wtorek, 8 kwietnia 2008

Uwaga: nisko przelatujące wstępy...

Neil napisał we wtorek 8 kwietnia 2008 o 13:10

Spodziewajcie się, że od czasu do czasu będą się tu pojawiać wstępy - wrzucanie ich na blog i pozostawienie Webgoblinowi zbierania wydaje się lepszym pomysłem, niż po prostu wysyłanie mu każdego wstępu, który uda mi się znaleźć po to, żeby otworzył nowy, dobrze zaopatrzony dział w Cool Stuff (które korzystający z RSS mogą znaleźć tutaj http://www.neilgaiman.com/p/Cool_Stuff).

To jest wstęp do zbioru akademickich prac na temat Sandmana, "The Sandman Papers" Joe Sandersa wydanego przez Fantagraphics kilka lat temu.

Są wstępy i są wstępy, są też wstępy i są wreszcie takie jak ten, gdzie przedstawiam książkę powiązaną w jakiś sposób ze mną i nie mam pojęcia co nowego mógłbym dodać do tej, którą trzymasz w ręku. Mimo to muszę spróbować.

Raz, na Międzynarodowej Konferencji o Fantastyki w Sztuce na Florydzie kilka lat temu, poszedłem obejrzeć prezentacje trzech prac napisanych na temat mojej twórczości (jedna z nich została tu zamieszczona) i po każdej z nich pytano mnie, czy chciałbym na to jakoś odpowiedzieć. Szczerze mówiąc to trochę jak pytać kogoś komu właśnie zrobiono sekcję zwłok, czy zechciałby podzielić się wrażeniami. (moje odpowiedzi wahały się, przynajmniej według mojej pamięci, od "Eee, dziękuję. To bardzo miło z twojej strony" do "Eee, z całym szacunkiem, ale gdybyś przeczytał zeszyt, który cytujesz to wiedziałbyś, że tam nie chodzi o to, o czym mówisz." Ale prawdopodobnie tylko się uśmiechnąłem i skinąłem głową.)

Jednak było to - z wyjątkiem wytknięcia obiektywnego błędu - po prostu moje zdanie i nie uważam, żeby było uprzywilejowane. Kiedy już coś napiszesz, dzieło przestaje należeć do ciebie: należy do innych i będą oni mieli swoje opinie na jego temat, a każda z nich jest równie trafna, co opinia autora, a może nawet bardziej. Ponieważ ci ludzie przeczytali to jako coś zupełnie nowego i - o ile nie przytrafi się mu amnezja - autor nigdy nie będzie do tego zdolny. Przeszkadzać będzie zbyt wiele duchów - innych wersji opowieści, a poza tym autor nie może jej przeczytać po raz pierwszy zastanawiając się co wydarzy się za chwilę, porównywać z innymi rzeczami które kiedyś czytał lub czytała.

A więc choć mogę, zadufany w sobie, nie zgadzać się niektórymi przedstawionymi wnioskami, ciesze się bardzo, że takie opinie istnieją. W końcu osoby, które do tych wniosków doszły przeczytały moje prace po raz pierwszy, a to więcej, niż ja zdołam osiągnąć. Czasami prace na temat czegoś co napisałem otwierają mi oczy i zauważam, że było tam coś, czego nie planowałem. Byłem chwalony za niezamierzoną pomysłowość i potępiany za rzeczy, których tak naprawdę nie zrobiłem. I zawsze sprawiało mi to przyjemność, być może dlatego, że zawszej miałem pewną dozę szacunku dla środowiska akademickiego. Nawet, jeśli nie moge ich zrozumieć to sztuka naprawdę się dla nich liczy. A dla tych z nas, którzy szukę tworzą to jest najwspanialsze uczucie.

Zawsze szczególną przyjemność sprawia mi uwaga jaką środowisko akademickie darzy komiksy - po części dlatego, że potrzebujemy aby najlepsze krytyczne umysły wskazały i wyjaśniły nam to, co robimy, a po części, a może głównie dlatego, że pokazuje to jak bardzo świat się zmienia. (dziesięć lat temu zostałem zaproszony na jeden z największych amerykańskich uniwersytetów przez ich wydział sztuk i poinformowano mnie przepraszająco, że wydział filologii angielskiej, ach, zbojkotuje moje wystąpienie, bo w końcu zajmuję się komiksami. W obecnych czasach zaproszenia przychodzą od wydziałów anglistyki...)

Jedno wiem na pewno - Joe Sanders (w tej książce są dwie o soby o tym nazwisku, tak żeby was zmylić. Mam na myśli redaktora) jest nie tylko znakomitym i wnikliwym krytykiem oraz doskonałym nauczycielem, ale okazał się też niezmordowany w staranich aby powołać tę książkę do życia. Mam nadzieję, że okaże się ona zaledwie początkiem zbieranego drukowanego dialogu tych, którzy robią komiksy i tych, którzy mówią nam co zrobiliśmy.

Neil Gaiman
10 stycznia 2006...
....

To straszne, że czytając serię recenzji książek na Amazon zaczynasz chichotać jak uczniak. Ale przeczytałem to i zacząłem chichotać.

Brak komentarzy: