środa, 2 kwietnia 2008

A to dobrze

Neil napisał w sobotę, 29 marca 2008r.

Ten artykuł New York Times'a to świetna wiadomość, która, jak sądzę, była nieunikniona. W skrócie, dzięki przepisom, które pomogły odzyskać część praw autorskich do piosenek lub dzieł twórcom sztuki i muzyki pozbawionym ich za młodu, udział w prawach autorskich do Supermana należny twócom został przydzielony przez sąd spadkobiercom Jerry'ego Siegela, mimo nieustannych krzyków i protestów Time Warner i DC Comics. (Z jednej strony, trudno ich winić. Z drugiej, prawo to prawo, a zakończenie tej sprawy było z góry wiadome-- chociaż jestem pewien, że była to ogromna ulga dla rodziny-- i jak przypuszczam głównym powodem rozprawy sądowej było jak najdłuższe odwleczenie chwili rozliczenia; nie finansowego, bo to zaczęło się już w 1999r, ale chwili, gdy spadkobiercy Supermana mogliby zacząć sprzedawać go jednostkom innym niż DC Comics, do czego, jako współwłaściciele praw autorskich, są upoważnieni. Marvel Comics publikujące własny komiks Supermana, ktoś chętny?)

Kiedy zrobiłem coś podobnego, tylko na mniejszą skalę, pamiętam z jaką ulgą dowiedziałem się, że sąd przyznał mi prawa do postaci, które współtworzyłem. (Naprawdę powinienem coś z tym zrobić. Ktoś chętny do opublikowania komiksu ANGELA? Albo Medieval Spawn?)

Pomyłki w zapisie imienia i nazwiska Jerry'ego Siegela oraz Joe Shustera w gazetach nie są nowością, ale podpis pod zdjęciem w New York Times Max Shuster (po lewo) i Jerry Siegel (po prawo) sprzedali prawa do Supermana w 1938r. za $130 to przyjemna odmiana i stara śpiewka.

Brak komentarzy: