Neil napisał w sobotę, 22 marca 2008r.
To świetny zjazd (w hotelu, którego rozplanowania nie mogę do końca pojąć).
Mój pierwszy Eastercon był to Seacon w Brighton w 1984r- ogromna i wspaniała sprawa. Miałem 23 lata i byłem polotkiem zachwyconym zjazdem. Nadęty, gamoniowaty, przetrząsający pokój sprzedaży w poszukiwaniu książek Lionela Fanthorpe'a dla "Ghastly Beyond Belief", okazjonalnie mylony z Clivem Bakerem (dlaczego?), zacząłem wtedy podejrzewać, że znalazłem swoją zgraję. A teraz, 24 lata później, jestem jakąś dziwną istotą-weteranem na Easterconie, na który przybyło 1300 osób-- najwięcej od, em, Seaconu w 1984r-- i, pomimo obaw, które wyrażali moi przyjaciele na temat pospolitości bycia fanem, zdaje się tu być całe mnóstwo ludzi w wieku w jakim po raz pierwszy byłem na Easterconie lub nawet młodszych, którzy nawet w tej chwili mogą podejrzewać, że prawdopodobnie znaleźli swoją zgraję.
Sumując, to dobra rzecz.
Mnóstwo starych znajomych, paru nowych- China Mieville i Charles Stross są także Gośćmi Honorowymi, a Charlesa znam od 20 lat. (Chinego trochę krócej.) Po raz pierwszy zapisałem się do księgarni Gościa Honorowego Fanów Roga Peytona z Kimem Newmanem w 1985r. dla "Ghastly Beyond Belief"... Ciągle wpadam na ludzi, których chyba rozpoznaję. Potem w umyśle ujmuję im 25 funtów, sprawiam, że ich włosy są ciemniejsze i zdaję sobie sprawę kim oni są.
Rano byłem na ciekawym (choć nikt z nas nie był tak do końca obudzony) spotkaniu panlowym na temat mitologii, a po południu na wspaniałym spotkaniu panelowym na temat Fantastycznego Londynu. Zjadłem obiad z Patrickiem Nielsenem Haydenem, a kolację ze zdumiewająco miłym Paulem Cornellem-- którego zdecydowanie wspieram w kwestii Hugo, przynajmniej dopóki Steven Moffat nie przyjdzie z obiecanymi lodami. W takim wypadku mogę zacząć się wahać. Spędziliśmy kolację gadając jak nakręceni o Doctorze Who. To była świetna zabawa-- a mi udało się mu powiedzieć nieznany fakt o Dr Who, o którym nie wiedział. Możliwe, że nawet Steven Manfred o tym nie wie. Holly powiedziała, że byliśmy naprawdę słodcy i że bawiła ją ta rozmowa może z wyjątkiem tego, jak zaczęliśmy mówić o początkowych seriach. Pomiędzy tym wszystkim było też mnóstwo podpisywania.
Spotkałem mojego rumuńskiego wydawcę i dostałem rumuńskie egzemplarze moich książek, a także obiecałem przemyśleć wizytę w Rumunii...
Jutro mnóśtwo fajnych rzeczy-- chcę trochę poczytać w trakcie mojego czasu dla Gościa Honorowego, ponieważ jedyne zaplanowane czytanie jest dla dzieci ("Wilki w ścianach"), ale muszę jeszcze zdecydować co chcę przeczytać.
Mitch Benn zagra na zjeździe jutro wieczorem. Właśnie wysłał mi linka do swojego ostatniego video. To piosenka z okazji urodzin o charakterze politycznym. Ale melodia jest miła i wpada w ucho...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz