyscy gdzieś zniknęli przy swoich zajęciach: zostałem tylko ja i psy.

W czwartek odwiedzili nas Sharon i Bill Stitelerowie. Razem sprawdziliśmy ule i zaczęliśmy je karmić. Obecnie mamy sześć uli dwa z pszczołami włoskimi (które są w świetnym stanie w porównaniu z innymi po późnym starcie i kiepskim roku mieliśmy nawet parę ramek pełnych miodu), dwa z krainkami (które dobrze sobie radzą) i dwa z pszczołami rosyjskimi (jeden może nie przetrwać nawet łagodnej zimy, drugi ma sporą szansę). Później wróciliśmy do domu.

Sharon Stiteler zaczęła wydawać dźwięki. Zwykle, kiedy Sharon wydaje dźwięki, oznacza to, że zostało zauważone coś ekscytującego, zwykle związanego z ptakami.

Tak było.

Sokół drzemlik upolował dzięcioła czerwonobrzuchego przy jednym z moich karmników dla ptaków i właśnie jadł go przed domem.



Oto zdjęcie, które zrobiłem drzemlikowi. Na swoim blogu Sharon opowiada całą historię, której towarzyszy wiele zdjęć oraz wyjaśnienie między innymi tego, po czym poznała, że to samica: http://www.birdchick.com/wp/2011/09/merlin-vs-red-bellied-woodpecker/

Wczoraj postanowiłem wydobyć trochę wosku pszczelego z wiader brei w garażu. Potrzebowałem trzech prób, by nauczyć się, jak dobrze to robić, ale teraz mam talerz pełen czystego, doskonałego, żółtego jak masło wosku, który delikatnie pachnie miodem, a także wiem, jak się za to zabrać następnym razem.

Nie mam pojęcia, co zrobię z woskiem. Ale przynajmniej nie zostanie wyrzucony.

Dziś zajmuję się korektą. Już niedługo wyjdzie The Little Gold Book Of Ghastly Stuff dla Borderlands Press i wczoraj wieczorem dostałem od nich e-mail z pdfami. To naprawdę urocza, niewielka kolekcja, w większości z ostatnich dziesięciu lat: dwa wiersze, cztery opowiadania (w tym, po raz pierwszy, pełna wersja mojego pierwszego wydanego opowiadania, Featherquest, które ukazało się w 1984r. przycięte do połowy i nigdy później nie zostało wznowione. Nie cieszcie się za bardzo: nie jest zbyt dobre), dwa dziwadła, cztery artykuły, kilka przemów, parę recenzji książek i inne. W zeszłym tygodniu podpisałem 500 limitowanych egzemplarzy. Później Borderlands zorientowało się, że zbyt wielu ludzi zamówiło podpisane wydanie i zapytali mnie, czy pozwoliłbym im zwiększyć nakład i sprzedać trochę niepodpisanych, nienumerowanych egzemplarzy, by uszczęśliwić ludzi, którzy zamówili nieistniejące książki, a ja się zgodziłem.



Niepodpisane egzemplarze jeszcze nie są wyprzedane, choć pewnie będą wkrótce po opublikowaniu tej notki. Będzie tylko jedno wydanie, więc jeśli zależy wam na egzemplarzu, wejdźcie na http://www.borderlandspress.com/littlegold.html i zamówcie go teraz. Co dziwaczne, międzynarodowa wysyłka kosztuje więcej niż sama książka (cztery razy więcej, jeśli chcecie, żeby było wysłane za granicę Fedexem).

Nie lubię robić korekty.

I muszę się do niej zabrać.

Zanim to zrobię, oto filmik Billa Stitelera z czwartku, na którym strzepuję pszczoły z ramki miodu albo nawet trzech:


Sztuczka ze znikającymi pszczołami od Billa Stitelera na Vimeo.

Muszę też zamknąć parę zakładek, więc...

Link do strony Stowarzyszenia Pisarzy, by wytłumaczyć, o co chodzi z opowiadaniowym cosiem na Twitterze, w którym uczestniczę: http://www.societyofauthors.org/soa-news/society-authors-launch-short-story-tweet-thon-soatale . Napisałem coś, co powinno być notką na bloga dla Guardiana i czułem się z tego powodu winny, ale pomyślałem, że mogę dotrzeć do większej ilości słuchaczy Radio 4. Oto link do tego, jak opowiadam o moim zamiłowaniu do opowiadań:

http://www.guardian.co.uk/books/booksblog/2011/sep/16/neil-gaiman-tweetathon-society-of-authors-radio-four

CBLDF zaczął tegoroczne zachęcanie do członkostwa paroma niesamowitymi okazjami. Powinniście wykupić członkostwo za $25, dzięki któremu otrzymacie wstęp na wydarzenia CBLDF i pomożecie wesprzeć Wolność Słowa w komiksach. W tym roku oferowane są także rzeczy takie jak obiady ze znanymi i ważnymi ludźmi komiksu, przeglądy portfolio i inne. (Obiad ze mną w Nowym Jorku jest już wzięty. Dwa pozostały...) Szczegóły na http://cbldf.org/homepage/be-counted/

P Craig Russel napisał notkę o powstaniu Sandmana 50 na http://www.artofpcraigrussell.com/?p=588

A to moje ulubione zdjęcia z Atlantic, ukazujące Nowy Jork w latach 40. Są kolorowe, co w jakiś sposób wszystko zmienia.
http://www.theatlantic.com/national/archive/2011/09/in-the-throes-of-creation-color-photos-of-new-york-in-the-1940s/244498/#slide1

Amanda Palmer rozmawia z USA Today o swojej powieści graficznej Evelyn Evelyn, podczas gdy Cynithia Von Buhler wyjaśnia i demonstruje swoje metody pracy.

W zeszłym tygodniu spotkałem się w LA z Tori na cudowny radosno-smutny wieczór z czerwonym winem i nadrabianiem zaległości. Dała mi egzemplarz Night of Hunters, swojego nowego CD. Płyta ta stała się moim ulubionym dziełem Tori z ostatnich dziesięciu lat słucham jej dużo za dużo. Jest przejmująca, a córka Tori, moja bajeczna chrześniaczka Tash śpiewa na kilku kawałkach coś, co mogło się bardzo nie udać, lecz tak się nie stało. To link do wywiadu z Tori, wraz z teledyskiem do jednej z piosenek (w którym zobaczycie dom, w którym napisałem dużą część Chłopaków Anansiego i w którym skończyłem Amerykańskich bogów, a także ujrzycie Tash).

...

I na koniec, jak każdy, kto był na stronie Google zauważył (bawiliście się kukiełkami w Google Doodle? Nie? Szybko. Spróbujcie), dziś byłyby urodziny Jima Hensona.

(W życiu przyznano mi wiele nagród, ale nie jestem pewien, czy istnieje coś, z czego jestem bardziej dumny niż to


Szczerze.)

A to filmik o wspomnianym logo...




Okej. Czas na korektę. Życzcie mi powodzenia.

Zdjęcie Kota Przeznaczenia

Neil napisał w czwartek 15 września 2011r. o 21:54

Zrobiło się zimno. Powietrze pachnie nieziemsko, komary zniknęły, niebo jest idealnie niebieskie, a lato się skończyło.

Mój znajomy, Kyle Cassidy, przyjechał na parę dni, by zrobić zdjęcia Pannie Maddy, a także by sfotografować w sobotę pierwszy w historii wyścig roller derby, w którym Lorraine wystąpi z Chippewa Valley Roller Girls. Wybraliśmy się razem na nocny spacer, w trakcie którego odegraliśmy Dzieci kukurydzy na łące. Mieliśmy na sobie ciepłe płaszcze, a w powietrzu dało się wyczuć odległą zimę.

Właściwie, powinienem coś wyjaśnić. Wspomniane wyżej rzeczy to oficjalny powód pobytu Kyle'a tutaj. Nieoficjalnie, jest tu dla kotów. Oto zrobione iPhonem zdjęcie Księżniczki, która wygląda jak Kot Przeznaczenia z jakiegoś horroru.


...

Dziś, szesnastego w piątek, rozpoczyna się sprzedaż biletów na spotkania WIECZÓR Z NEILEM I AMANDĄ, które planujemy na listopad. Jedynym wyjątkiem jest spotkanie w San Francisco, na które będzie można kupić bilety od niedzieli. Biorąc pod uwagę prędkość, z jaką wyprzedały się bilety w przedsprzedaży na wydarzenia w Vancouverze i San Francisco, lepiej zamówcie bilety jak najwcześniej - jak najbliżej momentu rozpoczęcia sprzedaży. (10 rano dla wszystkich oprócz Portlandu, gdzie sprzedaż zaczyna się o 11, ponieważ w Portlandzie cenią swoje poranki.)

31 października
LOS ANGELES, CA
Wilshire Ebell Theatre
Sprzedaż biletów rozpoczyna się w piątek, 16.09, o 10:00.
http://www.ticketmaster.com/event/09004728855F4205
(Przebrania! Będziemy w Los Angeles w Halloween. Zasugerujemy, żeby wszyscy przebrali się w kostiumy.)

4 listopada
SAN FRANCISCO, CA
Palace of Fine Arts
Sprzedaż biletów rozpoczyna się w niedzielę, 18.09. o 10:00.
http://www.ticketmaster.com/event/1C00472C7527579B

6 listopada
VANCOUVER, BC
Vogue Theatre
Sprzedaż biletów rozpoczyna się 16.09. o 10:00.
https://tickets.voguetheatre.com/Online/

8 listopada
PORTLAND, OR
Aladdin Theatre
Sprzedaż biletów rozpoczyna się 16.09. o 11:00.
http://www.ticketmaster.com/event/0F004728D41C4F13

SEATTLE, WA
Moore Theatre
Sprzedaż biletów rozpoczyna się 16.09. o 10:00.
http://purchase.tickets.com/buy/TicketPurchase?pid=7109675

...

Zobaczmy. Mojemu staremu przyjacielowi i współpracownikowi, Dave'owi McKeanowi, przyznano honorowy tytuł Doctor of Design w Wolverhampton. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek widział go bardziej skrępowanego niż na tych zdjęciach. No i szkoda, że zdjął kapelusz.

Jednym słowem: gratulacje, Dave.



Jeśli jesteście w UK, wybierzcie się do Foyles, by zobaczyć wystawę Dave'a "Magia rzeczywistości" http://www.foyles.co.uk/Public/Events/Detail.aspx?eventId=1338 - wystawione zostały oryginalne dzieła wykonane do książki, nad którą ostatnio pracował z Richardem Dawkinsem.

...

Miałem wrzucić link do strony Jedna Książka, Jedno Chicago. W ramach akcji, ludzie dosłownie tworzyli książki: przekształcali i oprawiali na nowo książki wybrane na przestrzeni lat przez organizatorów akcji Jedna Książka, Jedno Chicago. Audrey Niffenegger była jednym z sędziów. Wygrała wersja Nigdziebądź. Możecie o tym przeczytać oraz zobaczyć wiele z książek na http://onebookonechicago.tumblr.com/post/9588689435/one-book-many-interpretations

...

Oto lista Stu Najbardziej Lubianych Książek w UK Światowej Nocy Książki:
http://www.worldbooknight.org/your-books/the-wbn-top-100-books
Moje książki dostały się do setki kilka razy. Dokładnie 4 i pół razy (Dobry Omen liczę jako pół, na spółkę z Terrym Pratchettem). Co jest naprawdę ekscytujące. Książki, razem z linkami oraz liczbą zdobytych głosów, znajdują się na http://www.worldbooknight.org/your-books/the-wbn-interactive-top-100-books

...

No dobrze. Teraz spać. Jakim cudem zrobiło się tak późno?

sobota, 24 września 2011

Księżyc nad Polem Kukurydzy

Neil napisał w poniedziałek 12 września 2011 o 20:28



Jest pełnia księżyca.

Nadchodzi burza, w ciepły wieczór czuć powiewy chłodnego wiatru, a pole kukurydzy ożyło szeptami i szelestami. W świetle księżyca białe psy zanurzają się w polu kukurydzy i wynurzają jak duchy. A ja nie potrafię przestać sobie wyobrażać koszmarnych scenariuszy, choć bardzo usilnie próbuję.





Wybrałem się dziś z Maddy na dłuższą przejażdżkę rowerową, a potem oglądaliśmy Doctora Who (jesteśmy już prawie na bieżąco). Cierpliwie zniosła moje dziwaczne sałatki na obiad. ("I jak, dobre?" "No cóż, tato...  smakuje interesująco.")

Życie płynie teraz bardzo spokojnie. Ja jestem w domu na środkowym zachodzie, Amanda jest w Bostonie i zobaczymy się znów dopiero za dwa tygodnie. Tęsknię za nią, ale miło jest spędzić trochę czasu we własnym towarzystwie i na pracy bez oglądania się na cudze plany, zajęcia i potrzeby. A ja mogę się założyć o ogromne ciasto, że ona też bawi się doskonale – nadrabiając zaległości w pracy bez konieczności przejmowania się mną. Przynajmniej w naszym przypadku się to sprawdza.
Wczoraj odbyliśmy długą rozmowę telefoniczną o naszych planach na październik i listopad. Uzgodniliśmy 1) ile będzie trwał występ, a co za tym idzie 2) ile będą trwały poszczególne części. Postanowiłem, że w każdym miejscu przeczytam coś innego. Zgodziliśmy się również, że podczas halloweenowego wieczoru w LA ma się odbyć jakiś konkurs na przebranie. (Tu można zobaczyć jak przechadzam się wzdłuż kolejki osób przepranych na konkurs kostiumów w Domu na Skale w ubiegłe Halloween. Ten będzie krótszy, mniej oficjalny.)

To zadziwiające, ale na konto projektu Kickstartera wpłynęło już ponad 100 tys. dolarów i rozmawialiśmy co będziemy mogli dzięki temu zrobić z płytą i jakie "niespodzianki" dodać do zestawów z podziękowaniami (wymyśliliśmy, że będzie to coś, co Amanda chciała zrobić przy okazji Who Killed Amanda Palmer, ale nie miała na to pieniędzy), jak będziemy wszystko ogłaszać i co z tym wszystkim zrobimy.

Bardzo odpowiada mi ta forma finansowania rozmaitych projektów – sprzedawanie zanim jeszcze powstaną. Oznacza to, że robimy to i staramy się dla osób, które są naprawdę zainteresowane, że możemy sobie pozwolić na zrealizowanie tego, co naprawdę chcemy zrobić i że ludzie naprawdę będą coś z tego mieli. Nie martwimy się o koszty marketingu. Nie musimy szukać wytwórni płytowej i przekonywać jej szefów, żeby pozwoli nam robić, co chcemy. Po prostu to robimy.

Jeśli rozważacie rozpoczęcie swojej akcji na Kickstarterze (albo Indiegogo czy podobnej stronie poza granicami USA) – polecam znakomity esej byłej Web Elfki Olgi Nunes na stronie http://olganunes.com/2011/01/on-lamp-kickstarter-and.php. Zrobiliśmy wszystko, co sugerowała Olga. Na swoim blogu Garret Bibbons również daje dobre i mądre rady http://garrettgibbons.com/blog/successful-kickstarter-campaigns.

I musicie zrobić video, które będzie interesujące, miłe dla oka i zrozumiałe. Sprawdzić może się absurdalna piosenka o małych chomiczkach i wehikułach czasu. Właśnie obejrzałem video dobrej znajomej, które było bardzo piękne i bardzo artystyczne, ale nie wyjaśniało, na czym polega projekt ani dlaczego powinno się go wspomóc i nie sądzę, żeby udało jej się zebrać pieniądze, a szkoda.
...

Jestem ogromnym wielbicielem "Wybranych opowiadań" Public Radio International. Zapisałem się do ich podcastu. Kilka tygodni temu słuchałem programu Shermana Alexie i był świetny, więc już nie mogę się doczekać programu Stephena Kinga z tego tygodnia, który właśnie pobrałem na swój telefon.

A zatem z dumą wklejam tutaj fragment e-maila od Jennifer Brennan z Symphony Space z informacją dla mnie (a teraz dla Was) o tym kiedy wyemitowane zostaną dwa programy z moim udziałem nagrane w tym roku:


Program nr 3. Miłość w Prawdziwym Życiu

13 października 2011


“A Life in Fictions,” [Życie w fikcji] Kat Howard, czyta Marin Ireland

“The Thing About Cassandra,” [Rzecz o Kasandrze] Neila Gaimana, czyta Josh Hamilton


Program nr 12. Czarodziejska Wyobraźnia Neila Gaimana

15 grudnia 2011

“Trolowy most” Neila Gaimana, czyta Neil Gaiman
“Koliste ruiny” Jorge Luisa Borgesa, czyta Boyd Gaines


(Ucieszyło mnie to szczególnie dlatego, że opowiadanie Kat Howard producenci programu wybrali z antologii OPOWIADANIA, którą redagowałem wspólnie z Alem Sarrantonio, a nie miałem z tą decyzją nic wspólnego. Chociaż zauważyłem, że opowiadanie jest dobre, gdy tylko Kat (uczona przeze mnie na Clarion) mi je wysłała. A ja przeczytałem, spodobało mi się i wysłałem je Alowi z propozycją dołączenia do zbioru.)
...
Na Twitterze napisałem, że Dave McKean robi pornografię. Poprosił mnie, żebym więcej tego nie robił, bo nagle jego konto śledzą bardzo podejrzane boty. Ale z dumą stwierdzam, że jednak dodał pozycję "pornografia" (czy może raczej "erotyka") do twórczości w swoim CV.

Kiedy dwa tygodnie temu go odwiedziłem dał mi książkę pt. Celuloid. To jego najnowsza powieść graficzna, erotyczna książkowa fantazja Dave'a McKeana. Została wydana na całym świecie – w USA przez Fantagraphics, we Francji przez Delcourt. Jest naprawdę humanistyczna i przepiękna i fantastyczna (w sensie dosłownym). Kobieta sfrustrowana oczekiwaniem w domu na mężczyznę znajduje projektor i wkracza do świata fantazji erotycznych. (Mój ulubiony fragment to chyba jej spotkanie z postacią, która moim zdaniem jest Dianą z Efezu.) Znalazły się tam ilustracje w bardzo wielu stylach, ale wszystkie charakterystyczne dla Dave'a.

Powinniście kupić tę książkę w pobliskiej księgarni z komiksami. A jeśli już ich zabrakło (albo jeśli krępujecie się o nią poprosić) zamówcie ją w sieci. Jest dostępna w wielu miejscach. Na stronie Amazon można ja obejrzeć.






...

I na koniec tajemnicza tajemnica ogromnej tajemniczości z Edynburga. Zaczęły się tam pojawiać papierowe rzeźby z książek, jako reklama dla bibliotek. Ian Rankin dał się schwytać w ich sieć. (Czy zrobione z książek rzeźby mogą snuć sieci?)


Podejrzewa się, że ta artystka mogła mieć z nimi coś wspólnego. Nie mam pojęcia, czy to prawda, ale jej rzeźby są i tak naprawdę wspaniałe.

Powinniście zajrzeć na obydwie strony. Dobrze wam to zrobi.

Pamięć

Neil napisał 11 września 2011 o 14:53

Jak rozróżnić moje psy w wodzie. Cabal wygląda tak:


Natomiast Lola tak:


Lub tak:


Lub tak:

...


Poniższe wpisy znalazły się na tym blogu dokładnie dziesięć lat temu: 



Wtorek, 11 września 2001
Połączenia telefoniczne z Nowym Jorkiem nie działają, a numery komórkowe, pod które dzwoniłem w ogóle nie odpowiadają. Boję się o przyjaciół. Oglądam CNN i się niepokoję.

Neil Gaiman napisał o 9:12






Włączyłem BBC America. Wielu znajomych wysłało e-maile, żeby dać znać, że żyją... Na wiele wiadomości wciąż czekam.

Miałem pojechać na kilka dni do UK na mszę żałobną Douglasa Adamsa, a potem na festiwal w Trieście, we Włoszech. Na razie nie wiadomo, czy samoloty w ogóle będą latać...



Neil Gaiman napisał o 10:24






Oto co dzisiaj zrobiłem.
Zebrałem mnóstwo poprzewracanych słoneczników i oparłem je o ścianę domu tylko dlatego, że ładnie tak wyglądają. Coś upiekłem. Napisałem coś do filmu. Zadzwoniłem do przyjaciół, z którymi od dawna nie rozmawiałem tylko po to, by się przywitać. Nie dodzwoniłem się do nikogo w Nowym Jorku. Często odbierałem telefon, bo dzwonili ludzie z Nowego Jorku. Postanowiłem nie lecieć do Londynu w sobotę. Obejrzałem na DVD dokument o filmie Kult (zdziwiony, że nagrana dawno temu z telewizji wersja filmu była dłuższa, niż kinowa i o 99 minut krótsza od "rozszerzonej"). Poczytałem książkę o Lazzi z commedii dell'arte zawierającą dziwna teorię, że mogły być one metaforą. Posprzątałem kuwety. Pomartwiłem się o jeszcze kilkoro przyjaciół z Nowego Jorku, którzy wciąż się nie odezwali. Przeczytałem Maddy kolejny rozdział Latającego Zamku Hauru. Na stronie Amazon wpłaciłem datek na konto Czerwonego Krzyża. Nauczyłem Maddy kilku karcianych sztuczek.
Próbowałem zaprowadzić normalność.
Można było gorzej spędzić dzień.

Neil Gaiman napisał o 1:16


Kilka dni później coś się stało ze znajdującymi się w Nowym Jorku serwerami AmericanGods.com, na których mieścił się blog. To był chyba wirus i jako najnowszy wyświetlał się post z 18 czerwca 2001, który kończył się następująco:

Jeśli ktoś jest w pobliżu Nowego Jorku  do zobaczenia jutro w księgarni Borders w World Trade Centre. Libretto sprawia się znakomicie, ale jeśli jest gdzieś na tym prawdziwy apostrof to nie mogę go znaleźć. Będę więc używał innego znaku.

Trasa promująca Amerykańskich bogów rozpoczęła się w World Trade Centre, po trasie wróciłem do domu i nikt inny nie miał już nigdy rozdawać w tej księgarni autografów.

Dziwnie się czyta i wspomina niektóre ze starych postów:

Dwa wpisy z 14 września 2001:

W FAQ przyszedł e-mail wyjaśniający w bardzo rozsądny sposób, że to Amerykańscy bogowie spowodowali tragedię World Trade Centre. Zaczął się od cytowania niedawnych wypowiedzi Jerry'ego Falwella: Zwolennicy aborcji muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność za to, co się stało, bo Bóg nie pozwoli z siebie drwić. A kiedy unicestwiamy 40 milionów maleńkich niewinnych dzieci, rozwścieczamy Boga. Poganie i zwolennicy aborcji, feministki, geje i lesbijki aktywnie działający na rzecz uznania ich stylu życia za alternatywny, ACLU [Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich], organizacja People for the American Way  wszyscy, którzy próbowali zsekularyzować Amerykę  ich wszystkich wytykam i mówię "To wy pomogliście do tego doprowadzić". Następnie nadawca wyjaśnia, że przeczytał (lub przeczytała) większość Amerykańskich bogów zanim zorientował się, że samo czytanie książki jest aktem bałwochwalczego oddawania czci demonom i spalił swój egzemplarz. I pyta, czy teraz się cieszę. Z tego co zrozumiałem implikacja jest taka, że Bóg był w stanie tolerować pogan, lesbijki, ACLU itd., ale potem ukazali się Amerykańscy bogowie i to przepełniło Jego czarę goryczy.
Tu wstawić zdjęcie pisarza wzdychającego, kręcącego z niedowierzaniem głową i wracającego do pracy.
...

Przyszło dużo wiadomości od sympatycznych, wierzących osób z rozmaitych odmian i odłamów, którzy lubią czytać książki i zupełnie nie zgadzają się ani z poglądami pana Falwella, ani ze wspomnianym przed chwilą nadawcą listu. Nie przejmujcie się. Choć te wypowiedzi nie zmartwiły mnie ani trochę, podobnie jak "bojkot" Sandmana ogłoszony przez Stowarzyszenie Amerykańskich Rodzin (jakby Donald Wildmon i jego zwolennicy kiedykolwiek wcześniej go kupowali) potraktowałem je jako ostrzeżenie i przypomnienie: dopóki wiesz, kogo Bóg każe ci nienawidzić i krzywdzić  wszystko, co im robisz jest usprawiedliwione.
Zdanie wypowiedziane przez Arnauda Almary podczas krucjaty przeciwko albigensom (z pamięci, tak około roku 1210) nadal pojawia się na koszulkach. Krucjatę przeciwko albigensom podjęli Francuzi chcąc wykorzenić herezję. Kiedy zapytano Arnauda, jak żołnierze odróżnią heretyków od prawych mieszkańców miasta Beziers, odpowiedział "Zabijcie ich wszystkich. Bóg swoich rozpozna".


a kilka dni później...


Przez FAQ przyszedł e-mail z płynącą z głębi serca prośbą:

Czy spróbuje pan wykorzystać swój status sławy, by chronić amerykańskich muzułmanów przed przemocą? Byłoby wspaniale, gdyby pan i inni znani ludzie zabrali głos w tej sprawie...


Oczywiście, choć nie wiem jak bardzo to pomoże. Ludzie, którzy są skłonni zaatakować muzułmanów lub Amerykanów arabskiego pochodzenia, prawdopodobnie nie czytają tego bloga. (A biorąc pod uwagę, że pierwsza ofiara "odwetu" Amerykanów to zastrzelony w Arizonie Sikh (pochodzący z Pendżabu, który jako Sikh naturalnie nie był wyznawcą islamu), nie sądzę, żeby 
cokolwiek pomogło nawet tłumaczenie, że Talibowie reprezentują islam tak samo wiernie, jak Torquemada i jego zbiry reprezentują chrześcijaństwo lub partia nazistowska neo-pogan. Mieszkańcy Arizony, którzy zastrzelili Sikha, zauważyli po prostu na ulicy człowieka z brodą i w turbanie i uznali, że mężczyzna ten popełnił zbrodnię polegającą na pochodzeniu z innego kraju i posiadaniu brązowej skóry. Im to wystarczyło.)


(A ja chciałbym tylko, żeby ludzie przeczytali ponownie zeszyt #50 Sandamana  "Ramadan" i rozdział o ifrycie z Amerykańskich bogów.)
Neil Gaiman napisał i 12:33



i na koniec post z Triestu, z 23 września 2001...

Dzisiaj cały dzień był deszczowy, szary i mglisty. Wczoraj, również w deszczu, spacerowaliśmy po Placu Jedności, oglądaliśmy występy żonglerów i innych artystów w mało przekonujących kostiumach oraz paradę okolicznych mieszkańców odtwarzających wydarzenia historyczne  ubranych w stroje, których  wówczas nie noszono, noszących broń, której wówczas nie używano. Robi się z tego jeden wielki festyn. Na całym świecie. Nie przeszkadza mi to szczególnie  nic tak nie poprawia humoru, jak widok innych ludzi w mokrych kolczugach.
Dzisiaj, w drodze do domu Maksymiliana, deszcz zmusił nas do znalezienia suchego schronienia. Trafiliśmy akurat na wystawę fotografii Roberta Capy. Była niezwykła: wojna domowa w Hiszpanii, druga wojna światowa, japońsko-chińska wojna w 1938 roku. Bez cienia ironii czy cynizmu przyglądałem się zdjęciom walk, rannych cywilów, ludzi, których życie legło w gruzach. Ci ludzie byli jak my. Nie ważne, po której stronie konfliktu się znaleźli. Byli jak my, a płynący ze zdjęć przekaz był prawdziwy i bezpośredni w sposób, jakiego do niedawna nie potrafiłem sobie wyobrazić.

...
Przepisuję teraz Fortunately, The Milk, wyjątkowo niedorzeczną książkę dla dzieci, która ilustruje Dave McKean (Dave obiecał mi, następna rzecz, którą zrobimy razem po tej książce będzie bardzo mroczna i bardzo dorosła). Skończyłem ją pisać wczoraj, zadzwoniłem do Dave'a i wszystko mu przeczytałem. Z założenia miała być długości Dnia w którym zamieniłem tatę na dwie złote rybki, ale wyszła cztery lub pięć razu dłuższa.



piątek, 23 września 2011

Właściwie całkiem zadowolony, że jest Gaimanem

Neil napisał w piątek 9 września 2011 o 17:55

Jestem w domu. Wczoraj wieczorem wysiadłem z samolotu.
Dzisiaj był martwy dzień. Najbardziej ekscytujące rzeczy, które udało mi się zrobić to 1) wziąć długą, relaksującą kąpiel  pierwszą od wielu tygodni, od ponad miesiąca nic tylko prysznice  oraz 2) nie założyć butów.

Szukając czytnika kart do mojego aparatu (zrobiłem mnóstwo zdjęć na spacerze z psami, ale nie mogę ich zgrać) odkryłem starożytny notebook Atari Portfolio. Włożyłem do niego nowe baterie i okazuje się, że wciąż działa. Nie włączałem go przez jakieś 14 lat. I pomyślałem wtedy o prawie Moore'a. Notebook ma ręcznie robioną i dokupioną specjalnie kartę pamięci, pełną maleńkich plików tekstowych.

 



Karta ma 2MB pamięci, całość pokrywają ostrzeżenia. Zastąpiłem nią kartę o pojemności 256KB, w którą wyposażony był komputer. Nie mam już urządzenia, które potrafiłoby odczytać karty z Portfolio, choć (właśnie sprawdziłem) wszystko przekopiowałem jeszcze w 1997, kiedy coś jeszcze takie karty czytało.

 

A znalezienie Portfolio sprawiło, że pomyślałem o tym eseju/wystąpieniu Bena Hammersleya, które przeczytałem wczoraj i wciąż o nim myślę.

Na portfolio pisałem opowiadania w kawałkach  np. Morderstwa i tajemnice zajęły pięć plików, a nowy otwierałem, gdy poprzedni był już zapełniony. Rozglądając się wśród tych plików odkryłem zapomniane wiersze i pomysły na opowiadania (w większości bardzo dobre pomysły i nieco gorsze wiersze). Kiedy go dostałem... kiedy to było? około 1988 roku, jak sądzę... może 1989. Wtedy był to szczyt osiągnięć technologii przenośnych komputerów. (I działał na 3 baterie AA, które wystarczyło wymieniać kilka razy w roku.)


Portfolio działa bez zarzutu i kiedy/jeżeli przekażę swoje papiery i inne rzeczy bibliotece  przekażę i to.


...Wciąż próbuję przetrawić minione sześć tygodni. Zdarzyło się wiele rzeczy dobrych i trochę trudnych spraw-z-prawdziwego-życia. Przez najbliższe dni będę uzupełniał luki  czekam na zdjęcia.

Ostatnie dni były wyczerpujące. Z Amandą i jej zespołem pojechałem do Wiednia, a następnie do Amsterdamu. Pojechałem głównie dlatego, że chciałem się w Wiedniu spotkać z Jonathanem Carrollem. Amanda mnie ostrzegała, że nie będzie łatwo i miała rację. Tak się cieszę, że nie jestem koncertującym muzykiem. Ale byłem szczęśliwy z okazji do spotkania z Jonathanem Carrollem. Czas z nim spędzony wart był każdej ilości godzin czekania na lotnisku i spania na siedząco w samolotach.

Trafił mi się też jeden z najprzyjemniejszych wieczorów w mojej karierze prawie muzyka w trasie. Na zdjęciu poniżej śpiewam "The Problem With Saints" na koncercie Amandy w Heaven w Londynie. Uwielbiam je, bo widoczna za mną Amanda się śmieje oraz dlatego, że cały wieczór był wyjątkowo wspaniały.


IMG_9400

Wśród zaproszonych na scenę gości specjalnych znaleźli się Tom Robinson (zaśpiewał "Glad to be Gay", a my wszyscy wspomogliśmy go w refrenie, podczas gdy mieszkający wewnątrz mnie 16-letni Neil Gaiman, który w sklepie z płytami w Croyden 35 lat temu kupił EP "Glad to be Gay" nie posiadał się z radości) oraz niewiarygodny Tim Minchin.

(Wielkie dzięki należą się partnerce Toma, Sue, która zlitowała się nad podróżującym pisarzem i pomogła w sytuacji kryzysowego braku czystych ubrań.)
...
Czym zajmowałem się ostatnio...

Nie wiem, czy słyszeliście o The Guild. (Jeżeli nie, możecie na przykład wejść na stronę http://www.watchtheguild.com/ i zacząć od pierwszej serii). Serial podzielony jest na 10-minutowe odcinki do objerzenia w sieci. Ostatni odcinek jest już 7. w 5 serii. A widoczna poniżej twarz zdradza, kto w tym odcinku zagrał samego siebie.

Czasami zastanawiam się, co by się stało, gdyby wersja mnie, która występuje w The Guild, wersja mnie z Simpsonów i wersja mnie z Arthura skrzyknęłyby się i zaczęły wspólnie walczyć ze zbrodnią i zachęcać ludzi do czytania chowając się w ich jedzeniu.
...
Tutaj też zagrałem siebie. To klip natury reklamowej promujący powieść graficzną Evelyn Evelyn wydaną przez Dark Horse, którą napisali Jason Webley i Amanda Palmer, a zilustrowała Cynthia Von Buhler. (Ten klip, podobnie jak ten z bananem na plaży, nakręciła swoim iPhone'em asystentka Amandy, Superkate.)





...

A w tej szalonym i nieokiełznanym wywiadzie z festiwalu w Edynburgu jestem sobą (i nikogo nie gram). Odpowiadałem na wszystkie pytania Audrey Niffenegger o baśnie i podobne rzeczy.


...




Mój stary znajomy Tom Monteleone zapytał, czy dostarczyłbym czegoś do 14. już "małej książeczki" wydawanej przez Borderlands Press. Tym razem jest to mała Złota Książeczka. Znalazłem sporo rzadkich, dotąd niepublikowanych i niezebranych rzeczy. Książka zostanie wydana w 500 egzemplarzach z autografem, które sprzedają się bardzo szybko. Na okładce Gahan Wilson narysował mnie w otoczeniu tworów straszliwych i zadziwiających.
Prawie skończyłem pisanie wstępu do tej książki. (Miałem skończyć go wczoraj w samolocie, ale zasnąłem.)

Myślę, że czas skończyć na dziś z blogiem. Mam oczywiście znaczne blogowe zaległości, jest sporo linków, zdjęć i relacji z przygód do zamieszczenia, dużo pytań i komentarzy, na które trzeba odpowiedzieć.

Zanim pójdę chcę podziękować wszystkim, którzy wsparli Kickstarterową akcję na rzecz Wieczoru z Neilem i Amandą. Wyznaczony cel udało nam się osiągnąć w ciągu pierwszych kilku godzin. Dzięki temu na trasie będzie z nami dźwiękowiec, wszystkie występy zostaną profesjonalnie zarejestrowane i teraz mamy za co porządnie je zmontować, zmiksować i wydać, na płycie i w ogóle. Jestem niezmiernie wdzięczny. Mam teraz również nadzieję, że choć jeden z tych wieczorów uda się nam sfilmować dla potomności.)

(Wszystkie próby zrealizowania podobnego przedsięwzięcia niewielkim kosztem skończyły się fiaskiem. W latach 90. próbowaliśmy nagrywać trasy z serii "Anioł stróż", które robiłem dla CBLDF i albo nagrania się nie udały albo zaginęły, z wyjątkiem jednego video sfinansowanego przez PBS. Próba sfilmowania czytanej w całości Koraliny w 2002 roku w San Francisco zakończyła się katastrofą i zostaliśmy z nienadającym się do użytku niemym filmem z jednej kamery. Widziałem też, jak Amanda płaciła ludziom za nagrywanie koncertu, po czym dyski twarde się psuły albo pliki okazywały się puste. To będzie zrobione porządnie.)
Musze również powiedzieć, że Kickstarter, gdzie ludzie zawczasu kupują, co im się podoba, to fantastyczny model biznesowy. Prawie połowa osób, które się włączyły wykupiła prawa do pobrania albumu za 1 dolara, a jak dotąd 800 z 2000 osób chce zamówić CD.



Dobra. Wyczerpany podróżą pisarz pada z nóg i idzie spać. Dobranoc.

czwartek, 22 września 2011

Trasa i kickstarter

Neil napisał we wtorek, 6 września 2011 o 2:56


Kliknijcie w link. To nasza kampania, zbieramy pieniądzę na zarejestrowanie trasy i wydanie płyty.
Jest ograniczona ilość pakietów VIP, bilety w przedsprzedaży i w ogóle. Mnóstwo wspaniale głupawych rzeczy. I video, w którym jem banana na plaży.


AKTUALIZACJA: Dziękuję Wam! Nasz cel udało się osiągnąć kilka godzin po uruchomieniu Kickstartera. Stać nas teraz na zabranie ze sobą w trasę inżyniera dźwięku, który wszystko nagra, na wydanie CD i zrobienie plakatów. Jesteście wspaniali.

Relaks w Edynburgu

Neil napisał w poniedziałek 22 sierpnia 2011 o 11:05

Plan zajęć w Edynburgu był zwariowany, ale dość przyjemny. Nie obejrzałem w ciągu tych kilku tygodni tylu przedstawień, ile bym chciał, ale udało mi się napisać więcej, niż zamierzałem i podpisałem znacznie więcej książek, niż miałem i ludzie byli zadowoleni, więc wszystko się dobrze skończyło.

Dziś wieczorem Amanda występuje w HMV Picturehouse i będzie to właściwy debiut jej nowego zespołu (z udziałem kuzyna Hugh na dudach i sekcją dętą), a ja próbuję zdecydować co przeczytam podczas swojego Gościnnego Występu. Myślę, że pozostanę przy "The Rhyme Maidens", napisałem to niedawno i jeszcze nie czytałem przed publicznością.

Dzień później  bo nie zdążyłem napisać o tym na czas.
Podczas próby przed występem Amanda zapytała, czy nie zaśpiewałbym "The Problem With Saints", naszej piosenki z projektu 8in8. Wykonywałem ja tutaj dwukrotnie: podczas występu późnym wieczorem z Belt Up Theatre, choć wtedy miałem przed nosem kartkę z tekstem, oraz kiedy Jason Webley zaprosił mnie na scenę podczas koncertu w Forest Cafe (http://blog.theforest.org.uk/savetheforest), więc wydało mi się to coraz mniej onieśmielającym zadaniem...

Wczorajszy występ był fascynujący. Amanda zgromadziła nowy zespół  Grand Theft Orchestra i wypróbowuje z nimi coś bardzo stylowego i błyszczącego i tanecznego. Mój znajomy Chris Cunningham powiedział, że "to jak kiedy David Bowie od Hunky Dory przeszedł do Ziggy'ego Stardusta." Powiedział również, że to był jego ulubiony ze wszystkich koncertów Amandy, jakie widział i jeden z najlepszych obejrzanych przez niego koncertów w ogóle. Nie był to mój ulubiony (chyba za bardzo lubię dziwaczne i smętne piosenki), ale jestem bardzo ciekaw, jak zespół będzie sobie radził, kiedy bardziej się zgrają i trochę poćwiczą nowe piosenki. Byłem zachwycony brokatem i makijażami i całym spektaklem, łącznie z Hugh MacInnesem, grającym na dudach kuzynem Amandy.

Dziś Amanda występuje w Glasgow, a ja zostaję w domu i zapraszam kilku innych pisarzy na drinka. Nasz świat jest całkiem dobrym światem...
...
Kiedy nagrywałem WITS dla Radia Publicznego Minnesoty, nagrałem również program dla The Current, stacji muzycznej należącej do tego samego radia. Zostałem gościnnie DJ-em. Program miał trwać pół godziny, ale rozmawialiśmy około godziny i kiedy wychodziłem było mi bardzo przykro, że aż tyle będą musieli powycinać.

Nic nie wycięli. Po prostu przedłużyli program.
Posłuchać (i pooglądać teledyski do wybranych przeze mnie piosenek) można na http://minnesota.publicradio.org/collections/special/columns/music_blog/archive/2011/08/theft_of_the_di_35.shtml
Można też kliknąć poniżej:

...

Według http://www.comicsbeat.com/2011/08/20/well-said-neil-gaiman/ taki dywan leży w nowej bibliotece publicznej Gungahlin w Canberrze, w Australii:

"GOOGLE MOŻE CI UDZIELIĆ 10 000 ODPOWIEDZI, 
BIBLIOTEKARZ UDZIELI CI POPRAWNEJ."
Neil Gaiman 


To wspaniałe.
...

W ubiegłym tygodniu skończyłem pisać (ręcznie) opowiadanie dla Raya Bradbury'ego i zaledwie kilka godzin później, bardzo późnym wieczorem, przeczytałem je niewielkiej publiczności.

Wysłałem je Rayowi w poniedziałek, czyli dzień jego 91. urodzin, już przepisane, była to druga wersja. Teraz jestem jeszcze bardziej zdenerwowany, niż kiedy czytałem je ludziom, a byłem wtedy wyjątkowo zdenerwowany.

Dowiedziałem się właśnie, że mu się podobało i nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo jestem szczęśliwy.
...

Na stronie http://www.guardian.co.uk/books/audio/2011/aug/24/neilgaiman-edinburgh-book-festival?CMP=twt_gu można posłuchać mojego wystąpienia na temat Amerykańskich bogów z Johnem Mullenem z Festiwalu Książki w Edynburgu  dla Klubu Książki Guardiana.

A na koniec wywiad, który dla Guardiana przeprowadził ze mną naprawdę mądry, młody dziennikarz: